prace? Nie czyń tego, Wacławie, o muzy gra chodzi, Wierzże mi, żeć to u nich na potem zaszkodzi. Z początku świata były fraszki, były żarty, Byle w nich Bóg miał pokój. Czyli twoje karty Treny tylko a wojny? Wiesz, że raz pogodno,
Drugi dżdżysto, raz ciepło, a drugi raz chłodno; Raz dniem, drugi raz nocą niebo świat przeplata. Podobała się Bogu taka alternata. W twych księgach (bodaj ten mnich i z swoją przestrogą!) Przy poważniejszych rzeczach fraszki ujść nie mogą? Sławnym wierszem z żabami Homer wojny mysze, Nikczemnego komora Wirgilijusz pisze. Czytałeś Klaudyjusza w
prace? Nie czyń tego, Wacławie, o muzy gra chodzi, Wierzże mi, żeć to u nich na potem zaszkodzi. Z początku świata były fraszki, były żarty, Byle w nich Bóg miał pokój. Czyli twoje karty Treny tylko a wojny? Wiesz, że raz pogodno,
Drugi dżdżysto, raz ciepło, a drugi raz chłodno; Raz dniem, drugi raz nocą niebo świat przeplata. Podobała się Bogu taka alternata. W twych księgach (bodaj ten mnich i z swoją przestrogą!) Przy poważniejszych rzeczach fraszki ujść nie mogą? Sławnym wierszem z żabami Homer wojny mysze, Nikczemnego komora Wirgilijusz pisze. Czytałeś Klaudyjusza w
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 72
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ Zażyć w jedzeniu/ kładąc hamulec chciwości. O Rzeczach, które mózg mocnią.
Oczy zimna przemyjesz wodą/ ręcee schłodzisz/ W stawszy: a potym sobie umyciu podchodzisz. Członki przeciągniesz: głowę szczeszesz: ochędożysz/ Zęby ba i oskrobiesz/ Tym nie zdrowie złożysz. Umocnisz mózg/ i częścimsze czerstwe będą: Połażni ciepło miłuj: a tych co niesiędą/ Po obiedzie/ lubo też i tam i sam chodzą/ Naśladuj bo sobie tym namniej nie zaszkodzą. Puściwszy krew/ na zimnie posiedz kędy mało/ Chceszli by przyrodzenie w swej klubie zostało.
Przydatek które rzeczy oczom wzrok przynoszą. Zwierciadło/ zdrój ciekący/ i trawa zielona
/ Záżyć w iedzeniu/ kłádąc hámulec chćiwośći. O Rzeczách, ktore mozg mocnią.
Ocży źimna przemyiesz wodą/ ręcee schłodźisz/ W stawszy: á potym sobie vmyćiu podchodźisz. Członki przećiągniesz: głowę szcżeszesz: ochędożysz/ Zęby bá y oskrobiesz/ Tym nie zdrowie złożysz. Vmocnisz mozg/ y cżęśćimsze cżerstwe będą: Połażni ćiepło miłuy: á tych co nieśiędą/ Po obiedzie/ lubo też y tám y sám chodzą/ Náśláduy bo sobie tym namniey nie zászkodzą. Puśćiwszy krew/ ná źimnie pośiedz kędy máło/ Chceszli by przyrodzenie w swey klubie zostáło.
Przydatek ktore rzeczy oczom wzrok przynoszą. Zwierćiádło/ zdroy ćiekący/ y trawa źielona
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: B2v
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Z jaskółczem zielem wodką zbądź bólu ocznego.
O Lekarstwie na Zęby. Lulek z nasieniem Luczku puść dymem do gęby Prze żfajskę/ a tym dymem wnet uzdrowisz zęby.
O Chrapieniu. Olej z ziębieniem głowy/ węgorz i orzechy/ Jabłka/ picie nie mnożą głosowi pociechy.
O Lekarstwach na Rymę. Pościć/ czuć/ ciepło jadać na Rymę pracować Potrzeba/ i w cieple ją (acz nie każdą) chować.
Mniej napoju zażywać/ wiatry zatrzymywać/ Tej rzeczy niech pilnuje/ kto jej chce pozbywać. Katarhem jest w piersiach strapionych panie/ Nazwali ją Grekowie: Branchos/ obejmuje Kiedy gardło; a gdy zaś nos te sluksy gryzą/ Cisz
Z iáskołczem źielem wodką zbądź bolu ocznego.
