ma trojańska, mógł się zdobyć dary, Lub jakie śmiały żeglarz aż od dalekiego Eou gdzieś przywozi, lub co kosztownego Indie szlą hiszpańskie, z przewybornych owych, Orientalskich pereł i konch purpurowych. Ćoż kiedy mię fortuna w tym stanie mieć chciała, Dawszy ochotę, wielkich dostatków zajrzała. Złota mi Ganges nie śle a w cieniach domowych O złotych ledwom słyszał piaskach Tagusowych. I nie byłem tam nigdy, gdzie morze głębokie Rzuca kosztowne perły na brzegi szerokie. Nie mogąc tedy darem obesłać cię drogim, Żebyś tym nie gardziła prezentem ubogim, Ale jakim jest sercem ode mnie posłany, Takim proszę, żeby też był akceptowany. Znam się
ma trojańska, mogł się zdobyć dary, Lub jakie śmiały żeglarz aż od dalekiego Eou gdzieś przywozi, lub co kosztownego Indye szlą hiszpańskie, z przewybornych owych, Oryentalskich pereł i konch purpurowych. Ćoż kiedy mię fortuna w tym stanie mieć chciała, Dawszy ochotę, wielkich dostatkow zajrzała. Złota mi Ganges nie śle a w cieniach domowych O złotych ledwom słyszał piaskach Tagusowych. I nie byłem tam nigdy, gdzie morze głębokie Rzuca kosztowne perły na brzegi szyrokie. Nie mogąc tedy darem obesłać cię drogim, Żebyś tym nie gardziła prezentem ubogim, Ale jakim jest sercem ode mnie posłany, Takim proszę, żeby też był akceptowany. Znam się
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 240
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
bym na setny dekret jak na jedne żarty. Ani bym na twe sądy, Kasj, narzekała i twych stolic niesławnych nie przypominała. Nie bałabym się sądu Radamantowego ani też ław swarliwych starca dyktyjskiego, i tam bym – choć w podziemne kraje – poszła rada, gdzie Eakus na sądach w ciemnych cieniach siada. Na tę głowę niech każdy sędzia dekretuje, niech i urząd surowy na nią instyguje, przecię mój język, dobrze wyćwiczony w prawie, nieźle mi tuszy w mojej bojaźliwej sprawie. Tego się tylko sądu najbarziej waruję, gdzie Sędzia i sam sądzi, i sam instyguje, który gdy raz swój dekret feruje na kogo
bym na setny dekret jak na jedne żarty. Ani bym na twe sądy, Kassy, narzekała i twych stolic niesławnych nie przypominała. Nie bałabym się sądu Radamantowego ani też ław swarliwych starca dyktyjskiego, i tam bym – choć w podziemne kraje – poszła rada, gdzie Eakus na sądach w ciemnych cieniach siada. Na tę głowę niech każdy sędzia dekretuje, niech i urząd surowy na nię instyguje, przecię mój język, dobrze wyćwiczony w prawie, nieźle mi tuszy w mojej bojaźliwej sprawie. Tego się tylko sądu najbarziej waruję, gdzie Sędzia i sam sądzi, i sam instyguje, który gdy raz swój dekret feruje na kogo
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 56
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
srogi Jowisz tłucze nieba gwiazdonośne i ciska trójzorzyste z nieba strzały głośne, kto chce być od ognistych piorunów w ochronie, laurem sobie otacza bojaźliwe skronie; Ty, kiedy porwiesz w rękę swój oszczep surowy, nie ochroni niczyjej głowy list laurowy, żadna knieja tak skrytych cieniów nie przyniesie, gdyż Twe oko wskroś widzi i w cieniach, i w lesie. Zakrył się był w chrust liściem gęsto przyodziany ów, co urwał najpierwej owoc zakazany – lecz gdy ujrzał już z bliska swego Stworzyciela, wyleźć musiał ze wstydem z krzewistego ziela. Nie ochronią i Etny siarczyste płomienie ani skryte łogowisk dzikich bestyj cienie. Doznał paszcz lwich łaskawych medzki chłopiec mały, gdy
srogi Jowisz tłucze nieba gwiazdonośne i ciska trójzorzyste z nieba strzały głośne, kto chce być od ognistych piorunów w ochronie, laurem sobie otacza bojaźliwe skronie; Ty, kiedy porwiesz w rękę swój oszczep surowy, nie ochroni niczyjej głowy list laurowy, żadna knieja tak skrytych cieniów nie przyniesie, gdyż Twe oko wskroś widzi i w cieniach, i w lesie. Zakrył się był w chróst liściem gęsto przyodziany ów, co urwał najpierwej owoc zakazany – lecz gdy ujrzał już z bliska swego Stworzyciela, wyleźć musiał ze wstydem z krzewistego ziela. Nie ochronią i Etny siarczyste płomienie ani skryte łogowisk dzikich bestyj cienie. Doznał paszcz lwich łaskawych medzki chłopiec mały, gdy
