pożartowawszy, nazad odprowadzi.” Lecz kiedy onym żartom już mija dzień czwarty, Wołu przecie nie widać, diabeł to, nie żarty. Posyłam tu i ówdzie, ali mi pospołu I chłopa sąsiedzkiego prowadzą, i wołu. „Zły, niecnotliwy człeku, aza się to godzi? Wiesz, co temu czynią, kto cudze bydło wodzi.” Lecz kiedy się ów boży, przysięże i klęknie, Że żartował, że miał go odprowadzić pięknie, Że to stara na Boże Narodzenie foza
Szczęścia szukać: „Nu — rzekę — zdarłeś się z powroza. Nie żartuj tak drugi raz; i to foza stara Złodzieja wiesić, niech cię nie
pożartowawszy, nazad odprowadzi.” Lecz kiedy onym żartom już mija dzień czwarty, Wołu przecie nie widać, diaboł to, nie żarty. Posyłam tu i ówdzie, ali mi pospołu I chłopa sąsiedzkiego prowadzą, i wołu. „Zły, niecnotliwy człeku, aza się to godzi? Wiesz, co temu czynią, kto cudze bydło wodzi.” Lecz kiedy się ów boży, przysięże i klęknie, Że żartował, że miał go odprowadzić pięknie, Że to stara na Boże Narodzenie foza
Szczęścia szukać: „Nu — rzekę — zdarłeś się z powroza. Nie żartuj tak drugi raz; i to foza stara Złodzieja wiesić, niech cię nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 64
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
NIEBIE NIE BYĆ DO CZŁOWIEKA ZAZDROŚCIWEGO
Cóż ci po okularach na tym krzywym nosie? Darmoś stracił półgrzywny, zazdrośniku, bo się Każda rzecz większa widzi w twoim oku brzydkiem, Cokolwiek dobrą sławą, cokolwiek pożytkiem, Tak przyjaciel, jako twój nieprzyjaciel liczy, A gorzej oko niż szkło stłuczone kaliczy. Zazdrość bezecna, kiedy cudze szczęście szerzy, Nigdy łez w oczu, żału w sercu nie uśmierzy: Dotąd ją jej własne złe, dobro cudze nędzi, Aż z świata w grób, z grobu ją do piekła zapędzi. 265 (P). NA TOŻ DRUGI RAZ ZAZDROŚĆ
Nie masz żadnej nad zazdrość sprawiedliwszej cnoty. Źle ją grzechem zwać,
NIEBIE NIE BYĆ DO CZŁOWIEKA ZAZDROŚCIWEGO
Cóż ci po okularach na tym krzywym nosie? Darmoś stracił półgrzywny, zazdrośniku, bo się Każda rzecz większa widzi w twoim oku brzydkiem, Cokolwiek dobrą sławą, cokolwiek pożytkiem, Tak przyjaciel, jako twój nieprzyjaciel liczy, A gorzej oko niż szkło stłuczone kaliczy. Zazdrość bezecna, kiedy cudze szczęście szerzy, Nigdy łez w oczu, żału w sercu nie uśmierzy: Dotąd ją jej własne złe, dobro cudze nędzi, Aż z świata w grób, z grobu ją do piekła zapędzi. 265 (P). NA TOŻ DRUGI RAZ ZAZDROŚĆ
Nie masz żadnej nad zazdrość sprawiedliwszej cnoty. Źle ją grzechem zwać,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 117
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
srogie wichry i chmury gradowe, Ten i straszliwe grzmoty piorunowe Trzyma, od tego w twardą klobę wzięty Piszczy jako wąż i sam czart przeklęty. Trzykroć szczęśliwy, co i jawnej zwady I potajemnej ostrzeże się zdrady Nieprzyjaciela tego, który soszy Szpiki, a ciało zabiwszy i duszy Jeszcze chce szkodzić, gdy jej potępienie Naznacza, cudze nicując sumnienie, Który nie tylko na niższe Triony, Ale na same niedostępne trony Najwyższych niebios (o złości przeklęta) Targać się waży. Jak wielekroć święta Slolica pańska miewa obelżenia Od przeklętego języka bluźnienia?
