pogaństwo w lasy, których chłopi i dziś biją. Kantemir sam jeżeli na placu nie został, tedy pewnie wiem od języków, że postrzelony. Na rozświcie wczora padł w ośmi mil od wojska ostatek tego pogaństwa, którego konie nasze zmorzone, przez dwadzieścia sześć godzin namniejszego odpoczynku nie mając, dalej gonić nie dopuściły, noc ciemna nastąpiła, i niepodobna rzecz już była dogonić. Właśnie miłosierdzie boże a szczęście z pobożnością W. K. Mci, Pana mego miłościwego, srogie a straszne było nieprzyjacielowi, bo tę cudowną rzecz oznajmuję, którejem ja sam wprawdzie nie widział, ale wiele z Rycerstwa wiary godnych, lubo inszej religii twierdzą, mianowicie widział Pan
pogaństwo w lasy, których chłopi i dziś biją. Kantemir sam ieżeli na placu nie został, tedy pewnie wiem od języków, że postrzelony. Na rozświcie wczora padł w ośmi mil od woyska ostatek tego pogaństwa, którego konie nasze zmorzone, przez dwadzieścia sześć godzin namnieyszego odpoczynku nie mając, daley gonić nie dopuściły, noc ciemna nastąpiła, y niepodobna rzecz iuż była dogonić. Właśnie miłosierdzie boże a szczęście z pobożnością W. K. Mći, Pana mego miłościwego, srogie a straszne było nieprzyjacielowi, bo tę cudowną rzecz oznajmuję, którejem ja sam wprawdzie nie widział, ale wiele z Rycerstwa wiary godnych, lubo inszey religiey twierdzą, mianowicie widział Pan
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 259
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
drzwi, sosnowe, stare, na zawiasach i hakach żelaznych, zamek stary, zły. Piec biały, polewany, reparacji potrzebujący; komin murowany, dobry. Okno z kratą żelazną, w ołów oprawne, z kwaterą jedną na zawiaskach i haczkach żelaznych.
Turma. — W tejże bramie przy Kurdygardzie Turmą murowana, ciemna, do której z wierzchu drzwi na zawiasach i haczkach żelaznych, z wrzeciądzem i skublami dwiema żelaznemi. W tejże bramie wrota wielkie, podwojne, na biegunach żelaznych, z zamkiem wielkim i antabkami dwiema, także hakiem długim żelaznym; nad wrotami kratka żelazna.
Dziedziniec. — Wszedłszy do Zamku, dziedziniec, cały wyburkowany
drzwi, sosnowe, stare, na zawiasach i hakach żelaznych, zamek stary, zły. Piec biały, polewany, reparacji potrzebujący; komin murowany, dobry. Okno z kratą żelazną, w ołów oprawne, z kwaterą jedną na zawiaskach i haczkach żelaznych.
Turma. — W tejże bramie przy Kurdygardzie Turmą murowana, ciemna, do której z wierzchu drzwi na zawiasach i haczkach żelaznych, z wrzeciądzem i skublami dwiema żelaznemi. W tejże bramie wrota wielkie, podwojne, na biegunach żelaznych, z zamkiem wielkim i antabkami dwiema, także hakiem długim żelaznym; nad wrotami kratka żelazna.