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 62
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
by samo miejsce śpiewać dozwoliło. Gdy już (będąc wygnanką) ojczyznę odmienię, wtenczas wdzięcznych stron ruszę, wtenczas wydam pienie. Przebaczcie, żaden nie ma chęci do śpiewania, kogo szczęście okrutne tak mizernie zrania. Z mych oczu ustawiczna krynica wynika, żadna mię już nie cieszy lutnia i muzyka. Myśl moja w smutnych cieniach zawsze zanurzona i cytara wesoła w język obrócona. Ach, często mię turbują teraźniejsze fata, gdy przykre myśli patrzą na wygnańcze lata. Gdyby kto znowu na świat wskrzesił Amfijona, nie byłaby aońską kostką lutnia tkniona, gdyż względem Orfeusza, gdyby lutnie dobył, pewnie by Eurydykus od stron ręce omył; zaraz by instrumenta
by samo miejsce śpiewać dozwoliło. Gdy już (będąc wygnanką) ojczyznę odmienię, wtenczas wdzięcznych stron ruszę, wtenczas wydam pienie. Przebaczcie, żaden nie ma chęci do śpiewania, kogo szczęście okrutne tak mizernie zrania. Z mych oczu ustawiczna krynica wynika, żadna mię już nie cieszy lutnia i muzyka. Myśl moja w smutnych cieniach zawsze zanurzona i cytara wesoła w język obrócona. Ach, często mię turbują teraźniejsze fata, gdy przykre myśli patrzą na wygnańcze lata. Gdyby kto znowu na świat wskrzesił Amfijona, nie byłaby aońską kostką lutnia tkniona, gdyż względem Orfeusza, gdyby lutnie dobył, pewnie by Eurydykus od stron ręce omył; zaraz by instrumenta
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 123
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, po paszach, gdzie są lilij wielkie obfitości, wodząc trzodę panienek, po rajskiej żyzności. Niebieskiemu kochaniu tak czysty kwiat służy, a owieczkom niewinnym rajska pasza płuży. IV
Ja Kochankowi memu, a do mnie obrócenie Jego. Canticum canticorum 7
Nie chcąc cale zatonąć w łez gorzkich strumieniach, wypoczywałam nieraz w cyprysowych cieniach. Tak już były zalały ciepłych piersi zdroje, żem coraz mdlała, kwiląc na nieszczęście moje. Wisiała mi trefunkiem lutnia na ramieniu, która podczas cieszyła w moim utrapieniu. Poniechawszy frasunków, wezmę w rękę lutnię i – siadszy pod cyprysem – tak zaśpiewam smutnie: „Także mię bez uciechy odbiegacie, lata? Miłość
, po paszach, gdzie są lilij wielkie obfitości, wodząc trzodę panienek, po rajskiej żyzności. Niebieskiemu kochaniu tak czysty kwiat służy, a owieczkom niewinnym rajska pasza płuży. IV
Ja Kochankowi memu, a do mnie obrócenie Jego. Canticum canticorum 7
Nie chcąc cale zatonąć w łez gorzkich strumieniach, wypoczywałam nieraz w cyprysowych cieniach. Tak już były zalały ciepłych piersi zdroje, żem coraz mdlała, kwiląc na nieszczęście moje. Wisiała mi trefunkiem lutnia na ramieniu, która podczas cieszyła w moim utrapieniu. Poniechawszy frasunków, wezmę w rękę lutnię i – siadszy pod cyprysem – tak zaśpiewam smutnie: „Także mię bez uciechy odbiegacie, lata? Miłość
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 135
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
twardości. Powinny być nie grube,bo gonty łupają, nie zbyt długie, szpijczaste, zgłowkami podciętemi, a potym zagiętemi. Drzewa na fabrykę rąbać potrzeba nie w Czerwcu albo Lipcu, bo prędko robak stoczy, ale od 15. Grudnia do 15. Lutego. Drzewa na miejscach zgorzystych są suche i mocniejsze. Wcieniach rosnące są zgodniejsze do struktur, i są mocne. Nagotowawszy drzewa klaść w stosy, proste i gładkie, przykryć je, aby powoli schły, boby się od nagłego gorąca popadały; niech pierwej miękisz wyschnie, a potym drzeń.
