P/ Bóg/ aby duszam zeszłym grzechy odpuścił/ i pomeścił je na miejscu światłym/ świętnym/ spokojnym/ chłodowitym: Gdzie niemasz boleści smutku/ i wzdychania. Skąd daje się wiedzieć/ że dusze te/ o których poratowanie proszono bywa/ najdują się w boleści/ w smutku/ i wzdychaniu: na miejscu ciemnym/ gnuśnym/ niespokojnym/ gorącym. Chłodowite abowiem miejsce w przeciw kładzie się gorącemu. Za któremi Cerkiew Pana Boga prosząc/ mówić zwykła/ o tych którzy płaczą/ i boleją/ i na Chrystusowe pocieszenie czekają: aby im folga stała się od wszelkiej boleści/ i smutku/ i wzdychania: i aby przesielone były tam
P/ Bog/ aby duszam zeszłym grzechy odpuśćił/ y pomeśćił ie ná mieyscu świátłym/ świętnym/ spokoynym/ chłodowitym: Gdźie niemász boleśći smutku/ y wzdychánia. Zkąd dáie sie wiedźieć/ że dusze te/ o ktorych porátowánie proszono bywa/ náyduią sie w boleści/ w smutku/ y wzdychániu: ná mieyscu ćiemnym/ gnuśnym/ niespokoynym/ gorącym. Chłodowite ábowiem mieysce w przećiw kłádźie sie gorącemu. Zá ktoremi Cerkiew Páná Bogá prosząc/ mowić zwykłá/ o tych ktorzy płáczą/ y boleią/ y ná Christusowe poćieszenie cżekáią: áby im folgá stáłá sie od wszelkiey boleśći/ y smutku/ y wzdychánia: y áby prześielone były tám
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 147
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Imię Boskie pisane bywa.
20. Dwojakie Mahometani kładą karanie po śmierci; jedne Azabkarbyr, tojest trumny, która tak dolega swoim ciężarem ciałom grzysznym, że łamie kości, zatyka wszystkie pory, i zasłania wszystkie szpary, przez któreby mogli patrzyć do Nieba. Dobrym jednak te pozwolone Solatium, że im w grobowym więzieniu ciemnym, zostawione okienko ku Niebu, którym mają zaglądać do Raju, i cieszyć się Visione DEI. Drugie karanie kładą Piekło, gdzie Du- Mahometanismus. albö Religia Turecka
sze poty są w detencyj, póki nie wycierpią sobie mąk naznaczonych, ad satis factionem Iustitiae co odbywszy, idą do Raju. Rykot CEREMONIE RELIGII MahomETAŃSKIEJ, Z
Imię Boskie pisane bywa.
20. Dwoiakie Machometáni kładą karánie po śmierci; iedne Azabkarbyr, toiest trumny, ktora tak dolega swoim ciężarem ciałom grzysznym, że łamie kości, zatyka wszystkie pory, y zasłania wszystkie szpáry, przez ktoreby mogli pátrzyć do Nieba. Dobrym iednák te pozwolone Solatium, że im w grobowym więzieniu ciemnym, zostawione okienko ku Niebu, ktorym maią zaglądać do Raiu, y cieszyć się Visione DEI. Drugie karanie kładą Piekło, gdzie Du- Machometanismus. albö Religia Turecka
sze poty są w detencyi, poki nie wycierpią sobie mąk naznaczonych, ad satis factionem Iustitiae co odbywszy, idą do Raiu. Rykot CEREMONIE RELIGII MACHOMETANSKIEY, Z
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1102
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
niedyszkurował sub titulo Ogród włoski. Jabłoń gnojenia niepotrzebuje, jednak jej gnój z popiołem nie zawadzi, by owoc z niej nie opadał, korzeń trzeba rozedrzeć, kamyk tam w razić. Gęste jabłka w Lipcu przerwać, gdyż drzewu szkodzi, i będą drobne bardzo: żerdziami popodpierać. Konserwacja owocu z jabłoni najlepsza w ciemnym miejscu według Warrona, by wiatr nie dochodził, rozesławszy na słomie cienko. Jabłka winne zamienią się w słodsze, gdy drzewo te, z którego je z bierasz, gnojem kozim i ludzką uryną podlewać bę- O Ekonomice, mianowicie o Drzewach.
