nam było, codziennie z sobą konwersować. Nie mieliśmy się kogo wystrzegać, tylko siebie samych. Wszystko się za moim działo rozkazem, i takem nad tych, którzy mego pilnowali boku, była wywyższoną, że mi się nie było trzeba obawiać, aby mię kto podstrzegał. Jednak przy wszystkiej naszej wolności, i codziennej konwersacyj zamiast co raz większej poufałości, tośmy się tak z sobą obchodzili, jakobyśmy się pierwszy raz byli widzieli. Wystrzegał się, aby mi najmniejszej nie wyświadczył pieszczoty, a jam sobie ostróżniej niż z początku postępowała, abym mu żadnej nie dała okazji. Nie zważaliśmy oboje, że ostróżność, którą
nam było, codziennie z sobą konwersować. Nie mieliśmy śię kogo wystrzegać, tylko śiebie samych. Wszystko śię za moim działo rozkazem, i takem nad tych, ktorzy mego pilnowali boku, była wywyższoną, że mi śię nie było trzeba obawiać, aby mię kto podstrzegał. Jednak przy wszystkiey naszey wolnośći, i codzienney konwersacyi zamiast co raz większey poufałości, tośmy śię tak z sobą obchodzili, iakobyśmy śię pierwszy raz byli widzieli. Wystrzegał śię, aby mi naymnieyszey nie wyświadczył pieszczoty, a iam sobie ostrożniey niż z początku postępowała, abym mu żadney nie dała okazyi. Nie zważaliśmy oboie, że ostrożność, ktorą
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 162
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
przykładów, że degenerantfilij a parentibus, bo po wielu świątobliwych Rodzicach, niecnotliwi bywają Synowie, atoli bo edukacja wiele może w poprawie wrodzonych przywarów życia i samej natury przełamaniu, y illa sufficiente, to się Człowiek odradza, deficjente zaś albo ad hibita mala, w wszystkich Rodzicielskich obumiera cnotach. Mamy tego oczywiste dowody, w codziennej ejperiencyj. Niech kto młodego niedzwiadka, wilczka, zajączka, jelonka, sarniątko zdzikich lasów, albo tez z gniazda ptaszęta wybierze jednym wychowaniem, przeciwne natury w miłe przeformuje przymioty, z drapieżnego i dzikiego zwierza powolnym, i przychylnym, z pierzchliwego wdzęcznym i karęssującym uczyni ptakiem, oczym i Z. Ambroży Libro IV
przykładow, że degenerantfilij a parentibus, bo po wielu świątobliwych Rodzicach, niecnotliwi bywaią Synowie, átoli bo edukacya wiele może w poprawie wrodzonych przywarow życia y samey nátury przełámaniu, y illa sufficiente, to się Człowiek odrádza, deficiente zaś álbo ad hibita mala, w wszystkich Rodzicielskich obumiera cnotach. Mamy tego oczywiste dowody, w codzienney eyperyencyi. Niech kto młodego niedzwiadka, wilczka, zaiączka, ielonka, sarniątko zdzikich lasow, álbo tez z gniazda ptászęta wybierze iednym wychowániem, przeciwne nátury w miłe przeformuje przymioty, z drapieżnego y dzikiego zwierza powolnym, y przychylnym, z pierzchliwego wdzęcznym y káręssuiącym uczyni ptákiem, oczym y S. Ambroży Libro IV
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 103
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
kozy, jeszcze by to rzecz znośniejsza niźli Lipkowie, Czeremisi, kondlowie, psi, wyżli. Szlachta w strojach, w bankietach, gdy chce równać z pany, W ustawicznych podatkach zniszczał ich poddany, Nie wiedząc, na co pierwej płonnych lat użytki: Żołnierzom na zasługi czy panom na zbytki, Czy na się przy codziennej ciężkiej robociźnie Łożyć ma, tak się z nimi obchodzimy zgryźnie, Zwłaszcza gdy zboże ni zacz abo w małej cenie, Wielkim nierządem samo cenę ma odzienie, Które kupić dla dzieci, dla czeladzi trzeba, Choć drugi nie skosztuje swojej prace chleba. Oni nas żywią, bronią, strzegą, a co ciężej,
Oni za
kozy, jeszcze by to rzecz znośniejsza niźli Lipkowie, Czeremisi, kondlowie, psi, wyżli. Szlachta w strojach, w bankietach, gdy chce równać z pany, W ustawicznych podatkach zniszczał ich poddany, Nie wiedząc, na co pierwej płonnych lat użytki: Żołnierzom na zasługi czy panom na zbytki, Czy na się przy codziennej ciężkiej robociźnie Łożyć ma, tak się z nimi obchodzimy zgryźnie, Zwłaszcza gdy zboże ni zacz abo w małej cenie, Wielkim nierządem samo cenę ma odzienie, Które kupić dla dzieci, dla czeladzi trzeba, Choć drugi nie skosztuje swojej prace chleba. Oni nas żywią, bronią, strzegą, a co ciężej,
Oni za
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 392
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
odwieźć kazała mając do niej jakieś nieukontentowanie z doniesionych plotek, a dla tej samej racjej, że siostra jej we Lwowie lichem się para, aby i ona tego się tu była nie domyśliła, mając do siebie konkurentów podobnych.
