złożeni/ a z tych 83. od rozumu odchodzących/ konających także 6. prawdziwie umarłych 16. doznali. V tegoż też grobu świętego/ jest Ołtarz uprzywilejowany za Umarłe z wybawieniem jednej dusze z Czyśćca kto Mszą ś. za te odprawi: znajduje się wiele i wielce pobożnych (w pracach i w ćwiczeniu młodzi codziennym) Mistrzów/ a osobliwie Grzegorza Wigilancjusza/ Samborytana/ wielkiej pobożności człeka: Antoniego/ Anapachoniusza/ Szymona Haliciusza/ nad którym/ gdy umarł/ gwiazda we dnie świeciła/ i inszych wiele żywota nie naganionego/ o czym manu scripta Kolegium ich/ X. Piotr. Skarga w Żywotach śś. pierwej Akademii potym Societatis IESV
złożeni/ á z tych 83. od rozumu odchodzących/ konáiących tákże 6. prawdźiwie vmárłych 16. doználi. V tegoż też grobu świętego/ iest Ołtarz vprzywileiowány zá Vmárłe z wybáwieniem iedney dusze z Czyscá kto Mszą ś. zá te odpráwi: znáyduie się wiele y wielce pobożnych (w pracách y w ćwiczeniu młodźi codźiennym) Mistrzow/ á osobliwie Grzegorzá Wigiláncyuszá/ Sámborytaná/ wielkiey pobożnośći człeká: Antoniego/ Anápáchoniuszá/ Szymoná Háliciuszá/ nád ktorym/ gdy vmárł/ gwiazdá we dnie świećiłá/ y inszych wiele żywotá nie nágánionego/ o czym manu scripta Kollegium ich/ X. Piotr. Skárgá w Zywotách śś. pierwey Akádemiey potym Societatis IESV
Skrót tekstu: PruszczKlejn
Strona: 21
Tytuł:
Klejnoty stołecznego miasta Krakowa
Autor:
Piotr Hiacynt Pruszcz
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
przewodniki
Tematyka:
architektura, geografia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
sidlą, Kiedy oczy zmyśloną postawą zamydlą: Skoro się z nią ożeni, nie potrzeba piekła Gorszego, jakby inszą skórę przyoblekła. Nie oczuż tylko samych, lecz trzeba i uszu, Kto się do małżeńskiego chce wpisać funduszu; Może kto fundusz przenieść ze wsi na wieś, ale Z żoną żyć aż do grobu w codziennym opale. Już tak wolę bez mięsa zjeść na chlebie zęby Niżeli słać do której panny w dziewosłęby. ROLA (Trzy Kroje) 81. DO ŻOŁNIERZA STRACONEGO HERBU ROLA
Rolą się pieczętuje, Krojmi pisze Trzema, Zagona ojczystego, żeby orał, nie ma. „Bale, były u przodka mojego” — powieda
sidlą, Kiedy oczy zmyśloną postawą zamydlą: Skoro się z nią ożeni, nie potrzeba piekła Gorszego, jakby inszą skórę przyoblekła. Nie oczuż tylko samych, lecz trzeba i uszu, Kto się do małżeńskiego chce wpisać funduszu; Może kto fundusz przenieść ze wsi na wieś, ale Z żoną żyć aż do grobu w codziennym opale. Już tak wolę bez mięsa zjeść na chlebie zęby Niżeli słać do której panny w dziewosłęby. ROLA (Trzy Kroje) 81. DO ŻOŁNIERZA STRACONEGO HERBU ROLA
Rolą się pieczętuje, Krojmi pisze Trzema, Zagona ojczystego, żeby orał, nie ma. „Bale, były u przodka mojego” — powieda
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 433
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
żałoby - One lubości prędko ominęły: Tyzbe w perzynę poszła urodziwa, Pirama ziemia wzięła zazdrościwa. 12
Piram i Tyzbe miłością zagrzani Wzajemnym ogniem serca swe palili, Lecz odemnieby szczęśliwsi nazwani, Żeby mu mieszkać tam nie dopuścili. Piram w niewoli - Tyzbe nad nim pani - Nędznie ach! nędznie serce swe trapili. W codziennym bólu dni swe odprawują, Ogień ich pali - oni go nie czują. 13
Przebóg! zagaście ognie i pożogi, Które się w piersiach tak waszych zajmują, Że wam niedługo wezmą żywot drogi!
