oczym eźpergencia sama świadczy niezgoda i niezforność się znajduje. Jego M. P. wiedziałdobrze o zacnych zawsze sprawach i postępkach Domu tego/ nietajne mu i wielkie zasługi przeciwko Rzeczypospolitej/ i ojczyźnie naszej/ jawne mu były tej zacnej Familii z której jako z Ogroda dobrze sporządzonego kwiat ten sobie za zrządzeniem Bożym ulubiony obrał/ cnotę i sławę daleko słynącą poczuwa się w tym I. M. z tym się rozgładzać niechcąc/ co Bogu i przyjacielwo swemu w Domu Bożym obiecał: poczuwa się i w tym/ że jako kwitnącym i młodym wieku swoim dobrze wychowany i wyćwiczony był/ lata swoje dojźrzalsze na posłudze Rzeczypospolitej trawiąc/ tak i na potym
oczym eźpergencia samá świadcży niezgoda y niezforność sie znáyduie. Iego M. P. wiedźiałdobrze o zacnych záwsze spráwách y postępkách Domu tego/ nietáyne mu y wielkie zasługi przećiwko Rzecżypospolitey/ y oyczyznie nászey/ iáwne mu były tey zacney Fámiliey z ktorey iako z Ogrodá dobrze sporządzonego kwiat ten sobie zá zrządzeniem Bożym vlubiony obrał/ cnotę y sławę dáleko słynącą pocżuwa sie w tym I. M. z tym sie rozgładzáć niechcąc/ co Bogu y przyiaćielwo swemu w Domu Bożym obiecał: poczuwa się y w tym/ że iako kwitnącym y młodym wieku swoim dobrze wychowány y wyćwiczony był/ látá swoie doyźrzálsze ná posłudze Rzecżypospolitey trawiąc/ ták y ná potym
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: C2
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
pośród rynku/ Co białego pozbył tynku. Co tak długiej pracy twej/ masz korzyść słabą/ Jakoś była będziesz Babą. Nie to/ nie to/ Matrony/ glans twarzy daje/ Ze się błyszczy jako jaje. Nie to/ kiedy stajaniem Sabejskiej woni/ Puszcza; lubo piżmem trwoni. Ale która się w cnotę tak przysposobi/ W nie się stroi/ nią się zdobi. Poczciwość ją rumieni/ skromność maluje/ A wstyd cnocie Ochmistrzuje. W Kościele jest nabożną/ w domu dozroną Nie chełpliwą nieuporną Gospodynią Czeladzi/ a dziatkom Matką/ Tę mam grzeczną/ tę mam gładką. Lirycorum Polskich Pieśń XVIII. FLISS Do I. M
pośrod rynku/ Co białego pozbył tynku. Co ták długiey pracy twey/ masz korzyść słábą/ Iákoś byłá będźiesz Bábą. Nie to/ nie to/ Mátrony/ glans twarzy dáie/ Ze się błyszczy iáko iáie. Nie to/ kiedy stáiánięm Sábeyskiey woni/ Puszcza; lubo piżmem trwoni. Ale ktora się w cnotę tak przysposobi/ W nie się stroi/ nią się zdobi. Poczćiwość ią rumieni/ skromność máluie/ A wstyd cnoćie Ochmistrzuie. W Kośćiele iest nabożną/ w domu dozroną Nie chełpliwą nieuporną Gospodynią Czeládzi/ á dźiatkom Mátką/ Tę mam grzeczną/ tę mam głádką. Lyricorum Polskich PIESN XVIII. FLISS Do I. M
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 170
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
nieprzystojnie. Fraszka Rzym z Lukrecją i wstyd śmiercią płatny/ Twój nierównie uczynek musi być udatny. Cnotliwa Zęboczyńska/ któraś tak kochała/ Sławę/ ześ na Dzwonnicy się zamurowała. Twą pamięć/ nietylko by odryć na papierze/ Ale gdy by to można na trwałym Porfirze. Miedzy siedmią Kolossów Egipskich postawić/ I Cnotę za ósmy cud Europie objawić. Aleć ja ostróżną cię znając/ na te wady/ Darmoć przed oczy kłaść mam/ tak chwalne przykłady. Cnotliwemu przestroga niepotrzebna bywa: Kto siłę napomina/ ten snadź powątpiwa. Jam nie Posag nie datki/ nie różne puściźny/ Lecz umysł twój poćciwy w wszytkie Cnoty zyżny.
