eś się wszytkim ptaszym matkom stawił, Mnieś jednej nieszczęśliwej siostrze serce skrwawił, Kiedyś mi pożarł dziatki kochane, niestoty.” „Któż temu winien — jastrząb odpowie — tylko ty. Przyszłoć by mi od głodu za dzień zdechnąć trzeci, Gdybym piękniejszych nie jadł niźli twoje dzieci. Dosyciem długo głodu przymierał cierpliwy. Powiadałaś, że piękne; ano diabeł dziwy. Drugi raz mię nie zwiedziesz i bies niechaj wierzy Ślepej do swoich dzieci z natury macierzy.” Toż wszytkim pisorymom, co tej sowie, wadzi, Że one swoje wiersze tak czytają radzi, Jakby nic piękniejszego nad nie, niebożęta. Sokołami się zdadzą im
eś się wszytkim ptaszym matkom stawił, Mnieś jednej nieszczęśliwej siestrze serce skrwawił, Kiedyś mi pożarł dziatki kochane, niestoty.” „Któż temu winien — jastrząb odpowie — tylko ty. Przyszłoć by mi od głodu za dzień zdechnąć trzeci, Gdybym piękniejszych nie jadł niźli twoje dzieci. Dosyciem długo głodu przymierał cierpliwy. Powiadałaś, że piękne; ano diabeł dziwy. Drugi raz mię nie zwiedziesz i bies niechaj wierzy Ślepej do swoich dzieci z natury macierzy.” Toż wszytkim pisorymom, co tej sowie, wadzi, Że one swoje wiersze tak czytają radzi, Jakby nic piękniejszego nad nie, niebożęta. Sokołami się zdadzą im
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 82
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i włosów przerzedzi, Nie wie, co jest ból, ten, co mu dosiedzi. Nie tak się rzężą opili masłokiem, Nie takim ciągną bańkami krew stokiem, Nie tak zawłoki, nie tak apertury, Jak jego bolą po jagodach dziury. Ledwie by godzien strzyc żmudzinom grzywy I uszy — i to, jeśli koń cierpliwy.
Te, co widzicie, rany po mej brodzie, Nie inszej one przyznajcie przygodzie, Nie kot podrapał, nie żona pobiła, Nie zła choroba krostą poznaczyła, Ani przy kuflu, ani z krwawej bitwy Odniosłem, ale od balwierskiej brzytwy. Nie masz nad kozła sztuczniejszego zwierza: Brody nie goli, bojąc się
i włosów przerzedzi, Nie wie, co jest ból, ten, co mu dosiedzi. Nie tak się rzężą opili masłokiem, Nie takim ciągną bańkami krew stokiem, Nie tak zawłoki, nie tak apertury, Jak jego bolą po jagodach dziury. Ledwie by godzien strzyc żmudzinom grzywy I uszy — i to, jeśli koń cierpliwy.
Te, co widzicie, rany po mej brodzie, Nie inszej one przyznajcie przygodzie, Nie kot podrapał, nie żona pobiła, Nie zła choroba krostą poznaczyła, Ani przy kuflu, ani z krwawej bitwy Odniosłem, ale od balwierskiej brzytwy. Nie masz nad kozła sztuczniejszego zwierza: Brody nie goli, bojąc się
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 14
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
przystoi; A tak jest, nie inaczej, bo cię znam po sierci. Bodaj cię rozdzielono, niecnoto, na ćwierci! Bodaj cię obieszono, ultaju, szpetniku! Zdrajco, chłopie, złodzieju, łotrze, rozbójniku!”
XLII.
Na takie obelżywe i sromotne słowa, Któremi nań wołała harda białagłowa, Rugier cierpliwy milczał i nie odpowiedział, Bo, że mu beł sromotny swar z nią, dobrze wiedział. Ona zatem ze dwiema drugiemi siostrami Wsiadła w łódź, co gotowa stała, i wiosłami Pośpieszała skwapliwa za niem prędkiem biegiem, Goniąc go, kiedy jechał tuż nad samem brzegiem.
XLIII.
Grozi, fuka, sromoci, klnie
przystoi; A tak jest, nie inaczej, bo cię znam po sierci. Bodaj cię rozdzielono, niecnoto, na ćwierci! Bodaj cię obieszono, ultaju, szpetniku! Zdrajco, chłopie, złodzieju, łotrze, rozbójniku!”