Do Fabryki murowanej instrumentów tych potrzeba, drąga żelaznego, kijani, alias dojbni żelaznej,
twardości. Powinny bydź nie grube,bo gonty łupaią, nie zbyt długie, szpiIczaste, zgłowkami podciętemi, á potym zagiętemi. Drzewa na fabrykę rąbać potrzeba nie w Czerwcu albo Lipcu, bo prędko robak stoczy, ale od 15. Grudnia do 15. Lutego. Drzewa na mieyscach zgorzystych są suche y mocnieysze. Wcieniach rosnące są zgodnieysze do struktur, y są mocne. Nagotowawszy drzewa klaść w stosy, proste y gładkie, przykryć ie, aby powoli schły, boby się od nagłego gorąca popadały; niech pierwey miękisz wyschnie, á potym drzeń.
Do Fabryki murowaney instrumentow tych potrzeba, drąga żelaznego, kiiani, alias doybni żelazney,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 399
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
kończystej. Prącik ma granowity a miękki/ korzonków wiele knodowatych albo kolankowatych krzywych/ drobnych/ cienkich/ trawie podobnych: wonne i usta rozpalające/ a w język barzo szczypiące/ dwa kroć w roku/ na Wiosnę i w Jesieni kwitnie. Nasienie. Prącik. Korzonki. Miejsce/ Wybór/ i Czas zbierania.
W Cieniach pospolicie rad roście/ w Lesiech na górach/ i na innych miejscach cienistych. Naprzedniejszej dobroci jest z Pontu/ z Frygiej/ z Iliryku/ i Włoski na Justymonckiem gruncie/ ale nam nasz przynależętszy/ który także u nas w obfitości roście. Ten ma być zbierany/ od piętnastego dnia Sierpnia/ aż do ośmnastego Września
kończystey. Prąćik ma gránowity á miękki/ korzonkow wiele knodowátych álbo kolankowátych krzywych/ drobnych/ ćienkich/ trawie podobnych: wonne y vstá rozpaláiące/ á w ięzyk bárzo szczypiące/ dwá kroć w roku/ ná Wiosnę y w Ieśieni kwitnie. Naśienie. Prąćik. Korzonki. Mieysce/ Wybor/ y Czás zbieránia.
W Cieniách pospolićie rad rośćie/ w Leśiech ná gorách/ y ná inych mieyscách ćienistych. Naprzednieyszey dobroći iest z Pontu/ z Frygiey/ z Illiriku/ y Włoski ná Iustymonckiem grunćie/ ále nam nász przynależętszy/ ktory tákże v nas w obfitośći rośćie. Ten ma bydź zbierány/ od piętnastego dniá Sierpniá/ áż do osmnastego Wrześniá
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 34
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
Herkulei barzo podobny/ na palec wzmiesz/ podczas mięższejszy/ zapachu mocnego i przyjemnego. Przeto przychodzi do jedzenia tak surowy/ jako przyprawny/ a zwłaszcza w Liguriej. Kłącze. Liście. Nasienie. Korzeń. Miejsce.
ROście to Ziele przy wodach ciekących/ na górach wysokich/ i skałach przykrych/ a ostrych/ w cieniach. Roście na Tatrach. Jednak przodek ma to które w Liguriej/ na górach Apaińskich/ roście/ z kąd też w Języku Łacińskim nazwiska dostało Ligusticum, jakoby rzeki Liguryjskie ziele. Gdzie go tamci Obywatele/ miasto Pieprzu/ zwłaszcza Nasienia i korzenia/ używają. Ligusticum. Libysticon. Welscher Lubstuckel. Oder Ligurier Kraut.
Herkulei bárzo podobny/ ná palec wzmiesz/ podczás mięższeyszy/ zapáchu mocnego y przyiemnego. Przeto przychodzi do iedzenia ták surowy/ iáko przypráwny/ á zwłasczá w Liguryey. Kłącze. Liśćie. Naśienie. Korzeń. Mieysce.