Dziedziniec. — Wszedłszy do Zamku, dziedziniec, cały wyburkowany
Skrót tekstu: ZamLaszGęb
Strona: 29
Tytuł:
Opis zamku w Laszkach Murowanych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Laszki Murowane
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1748
Data wydania (nie wcześniej niż):
1748
Data wydania (nie później niż):
1748
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
też wiele, Dał córkę bez posagu i sprawił wesele. Gdy przyszło do łożnice, jako było w raju, Stało się wedle pierwszych rodziców zwyczaju: I Adam poznał Ewę, i Ewa Adama. Lecz kiedy zastarzała rozerwie się tama, Znaczna musi być dziura, i ten po nowinie Śpi, jakoby go zarznął. Już ciemna noc minie, Już świta; widząc żona, że się bardzo strudził. Trzęsie go, a skoro się nieborak obudził: „Jam do Padwie jeździła kwoli waszej zrzędzie, Nużeż obłapcie drugą, bo jej krzywda będzie.” „Moja — rzecze — niech czeka tyle lat bez mała, Aza się jej dostanie,
też wiele, Dał córkę bez posagu i sprawił wesele. Gdy przyszło do łożnice, jako było w raju, Stało się wedle pierwszych rodziców zwyczaju: I Adam poznał Ewę, i Ewa Adama. Lecz kiedy zastarzała rozerwie się tama, Znaczna musi być dziura, i ten po nowinie Śpi, jakoby go zarznął. Już ciemna noc minie, Już świta; widząc żona, że się bardzo strudził. Trzęsie go, a skoro się nieborak obudził: „Jam do Padwie jeździła kwoli waszej zrzędzie, Nużeż obłapcie drugą, bo jej krzywda będzie.” „Moja — rzecze — niech czeka tyle lat bez mała, Aza się jej dostanie,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 358
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
szedł z drugimi do świętej Pieczary Błogosławionego Patriarchy naszego ANTONIEGO, i trocha od innych pozostawszy/ ukręcił wyżej mianowanemu świętemu nogę: z tej wyszedszy z łupem/ do swego znowu które miał w Kijowie zwrócił się łogowiska: do tego przyszedszy bez wiadomości godpodarskiej/ i wszystkich/ mogę świętego założył na połkę. W tym czarnemi noc ciemna ziemię okryła skrzydłami/ i dzienną pracę zmiękczonych ludzi ku przyszłym robotom snem hartowała: alić gdy mile wszyscy zasnęli/ dom napełni się ognistej światłości /od onej półki schodzącej/ ocknie się gospodyni/ i wśrzód pożogu być się mniemając/ wszcznie wołać na domowych/ aby ją ratowali: porwali się wszyscy/ i tęż światłość widząc
szedł z drugimi do świętey Pieczáry Błogosłáwionego Pátriárchy nászego ANTONIEGO, y trochá od innych pozostáwszy/ vkręcił wyżey miánowanemu świętemu nogę: z tey wyszedszy z łupem/ do swego znowu ktore miał w Kiiowie zwrocił się łogowiská: do tego przyszedszy bez wiádomości godpodárskiey/ y wszystkich/ mogę swiętego záłożył ná połkę. W tym czarnemi noc ćiemna ziemię okryłá skrzydłámi/ y dźienną pracę zmiękczonych ludźi ku przyszłym robotom snem hártowáłá: álić gdy mile wszyscy zásnęli/ dom nápełni się ognistey świátłośći /od oney połki zchodzącey/ ocknie się gospodyni/ y wśrzod pożogu bydź się mniemáiąc/ wszcznie wołáć ná domowych/ áby ią rátowáli: porwáli się wszyscy/ y tęż świátłość widząc
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 115.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
; Krzyże, wojska ścierające się, etc.
8 i 9 Listopada, ogień spadł z nieba.
10 Listopada, burza złączona z grzmotami etc. zatopiła wielką liczbę okrętów, i ludzi w portach Genuj, i Neapolitańskich.
1614 1 Stycznia ognie napowietrzne w Węgrzech i Śląsku.
20 Stycznia w Wiedniu niebo znagła czerwoność ciemna okryła, skąd pospólstwo wnosiło, iż deszcz krwawy spadnie.
17 Lutego w nocy trzęsienie znaczne w Bazylei złączone z wielkim szumem.
4 Maja na wyspie Tercera trzęsienie ziemi prawie zniszczyło miasto Praja, a w mieście Angra obaliło 11 Kościołów i 9 Kaplic.
25 Czerwca w Kantonie Bazylei o 9 godzinie rano ogień napowietrzny.
5
; Krzyże, woyska ścieraiące się, etc.
8 y 9 Listopada, ogień spadł z nieba.
10 Listopada, burza złączona z grzmotami etc. zatopiła wielką liczbę okrętow, y ludzi w portach Genuy, y Neapolitańskich.
1614 1 Stycznia ognie napowietrzne w Węgrzech y Sląsku.
20 Stycznia w Wiedniu niebo znagła czerwoność ciemna okryła, zkąd pospolstwo wnosiło, iż deszcz krwawy spadnie.
17 Lutego w nocy trzęsienie znaczne w Bazylei złączone z wielkim szumem.
4 Maia na wyspie Tercera trzęsienie ziemi prawie zniszczyło miasto Praya, a w mieście Angra obaliło 11 Kościołow y 9 Kaplic.