XLII.
Na takie obelżywe i sromotne słowa, Któremi nań wołała harda białagłowa, Rugier cierpliwy milczał i nie odpowiedział, Bo, że mu beł sromotny swar z nią, dobrze wiedział. Ona zatem ze dwiema drugiemi siostrami Wsiadła w łódź, co gotowa stała, i wiosłami Pośpieszała skwapliwa za niem prędkiem biegiem, Goniąc go, kiedy jechał tuż nad samem brzegiem.
XLIII.
Grozi, fuka, sromoci, klnie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 207
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
muszę) Nie rzkąc hełm wydarł, ale i zbroję i duszę. Żem tego nie uczynił, często przypadają Nowe myśli, często się ludzie odmieniają. Na on czasem go nie wziął i mam stąd przyganę: Teraz tuszę, że gwałtem łatwie go dostanę”.
XLV.
Nie chciał być dłużej już pan z Anglantu cierpliwy. „Kiedyś - pry - w którem kraju, kłamco niewstydliwy, Sprosny, brzydki Maranie, zemną się kosztował? Niech wiem, kiedyś mię pożył, kiedyś mi folgował? Jam jest Orland, z którego chluby darmo szukasz, Tusząc, że jest daleko, ale się oszukasz; Wraz patrz,
muszę) Nie rzkąc hełm wydarł, ale i zbroję i duszę. Żem tego nie uczynił, często przypadają Nowe myśli, często się ludzie odmieniają. Na on czasem go nie wziął i mam stąd przyganę: Teraz tuszę, że gwałtem łatwie go dostanę”.
XLV.
Nie chciał być dłużej już pan z Anglantu cierpliwy. „Kiedyś - pry - w którem kraju, kłamco niewstydliwy, Sprosny, brzydki Maranie, zemną się kosztował? Niech wiem, kiedyś mię pożył, kiedyś mi folgował? Jam jest Orland, z którego chluby darmo szukasz, Tusząc, że jest daleko, ale się oszukasz; Wraz patrz,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 259
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
urody puszczoną. Ujrzawszy Asyryjski wódz Judytę mężną, zakochał, potym zginął jej ręką potężną. Gdy starcowie żydowscy Zuzannę zoczyli, pożądliwym wejrzeniem żywot swój skrócili. Gór Akrocerawnia okrutne ostrości nie tak wiele naw gubią w morskiej głębokości, ni Maleja nieszczęsna, ni łakoma Scylla oraz masztów z żaglami potopi tak siła. Ma zatym Job cierpliwy pochwałę w tej mierze, że wieczne postanowił z oczyma przymierze. O oczy, jak bezpieczniej Demokrytus sobie postąpił, gdy was z dołków powyrywał obie. Jak dobrze i Łucja, panna świątobliwa, mężną ręką oczy swe kole i wyrywa. O oczy, skały nieme, pogańskie kamienie, dla których dusz tak wiele szło na
urody puszczoną. Ujrzawszy Asyryjski wódz Judytę mężną, zakochał, potym zginął jej ręką potężną. Gdy starcowie żydowscy Zuzannę zoczyli, pożądliwym wejrzeniem żywot swój skrócili. Gór Akrocerawnia okrutne ostrości nie tak wiele naw gubią w morskiej głębokości, ni Maleja nieszczęsna, ni łakoma Scylla oraz masztów z żaglami potopi tak siła. Ma zatym Job cierpliwy pochwałę w tej mierze, że wieczne postanowił z oczyma przymierze. O oczy, jak bezpieczniej Demokrytus sobie postąpił, gdy was z dołków powyrywał obie. Jak dobrze i Łucyja, panna świątobliwa, mężną ręką oczy swe kole i wyrywa. O oczy, skały nieme, pogańskie kamienie, dla których dusz tak wiele szło na
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 89
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Kto się za umarłych modli abo się stara, żeby się modlono, z grobu Łazarza z JEZUSEM umarłego wyprowadza.
Kto idzie, aby z drugimi Słowa Bożego słuchał, z JEZUSEM i uczniami Jego wieczerza.
Kto słowa Boskie usłyszane w sercu swoim zachowuje, z Janem św Apostołem na piersiach JEZUSOWYCH odpoczywa.