Taż niepobożność i zajadłość wściekła Często w najgłębsze prowadzi go piekła, Stąd ćmy nieczystych duchów niezliczone, W ten świat
srogie wichry i chmury gradowe, Ten i straszliwe grzmoty piorunowe Trzyma, od tego w twardą klobę wzięty Piszczy jako wąż i sam czart przeklęty. Trzykroć szczęśliwy, co i jawnej zwady I potajemnej ostrzeże się zdrady Nieprzyjaciela tego, ktory soszy Szpiki, a ciało zabiwszy i duszy Jeszcze chce szkodzić, gdy jej potępienie Naznacza, cudze nicując sumnienie, Ktory nie tylko na niższe Triony, Ale na same niedostępne trony Najwyższych niebios (o złości przeklęta) Targać się waży. Jak wielekroć święta Slolica pańska miewa obelżenia Od przeklętego języka bluźnienia?
Taż niepobożność i zajadłość wściekła Często w najgłębsze prowadzi go piekła, Ztąd ćmy nieczystych duchow niezliczone, W ten świat
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 445
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
O cerkiew nic, bo co wieś, wszędzie stoi przed nią, Lecz koleją i do niej chadzają obrzednią. Tam sto tysięcy ono Pomiłuj Hospody, A każ chyżo stryjowi rozwijać borody. Podobno Bóg naonczas, dla zaścia sabatu, Począwszy, tutecznego nie dorobił światu; Przeto się na nim ludzie bezzakonni lągną, Którzy po cudze dobro bez skrupułu siągną. 200. WINO
Dziś weseli, jutro nas wino zwykle smęci, Kiedy regiestr szynkarka poda do pamięci. Dopieroż gdy w piwnicy stanie beczka czopem, Niejednemu kaletę zaleje potopem. 201. WĘGIERKA
Mieszkając przed trwogami Polka w Bardyjowie, Skarży się gospodyni, że ból czuje w głowie. A Węgierka
O cerkiew nic, bo co wieś, wszędzie stoi przed nią, Lecz koleją i do niej chadzają obrzednią. Tam sto tysięcy ono Pomiłuj Hospody, A każ chyżo stryjowi rozwijać borody. Podobno Bóg naonczas, dla zaścia sabatu, Począwszy, tutecznego nie dorobił światu; Przeto się na nim ludzie bezzakonni lągną, Którzy po cudze dobro bez skrupułu siągną. 200. WINO
Dziś weseli, jutro nas wino zwykle smęci, Kiedy regiestr szynkarka poda do pamięci. Dopieroż gdy w piwnicy stanie beczka czopem, Niejednemu kaletę zaleje potopem. 201. WĘGIERKA
Mieszkając przed trwogami Polka w Bardyjowie, Skarży się gospodyni, że ból czuje w głowie. A Węgierka
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 286
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
CVD XIII. ROKV PO NARÓDZENIV PAŃSKIM, 1617.
Z obiezdżonego precz czart tu zsiadając Jana: Bądź łaskaw prawi Janie, noś już swego Pana. MOnarcha ciemności/ dawny nienawiśnik zbawienia naszego/ za które winien/ i nieodpuszczenie winien jest; bo mu nie rzeczono aby był potępiony: Cudzołożyłeś/ ukradłeś/ dobro cudze obsiadłeś; ale człowiekowi/ będąc pysznym pozayźrzałeś/ gdyż nie jest przyczyna wynoszenia i chełpienia się zajzdrość; ale przeciwnym sposobem pozayźrzenia przyczyna jest pycha/ i niepotrzebna nadętość: tę udław rodzić nie będzie/ ten mówię dawny zazdrośnik/ w człowieku grzesznym opanowawszy i zhołdowawszy go sobie/ gdy mieszka/ z pozwolenia Pańskiego ma moc
CVD XIII. ROKV PO NARODZENIV PANSKIM, 1617.