Jako a siarczystej Etny wyskakują, Lub jakie bucha Wezuwijusz srogi Promienie, takie wam i serca psują. Gorsze to wągle,
żałoby - One lubości prędko ominęły: Tyzbe w perzynę poszła urodziwa, Pirama ziemia wzięła zazdrościwa. 12
Piram i Tyzbe miłością zagrzani Wzajemnym ogniem serca swe palili, Lecz odemnieby szczęśliwsi nazwani, Żeby mu mieszkać tam nie dopuścili. Piram w niewoli - Tyzbe nad nim pani - Nędznie ach! nędznie serce swe trapili. W codziennym bolu dni swe odprawują, Ogień ich pali - oni go nie czują. 13
Przebóg! zagaście ognie i pożogi, Które się w piersiach tak waszych zajmują, Że wam niedługo wezmą żywot drogi!
Jako a siarczystej Etny wyskakują, Lub jakie bucha Wezuwijusz srogi Promienie, takie wam i serca psują. Gorsze to wągle,
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 8
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
tez Intraty swoje nie skąd inąd tylko a Republica mają żeby ich dla tej że nie żałowali. 7
Ci kupcy co różne Towary Liquory i inne rzeczy dla zysku do Polski przywozą, tak ze cła donatywy kupieckie, pogłowne żydowskie i inne podatki in fructum Reipublicae obiecone aby in duplo płacone były ponieważ tez wszystkich rzeczy pretia w codziennym są Inkremencie. 8
Niemniej tez i ten sposób zdasię nam być potrzebny Luboto z Ciężkim każdemu synowi Ojczyzny wspominac przychodzi żalem, że by potych Żołnierzach którzy w różnych przed tym okazjach dobrze wyprobowaną Ojczyźnie reprezentowawszy Cnotę na domowej zal się Boże pod Mątwami poginęli wojnie. Panowie oficjerowie zasług niebrali ale cedant in commodum Reipublicae A
tez Intraty swoie nie zkąd inąd tylko a Republica maią zeby ich dla tey że nie załowali. 7
Ci kupcy co rozne Towary Liquory y inne rzeczy dla zysku do Polski przywozą, tak ze cła donatywy kupieckie, pogłowne zydowskie y inne podatki in fructum Reipublicae obiecone aby in duplo płacone były poniewaz tez wszystkich rzeczy pretia w codziennym są Inkremencie. 8
Niemniey tez y ten sposob zdasię nąm bydz potrzebny Luboto z Cięszkim kozdemu synowi Oyczyzny wspominac przychodzi zalem, że by potych Zołnierzach ktorzy w roznych przed tym okazyiach dobrze wyprobowaną Oyczyznie reprezentowawszy Cnotę na domowey zal się Boze pod Mątwami poginęli woynie. Panowie officyerowie zasług niebrali ale cedant in commodum Reipublicae A
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 217
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
, Abo do ostrożności oczy mu otworzy. Ale skoro staw spuści, woda trąbą spadnie, Wszytek ów gad obaczy w błocie w kupie na dnie, Gdzie, choćby najostrożniej, nie siągnie do matnie, Aż go abo niedźwiadek, abo jaszczur zatnie. Stawem jest żywot ludzki, rybą jego zdrowie, Gadziną mu choroby w codziennym połowie; Dla zdrowia je i pije, częstoż u obiadu Miasto ryby dostanie śmiertelnego gadu, Choroby miasto zdrowia. Kto jednak raz sparza, Mądry li, nie w skok drugi i trzeci powtarza. Lecz skoro przyjdzie starość, woda odkryje dno, Wszytkie choroby, wszytek zgarnie się gad w jedno. Choćby chciał najostrożniej
