twoje przyprowadzać będziesz? zażyjeszże też kogo na namowę owieczek? wyślesz aby za tobą mówiono, praktykowano? Odpowiada Augustyn: Ostróżny Pan, przez drugichci sprawować do owiec poselstwo będzie, ale przez sobie świadomych, doświadczonych w-afekcie, nie omylnie życzliwych. Przez swoich, nie przez cudzych przyprowadza: boć gdyby byli cudzy, ganiliby byli podobno Pasterza, Najemnika Kanonizowali: ba któż to wie, czyby byli nie mówili, lepiej owieczce raz zginąć od wilka, niżeli zawsze w-niewoli pasterskiej zostawać. Więc że używa raczej Pan swoich, swoich, do zjednoczenia owieczek. 5. I STANIE ŚIĘ JEDNA OWCZARNIA. Łacniej porozumieć,
twoie przyprowadzáć będźiesz? záżyieszże też kogo ná namowę owieczek? wyślesz áby zá tobą mowiono, práktykowano? Odpowiáda Augustyn: Ostrożny Pan, przez drugichći spráwowáć do owiec poselstwo będźie, ále przez sobie świádomych, doświádczonych w-áfekćie, nie omylnie życzliwych. Przez swoich, nie przez cudzych przyprowadza: boć gdyby byli cudzy, gániliby byli podobno Pásterzá, Naiemniká Kánonizowáli: bá ktoż to wie, czyby byli nie mowili, lepiey owieczce raz zginąć od wilká, niżeli záwsze w-niewoli pásterskiey zostawáć. Więc że używa ráczey Pan swoich, swoich, do ziednoczenia owieczek. 5. I STANIE ŚIĘ IEDNA OWCZARNIA. Łácniey porozumieć,
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 70
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
tedy urodziwa Nimfa ją czesała/ Przed nią diamentowe trzymając zwierciadło/ O jako ich na wymiot wiele ten opadło/ Gdy jedni ją do łąki na wiosnę rozwitej/ Gdzie fiołki/ gdzie kazje/ i niepospolity Z Liliami Szkordyon/ w kwiaty się ozdobne Przesadzając/ Akanty tłumią insze drobne/ Różno przyrównywali. Po ziemi zaś cudzy I pieszczonych Auzonach wędrowali drudzy/ Widzieli Wenecją/ i Senę wieżatą/ Także wielką Anglią w towar ten bogatą/ Pomierzyli Mingrele/ Bosny/ i Bułgary/ Cerkiessy/ Diarbeki/ skąd Auratazary Naskupniejsze Tureckie/ a jednak w takowej Światowej okoliczy/ nigdziej białejgłowy Tak pięknej nie widzieli. Byli co ją zwali Luzytańską Heleną/ i
tedy vrodziwa Nimfá ią czesáłá/ Przed nią dyamentowe trzymáiąc zwierciádło/ O iáko ich ná wymiot wiele ten opadło/ Gdy iedni ią do łąki ná wiosnę rozwitey/ Gdzie fiołki/ gdzie kázye/ y niepospolity Z Liliámi Szkordyon/ w kwiáty się ozdobne Przesadzáiąc/ Akánthy tłumią insze drobne/ Rożno przyrownywali. Po ziemi záś cudzy Y pieszczonych Auzonách wędrowáli drudzy/ Widzieli Wenecyą/ y Senę wieżátą/ Tákże wielką Anglią w towar ten bogátą/ Pomierzyli Mingrele/ Bosny/ y Bulgáry/ Cerkiessy/ Dyárbeki/ zkąd Aurátházáry Naskupnieysze Tureckie/ á iednák w tákowey Swiátowey okoliczy/ nigdziey białeygłowy Ták piękney nie widzieli. Byli co ią zwáli Luzytánską Heleną/ y
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 11
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
1693
Potkało tu wielkie nieszczęście ludzi moich w przeszłą sobotę. Przyjałkowski, który u mnie kuchnią zawiadował, udawał się do jednej tu panny; idąc tedy do niej przybrał sobie drugiego, p. Kężyka, którego rodzony zginął pod Wiedniem, był pułkownikiem w wojsku cudzoziemskim. Gdzie kazali grać muzyce, do której przyplątali się lokaje cudzy, ale nie królewscy, chcąc zarówno iść w taniec. W tym nie chcąc im tego pozwolić przyszło do szpad i szabel; zaraz tedy obadwaj rażeni zostali letaliter; jeden z nich trzeciego dnia umarł, drugi, p. Kężyk, letaliter decumbit. Zbójcy połapani, siedzą w turmie. 24 a W Żółkwi, ago
1693
Potkało tu wielkie nieszczęście ludzi moich w przeszłą sobotę. Przyjałkowski, który u mnie kuchnią zawiadował, udawał się do jednej tu panny; idąc tedy do niej przybrał sobie drugiego, p. Kężyka, którego rodzony zginął pod Wiedniem, był pułkownikiem w wojsku cudzoziemskim. Gdzie kazali grać muzyce, do której przyplątali się lokaje cudzy, ale nie królewscy, chcąc zarówno iść w taniec. W tym nie chcąc im tego pozwolić przyszło do szpad i szabel; zaraz tedy obadwaj rażeni zostali letaliter; jeden z nich trzeciego dnia umarł, drugi, p. Kężyk, letaliter decumbit. Zbójcy połapani, siedzą w turmie. 24 a W Żółkwi, a^o^
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 260
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
siebie ładować.