dziesz, rozkłociwszy to z lagrem starego wina. Tak radzi korzeń kwastszej jabłoni podlewać
niedyszkurował sub titulo Ogrod włoski. Iabłoń gnoienia niepotrzebuie, iednak iey gnoy z popiołem nie zawadzi, by owoc z niey nie opadał, korzeń trzeba rozedrzeć, kamyk tam w razić. Gęste iabłka w Lipcu przerwać, gdyż drzewu szkodzi, y będą drobne bardzo: żerdziami popodpierać. Konserwacya owocu z iabłoni naylepsza w ciemnym mieyscu według Warrona, by wiatr nie dochodził, rozesławszy na słomie cienko. Iabłka winne zamienią się w słodsze, gdy drzewo te, z ktorego ie z bierasz, gnoiem kozim y ludzką uryną podlewać bę- O Ekonomice, mianowicie o Drzewach.
dziesz, rozkłociwszy to z lagrem starego wina. Tak radzi korzeń kwastszey iabłoni podlewać
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 381
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, Że które dziś oblewam płaczem serca krwawym, Przywitam dzieci moje przy twym boku prawym. TREN XVI
Żem się nazbyt na ten świat zapatrował, Panie, Większem miał niż o duszy o ciele staranie, Zagasiłeś ostatnie (pokazując, że nic Nie ma ziemia trwałego) światło moich źrenic. Zapalże lampę w ciemnym serca mego gmachu, Lampę miłości swojej i sądów twych strachu, Lampę mocnej nadziei, że z zmarłymi dziećmi Ciebie, którego i śmierć, i żadna noc nie ćmi, Będę chwalił na wieki, grób kinąwszy zimny. Odpuść grzechy, a obróć na wesołe hymny Smutne treny, którymi i te, i me dziatki
Opłakuję
, Że które dziś oblewam płaczem serca krwawym, Przywitam dzieci moje przy twym boku prawym. TREN XVI
Żem się nazbyt na ten świat zapatrował, Panie, Większem miał niż o duszy o ciele staranie, Zagasiłeś ostatnie (pokazując, że nic Nie ma ziemia trwałego) światło moich źrenic. Zapalże lampę w ciemnym serca mego gmachu, Lampę miłości swojej i sądów twych strachu, Lampę mocnej nadziei, że z zmarłymi dziećmi Ciebie, którego i śmierć, i żadna noc nie ćmi, Będę chwalił na wieki, grób kinąwszy zimny. Odpuść grzechy, a obróć na wesołe hymny Smutne treny, którymi i te, i me dziatki
Opłakuję
Skrót tekstu: PotAbKuk_III
Strona: 344
Tytuł:
Abrys ostatniego żalu
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1691
Data wydania (nie wcześniej niż):
1691
Data wydania (nie później niż):
1691
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dziurkami na oczy, które mają być prosto oczu wyrobione, tę Maszkarkę zawsze kłaść na twarz, żeby dziecię owemi dziurkami prosto patrzało, czym się wzrok zyzowaty wyprostuje, miasto Maszkarki może z płótna klejonego zrobić nakrycie, na same oczy, dziurki w nim porobiwszy. Drugi sposób jest ten, dziecię z kolebką mieć w mieszkaniu ciemnym. i na przeciwną stronę zyzowatości postawić światło w latarni, na które dziecię zawsze patrzać, odwróci wzrok zyzowaty. Paraliżem oko rzadko samo bywa zarażone, ale oraz z częścia ciała, jako gdy pół głowy zarazi. Gdy zaś oko Paralisz zarazi, (lubo się rzadko trafia) rzadko bywa uleczone, jeżeli zaś oraz z
dziurkámi ná oczy, ktore máią bydź prosto oczu wyrobione, tę Mászkárkę zawsze kłáść ná twarz, żeby dziećię owemi dziurkámi prosto pátrzáło, czym się wzrok zyzowáty wyprostuie, miásto Mászkárki może z płotná kliionego zrobić nákryćie, ná same oczy, dziurki w nim porobiwszy. Drugi sposob iest ten, dziećię z kolebką mieć w mieszkániu ćiemnym. y ná przećiwną stronę zyzowátośći postáwić świátło w látárni, ná ktore dziećię záwsze pátrzac, odwroci wzrok zyzowáty. Páráliżem oko rzadko samo bywa záráżone, ále oraz z częściá ćiáłá, iáko gdy puł głowy záraźi. Gdy záś oko Párálisz záráźi, (lubo się rzadko trafia) rzadko bywa uleczone, ieżeli záś oraz z
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 61
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
tego. NADOBNA PIEŚŃ O KOZACZKU DUCHOWNYM
Patrz, jako nadobny Tego zawsze śpiewaj, Grzech sobie obrzydzisz. Kozaczek duchowny, Wyśpiewasz sobie raj. Piekła nie nawidzisz. TU Patrz, grzeszny człowiecze, Jakie narzekanie, Dusza z ciałem płacze, Serca przenikanie.