ROśćie to Ziele przy wodách ćiekących/ ná gorách wysokich/ y skáłach przykrych/ á ostrych/ w ćieniách. Rośćie ná Tátrach. Iednák przodek ma to ktore w Liguriey/ ná gorách Apáinskich/ rośćie/ z kąd też w Ięzyku Láćińskim názwiská dostáło Ligusticum, iákoby rzeki Liguriyskie źiele. Gdźie go támći Obywátele/ miásto Pieprzu/ zwłascżá Naśienia y korzenia/ vżywáią. Ligusticum. Libysticon. Welscher Lubstuckel. Oder Ligurier Kraut.
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 238
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
Marcu. Kwiat. Nasienie. Księgi Pierwsze.
Jest drugi temu we wszem podobny Barwinek/ tylko że jest kwiatu pełnego błękitnego/ albo modrego/ pod czas białego jako i piewszj Miejsce.
ROście rad na ziemiach nawoźnych/ tłustych/ iłowatych/ wyprawnych/ roście i przy płociech/ parkanach/ nad wąwozami/ a w cieniach. Przyrodzenie.
PRzyrodzenia jest chłodnego i suchego/ jednak więcej wysusza niżli chłodzi/ jako Egineta pisze/ co się z samego smaku znaczy. Abowiem żuchając go zda się mieć niejaką w sobie cirpkość z gorzkością: którą cirpkością swą/ zlekka stwierdza/ ale więcej czuć gorzkości. Wysusza tedy bez sczmienia. Moc i Skutki
Márcu. Kwiát. Naśienie. Kśięgi Pierwsze.
Iest drugi temu we wszem podobny Bárwinek/ tylko że iest kwiátu pełnego błękitnego/ álbo modrego/ pod czás białego iáko y piewszj Mieysce.
ROśćie rad ná źiemiách náwoźnych/ tłustych/ iłowátych/ wypráwnych/ rośćie y przy płoćiech/ párkanách/ nád wąwozámi/ á w ćieniách. Przyrodzenie.
PRzyrodzenia iest chłodnego y suchego/ iednák więcey wysusza niżli chłodźi/ iáko AEgineta pisze/ co się z sámego smáku znáczy. Abowiem żuchaiąc go zda się mieć nieiáką w sobie cirpkość z gorzkośćią: ktorą ćirpkośćią swą/ zlekká stwierdza/ ále więcey czuć gorzkośći. Wysusza tedy bez sczmienia. Moc y Skutki
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 319
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
na kogo się wina Wtym pokaże: aliżci (ostraszne dekreta Sprawiedliwego Boga!) aliżci Bóg dobry Bóg, siłę, męstwo, serce, i umysł wspaniały Dał pod moc niezłamaną, Obrońca którego I zbawicielem ludu uczynił; na tego Sprzepaścistych wyroków przepuści śmiertelnym Paść losóm na stracenie: i jako złoczyńce, W cieniach śmierci zagrzebać, na ten czas, gdy ognie Triumfalne, zwycięstwo zapalać kazało AK. O! straszliwe wyroki, na które struchlało W nas serce! ale, czyliż Królu zasłużoną Na laury nieśmiertelne głowę kochanego Syna, pod miecz katowski skażesz? SA. Niepochybnie Już to postanowiłem; przysiągłem, a wiary BOGU danej
ná kogo się winá Wtym pokaże: áliżci (ostrászne dekretá Spráwiedliwego Bogá!) aliżci Bóg dobry Bóg, siłę, męstwo, serce, i umysł wspániáły Dał pod moc niezłamáną, Obrońca którego I zbáwicielem ludu uczynił; ná tego Zprzepáścistych wyroków przepuści śmiertelnym Páść losóm ná stracenie: y iáko złoczyńce, W cieniách smierci zágrzebać, ná ten czás, gdy ognie Tryumfálne, zwycięstwo zápaláć kazáło AK. O! strászliwe wyroki, ná które struchláło W nas serce! ále, czyliż Królu zásłużoną Ná laury niesmiertelne głowę kochánego Syná, pod miecz kátowski skażesz? SA. Niepochybnie Już to postánowiłem; przysiągłem, á wiary BOGU dáney
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 5
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746