, Abo do ostrożności oczy mu otworzy. Ale skoro staw spuści, woda trąbą spadnie, Wszytek ów gad obaczy w błocie w kupie na dnie, Gdzie, choćby najostrożniej, nie siągnie do matnie, Aż go abo niedźwiadek, abo jaszczur zatnie. Stawem jest żywot ludzki, rybą jego zdrowie, Gadziną mu choroby w codziennym połowie; Dla zdrowia je i pije, częstoż u obiadu Miasto ryby dostanie śmiertelnego gadu, Choroby miasto zdrowia. Kto jednak raz sparza, Mądry li, nie w skok drugi i trzeci powtarza. Lecz skoro przyjdzie starość, woda odkryje dno, Wszytkie choroby, wszytek zgarnie się gad w jedno. Choćby chciał najostrożniej
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 183
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zbyć fraszką, Bogacza w głowę tak mocno uderzył, Ze się skorupa powitała z czaszką,
Żółw został zdrowy, starzec umorzony, Mając mózg zbity z miejsca naruszony, Drugi Poganin z wrozki zabobonnej, Miał pewność śmierci od lwa na pustyni, Mieszkał na wieży wysokiej, obronnej, Kroku jednego za mur nie uczyni, W codziennym strachu młode ciało suszy, Rozumie, że lew, kiedy się mysz ruszy. W tym dzień szatańskiej wieszczby kiedy minął, Wesoły młodzian, kontent że już wygrał, Gdy w naznaczonej godzinie nie zginął, W pieknę się szaty zbyt bogato przybrał, Zaprasza gości, przyjaciół, pokrewnych. By mu triumfów dopomogli pewnych. W
zbyć fraszką, Bogácza w głowę ták mocno uderzył, Ze się skorupa powitáła z czaszką,
Zołw został zdrowy, stárzec umorzony, Maiąc mozg zbity z mieysca náruszony, Drugi Poganin z wrozki zábobonney, Miał pewność śmierći od lwa ná pustyni, Mieszkał ná wieży wysokiey, obronney, Kroku iednego zá mur nie uczyni, W codziennym stráchu młode ciało suszy, Rozumie, że lew, kiedy się mysz ruszy. W tym dzień szátańskiey wieszczby kiedy minął, Wesoły młodzian, kontent że już wygrał, Gdy w náznaczoney godzinie nie zginął, W pieknę się száty zbyt bogato przybrał, Záprasza gości, przyiacioł, pokrewnych. By mu tryumfow dopomogli pewnych. W
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 259
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
? Sen: de Consolatione ad Marc: cap: 25
Stąd na tę ciemną świetność/ na tę wysoką niskość/ na tak wielką głębokość/ i nizinę zajźrzawszy/ śmiele rzeczemy: Nil, quo stat loco, stabit. A zatym do Prześwietnego domu około tego parentalnego splendoru zgromadzonego okiem nawróciwszy/ w tym powszechnym/ bo codziennym: codziennym/ bo pospolitym smutku/ i wszelkiego stanu ludzi otoczonym żalu stanąwszy/ miasto recepty/ tchniącym od żalu piersiom/ wilgotnym od łez oczom/ z tą się folgą przydzie odezwać: że omnia quae nũc veneraris, et quae nunc despicis vnus exaequabit cinis. A tak już za tej fortuny proskryptem/ jakoby na banicją
? Sen: de Consolatione ad Marc: cap: 25
Ztąd ná tę ćiemną świetność/ ná tę wysoką niskość/ ná ták wielką głębokość/ y niźinę záyźrzawszy/ śmiele rzeczemy: Nil, quo stat loco, stabit. A zátym do Prześwietnego domu około tego párentálnego splendoru zgromádzonego okiem náwroćiwszy/ w tym powszechnym/ bo codźiennym: codźiennym/ bo pospolitym smutku/ y wszelkiego stanu ludźi otoczonym żalu stánąwszy/ miásto recepty/ tchniącym od żalu pierśiom/ wilgotnym od łez oczom/ z tą się folgą przydźie odezwáć: że omnia quae nũc veneraris, et quae nunc despicis vnus exaequabit cinis. A ták iuż zá tey fortuny proskryptem/ iákoby ná bánicyą