nieprzystoynie. Frászká Rzym z Lukrećyą y wstyd śmierćią płatny/ Twoy nierownie vczynek muśi bydź vdátny. Cnotliwa Zęboczyńska/ któraś ták kocháłá/ Sławę/ ześ ná Dzwonnicy się zámurowáłá. Twą pámięć/ nietylko by odryć ná pápierze/ Ale gdy by to można ná trwáłym Porphirze. Miedzy śiedmią Kolossow Egipskich postáwić/ Y Cnotę zá osmy cud Europie obiáwić. Aleć ia ostrożną ćię znáiąc/ na te wády/ Dármoć przed oczy kłáść mąm/ ták chwálne przykłády. Cnotliwęmu przestrogá niepotrzebna bywa: Kto śiłę napomina/ ten snadź powątpiwa. Iám nie Posag nie dátki/ nie rozne puśćiźny/ Lecz vmysł twoy poććiwy w wszytkie Cnoty zyżny.
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 183
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
. Choć będzie komuś z śmiechem Wyznąm na się trwogę Mogłem: co było zgrzechem/ Bez grzechu nie mogę. Lirycorum Polskich Pieśń XXXIV. Marnotractwo Młodzi Polskiej na Burku.
Nikczemna Młodzi Taklić to uchodzi? Co krwawym potem Ojcowie zbierają Synowie gnuśni marnie utracają Kto źnich dziś tak szczodry? Ojcowskiemi dobry PIęknie szafuje zakochawszy cnotę/ Ze swym zaciągnie kosztem jezndą Rotę. Kto dziś wieś zastawił? Żeby poczet stawił? Ujęty sławy pragnieniem Młodzieniec/ Biegł zochotnikiem aże pod Kamieniec. Woli się fantować/ Włości rozmarnować. Tak mniema/ sławy ze dostać przy stole Jak triumfować w zwalczonym Stambole. Woli odzian Lamą Z grzeczną w tąńcu Damą. Podkowką
. Choć będźie komuś z śmiechem Wyznąm ná się trwogę Mogłem: co było zgrzechem/ Bez grzechu nie mogę. Lyricorum Polskich PIESN XXXIV. Márnotráctwo Młodźi Polskiey ná Burku.
Nikczemna Młodźi Táklić to vchodźi? Co krwáwym potem Oycowie zbieráią Synowie gnuśni márnie vtracáią Kto źnich dźiś ták szczodry? Oycowskiemi dobry PIęknie száfuie zákocháwszy cnotę/ Ze swym záćiągnie kosztem iezndą Rotę. Kto dźiś wieś zástáwił? Zeby poczet stáwił? Vięty sławy prágnieniem Młodźieniec/ Biegł zochotnikiem áże pod Kámięniec. Woli się fántowáć/ Włośći rozmárnowáć. Ták mniema/ sławy ze dostáć przy stole Iák tryumphowáć w zwalczonym Stámbole. Woli odźiąn Lámą Z grzeczną w tąńcu Dámą. Podkowką
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 214
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
. Co przedtym rumiany wstyd/ Panienkom należał; Ach niestety! dziś caleModziastych odbieżał. Bezpieczniejsza jest teraz Panna/ niż Mężatka: Córka wolniej powie żart/ aniżeli Matka: A któraby bezwstydnej wolności nie miała; Zarazby ją do głupiej Moda przyrównała. O wściekłości szalona/ toć się rozpościerasz! Gdy tę Anielską cnotę/ Panienkom wydzierasz. Z kądże odrysujemy Obraz wstydliwemu? Gdy gani wstyd stanowi Moda Panieńskiemu. Kto blednieje od strachu/ gdy grożą pioruny; Aby/ w momencie trupem nie zaprzątnął trunny/ Kładzie na głowę wieniec z drzewa Laurowego/ I tak niebezpieczeństwa uchodzi srogiego. Zastraszona/ gęstymi/ z Nieba pióronami/ Gdy dziś w
. Co przedtym rumiany wstyd/ Pánienkom nalezał; Ach niestety! dźiś caleModźiastych odbieżał. Bespiecznieysza iest teraz Pánná/ niż Mężátká: Corká wolniey powie żárt/ aniżeli Mátká: A ktoraby bezwstydney wolnośći nie miáłá; Zárazby ią do głupiey Modá przyrownáłá. O wśćiekłośći szaloná/ toc się rospośćierasz! Gdy tę Anielską cnotę/ Pánienkom wydźierasz. Z kądże odrysuiemy Obraz wstydliwemu? Gdy gáni wstyd stanowi Modá Pánienskiemu. Kto blednieie od stráchu/ gdy grożą pioruny; Aby/ w momenćie trupem nie záprzątnął trunny/ Kłádźie ná głowę więniec z drzewá Laurowego/ Y ták niebespieczenstwá vchodźi srogiego. Zástrászona/ gęstymi/ z Niebá pioronámi/ Gdy dźiś w
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B3v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
nazwanej Zawiszyńską, którym dla pamięci wiekopomnej, tak jako do kaplicy wileńskiej kieżgałłowskiej dałem kamień z nagrobkiem Anno 1709.