25 Czerwca w Kantonie Bazylei o 9 godzinie rano ogień napowietrzny.
5
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 102
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Belgium.
30 Stycznia o pierwszej z południa, dwa słońca widziane w Caschau w Węgrzech, które tak świetne były, iż patrzać na nie nie można było. Jedne było większe drugie mniejsze, gdy mniejsze zniknęło, większe pomnożyło się. Oba żółtawe były w stronie do słońca obróconej, strona zaś na przeciw leżącą była nieco ciemna. Oba te widzialne słońca i prawdziwe, znajdowały się w pośrzodku obwodu cyrkułu wielkiego i białego. Prócz tego, wiele innych części cyrkułów miały kolory tęczy. Pora była pogodna, i ledwo widać było gdzie niegdzie malutkie obłoczki przezroczyste.
1670 12 Stycznia rano i w wieczor dwa słońca, także 13 Stycznia zima była nad zwyczaj
Belgium.
30 Stycznia o pierwszey z południa, dwa słońca widziane w Caschau w Węgrzech, które tak świetne były, iż patrzać na nie nie można było. Jedne było większe drugie mnieysze, gdy mnieysze zniknęło, większe pomnożyło się. Oba żołtawe były w stronie do słońca obroconey, strona zaś na przeciw leżącą była nieco ciemna. Oba te widzialne słońca y prawdziwe, znaydowały się w pośrzodku obwodu cyrkułu wielkiego y białego. Procz tego, wiele innych części cyrkułow miały kolory tęczy. Pora była pogodna, y ledwo widać było gdzie niegdzie malutkie obłoczki przezroczyste.
1670 12 Stycznia rano y w wieczor dwa słońca, także 13 Stycznia zima była nad zwyczay
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 122
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
nim, jakoby miał być przywiązany do góry Kaukazu, i jakoby Orzeł serce z niego miał wyjadać. Plinius też pisze, że Prometeus naprzód wynalazł krzosanie ognia z krzemienia; przetoż piszą o nim jakoby miał ognia od słońca przez kradzież dostać, i ludziom używanie jego ukazać. Argument Powieści Trzeciej.
GDy już ona mieszanina ciemna, wprowadzeniem światłości, i przydaniem kształtów rzeczom, rozprzątniona była, i gdy za rozrządzeniem żywiołów, twarz tak jasna ten świat prżywziął; potym na niejakie cztery wieki rozdzielon jest, którym wedle różnych przysad i obyczajów nazwiska od złota, od srebra, od miedzi i żelaza, są przydane. Jako bowiem kruszce barzo między sobą
nim, iákoby miał bydź przywiązány do gory Kaukázu, y iákoby Orzeł serce z niego miał wyiadać. Plinius też pisze, że Prometheus naprzod wynalazł krzosánie ogniá z krzemieniá; przetoż piszą o nim iakoby miał ogniá od słońcá przez kradźież dostáć, y ludźiom vżywanie iego vkazáć. Argument Powieśći Trzećiey.
GDy iuż oná mieszániná ćiemna, wprowádzeniem świátłośći, y przydaniem kształtow rzeczom, rozprzątniona byłá, y gdy zá rozrządzeniem żywiołow, twarz ták iásna ten świát prżywziął; potym ná nieiákie cztery wieki rozdzielon iest, ktorym wedle rożnych przysad y obyczáiow nazwiská od złotá, od srebrá, od miedzi y żelázá, są przydane. Iáko bowiem kruszce bárzo między sobą
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 7
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
się ludzkim wystawia. Vv Skoro tedy obaczył Ociec. To jest Foebus. Xx Ze się zaczerwieniała ziemia. To jest, że zorza poranna sfarbowała rumianością i niebo, i ziemię. Yj Ze się już zaledwie dozierać dały rogi Księżyca. To jest, widział że się przybliżało dokończenie nocy: bo w nocy świat i ziemia ciemna jest, a księżyc jasno świeci. A kiedy noc przemija, a ranny świt niebo wschodnie oświeca, rogi księżycowe, które przedtym były jasne, blednieją, i niszczeją. Zz Rączym godzinom Tytan, aby zaprzągały/ kazał. to jest Foebus. Tu daje znać Poeta, że Godziny, jakoby niejakie służebnice, pilnują koni