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 64
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
: de Consolatione ad Marc: cap: 25
Stąd na tę ciemną świetność/ na tę wysoką niskość/ na tak wielką głębokość/ i nizinę zajźrzawszy/ śmiele rzeczemy: Nil, quo stat loco, stabit. A zatym do Prześwietnego domu około tego parentalnego splendoru zgromadzonego okiem nawróciwszy/ w tym powszechnym/ bo codziennym: codziennym/ bo pospolitym smutku/ i wszelkiego stanu ludzi otoczonym żalu stanąwszy/ miasto recepty/ tchniącym od żalu piersiom/ wilgotnym od łez oczom/ z tą się folgą przydzie odezwać: że omnia quae nũc veneraris, et quae nunc despicis vnus exaequabit cinis. A tak już za tej fortuny proskryptem/ jakoby na banicją wydane honory
: de Consolatione ad Marc: cap: 25
Ztąd ná tę ćiemną świetność/ ná tę wysoką niskość/ ná ták wielką głębokość/ y niźinę záyźrzawszy/ śmiele rzeczemy: Nil, quo stat loco, stabit. A zátym do Prześwietnego domu około tego párentálnego splendoru zgromádzonego okiem náwroćiwszy/ w tym powszechnym/ bo codźiennym: codźiennym/ bo pospolitym smutku/ y wszelkiego stanu ludźi otoczonym żalu stánąwszy/ miásto recepty/ tchniącym od żalu pierśiom/ wilgotnym od łez oczom/ z tą się folgą przydźie odezwáć: że omnia quae nũc veneraris, et quae nunc despicis vnus exaequabit cinis. A ták iuż zá tey fortuny proskryptem/ iákoby ná bánicyą wydáne honory
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 64
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
) też same góry nieporównanej ruinie, non minus dobra stołowe j. k. mci i wygoda całej Rzplitej szkodzie niepowetowanej, robotnik zaś skarbowy oraz miasteczka nędzy i mizerii byłyby eksponowane, więc lubo pp. oficjalistom i stróżom dolnym (których pierwsza i najpryncypalniejsza ognia na dole przestrzegać jest powinność) na czułym, pilnym, codziennym dozorze i staraniu około tego zbywać nie powinno, specialiter jednak praesenti ordinatione postanawia się, ażeby ciż sami stróżowie nie tylko, jako dotąd było in praxi, w dzień przed świętami wielkiemi alias w wigilią świąteczną świąt Wielkanocnych, Zesłania Ducha Świętego i Narodzenia Pańskiego, po wyjściu z dołu wszytkiego górnika i robotnika, ale też
) też same góry nieporównanej ruinie, non minus dobra stołowe j. k. mci i wygoda całej Rzplitej szkodzie niepowetowanej, robotnik zaś skarbowy oraz miasteczka nędzy i mizeryi byłyby eksponowane, więc lubo pp. oficyjalistom i stróżom dolnym (których pierwsza i najpryncypalniejsza ognia na dole przestrzegać jest powinność) na czułym, pilnym, codziennym dozorze i staraniu około tego zbywać nie powinno, specialiter jednak praesenti ordinatione postanawia się, ażeby ciż sami stróżowie nie tylko, jako dotąd było in praxi, w dzień przed świętami wielkiemi alias w wigilią świąteczną świąt Wielkanocnych, Zesłania Ducha Świętego i Narodzenia Pańskiego, po wyjściu z dołu wszytkiego górnika i robotnika, ale też
Skrót tekstu: InsGór_3
Strona: 178
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1706 a 1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963