W dzień Najświętszej Panny tedy Raniusienko pojechałem do Franciszkanów nająłem Mszą przed Z. Antoniem słuchałem jej. A tym czasem tam ostatek koło szkut pogotowano, wróciłem się wsiadłem i kazałem do południa odłożyć bo tez już byli wszyscy poodkładali chłopi moi prawie jak darmo przychodzili co mi już byli cudzy porobili co potrzeba. których miałem dosyć Poszedłem tedy szczęśliwie dogąniłem i owych co byli przedemną pułtorą Dniami poodkładali lubom w ten dzień mało co uszedł aprawie jak nic bo Rotman zły miał Czołn i starał się sobie o inszy Stenęlismy tedy w Leniwce aż 23 7bris bo nam wiatry częste przeszkadzały A Trafty za
siebie ładować.
W dzien Nayswiętszey Panny tedy Raniusienko poiechałem do Franciszkanow naiąłem Mszą przed S. Antoniem słuchałęm iey. A tym czasem tam ostatek koło szkut pogotowano, wrociłęm się wsiadłem y kazałem do południa odłozyć bo tez iuz byli wszyscy poodkładali chłopi moii prawie iak darmo przychodzili co mi iuz byli cudzy porobili co potrzeba. ktorych miałęm dosyć Poszedłem tedy szczęsliwie dogąniłęm y owych co byli przedemną pułtorą Dniami poodkładali lubom w ten dzien mało co uszedł aprawie iak nic bo Rotman zły miał Czołn y starał się sobie o inszy Stenęlismy tedy w Leniwce asz 23 7bris bo nąm wiatry częste przeszkadzały A Trafty za
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 280v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
A kiedy roztrzaśnie się jedna sztuka, zostaną mi 2, a kiedybym strzelał ze wszystkich trzech razem, uczynią ten efekt, jakiś się co dzień widzi i jako powinny dalej. Jednak monarchowie mogą zażywać ich i trzymać, ponieważ są robione dla pompy i pokazania magnificencyjej w cekauzach, podczas kiedy bywają goście i książęta cudzy nawidzają. Rys. 91. Kanon umocniony bez komory. ROZDZIAŁ VI JAKĄ DŁUGOŚCIĄ I SZEROKOŚCIĄ MAJĄ SIĘ KROIĆ SZUFLE DLA KANONÓW DO BATERII Z TEGO DRUGIEGO RODZAJU, TO JEST DLA TYCH, KTÓRZY SĄ RÓWNI W DUSZY, I JAKĄ WAGĄ PROCHU MAJĄ SIĘ NABIJAĆ KANONY SOWITE, BAZYLISZKI, TAKŻE O DANIU WIATRU KULI
Mam nadzieję
A kiedy roztrzaśnie się jedna sztuka, zostaną mi 2, a kiedybym strzelał ze wszystkich trzech razem, uczynią ten efekt, jakiś się co dzień widzi i jako powinny dalej. Jednak monarchowie mogą zażywać ich i trzymać, ponieważ są robione dla pompy i pokazania magnificencyjej w cekauzach, podczas kiedy bywają goście i książęta cudzy nawidzają. Rys. 91. Kanon umocniony bez komory. ROZDZIAŁ VI JAKĄ DŁUGOŚCIĄ I SZEROKOŚCIĄ MAJĄ SIĘ KROIĆ SZUFLE DLA KANONÓW DO BATERYI Z TEGO DRUGIEGO RODZAJU, TO JEST DLA TYCH, KTÓRZY SĄ RÓWNI W DUSZY, I JAKĄ WAGĄ PROCHU MAJĄ SIĘ NABIJAĆ KANONY SOWITE, BAZYLISZKI, TAKŻE O DANIU WIATRU KULI
Mam nadzieję
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 220
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969