Kto w przeciwnych rzeczach cierpliwy Boską wolą czyni, ten z JEZUSEM na Górę Oliwną, gdzie był pojmany, idzie.
Kto się podczas pokusy i najazdu szatańskiego nabożnie i gorąco modli, z JEZUSEM w Ogrójcu konającym z czartem walczy.
Kto, wolej swojej odstępując, na wolę się Boską spuszcza, z JEZUSEM wolą Ojca Niebieskiego pełni i krzyż z nim
Kto się za umarłych modli abo się stara, żeby się modlono, z grobu Łazarza z JEZUSEM umarłego wyprowadza.
Kto idzie, aby z drugimi Słowa Bożego słuchał, z JEZUSEM i uczniami Jego wieczerza.
Kto słowa Boskie usłyszane w sercu swoim zachowuje, z Janem św Apostołem na piersiach JEZUSOWYCH odpoczywa.
Kto w przeciwnych rzeczach cierpliwy Boską wolą czyni, ten z JEZUSEM na Górę Oliwną, gdzie był pojmany, idzie.
Kto się podczas pokusy i najazdu szatańskiego nabożnie i gorąco modli, z JEZUSEM w Ogrójcu konającym z czartem walczy.
Kto, wolej swojej odstępując, na wolę się Boską spuszcza, z JEZUSEM wolą Ojca Niebieskiego pełni i krzyż z nim
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 135
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
jest śmierci! Niechaj zabit będzie, a drugi na to miejsce król obrany«! Senatorowie tedy królewscy mówili im: »Cóź takiego złego uczynił?« A oni, barziej rozdrażnieni, głosem wielkim mówili: »Zabić tego, a inszego obrać!« Widząc tedy król, jako ten, który był cichy zawsze a cierpliwy, jako owieczka niewinna, iż nic senatorowie u rokoszu nie mogli sprawić, i owszem tym większy rozruch dział się miedzy ludźmi, uczyniwszy rady z nimi, posłał do rokoszu niektórych, rozkazując im srogo, aby żołnierza swojego rozpuścili, rozruchów i tumultów w Królestwie aby więcej nie czynili, do domów się swych wrócili, grzechów
jest śmierci! Niechaj zabit będzie, a drugi na to miejsce król obrany«! Senatorowie tedy królewscy mówili im: »Cóź takiego złego uczynił?« A oni, barziej rozdrażnieni, głosem wielkim mówili: »Zabić tego, a inszego obrać!« Widząc tedy król, jako ten, który był cichy zawsze a cierpliwy, jako owieczka niewinna, iż nic senatorowie u rokoszu nie mogli sprawić, i owszem tym większy rozruch dział się miedzy ludźmi, uczyniwszy rady z nimi, posłał do rokoszu niektórych, rozkazując im srogo, aby żołnierza swojego rozpuścili, rozruchów i tumultów w Królestwie aby więcej nie czynili, do domów się swych wrócili, grzechów
Skrót tekstu: KrysPasCz_II
Strona: 54
Tytuł:
Passya pana naszego Zygmunta Trzeciego, króla polskiego, podług jego sługi i wiernego poddanego, z panem swym spółcierpiącego.
Autor:
Szczęsny Kryski
Miejsce wydania:
Janowiec
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Divini scena doloris.
SŁONECZNIK, po Łacinie Heliotropium, inaczej Solisequium, albo Flos Solis, z natury swojej zawsze za Słońcem się kieruje, któremu Carolus Rancatus dał Lemma: Solo affixus, non desero Solem. Inny dał inskrypcvą ludendo in verko: Soli et semper. Inny Si respicias aspicio, si despicis aspicio. Tak cierpliwy katolik z Bogiem postępować powinien. Inny przypisał Ubi amor, ibi Oculi, Inny napisał, Vertor ut vertitur. Inny: Hoc Lumine vivo. Podobny Słonecznikowi w naturze jest Kwiat Selenitropos, tojest Księżycowy kwiat, także ku Księżycowi się obracajacy według Naturalistów.
HiaCINT Kwiat ma do siebie, że Litery A I wyraża, gdy
Divini scena doloris.
