tych jedne w ręce wziął swoje oglądając/ jeśli przypraw jakich (jako adwersarze bają) wewnątrz niebyłoby; i żadnych nie nalazszy/ gdy ją przypatrując sięobraca (snadź dla niedowiarstwa) natychmiast wypłynie z wirzchu głowy jako zewrzejącego źródła olejku obficie/ defect Doktorski curuje/ i pomału stillując napełni miseczkę przed oczyma stojących/ i Cudowi tak wielkiemu przypatrujących się w połczwierci godziny. A gdy już ku samemu przybirało się wierzchowi/ tak skory ustał tok/ i jako pot mały/ lubo ciężka rosa rosić i toczyć się cichusieńko począł. Czemu dziwując się/ a prawie samego siebie z strachu i zamyślenia odchodząc/ wiekuistego Twórcę wielbił/ niedostatek swój poprawił: potym
tych iedne w ręce wźiął swoie oglądaiąc/ iesli przypraw iákich (iáko ádwersárze báią) wewnątrz niebyłoby; y żadnych nie nálazszy/ gdy ią przypatruiąc sięobraca (snadź dla niedowiarstwá) nátychmiast wypłynie z wirzchu głowy iáko zewrzeiąceg^o^ źrodłá oleyku obficie/ defect Doktorski curuie/ y pomáłu stilluiąc nápełni miseczkę przed oczymá stoiących/ y Cudowi ták wielkiemu przypátruiących się w połczwierći godźiny. A gdy iuż ku sámemu przybiráło się wierzchowi/ ták skory vstał tok/ y iáko pot máły/ lubo ćiężka rosá rośić y toczyć się ćichuśieńko począł. Czemu dźiwuiąc się/ á práwie sámego śiebie z stráchu y zámyślenia odchodząc/ wiekuistego Tworcę wielbił/ niedostátek swoy popráwił: potỹ
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 150.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
uczynności gospodarskiej/ wzniósł zaraz ręce do nieba/ a potym się schyliwszy/ podniósł listek rożany z ziemię/ i włożył na pułmisek/ w którym woda była/ pokazując im że tam znajdowała miejsce/ lubo był cale pełny. Zdała się ta rzecz tak rozsądna i dowcipna grubym i nieochotnym Babilończykom/ że się mu przypatrowali jako cudowi jakiemu mądrości/ i z wielkim triumfem w prowadziwszy do Miasta/ uczynili go starszym nad Klasztorami wszytkich Zakonów. Księga Wtóra, ROZDZIAŁ XVII. O Kalenderach.
ZAkonników tego imienia słuszniej może nazwać Epikurejczykami, aniżeli ludźmi porzucającemi świat dla umartwiena swoich afektów/ jako czynią wszyscy inszy Zakonnicy Tureccy. A przecię ci szalency chcą dostąpić przeciwną
vczynnośći gospodárskiey/ wzniosł záraz ręce do niebá/ á potym się schyliwszy/ podniosł listek rożany z źiemię/ y włożył ná pułmisek/ w ktorym wodá byłá/ pokázuiąc im że tám znaydowáłá mieysce/ lubo był cále pełny. Zdáłá się tá rzecz ták rozsądna y dowćipna grubym y nieochotnym Bábylończykom/ że się mu przypátrowáli iáko cudowi iákiemu mądrośći/ y z wielkim triumphem w prowádźiwszy do Miástá/ vczynili go stárszym nád Klasztorámi wszytkich Zakonow. Xięgá Wtora, ROZDZIAŁ XVII. O Kálenderách.
ZAkonnikow tego imienia słuszniey może názwáć Epikureyczykami, ániżeli ludźmi porzucáiącemi świát dla vmártwiena swoich áffektow/ iáko czynią wszyscy inszi Zakonnicy Tureccy. A przećię ći szálency chcą dostąpić przećiwną
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 178
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
przestawam, że naprzedniejszy Scrybenci to twierdzą, iż Mnich pierwszym Inventorem był: który czasu jednego nie myśląc o strzelbie ani o prochu, trchę Saletry z siarką na potrzebę swoję stłuc chciał, w padła mu niespodzianie iskierka ognia do tego, która zapaliła, i wokamgnieniu wszystko spaliła, co w Możdierzu było. Temu niewidanemu cudowi wielce się zadziwiwszy otym dalej myślić począł, aż obaczył iż sprzyrodzonych przyczyn moc ta, to jest, z gorącości i suchości siarki a zasię z zimna i wilgotności Saletry pochodzi, do których potym trochę węgla które są suche ciepłe i do zapalenia snadne przyłożył, i tak powoli tę szkodliwą Inwencją do perfekciej przywiódł: z
przestawam, że náprzednieyszy Scrybenći to twierdzą, yż Mnich pierwszym Inventorem był: ktory czasu iednego nie myśląc o strzelbie áni o prochu, trchę Sáletry z śiarką ná potrzebę swoię stłuc chćiał, w pádłá mu niespodźiánie iskierká ogniá do tego, ktora zápaliłá, y wokámgńieniu wszystko spaliłá, co w Możdierzu było. Temu niewidánemu cudowi wielce śię zádźiwiwszy otym dáley myślić począł, aż obaczył yż zprzyrodzonych przyczyn moc ta, to iest, z gorącośći y suchośći śiarki á záśię z źimná y wilgotnośći Sáletry pochodźi, do ktorych potym trochę węgla ktore są suche ćiepłe y do zápalenia snádne przyłożył, y ták powoli tę szkodliwą Inventią do perfekciey przywiodł: s
Skrót tekstu: UffDekArch
Strona: 3
Tytuł:
Archelia, to jest nauka i informacja o strzelbie i o rzeczach do niej należących ...
Autor:
Diego Uffano
Tłumacz:
Jan Dekan
Drukarnia:
Daniel Vetterus
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
/ Nad sto coś kilka roków/ a onej za Króla Także Zygmunta na krzcie w polsce na pierwszego Taż krew gruba Moskiewska dostała: dla czego Razem nic nie mieszkając/ spolnemi siłami Zamek Smoleński mury obtoczyli sami: Eneasby powstawszy a te mury widział/ Czterdzieści baszt beze dwu/ i grzmot z onych słyszał/ Jak cudowi jakiemu musiałby się dziwić/ Ze i podkopem było trudno się przeciwić. Lat dwie bez trzech miesięcy Achilles też zacny/ A Pan wielki Monarcha Król nasz we wszem baczny/ Smoleńsk ten w oblężeniu/ i w czułości swej miał/ Który mu już Bóg nasz sam/ do ręku tak podał: Jak się już zapalała
/ Nád sto coś kilká rokow/ á oney zá Krolá Tákże Zygmuntá ná krzćie w polszcże ná pierwszego Táż krew gruba Moskiewska dostáłá: dla cżego Rázem nic nie mieszkáiąc/ spolnemi śiłámi Zamek Smoleński mury obtocżyli sámi: Eneasby powstawszy á te mury widźiał/ Cżterdżieści baszt beze dwu/ y grzmot z onych słyszał/ Iák cudowi iákiemu muśiałby się dźiwić/ Ze y podkopem było trudno się przeciwić. Lat dwie bez trzech mieśięcy Achilles też zacny/ A Pan wielki Monárchá Krol nász we wszem bácżny/ Smolensk ten w oblężeniu/ y w cżułośći swey miał/ Ktory mu iuż Bog nász sam/ do ręku ták podał: Iák się iuż zápálałá
Skrót tekstu: OzimSzturm
Strona: A3v
Tytuł:
Szturm pocieszny smoleński
Autor:
Baltazar Ozimiński
Drukarnia:
Jan Karcan
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611