się ludzkim wystáwia. Vv Skoro tedy obaczył Oćiec. To iest Phoebus. Xx Ze się záczerwieniáłá źiemiá. To iest, że zorzá poránna zfarbowáłá rumianośćią y niebo, y źiemię. Yy Ze się iuż záledwie doźieráć dáły rogi Kśiężycá. To iest, widźiał że się przybliżáło dokończenie nocy: bo w nocy świát y źiemiá ćiemna iest, a kśiężyć iasno świeci. A kiedy noc przemiia, á ránny świt niebo wschodnie oświeca, rogi kśiężycowe, ktore przedtym były iásne, blednieią, y niszczeią. Zz Rączym godźinom Tytán, áby záprzągáły/ kazał. to iest Phoebus. Tu dáie znáć Poetá, że Godźiny, iákoby nieiákie służebnice, pilnuią koni
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
porzucone odbierzesz nam broni, (Czego nas Bóg, wierzymy, Najwyższy ubroni) Kiedy rece i głowy. Straszliwie tu po nich Pojzrzał Tyran, i mało nie myślił źle onich; By nie Han, obserwując prawo w-tym światowe, Kazał ich odprowadzić. Skąd nowu gotowe Oświezieją rankory. Noc nad zwyczaj była Ciemna tedy, i jako w-gruby wór zaszyła Świat niezmierny: gdy zewsząd do szturmu przypuszczą, I Orda i Kozacy, lako w-gestą puszczą. Zawali je EoJus, otworzywszy geby Wiatrom wszytkim, i tu w-puł jesiony i deby Duże łamie, tam buki i wielkie modrzewy, Swoją nie ubłaganą furią i gniewy, Zgruntów
porzucone odbierzesz nam broni, (Czego nas Bog, wierzymy, Naywyższy ubroni) Kiedy rece i głowy. Straszliwie tu po nich Poyzrzał Tyran, i mało nie myślił źle onich; By nie Han, obserwuiąc prawo w-tym światowe, Kazáł ich odprowádźić. Zkąd nowu gotowe Oświeźieią rankory. Noc nad zwyczay była Ciemna tedy, i iako w-gruby wor zaszyła Świat niezmierny: gdy zewsząd do szturmu przypuszczą, I Orda i Kozacy, láko w-gestą puszczą. Zawali ie EoIus, otworzywszy geby Wiátrom wszytkim, i tu w-puł iesiony i deby Duże łamie, tam buki i wielkie modrzewy, Swoią nie ubłaganą furyą i gniewy, Zgruntow
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 68
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
. Skąd dużo się broni Nie pochybnie strzelając. Właśnie tedy na raz Przybył i Ottenbausen: któremu go zaraz Rozkazano dobywać z Hetmańską Piechotą. Ale się też unioźszy i drudzy ochotą Z-podlekczejszych Chorągwi, konie porzucają, I zewsząd go, jakoby wilka ohukają Zamknionego w-oborze. Przecież on nie dawa Ręku jeszcze. Zaczym też ciemna noc nastawa. Kiedy pod jej zasłoną widząc być zginione Rzeczy swoje, i Straże wszedy zastąpione Przy uchodach około, i ogniach palojch, Uciec wszytkim nie broni. Sam oprócz zgubionych Przednich Wodzów i Znaków, których sto Królowi I wszytkiemu na on czas bliźszemu Sejmowi Prezentował Radziwieł, w-głowę postrzelony, I tylkoż do
. Zkąd dużo się broni Nie pochybnie strzelaiąc. Właśnie tedy ná raz Przybył i Ottenbausen: ktoremu go zaraz Rozkazano dobywáć z Hetmańską Piechotą. Ale się też unioźszy i drudzy ochotą Z-podlekczeyszych Chorągwi, konie porzucaią, I zewsząd go, iakoby wilka ohukaią Zamknionego w-oborze. Przećież on nie dawa Ręku ieszcze. Záczym też ćiemna noc nastawa. Kiedy pod iey zasłoną widząc bydź zginione Rzeczy swoie, i Straże wszedy zastąpione Przy uchodach około, i ogniach paloych, Ućiec wszytkim nie broni. Sam oprocz zgubionych Przednich Wodzow i Znakow, ktorych sto Krolowi I wszytkiemu na on czas bliźszemu Seymowi Prezentował Radźiwieł, w-głowę postrzelony, I tylkoż do
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 103
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681