O, mizerna duszo moja, Gdzie dziś zażywasz pokoja, W piekle ciemnym, w ogniu wiecznym, Zbyt gorącym i mnie przykrym. Kąty brzydkie, szpetne wszystkie, Ciemność z smrodem tam obiciem. W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
O, nieszczęsna duszo moja, Wielce gorzka rozkosz twoja I ja z tobą tam być muszę, W tym piekle nędze zakuszę. Biada dziś mnie
tego. NADOBNA PIEŚŃ O KOZACZKU DUCHOWNYM
Patrz, jako nadobny Tego zawsze śpiewaj, Grzech sobie obrzydzisz. Kozaczek duchowny, Wyśpiewasz sobie raj. Piekła nie nawidzisz. TU Patrz, grzeszny człowiecze, Jakie narzekanie, Dusza z ciałem płacze, Serca przenikanie.
O, mizerna duszo moja, Gdzie dziś zażywasz pokoja, W piekle ciemnym, w ogniu wiecznym, Zbyt gorącym i mnie przykrym. Kąty brzydkie, szpetne wszystkie, Ciemność z smrodem tam obiciem. W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
O, nieszczęsna duszo moja, Wielce gorzka rozkosz twoja I ja z tobą tam być muszę, W tym piekle nędze zakuszę. Biada dziś mnie
Skrót tekstu: KolBar_II
Strona: 673
Tytuł:
Kolędy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
kolędy i pastorałki
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1721
Data wydania (nie wcześniej niż):
1721
Data wydania (nie później niż):
1721
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nie łaska moja/ Ale sam to przypadek/ i fortuna twoja Niewątpliwie sprawiła. Gdyż się ja tym dziełem Tu zabawiam/ skąd smoka Pitona ubiłem Przed laty w Tessaliej. Jeśli i ty o tym Wiedzieć możesz. Abolić zdarzy się na potym Słyszeć o Apollinie. Ale tu co ciebie Piękna dziewko przygnało: Czy na ciemnym niebie Omylony Bootes/ czyli która inna Gwiazda błędna/ i żeś w tę sama tu jedyna Zaszła plagę/ pełną tych co na oczy swoje Widzisz bestii straszliwych. O nie żadneć moje Omyłki to sprawiły/ ano górne sfery/ (Ciężko westchnie) ale złość okrutnej Wenery I kunszty jej ukryte/ że od niej ohydę
nie łáská moiá/ Ale sam to przypadek/ y fortuná twoiá Niewątpliwie spráwiła. Gdyż się ia tym dziełem Tu zábawiam/ zkąd smoká Pitoná vbiłem Przed láty w Tessáliey. Ieśli y ty o tym Wiedzieć możesz. Abolić zdárzy się ná potym Słyszeć o Apollinie. Ale tu co ciebie Piękna dziewko przygnáło: Czy ná ciemnym niebie Omylony Bootes/ czyli ktora inna Gwiazda błędna/ y żeś w tę sámá tu iedyna Zaszłá plagę/ pełną tych co ná oczy swoie Widzisz bestyi strászliwych. O nie żadneć moie Omyłki to spráwiły/ áno gorne sfery/ (Cięszko westchnie) ále złość okrutney Wenery Y kunszty iey vkryte/ że od niey ochydę
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 65
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
puści/ a zatym głowie ulżenie będzie. Z oczu wszelakie zmazj ściera.
Z oczu wszelakie zmazy sciera/ Amoniak co nachędoższy w Białogłowskim mleku roztarty/ i w oczy po kropek trzy często puszczany. Niektórzy chcąc potężniejsze mieć to lekarstwo/ w winie białym/ a z miodem go zaczyniają. Ciemność z oczu sp.
Oczom ciemnym jest barzo użyteczny w winie go rozpuściwszy po kropce abo po dwu często puszczać/ wzrok bystry czyni. Piegom i inym na twarzj zm:
Piegi i inne zmazy z twarzy sciera/ Amoniak w wodzie rozpuszczony/ a często po twarzy piegowatej nastrychniony. Jęczmyku na powiece.