SŁONECZNIK, po Łacinie Heliotropium, inaczey Solisequium, albo Flos Solis, z natury swoiey zawsze za Słońcem się kieruie, ktoremu Carolus Rancatus dał Lemma: Solo affixus, non desero Solem. Inny dał inskrypcvą ludendo in verko: Soli et semper. Inny Si respicias aspicio, si despicis aspicio. Tak cierpliwy katolik z Bogiem postępować powinien. Inny przypisał Ubi amor, ibi Oculi, Inny napisał, Vertor ut vertitur. Inny: Hoc Lumine vivo. Podobny Słonecznikowi w naturze iest Kwiat Selenitropos, toiest Xiężycowy kwiat, także ku Xiężycowi się obracaiacy według Naturalistow.
HYACINT Kwiat ma do siebie, że Litery A I wyraża, gdy
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 648
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, ziemi niesprawnej nie oranej, z zatym zarastającej Pater Gallina dał Inskrypcję: Dat inarata vepris. Służy za cenzurę Rodziców, niedbających o dzieci edukację.
Na GORĘ bijący namalowany Pioruna z napisem: Humiliora minus. Subintellige, fevit, zalecając światu pokorę.
SZKOPUŁ między wodami i wiatrami wymalowany cum Lemmate: Undique firmus. Tak cierpliwy, i stateczny umysł.
Na SKAŁĘ Morze wyrzuca fluktami Perłę, z inskrypcją: Divitem facere procellae. Służy tym, których tempestas Ojczyzny ubogaciła, albo zasłużonym na wojnie krwawej.
AKTEON namalowany, z pojrzenia Diany kompiącej się, w jelenia obrócony, z napisem: Duro vidi, pii.
ALEKsANDER Wielki Nodum Gordium, przecinający
, ziemi niesprawney nie oraney, z zatym zarastaiącey Páter Gallina dał Inskrypcyę: Dat inarata vepris. Służy za censurę Rodzicow, niedbaiących o dzieci edukacyę.
Na GORĘ biiący namalowany Pioruna z napisem: Humiliora minus. Subintellige, fevit, zalecaiąc światu pokorę.
SZKOPUŁ między wodami y wiatrami wymalowany cum Lemmate: Undique firmus. Tak cierpliwy, y stateczny umysł.
Na SKAŁĘ Morze wyrzucá fluktami Perłę, z inskrypcyą: Divitem facere procellae. Służy tym, ktorych tempestas Oyczyzny ubogaciła, albo zásłużonym na woynie krwawey.
AKTEON namalowany, z poyrzenia Diany kompiącey się, w ielenia obrocony, z napisem: Duro vidi, pii.
ALEXANDER Wielki Nodum Gordium, przecinaiący
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1179
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
zaczął. Jest portret śp. ojca mego w Rasnej w pokoju bardzo podobny. Umiał języki doskonale cudzoziemskie: francuski, włoski, niemiecki i trochę po hiszpańsku. Łaciński styl miał piękny i charakter w pisaniu wyborny. Umiał architekturę cywilną doskonale i dobrze rysował. Na flecie z nut umiał grać. Innych cnót, jak był cierpliwy i z wolą boską w przeciwnościach zgadzający się, trudno opisać. Łakomstwa żadnego nie miał, tylko oszczędność potrzebną w domu. Był ludzki, a zawsze w kompanii wesoły, siła mogąc rzeczy powiedać.
Umarł, jakom wyżej wyraził, w zaczętym osimdziesiątym trzecim roku wieku swego. Jakie zaś mu Pan Bóg dał błogosławieństwo swoje
zaczął. Jest portret śp. ojca mego w Rasnej w pokoju bardzo podobny. Umiał języki doskonale cudzoziemskie: francuski, włoski, niemiecki i trochę po hiszpańsku. Łaciński styl miał piękny i charakter w pisaniu wyborny. Umiał architekturę cywilną doskonale i dobrze rysował. Na flecie z nut umiał grać. Innych cnót, jak był cierpliwy i z wolą boską w przeciwnościach zgadzający się, trudno opisać. Łakomstwa żadnego nie miał, tylko oszczędność potrzebną w domu. Był ludzki, a zawsze w kompanii wesoły, siła mogąc rzeczy powiedać.
Umarł, jakom wyżej wyraził, w zaczętym osimdziesiątym trzecim roku wieku swego. Jakie zaś mu Pan Bóg dał błogosławieństwo swoje
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 400
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986