Imp. starosta wiski dziś rano o piątej umarł, chorując przez niedziel kilka na duszności piersi przy codziennej gorączce, z wielkim żalem pańskim; imp. referendarza uczynił egzekutorem testamentu swego, ciało kazał swoje powieźć do ojczyzny, do ziemi łomżyńskiej, które powiezie Bogatko odźwierny.
Król im. po obiedzie jeździł w pole na przejażdżkę, wesoło powrócił. Dziś przy stole z królewny im. król im. żartował mówiąc do niej „
odwieźć kazała mając do niej jakieś nieukontentowanie z doniesionych plotek, a dla tej samej racyjej, że siostra jej we Lwowie lichem się para, aby i ona tego się tu była nie domyśliła, mając do siebie konkurentów podobnych.
Jmp. starosta wiski dziś rano o piątej umarł, chorując przez niedziel kilka na duszności piersi przy codziennej gorączce, z wielkim żalem pańskim; jmp. referendarza uczynił egzekutorem testamentu swego, ciało kazał swoje powieźć do ojczyzny, do ziemi łomżyńskiej, które powiezie Bogatko odźwierny.
Król jm. po obiedzie jeździł w pole na przejażdżkę, wesoło powrócił. Dziś przy stole z królewnej jm. król jm. żartował mówiąc do niej „
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 106
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
,
Cóż masz w proficje Z tego sowicie Złego przykładu
Ześ się ucieszył, Czartaś rozśmieszył, Sam pełen jadu:
Co wczoraj było, Jakby nieżyło Wnet nagle ginie,
A grzech morderca, Trwa duszy zdzierca Ku twej ruinie:
Wspomnij na przeszłe Nikczemnie zeszłe Życia godziny,
Na polityce DUCHOWNE.
Przy złej praktyce Codziennej winy:
Cóż dziś z tej chluby I cząsu zguby Okrom gryzoty,
Sumnienieć dręczy, A Dusza jęczy W prasie niecnoty;
Czas na pieszczotach Przy złych obrotach Sprawiłeś chciwie,
Za złe igrzyska Pono cię spryska Czas nieszczęśliwie,
Któż w takiej mierze Z Bogiem w przymierze Za ciebie pójdzie,
Kto śmiele rzecze? Refleksje.
,
Coż masz w profićie Z tego sowićie Złego przykłádu
Ześ się ućieszył, Czártáś rozśmieszył, Sam pełen iádu:
Co wczoráy było, Iákby nieżyło Wnet nagle ginie,
A grzech morderca, Trwa duszy zdźiercá Ku twey ruinie:
Wspomnij ná przeszłe Nikczemnie zeszłe Zyćia godźiny,
Ná polityce DVCHOWNE.
Przy złey práktyce Codźienney winy:
Coż dźiś z tey chluby Y cząsu zguby Okrom gryzoty,
Sumnienieć dręczy, A Duszá ięczy W práśie niecnoty;
Czás ná pieszczotách Przy złych obrotách Spráwiłeś chćiwie,
Zá złe igrzyska Pono ćię spryska Czás nieszczęśliwie,
Ktoż w tákiey mierze Z Bogiem w przymierze Za ćiebie poydźie,
Kto śmiele rzecze? REFLEXYE.