O Lekárstwie ná Zęby. Lulek z násieniem Luczku puść dymem do gęby Prze żpháyskę/ á tym dymem wnet vzdrowisz zęby.
O Chrapieniu. Oley z źiębieniem głowy/ węgorz y orzechy/ Iábłká/ pićie nie mnożą głosowi pociechy.
O Lekárstwách ná Rymę. Pośćić/ czuć/ ćiepło iadáć ná Rymę prácowáć Potrzebá/ y w ćieple ią (ácz nie káżdą) chowáć.
Mniey napoiu záżywáć/ wiátry zátrzymywáć/ Tey rzeczy niech pilnuie/ kto iey chce pozbywáć. Kátarhem iest w pierśiách strapionych pánie/ Názwáli ią Grekowie: Bránchos/ obeymuie Kiedy gárdło; á gdy záś nos te sluxy gryzą/ Cisz
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: D3
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
W jesieni zaś oczyścisz bez frasunku nogi.
O Pożytkach zacięcia Salwatelle. Salwatella zacięta pomnoży twojego/ Stosu/ i zdrowia w piersiach ciężkich serdecznego. Nie zwyczajne poznosi wygodnie przykrości/ W śledzienie bliskie w sercu ukoi ciężkości.
Koniec Szkoły Salernitańskiej. Sposób życia i ochędostwa przez każdy Miesiąc, czteroma wierszami opisany.
STYCZEN. KAsz ciepło nosić do Stołu pułmiski/ Częste niech z winem podają kieliszki. Krew w ten czas w ciele słuszniej zatrzymana Raczyć posłuży łaźnia zgotowana.
LUTY. Luty zimniejszy po Styczniu nastaje/ Niech kucharz na stół mniej jarzyn podaje: Ptastwa z błot. Bo z tąd gorączka panuje/ Którą Lekatrstwo krew z łaźnią zlekuje.
MARZEC
W ieśieni záś oczyśćisz bez frasunku nogi.
O Pożytkách záćięćia Sálwátelle. Sálwátellá záćięta pomnoży twoiego/ Stosu/ y zdrowia w pierśiách ćiężkich serdecznego. Nie zwyczáyne poznośi wygodnie przykrośći/ W śledźienie bliskie w sercu vkoi ćiężkośći.
Koniec Szkoły Sálernitáńskiey. Sposob żyćia y ochędostwá przez káżdy Mieśiąc, czteroma wierszámi opisány.
STYCZEN. KAsz ćiepło nośić do Stołu pułmiski/ Częste niech z winem podáią kieliszki. Krew w ten czás w ćiele słuszniey zátrzymána Rácżyć posłuży łáźniá zgotowána.
LVTY. Luty źimnieyszy po Stycżniu nástáie/ Niech kucharz ná stoł mniey iárzyn podáie: Ptástwá z błot. Bo z tąd gorącżká pánuie/ Którą Lekátrstwo krew z łáźnią zlekuie.
MARZEC
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: E4v
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
— To ślepego zwyczajnie prowadzi. Chromy: Śpiewać się naucz — rada to- jest prosta — Będzie cię wodził, tylko ujmiesz się mu chwosta. VII 112. TAK MI MÓWIĄ
Mówią, że mam być łysy, ale nie dość na tym: Radbym wiedział, czy łysy-m, czy kapturowaty-m. Pytałbym: póki ciepło, podszywa li który Kuśnierz na mróz te futrem na głowach kaptury? 113. CZĘSTUJCIEŻ SIĘ ZDROWI
Ociec z synem zarobił wraz na szubienicę I gdy ich zsforowanych wiodą na granicę, Syn tak mówi do ojca: „Stara to nowina: Gdy syn w strzemię ojcowskie wstępuje, dość z syna! Ja-ć nie w strzemię
— To ślepego zwyczajnie prowadzi. Chromy: Śpiewać się naucz — rada to- jest prosta — Będzie cię wodził, tylko ujmiesz się mu chwosta. VII 112. TAK MI MÓWIĄ
Mówią, że mam być łysy, ale nie dość na tym: Radbym wiedział, czy łysy-m, czy kapturowaty-m. Pytałbym: poko ciepło, podszywa li który Kuśnierz na mróz te futrem na głowach kaptury? 113. CZĘSTUJCIEŻ SIĘ ZDROWI
Ociec z synem zarobił wraz na szubienicę I gdy ich zsforowanych wiodą na granicę, Syn tak mówi do ojca: „Stara to nowina: Gdy syn w strzemię ojcowskie wstępuje, dość z syna! Ja-ć nie w strzemię
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 35
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