Jęczmyk z powiek spądza w occie roztarty/ zarówno z
puśći/ a zátym głowie vlżenie będźie. Z oczu wszelákie zmázj śćiera.
Z oczu wszelakie zmázy zćiera/ Ammoniak co nachędoższy w Białogłowskim mleku rostárty/ y w oczy po kropek trzy często pusczány. Niektorzy chcąc potężnieysze mieć to lekárstwo/ w winie białym/ á z miodem go záczyniáią. Ciemność z oczu zp.
Oczom ćiemnym iest bárzo vżyteczny w winie go rospuśćiwszy po kropce ábo po dwu często pusczáć/ wzrok bystry czyni. Piegom y inym ná twarzj zm:
Piegi y ine zmázy z twarzy zćiera/ Ammoniak w wodźie rospusczony/ á często po twarzy piegowátey nástrychniony. Ięczmyku ná powiece.
Ięczmyk z powiek spądza w ocćie rostárty/ zarowno z
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 218
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
Dwojakie karanie kładą po śmierci. Jedno zowią Azabkabyr, to jest Trumny/ która będąc łóżkiem zmarłych ludzi/ tak nalega swoim ciężarem na ciała grzeszne/ że łamie kości/ zatyka wszytkie pory/ i zasłania wszytkie szpary/ przez któreby mogli patrzyć do nieba. Dobrzy zaś ludzie mają tę pociechę/ że im w tym ciemnym więzieniu zostaje okienko/ przez które mogą zaglądać do Raju/ i cieszyć się z widzenia Boga i chwały jego. Drugie karanie jest piekło/ gdzie dusze tak długo siedzą/ póki niewycierpią wszytkich mąk sobie na znaczonych/ na dosyć uczynienie sprawiedliwości Boskiej.
Weszła od kilku lat miedzy Turków nowa opinia/ i dosyć jest pospolita
Dwoiákie karánie kłádą po śmierći. Iedno zowią Azabkabyr, to iest Trumny/ ktora będąc łożkiem zmarłych ludźi/ ták nalegá swoim ćiężarem ná ćiáłá grzeszne/ że łamie kośći/ zátyká wszytkie pory/ y zásłania wszytkie spáry/ przez ktoreby mogli pátrzyć do niebá. Dobrzy záś ludźie máią tę poćiechę/ że im w tym ćiemnym więźieniu zostáie okienko/ przez ktore mogą záglądáć do Ráiu/ y ćieszyć się z widzenia Bogá y chwały iego. Drugie karánie iest piekło/ gdźie dusze ták długo śiedzą/ poki niewyćierpią wszytkich mąk sobie ná znáczonych/ ná dosyć vczynienie spráwiedliwośći Boskiey.
Weszłá od kilku lat miedzy Turkow nowá opinia/ y dosyć iest pospolita
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 160
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
zatym się drzewko ściska, i ściskając gwodzie wyrzuca, albo się też samo pada, albo na innych miejscach gwoździom dziury rozprzestrzenia. 11. Czemu w ciemności ludzie się smucą i boją? Smutek i bojaźń w ten czas jest w człowieku, kiedy fumy ziemne i brubej melancholii do mózgu wstępują: a te się barziej w ciemnym miejscu porywają, i mózg napraszają. 12. Czemu pod czas gorąca ludzie na się wachlują? Wachlowanie powietrze które się od ciała ludzkiego zagrzało odgania, a świeże nie zagrzane gdy na to miejsce następuje chłodzi. Nie ochłodzi się jednak kto bieży, choć zawsze na świeże powietrze przychodzi, bo w sobie chodzeniem i ruszaniem ciepło
zátym się drzewko śćiska, y śćiskáiąc gwodzie wyrzuca, álbo się też sámo pada, álbo ná innych mieyscách gwozdziom dźiury rozprzestrzęnia. 11. Czemu w ćiemnośći ludźie się smucą y boią? Smutek y boiáźń w ten czás iest w człowieku, kiedy fumy ziemne y brubey meláncholiey do mozgu wstępuią: á te się bárziey w ćięmnym mieyscu porywáią, y mozg nápraszáią. 12. Czemu pod czás gorąca ludźie ná się wáchluią? Wachlowánie powietrze ktore się od ćiałá ludzkiego zágrzało odgánia, á świeże nie zagrzane gdy ná to mieysce nástępuie chłodźi. Nie ochłodźi się iednák kto bieży, choć záwsze ná świeże powietrze przychodźi, bo w sobie chodzeniem y ruszániem ciepło
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 67
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692