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 83
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
, młody Anhalt i innych rzecz niezliczona. Dopieroż kawalerów różnych nacyj, którzy chcąc mię widzieć, nie dają mi prawie co inszego robić i o czym innym myśleć. Lekko to wszystko bardzo się wybrało; moim namiotom i asystencjom wydziwić się to nie może. Książę saski objeżdżał ze mną wczora wojska w tejże swojej codziennej czerwonej sukni; na koniu u rządzika trzy tylko albo cztery cętki z białego srebra, lokaja ani pazia żadnego, namieciska z prostego chwilichu, nawet i asystencja bardzo mała koło niego, i to chyba z samych oficerów. Gwardia jednak, która wczora za nim przyszła, bardzo piękna i porządna, jako i całe wojsko.
, młody Anhalt i innych rzecz niezliczona. Dopieroż kawalerów różnych nacyj, którzy chcąc mię widzieć, nie dają mi prawie co inszego robić i o czym innym myśleć. Lekko to wszystko bardzo się wybrało; moim namiotom i asystencjom wydziwić się to nie może. Książę saski objeżdżał ze mną wczora wojska w tejże swojej codziennej czerwonej sukni; na koniu u rządzika trzy tylko albo cztery cętki z białego srebra, lokaja ani pazia żadnego, namieciska z prostego chwilichu, nawet i asystencja bardzo mała koło niego, i to chyba z samych oficerów. Gwardia jednak, która wczora za nim przyszła, bardzo piękna i porządna, jako i całe wojsko.
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 513
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
sprawiła sukienki, Trudno opisać, ni Apelesowym Pędzlem malować ich kolorów wdzięki, Niech się Paryskich Fabryk, materia Wstydzi, Wenecki jedwab w kłąbek zwija. Któryż Król, Książę, Senator bogaty, Co dzień się stroi w purpurową Togę? Odmienia różne na Festyny szaty, Podlejszych znowu zażywa na drogę, Kwiaty ogródne przy codziennej gali, W Purpurze chodzą w tej co ją raz wdziali. Cieszyć się Flora, że piękne Partery, Pod Jej dozorem wszystkich wabią oczy, Chodząc po między gazony kwatery, Każdy kwiat spączka ledwo niewyskoczy, Do swej Bogini, i jak Słońce błyśnie, Ten się do ręki, ów do piersi ciśnie, Ptasząt
spráwiła sukienki, Trudno opisać, ni Appellesowym Pędzlem malować ich kolorow wdzięki, Niech się Páryskich Fabryk, materya Wstydzi, Wenecki iedwab w kłąbek zwiia. Ktoryż Krol, Xiąże, Senátor bogáty, Co dzień się stroi w purpurową Togę? Odmienia rożne ná Festyny száty, Podleyszych znowu zażywa ná drogę, Kwiáty ogrodne przy codzienney gali, W Purpurze chodzą w tey co ią ráz wdziali. Cieszyć się Flora, że piękne Partery, Pod Jey dozorem wszystkich wábią oczy, Chodząc po między gázony kwátery, Każdy kwiat zpączka ledwo niewyskoczy, Do swey Bogini, y iák Słońce błyśnie, Ten się do ręki, ow do piersi ćiśnie, Ptásząt
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 101
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
z olbrotem ciepło w mleku rozpuszczone w wszelkim stłuczeniu bardzo pomocne jest, i mocno rozwalnia, gojąc wewnętrznie. Oleum hyperici compositum, to jest olejek Z. Jana z różnemi ingredyencjami cudownie (że tak rzekę) leczy. Wzwyż pomienione ziołka zamiast cukru z Julepkiem z żywokostu preparowanym zacywać się mogą. ROZDZIAŁ VII. O Febrze Codziennej i Tercjannie.
O tych wiele okoliczności piórem określać, nie widzę potrzeby. Każdego doświadczenie uczy, albo widzi, co za obrzydliwe, i ciężkie przymioty w sobie zimnica zawiera. Złączyłem wtym rozdziale codzienną febrę z tercjanną (w której to trzeciaczce dzień jeden od paroksyzmu wolny bywa) ponieważ ich przyczyna i kuracja na jedno
z olbrotem ćiepło w mleku rozpuszczone w wszelkim stłuczeniu bardzo pomocne iest, y mocno rozwalnia, goiąc wewnętrznie. Oleum hyperici compositum, to iest oleiek S. Jana z rożnemi ingredyencyami cudownie (że tak rzekę) leczy. Wzwyż pomienione źiołka zamiast cukru z Julepkiem z żywokostu preparowanym zaćywać się mogą. ROZDZIAŁ VII. O Febrze Codzienney y Tercyannie.