odległość była Komety od Wschodu/ i bieg jej odprawiał się od Zachodu/ zaczym na kilka lat obawiać się trzeba Efektów złośliwych Komety. Ten Prognostyk zebrany jest z Ptolemaeusza ex Quadripartiti Libro 2. Cap. 9. Do tego/ ktokolwiek urodził się pod znakami Wodnika/ Ryb/ Barana/ abo Byka/ trzeba aby się ciepło chował/ i fortuny osobliwym sposobem zatrzymawał/ póki nie miną te Insulty złośliwych Płanetów: czego się łatwo dowie od Matematyków/ i tak Pana Najwyższego błagając za nieprawości/ może być w cale zachowany. Tenże Ptolomaeus uczy Centiloquio centesimo tak: Stellae verò Cometae, quae vndecim à Sole signis distant, si apparebunt in Angulo
odległość byłá Komety od Wschodu/ y bieg iey odpráwiał się od Zachodu/ záczym ná kilká lat obawiáć się trzebá Effektow złośliwych Komety. Ten Prognostyk zebrány iest z Ptolemaeuszá ex Quadripartiti Libro 2. Cap. 9. Do tego/ ktokolwiek vrodźił się pod znákámi Wodniká/ Ryb/ Báráná/ ábo Byká/ trzebá áby się ćiepło chował/ y fortuny osobliwym sposobem zátrzymawał/ poki nie miną te Insulty złosliwych Płánetow: czego się łátwo dowie od Máthemátykow/ y ták Páná Naywyższego błagáiąc zá niepráwośći/ może bydź w cále záchowány. Tenże Ptolomaeus vczy Centiloquio centesimo tak: Stellae verò Cometae, quae vndecim à Sole signis distant, si apparebunt in Angulo
Skrót tekstu: CiekAbryz
Strona: B3v
Tytuł:
Abryz komety z astronomicznej i astrologicznej uwagi
Autor:
Kasper Ciekanowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
w rękaw Matometanismus, albo Religia Turecka
całują Cesarza. Po odebranych publicznych kongratułacjach, jeszcze je w Pokojach odbiebra dalszych od Pokojowych, Dworzanów. Solenny potym traktament bywa na Sali Dywanu, gdzie Przedniejsi Urzędnicy Cesarskim Stołem uczczeni bywają. Po obiedzie. 16. Urzędnikom Sobole Szuby w Upominku Cesarz rozdaje, ale się oni i tak ciepło chowają u Tyrana Monarchy. Na ostatek Sołtany; alias poważne Panie, nigdy alias z Saraju nie wychodzące, lecz zamknięte, na ten Festyn wyjeżdzają, Walidzie, alias Matce Cesarskiej, innym Sołtanom, oddają wizytę, i bawią, się u nich.
Lata swoje Mahometani, tojest Saraceni, Turcy, Tatarzy, komputują od
w rękaw Mathometánismus, albo Religia Turecka
całuią Cesarza. Po odebranych publicznych kongratułacyach, ieszcze ie w Pokoiach odbiebra dalszych od Pokoiowych, Dworzanow. Solenny potym traktament bywa na Sali Dywanu, gdzie Przednieysi Urzędnicy Cesarskim Stołem uczczeni bywaią. Po obiedzie. 16. Urzędnikom Sobole Szuby w Upominku Cesarz rozdáie, ale się oni y tak ciepło chowaią u Tyrana Monarchy. Na ostatek Sołtany; alias poważne Panie, nigdy alias z Saraiu nie wychodzące, lecż zamknięte, na ten Festyn wyieżdzaią, Walidzie, alias Matce Cesarskiey, innym Sołtanom, oddaią wizytę, y bawią, się u nich.
Lata swoie Machometani, toiest Saraceni, Turcy, Tatarzy, komputuią od
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1105
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, wszysłkie czasy rodzę. Jest to Księżyc co raz się odnawiający, z którego czasy wszystkie;
Piętnasta Zagadka,
Nie mam Ojca ni Matki, żyję i umieram, Wraz kolebkę i pogrzeb, sam sobie obieram. Znaczy Ptaka Feniksa, albo Jedwabniczka. O Enigmatach albo Zagadkach
Szesnasta Zagadka,
Dążę w górę mam jasność, ciepło się mieć lubię, Nie mam Wojsk, ani miecza, wszystko przecięż gubię. Światu jestem potrzebny, nie wiem nigdy hody, Zginę wlot bez pokarmu, albo też od wody.