Z obiezdżonego precz czárt tu zśiádáiąc Ianá: Bądź łáskaw práwi Ianie, noś iuż swego Páná. MOnárchá ćiemnośći/ dawny nienawiśnik zbáwienia nászego/ zá ktore winien/ y nieodpuszczenie winien iest; bo mu nie rzeczono áby był potępiony: Cudzołożyłeś/ vkrádłeś/ dobro cudze obśiadłeś; ále człowiekowi/ bedąc pysznym pozáyźrzałeś/ gdyż nie iest przyczyná wynoszenia y chełpienia się zayzdrość; ále przeciwnym sposobem pozayźrzenia przyczyná iest pychá/ y niepotrzebna nádętość: tę vdław rodźić nie będźie/ ten mowię dawny zazdrośnik/ w człowieku grzesznym opánowawszy y zhołdowawszy go sobie/ gdy mieszka/ z pozwolenia Páńskiego ma moc
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 132 .
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
W burzach pływa, a zawsze będzie świata głową. 851. Na tych, którzy zwykli za zdrowie zbytnie wypijać. Eks Oveno.
Pełniąc za zdrowie zbyt się trunkami zalewasz, Przez co niechybnie zdrowia własnego pozbywasz, Które gdy chcesz zachować w żołądku i w głowie, Nie pij siła, a zwłaszcza, gdy za cudze zdrowie. 852. Skarga na pierworodztwo, które w cudzych krajach ma prerogatywę cum iniuria młodszych. Eks Oveno także.
Ubogim! Lecz nie moja, rodziców w tym wina, Że mię nie Wprzód zrodzili, niż starszego syna. J. T. 853. Transpositio verborum egregia.
Sacrificabo macrum, nec dabo pingve sacrum
W burzach pływa, a zawsze będzie świata głową. 851. Na tych, ktorzy zwykli za zdrowie zbytnie wypijać. Ex Oveno.
Pełniąc za zdrowie zbyt się trunkami zalewasz, Przez co niechybnie zdrowia własnego pozbywasz, Ktore gdy chcesz zachować w żołądku i w głowie, Nie pij siła, a zwłaszcza, gdy za cudze zdrowie. 852. Skarga na pierworodztwo, ktore w cudzych krajach ma prerogatywę cum iniuria młodszych. Ex Oveno także.
Ubogim! Lecz nie moja, rodzicow w tym wina, Że mię nie wprzod zrodzili, niż starszego syna. J. T. 853. Transpositio verborum egregia.
Sacrificabo macrum, nec dabo pingve sacrum
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 307
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
przysięgą, aże Trafiwszy na kukułkę, swojego dokaże. Chytry ptak, choć jednako czwarzy zawsze głosy: Darmo druga do ślubu rozczesuje włosy, Nie będzie nic z wesela, rozumiem, tą forą, Zaczesz się, radzę, już on ma inszą za gorą. I samiczka bywała, jako widzę, w radzie: Wykradszy cudze gniazdo, swoje jajka kładzie. Garłem kradzież tak wielką między ludźmi płacą. O! niejednaż na cudzą dzieci rodzi pracą. KALIOPE
Dudek, duda plugawy, co się w duplu rodzi, Tylko się też na wiosnę ożywać mu godzi. I owszem, więcej takich dudków jest na świecie, Co ustawnie i zimie dudają
przysięgą, aże Trafiwszy na kukułkę, swojego dokaże. Chytry ptak, choć jednako czwarzy zawsze głosy: Darmo druga do ślubu rozczesuje włosy, Nie będzie nic z wesela, rozumiem, tą forą, Zaczesz się, radzę, już on ma inszą za gorą. I samiczka bywała, jako widzę, w radzie: Wykradszy cudze gniazdo, swoje jajka kładzie. Garłem kradzież tak wielką między ludźmi płacą. O! niejednaż na cudzą dzieci rodzi pracą. KALIOPE
Dudek, duda plugawy, co się w duplu rodzi, Tylko się też na wiosnę ożywać mu godzi. I owszem, więcej takich dudków jest na świecie, Co ustawnie i zimie dudają
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 113
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
szedł precz z domu — teraz za ciebie wszytko mi niszczeje. Ni ja do kościoła idę, ni na wesele; siedzę w domu jako pies na łańcuchu, a przeciem zła, a ty sobie paniczkujesz.
In plaustris equus, qui penultimus est, plus confert ad motum plaustri, quam primus.