. A Rzym drapieżą niedawno tak grubą Zniszczony przez nich, cierpi i znosi te Tyraństwa, mordy, plagi nie uzyte. LIII. Przeciez bez zemsty nie padali drudzy, Inni nie śmieli myślić i o broni, Ci głodem, gdy ich nie znaleźli słudzy Owi gineli stryczkiem zadzierzgnioni. Insi z swych dachów na grunt spadli cudzy, Insi w płomieniach, insi w wodnej toni, Chroniąc się zbójców, albo poniewolnie Wyńsc do nich niechcąc, giną dobrowolnie. LIV. Niektórzy zoćmy, jaskinie i lochu Wzięci, gdy zdrowie chcą okupic złotem Przez błąd; albo też ze złości motłochu Giną, choć Radzie nie śniło się o tem. Skazani
. A Rzym drapieżą niedawno tak grubą Znisżczony przez nich, cierpi y znosi te Tyraństwa, mordy, plagi nie uzyte. LIII. Przeciez bez zemsty nie padali drudzy, Inni nie smieli myslic y ó broni, Ci głodem, gdy ich nie znalezli słudzy Owi gineli stryczkiem zadzierzgnioni. Insi z swych dachow na grunt spadli cudzy, Insi w płomieniach, insi w wodney toni, Chroniąc się zboycow, albo poniewolnie Wyńsc do nich niechcąc, giną dobrowolnie. LIV. Niektorzy zoćmy, iaskinie y lochu Wzięci, gdy zdrowie chcą okupic złotem Przez błąd; albo tesz ze złosci motłochu Giną, choć Radzie nie sniło się ó tem. Skazani
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 171
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
których się wyuczyli, actualiter robiący i z nich sposób do życia mający, do osady nie będą przypuszczeni. Atoli jednak jeżeliby casu quo rzemiesłów swoich zaniechali, hoc etiam attento, że do różnych robót w minach zwyczajnych niektórzy rzemieślnicy nad prostych ludzi daleko są sposobniejszemi, tedy takowi mogą być admissibiles. Jako niemniej gdy się cudzy ludzie trafią, którzy się robót niektórych, w górach lub przy żupach praktykowanych, doskonalej aniżeli tutejsi wyuczyli, takowych tedy nie tylko gdy sami roboty szukać będą, ale też kiedy necessitas postulabit, ażeby się o nich postarać albo skądinąd zaciągnąć i do roboty skarbowej zażyć, każdego czasu żupom wielickiej i bocheńskiej wolno będzie.
Tandem
których się wyuczyli, actualiter robiący i z nich sposób do życia mający, do osady nie będą przypuszczeni. Atoli jednak jeżeliby casu quo rzemiesłów swoich zaniechali, hoc etiam attento, że do różnych robót w minach zwyczajnych niektórzy rzemieślnicy nad prostych ludzi daleko są sposobniejszemi, tedy takowi mogą być admissibiles. Jako niemniej gdy się cudzy ludzie trafią, którzy się robót niektórych, w górach lub przy żupach praktykowanych, doskonalej aniżeli tutejsi wyuczyli, takowych tedy nie tylko gdy sami roboty szukać będą, ale też kiedy necessitas postulabit, ażeby się o nich postarać albo skądinąd zaciągnąć i do roboty skarbowej zażyć, każdego czasu żupom wielickiej i bocheńskiej wolno będzie.