Krzysztof Stanisław Zawisza, tej księgi i notacji autor i pisarz, ostatni i najmłodszy syn Andrzeja, pisarza w. w. księstwa l. nie kładzie w komput żadnych zalet albo zasług osoby swojej. Cnotę, miłość ojczyzny, poczciwość przekłada nad to wszystko, co jest u świata honorem i estymacją. Mam za sobą Teressę Różę na Łohojsku Tyszkiewiczównę, krajczankę w. księstwa lit., dziedziczkę, wszystkich fortun Sukcesorkę, a tej największą, że żyję z nią od roku 1687 aż dotąd, do r. 1714, lat
nazwanéj Zawiszyńską, którym dla pamięci wiekopomnéj, tak jako do kaplicy wileńskiéj kieżgałłowskiéj dałem kamień z nagrobkiem Anno 1709.
Krzysztof Stanisław Zawisza, téj księgi i notacyi autor i pisarz, ostatni i najmłodszy syn Andrzeja, pisarza w. w. księstwa l. nie kładzie w komput żadnych zalet albo zasług osoby swojej. Cnotę, miłość ojczyzny, poczciwość przekłada nad to wszystko, co jest u świata honorem i estymacyą. Mam za sobą Teressę Różę na Łohojsku Tyszkiewiczównę, krajczankę w. księstwa lit., dziedziczkę, wszystkich fortun sukcessorkę, a téj największą, że żyję z nią od roku 1687 aż dotąd, do r. 1714, lat
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 9
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
w Wilnie, nie tylko jako godnemu z imienia swojego a wielkiemu, a któremu równy nie powstał, kawalerowi, ale też jako zacnemu, wielkich senatorów ojców jego następcy. Z tą żoną mam dotąd żyjących dzieci: Barbarę Franciszkę, księżnę Badziwiłłową, miecznikową w. księstwa lit., dobrze od Pana Boga w piękność, cnotę i przymioty ubłogosławioną, Marię-Beatę, Petronellę i Brygidę w panieńskim jeszcze stanie; Ignacego i Felicjana synów, a trzech przed Bogiem: Józefa, Jędrzeja, Eryka. I moje, i żony mojej i dzieci naszych Sukcesa Wszechmocnemu Bogu ofiaruję; a co czas przyszły jeszcze przyniesie, zachowuję to Sukcesorom do konotacji w tej księdze,
w Wilnie, nie tylko jako godnemu z imienia swojego a wielkiemu, a któremu równy nie powstał, kawalerowi, ale téż jako zacnemu, wielkich senatorów ojców jego następcy. Z tą żoną mam dotąd żyjących dzieci: Barbarę Franciszkę, księżnę Badziwiłłową, miecznikową w. księstwa lit., dobrze od Pana Boga w piękność, cnotę i przymioty ubłogosławioną, Maryę-Beatę, Petronellę i Brygidę w panieńskim jeszcze stanie; Ignacego i Felicyana synów, a trzech przed Bogiem: Józefa, Jędrzeja, Eryka. I moje, i żony mojéj i dzieci naszych sukcessa Wszechmocnemu Bogu ofiaruję; a co czas przyszły jeszcze przyniesie, zachowuję to sukcessorom do konnotacyi w téj księdze,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 9
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
. KWESTIA
Zgadni: jak daleko wschód słońca od zachodu? Niewiele myśląc, powiem, że jeden dzień chodu. Cóż, albo nie tak? Albo nie widzisz, że słońce Na każdy dzień opędzi oba świata końce? 307 (D). BÓG
Cóż lepszego nad złoto? Perła. Nad tę? Cnota. Nad cnotę? Bóg. Dalej też nie postąpi kwota. To na ziemi. Na niebie: anioł, potem słońce, Toż Bóg. On i na ziemi, i na niebie końce Wszelakiej trzyma ceny, bo cokolwiek rodzi Powietrze, woda, nic z nim w szacunek nie wchodzi: Dobry, lepszy, najlepszy ze wszytkich tych
. KWESTIA
Zgadni: jak daleko wschód słońca od zachodu? Niewiele myśląc, powiem, że jeden dzień chodu. Cóż, albo nie tak? Albo nie widzisz, że słońce Na każdy dzień opędzi oba świata końce? 307 (D). BÓG