Jest to Ogień, który nunquam dicit: sussicit. Siedmnasta Zagadka
Jeść nie dam, aż mię stłuką, słodkość we mnie skryta,
, wszysłkie czasy rodzę. Iest to Xiężyc co raz się odnawiaiący, z ktorego czasy wszystkie;
Piętnasta Zagadka,
Nie mam Oyca ni Matki, żyię y umieram, Wraz kolebkę y pogrzeb, sam sobie obieram. Znaczy Ptaka Fenixa, albo Iedwabniczka. O Enigmatach albo Zagadkach
Szesnasta Zagadka,
Dążę w gorę mam iasnośc, ciepło się mieć lubię, Nie mam Woysk, ani miecza, wszystko przecięż gubię. Swiatu iestem potrzebny, nie wiem nigdy hody, Zginę wlot bez pokarmu, albo też od wody.
Iest to Ogien, ktory nunquam dicit: sussicit. Siedmnasta Zagadka
Ieść nie dam, aż mię stłuką, słodkość we mnie skryta,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1204
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
vocabulum to, wykładacze słów cudzoziemskich rozumieją być czubem z włosów ostro do góry, formą piramidy uplecionym, czyli zaczesanym. Ta sama czapka Ateńska była wieloraka; inna pospolita, inna Senatorska, inna Sędziów, inna Kapłańska, inna Królewska. Scytowie albo Tatarowie, wyjąwszy zacne osoby, czapek nie zażywali; teraz w nich ciepło się chowają, chodząc w czapkach z pieknych futer, które krymskiemi, od Krymu nazywają. U Garamantów Afrykańskiej Nacyj czapki lud pospolity. miał z skorup, strusich jaj. U Murzynów nakrycie było jak kapelusz wielki 10. osób razem mogący nakryć: alias musiała to być umbrela jako i teraz u nich in usu, i
vocabulum to, wykładacże słow cudzoziemskich rozumieią bydź cżubem z włosow ostro do gory, formą piramidy uplecionym, cżyli zacżesanym. Ta sama cżapka Ateńska była wieloraka; inna pospolita, inna Senatorska, inna Sędziow, inna Kapłańska, inna Krolewska. Scytowie albo Tatarowie, wyiąwszy zacne osoby, cżapek nie zażywali; teraz w nich ciepło sie chowaią, chodząc w cżapkach z pieknych futer, ktore krymskiemi, od Krymu nazywaią. U Garamantow Afrykańskiey Nacyi czapki lud pospolity. miał z skorup, strusich iay. U Murzynow nakrycie było iak kapelusz wielki 10. osob razem mogący nakryć: alias musiała to bydż umbrela iako y teraz u nich in usu, y
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 74
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
jednego sprowadzając, 2do ogień nakładając, potrzeba suchych drewek, naprzykład bukowych, olchowych, lipowych, (co z sosnownych wielki dym, jako i osiki) aby się zaraz zapaliwszy, wiatr z komina impetem swoim rzyskim w górę wypędziły, który to wiatr jako smok Auram ze dworu do Pokojów ciągnie, a z Pokojów ciepło. 3tio Wilki żelazne w kominach im wyższe, tym bardziej ogień i dym ma się do góry w komin, bo wiatr opanowawszy owe spatium pod wilkami, do góry dym i gorąco pędzi. 4to Daszki też, albo kaptury z cegły murowane, bronią wiatrów, aby z góry prosto w kominy nie biły, jako też
iednego sprowadzaiąc, 2do ogień nakładaiąc, potrzeba suchych drewek, naprzykład bukowych, olchowych, lipowych, (co z sosnownych wielki dym, iako y osiki) aby się zaraz zapaliwszy, wiatr z komina impetem swoim rzyskim w gorę wypędziły, ktory to wiatr iako smok Auram ze dworu do Pokoiow ciągnie, á z Pokoiow ciepło. 3tio Wilki żelazne w kominach im wyższe, tym bardziey ogień y dym ma się do gory w komin, bo wiatr opanowawszy owe spatium pod wilkami, do gory dym y gorąco pędzi. 4to Daszki też, albo kaptury z cegły murowane, bronią wiatrow, aby z gory prosto w kominy nie biły, iako też
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 360
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754