O tych wiele okolicznośći piorem okryślać, nie widzę potrzeby. Każdego doswiadczenie uczy, albo widźi, co za obrzydliwe, y ćiężkie przymioty w sobie zimnica zawiera. Złączyłem wtym rozdźiale codźienną febrę z tercyanną (w ktorey to trzećiaczce dzień ieden od paroxyzmu wolny bywa) ponieważ ich przyczyna y kuracya na iedno
Skrót tekstu: BeimJelMed
Strona: 128
Tytuł:
Medyk domowy
Autor:
Samuel Beimler
Tłumacz:
Jan Jerzy Jelonek
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
wspomnionym wzwyż sposobem W dniu wolnym od febry. W dzień przypadającej tercjanny weźmi co poranek pułłota Angielskiej Soli; albo pułłota preparowanego wejsztejnu w rosole lub w wodzie, i zrób sobie wolną agitacją; póki niezacznie operować. To lekarstwo doskonale febryczną materią rozwalnia, i przez lekkie stolce z wielkim skutkiem sprowadza. W febrze zaś codziennej, tychże lekarstw według dopiero danej rady zażywać trzeba. Jeżeli zaś febrę sześć lub siedm razy miałeś, a wzwyż wspomnionym sposobem niechciałaby się uskromić, to zniemałym zdrowia pożytkiem lekkiego womitorium zażyć możesz, osobliwie: gdy nudność cierpisz, lub skłonność do womitów masz. Doroślejszego wieku ludziom, na piersi zdrowym,
wspomnionym wzwyz sposobem W dniu wolnym od febry. W dźień przypadaiącey tercyanny weźmi co poranek pułłota Angielskiey Soli; albo pułłota preparowanego weyszteynu w rosole lub w wodźie, y zrob sobie wolną agitacyą; poki niezacznie operować. To lekarstwo doskonale febryczną materyą rozwalnia, y przez lekkie stolce z wielkim skutkiem sprowadza. W febrźe zas codźienney, tychźe lekarstw według dopiero daney rady zażywać trźeba. Jeźeli zaś febrę sześć lub siedm razy miałeś, a wzwyż wspomnionym sposobem niechćiałaby się uskromić, to zniemałym zdrowia pożytkiem lekkiego womitorium zażyć mozesz, osobliwie: gdy nudność ćierpisz, lub skłonność do womitow masz. Dorośleyszego wieku ludźiom, na pierśi zdrowym,
Skrót tekstu: BeimJelMed
Strona: 132
Tytuł:
Medyk domowy
Autor:
Samuel Beimler
Tłumacz:
Jan Jerzy Jelonek
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
co dwie godziny po 2 łyżki, a winsze dni co trzy godziny zawsze dobrze zmięszawszy. Tym lekarstwem w 48. godzinach chorobę zniszczysz bez wątpienia. Lecz nie zażywaj go, aż wprzód 7. albo 8. paroksyzmów minie. AnotACJA.
1mo. W żadnych paroksyzmach nie są tak prędcy Pseudomedycy, jako w febrze codziennej i tercjannie na womity lekarstwa dawać, a nie tylko ci, ale też formalni Doktorowie częstokroć nagle sobie w tym punkcie postępują. To prawda że w ludziach obżartych temu paroksyzmowi podległych vomitorium wielkie cuda czyni, i febrę bez uśmierzających lekarstw tłumi: i owszem w niektórych okolicznościach upornie trwa febra poty, póki się trzy lub cztery
co dwie godźiny po 2 łyszki, a winsze dni co trźy godźiny zawsze dobrźe zmięszawszy. Tym lekarstwem w 48. godźinach chorobę zniszczysz bez wątpienia. Lecz nie zażyway go, aż wprzod 7. albo 8. paroxyzmow minie. ANNOTACYA.
1mo. W żadnych paroxyzmach nie są tak prędcy Pseudomedicy, iako w febrźe codźienney y tercyannie na womity lekarstwa dawać, a nie tylko ci, ale też formalni Doktorowie częstokroć nagle sobie w tym punkcie postępuią. To prawda że w ludźiach obżartych temu paroxyzmowi podległych vomitorium wielkie cuda czyni, y febrę bez uśmierzaiących lekarstw tłumi: y owszem w niektorych okolicznośćiach upornie trwa febra poty, poki się trźy lub cztery
Skrót tekstu: BeimJelMed
Strona: 141
Tytuł:
Medyk domowy
Autor:
Samuel Beimler
Tłumacz:
Jan Jerzy Jelonek
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749