Zapatrujesz się na cudze, a to już nierychło.
Plus habet aquae thori societas, quam vini.
Nie mogę robić, a przecię muszę. Dla ciebie dziewki nie chowam, bo mi każdą popsujesz. A co ty masz do niej? Ja rządzę, ja płacę myto, a ona niech robi. ale ty opak mówisz, niech baba
szedł precz z domu — teraz za ciebie wszytko mi niszczeje. Ni ja do kościoła idę, ni na wesele; siedzę w domu jako pies na łańcuchu, a przeciem zła, a ty sobie paniczkujesz.
In plaustris equus, qui penultimus est, plus confert ad motum plaustri, quam primus.
Zapatrujesz się na cudze, a to już nierychło.
Plus habet aquae thori societas, quam vini.
Nie mogę robić, a przecię muszę. Dla ciebie dziewki nie chowam, bo mi każdą popsujesz. A co ty masz do niej? Ja rządzę, ja płacę myto, a ona niech robi. ale ty opak mówisz, niech baba
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 177
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
w Cześci 1. Aten titulo Zwierzyniec; jednak tu niektóre ma o sobie additamenta. Albertus Magnus o nim mniema, że mózg mu z miesiącem prżyrasta i ubywa. Konia od głowy, wołów z tyłu zwykł uchodzić, i na nie uderzać. W sensie figuralnym, gdy kto mówi Lupus hiat, znaczy człeka apetycznego na cudze: Lupus circa puteum errat, tłumaczy się: że kto w swojej oszukuje się nadziei; Lupus pilum mutat, non mores, wykłada się: że kto statecznie w złym zacięty; że na oko, naczas dobry; ze z złego nie wykorzenisz złego. Lupum auribus tenere, znaczy się, że kto w wątpłiwym
w Cześci 1. Aten titulo Zwierzyniec; iednak tu niektore ma o sobie additamenta. Albertus Magnus o nim mniema, że mozg mu z miesiącem prżyrasta y ubywa. Konia od głowy, wołow z tyłu zwykł uchodzić, y na nie uderzać. W sensie figuralnym, gdy kto mowi Lupus hiat, znaczy człeka appetycznego na cudze: Lupus circa puteum errat, tłumaczy się: że kto w swoiey oszukuie się nadziei; Lupus pilum mutat, non mores, wykłada się: że kto statecznie w złym zacięty; że na oko, naczas dobry; ze z złego nie wykorzenisz złego. Lupum auribus tenere, znaczy się, że kto w wątpłiwym
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 288
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
będzie? Miłości nieszczęśliwa, nigdyś pięknej strzałki We mnie nie utkła! Po co noszę te piszczałki? Po co pieśni? Po co mi stada te igrają? Szczęśliwsze stada, bo wżdy uciechy swe mają! Ja nie mam, a już starość nad grzbietem się krzywa Zawiesza i co chwila sił pierwszych ubywa. Oganiaj cudze proso, twoje już wypili Dzicy płacy; wielki błąd, kogo wiek omyli. Ale wżdy, pieśni moje, ze mną zostawajcie Ani mię do samego grobu opuszczajcie. O pieśni! nigdy na was nie padnie śmierć głucha, Póki wam cny Sieniawski wierzy swego ucha. Zachowajmy się cudzym, gdy swego nie mamy: Nie
będzie? Miłości nieszczęśliwa, nigdyś pięknej strzałki We mnie nie utkła! Po co noszę te piszczałki? Po co pieśni? Po co mi stada te igrają? Szczęśliwsze stada, bo wżdy uciechy swe mają! Ja nie mam, a już starość nad grzbietem się krzywa Zawiesza i co chwila sił pierwszych ubywa. Oganiaj cudze proso, twoje już wypili Dzicy płacy; wielki błąd, kogo wiek omyli. Ale wżdy, pieśni moje, ze mną zostawajcie Ani mię do samego grobu opuszczajcie. O pieśni! nigdy na was nie padnie śmierć głucha, Póki wam cny Sieniawski wierzy swego ucha. Zachowajmy się cudzym, gdy swego nie mamy: Nie
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 108
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964