Tandem
Skrót tekstu: InsGór_3
Strona: 135
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1706 a 1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
od Wandy żony (według Hertmana Schedella) Jafetowej; że tuteczny płód jej/ stąd wędrowny dali różne krainy osadzał; i różnemi inszymi tytułami: A obywatele jej ze krwie/ nie Szczytakami/ abo Scytami jako zrazu od Szczyta abo Seta/ syna Jadamowego/ ale Polakami od Polacha syna Jafetowego (którego Żydzi Bogiem a cudzy różnie różni/ Baalem, Tanausem, Herkulesem i Jowiszem zowią) i Szczyciochami/ abo Scythas Regios, od Szczycca syna i Sukcesora Polachowego/ którego Historycy zowią Scytes, miasto Szczyciec. A prócz tych i pomienionych tytułów ich Królestwa/ też Getami miasto Gędami; że w gędach abo pieśniach/ mieli pierwotne swe Istorie: także
od Wándy żony (według Hertmáná Schedellá) Iáphetowey; że tuteczny płod iey/ ztąd wędrowny dáli rożne kráiny osádzał; y rożnemi inszymi tytułámi: A obywátele iey ze krwie/ nie Sczytakámi/ ábo Scythámi iáko zrázu od Sczythá ábo Sethá/ syná Iádámowego/ ále Polakámi od Polachá syná Iáphetowego (ktorego Zydźi Bogiem á cudzy rożnie rożni/ Báálem, Tánáusem, Herkulesem y Iowiszem zowią) y Sczyćiochámi/ ábo Scythas Regios, od Sczyccá syná y Successorá Polachowego/ ktorego Historycy zowią Scythes, miásto Sczyćiec. A procz tych y pomienionych tytułow ich Krolestwá/ też Gethami miásto Gędámi; że w gędách ábo pieśniách/ mieli pierwotne swe Istorye: tákże
Skrót tekstu: DembWyw
Strona: 4
Tytuł:
Wywód jedynowłasnego państwa świata
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
języki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1633
Data wydania (nie wcześniej niż):
1633
Data wydania (nie później niż):
1633
się dokończył żywota) nie należy do przedsięwzięcia/ tą książką wywodzić. Dość na tym wiedzieć/ iż w onym ciągnieniu za Komorem abo Gomerem/ do Donu Krymskiej rzeki przyszedszy/ tam iż przepływając go mało nie utonął/ stąd i samego znowu od tego dopiero czasu Toniec, i one rzekę Toń przezwano. Z których słów cudzy uczynili: Tanaus i Tanais, a Ruś nasza z Toni Don. Tego niebezpieczeństwa Polachowego/ chcąc wykrętni Greccy Historycy/ abyśmy się nie dorachowali/ w taką je baje ubrali (którą Herofot ma lib. 4. na przedaj.) Iż Scytya gdy Herku- les do Tanaifa przyszedszy, ukradła mu tam konie, i
się dokończył żywotá) nie należy do przedśięwźięcia/ tą xiążką wywodźić. Dość ná tym wiedźieć/ iż w onym ćiągnieniu zá Komorem ábo Gomerem/ do Donu Krymskiey rzeki przyszedszy/ tám iż przepływáiąc go máło nie vtonął/ ztąd y sámego znowu od tego dopiero czásu Toniec, y one rzekę Toń przezwano. Z ktorych słow cudzy vczynili: Tánaus y Tanais, á Ruś nászá z Toni Don. Tego niebespieczeństwá Polachowego/ chcąc wykrętni Greccy Historycy/ ábyśmy się nie doráchowáli/ w táką ie báie vbráli (ktorą Herofot ma lib. 4. ná przeday.) Iż Scythya gdy Herku- les do Tanaifa przyszedszy, vkradła mu tam konie, y
Skrót tekstu: DembWyw
Strona: 77
Tytuł:
Wywód jedynowłasnego państwa świata
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
języki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1633
Data wydania (nie wcześniej niż):
1633
Data wydania (nie później niż):
1633
od początku i wszelakiej pamięci ludzkiej/ tenże naród co i teraz. A naostatek i to/ że nie Polacy z Iliryki do Polski ale Ilirykowie z Polski do Dalmacjej i inszych zadunajskich Ziemic naprzód zaśli/ Nigdy tedy w Polsce żadnego inszego Narodu nie beło/ prócz Polaków (lubo to różnemi względami różnie ich cudzy nazywali) potomków Polacha syna Jafetowego: a Rusi/ Lacha brata i Antecesora jego. Stądże Gwagnin wywodząc przezwisko Rusi od rozsiania się ich szeroko po świecie mówi. Kronikarze starzy rozumieją, że od Russa syna Lechowego, są tak nazwani. Co lubo się jemu nie zda: bo przydawa. Ale to być nie
od początku y wszelákiey pámięći ludzkiey/ tenże narod co y teraz. A náostátek y to/ że nie Polacy z Illyriky do Polski ále Illyrikowie z Polski do Dálmácyey y inszych zádunáyskich Ziemic naprzod záśli/ Nigdy tedy w Polscze żadnego inszego Narodu nie beło/ procz Polakow (lubo to rożnemi względámi rożnie ich cudzy názywáli) potomkow Polachá syná Iáphetowego: á Ruśi/ Láchá brátá y Antecessorá iego. Ztądże Gwagnin wywodząc przezwisko Ruśi od rozśiania się ich szeroko po świećie mowi. Kronikarze starzy rozumieią, że od Russa syna Lechowego, są ták nazwani. Co lubo się iemu nie zda: bo przydawa. Ale to bydz nie
Skrót tekstu: DembWyw
Strona: 86
Tytuł:
Wywód jedynowłasnego państwa świata
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
języki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1633
Data wydania (nie wcześniej niż):
1633
Data wydania (nie później niż):
1633