Cóż lepszego nad złoto? Perła. Nad tę? Cnota. Nad cnotę? Bóg. Dalej też nie postąpi kwota. To na ziemi. Na niebie: anioł, potem słońce, Toż Bóg. On i na ziemi, i na niebie końce Wszelakiej trzyma ceny, bo cokolwiek rodzi Powietrze, woda, nic z nim w szacunek nie wchodzi: Dobry, lepszy, najlepszy ze wszytkich tych
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 132
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Gorliwość chwały Bożej tak mu była W sercu, że wszytkie insze przechodziła Jego starania; tę tak sobie ważył, Żeby był dla niej i żywot odważył. Acz i w domowe nie tak się był ściany Zawarł, żeby był nie miał być widziany, Gdzie go wołały potrzeby ojczyzny, Chociaż już w ten wiek swój w cnotę nieżyzny. Poselskie szranki, główne trybunały Tak jego cnoty osobliwe znały, Że co cnotliwszy ojczyzny synowie To między sobą miewali przysłowie, Iż Wołyń cały drugiego szlachcica Wyższego w cnotę nie miał nad Czaplica.
A gdy z Kozaki wespół Tatarowie Poszli ku samej aż pod Zborów głowie, Serce ścisnąwszy w zamknionym Zbarażu, Nie omieszkiwał tak
Gorliwość chwały Bożej tak mu była W sercu, że wszytkie insze przechodziła Jego starania; tę tak sobie ważył, Żeby był dla niej i żywot odważył. Acz i w domowe nie tak się był ściany Zawarł, żeby był nie miał być widziany, Gdzie go wołały potrzeby ojczyzny, Chociaż już w ten wiek swoj w cnotę nieżyzny. Poselskie szranki, głowne trybunały Tak jego cnoty osobliwe znały, Że co cnotliwszy ojczyzny synowie To między sobą miewali przysłowie, Iż Wołyń cały drugiego szlachcica Wyższego w cnotę nie miał nad Czaplica.
A gdy z Kozaki wespoł Tatarowie Poszli ku samej aż pod Zborow głowie, Serce ścisnąwszy w zamknionym Zbarażu, Nie omieszkiwał tak
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 425
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
domowe nie tak się był ściany Zawarł, żeby był nie miał być widziany, Gdzie go wołały potrzeby ojczyzny, Chociaż już w ten wiek swój w cnotę nieżyzny. Poselskie szranki, główne trybunały Tak jego cnoty osobliwe znały, Że co cnotliwszy ojczyzny synowie To między sobą miewali przysłowie, Iż Wołyń cały drugiego szlachcica Wyższego w cnotę nie miał nad Czaplica.
A gdy z Kozaki wespół Tatarowie Poszli ku samej aż pod Zborów głowie, Serce ścisnąwszy w zamknionym Zbarażu, Nie omieszkiwał tak ciężkiego razu I na ostatnim niebezpieczeństw szańcu Stawił przy bożym żywot pomazańcu. Gdzie konie, wozy i cały rynsztunek (A był tam tego nie podły szacunek) I wszytko co
domowe nie tak się był ściany Zawarł, żeby był nie miał być widziany, Gdzie go wołały potrzeby ojczyzny, Chociaż już w ten wiek swoj w cnotę nieżyzny. Poselskie szranki, głowne trybunały Tak jego cnoty osobliwe znały, Że co cnotliwszy ojczyzny synowie To między sobą miewali przysłowie, Iż Wołyń cały drugiego szlachcica Wyższego w cnotę nie miał nad Czaplica.
A gdy z Kozaki wespoł Tatarowie Poszli ku samej aż pod Zborow głowie, Serce ścisnąwszy w zamknionym Zbarażu, Nie omieszkiwał tak ciężkiego razu I na ostatnim niebezpieczeństw szańcu Stawił przy bożym żywot pomazańcu. Gdzie konie, wozy i cały rynsztunek (A był tam tego nie podły szacunek) I wszytko co
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 425
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910