być marnym leniwcem w Talamie I nad Szarajskie bez dziatek otuchy Płonszy Eunuchy. A jakąż z jarzma tego korzyść macie? Zawiodszy zwłaszcza ty ją/ Ewiracie Trzeba cię pono/ mdłego Juncze karku Zbyć na Jarmarku. Albo się wstydzcie za tę hańbę Męże Albo nierówną parę/ niech rozprzęze Zwierzchność: bo słabe bydlę w jednym Cugu Zle ciągnie pługu. A ja już drapię Staroświeckie kwity Gdzie przyznawano władzą Afrodyty I gdy legartem Stelę włozku widżę Z Wenery szydzę. Księgi Trzecie. Lirycorum Polskich Pieśń XXVII. Kompasia szwanku niewinnie poniesionego.
Do I. M. Pana TOMASZA SCZUCKIEKO. Z. I. K. M. CNota wielkiego szacunku/ i Ceny
bydź márnym leniwcem w Thálámie Y nád Száráyskie bez dźiatek otuchy Płonszy Eunuchy. A iákąż z iárzmá tego korzyść maćie? Záwiodszy zwłaszczá ty ią/ Ewiraćie Trzebá ćię pono/ mdłego Iuncze kárku Zbydź ná Iármárku. Albo się wstydzćie zá tę háńbę Męze Albo nierowną parę/ niech rozprzęze Zwierzchność: bo słábe bydlę w iednym Cugu Zle ćiągnie pługu. A ia iuż drapię Stároświeckie kwity Gdźie przyznawano władzą Aphrodyty Y gdy legartem Stellę włozku widźę Z Wenery szydzę. Kśięgi Trzećie. Lyricorum Polskich PIESN XXVII. Compássia szwánku niewinnie poniesionego.
Do I. M. Páná THOMASZA SCZVCKIEKO. S. I. K. M. CNotá wielkiego szácunku/ y Ceny
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 200
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
, drugi w szczupłej cerze, Wozi po modrej górnych firmamentów sferze. Precz ogarzy z ostrymi, precz stąd charci, kielcy, Nie pomyślajcie o nich myśliwcy i strzelcy, Niech was Ifigeniją Agamemnon straszy, Znajdzie się inszy jeleń do uciechy waszej. Wozom się na polskiego nieba dziś frambugu Przypatrując, jelenia widzę z koniem w cugu: Koń na ręce, a jeleń u dyszla podsobni; Zrazu nic mi się nad to zdało niepodobniej, Aż nierychło postrzegę kawalera z panną, Albo Tytana, cugiem składanym, z Dianą,
Co koń słoneczny, jeleń co miesięczny zdole, Jednym pojazdem w wielkie kwapiących się pole. Słońce spod chmur dopiero, miesiąc
, drugi w szczupłej cerze, Wozi po modrej górnych firmamentów sferze. Precz ogarzy z ostrymi, precz stąd charci, kielcy, Nie pomyślajcie o nich myśliwcy i strzelcy, Niech was Ifigeniją Agamemnon straszy, Znajdzie się inszy jeleń do uciechy waszej. Wozom się na polskiego nieba dziś frambugu Przypatrując, jelenia widzę z koniem w cugu: Koń na ręce, a jeleń u dyszla podsobni; Zrazu nic mi się nad to zdało niepodobniej, Aż nierychło postrzegę kawalera z panną, Albo Tytana, cugiem składanym, z Dyjaną,
Co koń słoneczny, jeleń co miesięczny zdole, Jednym pojazdem w wielkie kwapiących się pole. Słońce spod chmur dopiero, miesiąc
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 192
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
co jedli z bliska, Tego k’sercu przytula, temu rękę ściska; Z trzeciem mruganiem, wdzięcznie z czwartem usty mówi, Dwóch nogami trącając skrycie serca łowi, Poniż siódmy — osobno siedząc od jejmości — Bierze przez pokojową kredens uprzejmości. Cóż rozumiesz, co li się w tej zawiera modzie? Sześć jej w cugu a siódmy pójdzie na powodzie,
Aleć ponieważ siedmiom tak wraz czyni dosyć, Nic pewniejszego, że się jeden ma jej prosić. 38. MAŁŻEŃSTWO
— „Wdowiec z wdową prawie para” — Powiedziała panna Klara. A panna zaś co Giertruda Mówi? — Bywają tam cuda! Niebo jem czasem gotową Czyni zwadę z
co jedli z bliska, Tego k’sercu przytula, temu rękę ściska; Z trzeciem mruganiem, wdzięcznie z czwartem usty mowi, Dwoch nogami trącając skrycie serca łowi, Poniż siódmy — osobno siedząc od jejmości — Bierze przez pokojową kredens uprzejmości. Coż rozumiesz, co li się w tej zawiera modzie? Sześć jej w cugu a siódmy pójdzie na powodzie,
Aleć ponieważ siedmiom tak wraz czyni dosyć, Nic pewniejszego, że się jeden ma jej prosić. 38. MAŁŻEŃSTWO
— „Wdowiec z wdową prawie para” — Powiedziała panna Klara. A panna zaś co Giertruda Mówi? — Bywają tam cuda! Niebo jem czasem gotową Czyni zwadę z
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 13
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Dobra mi myśl nie gościem, płuży mi drużyna, Obok z książęty siadać i to nie nowina. W mieszku lubo niewielka od potrzeby kopa, Dom choć nie murowany, przecię też nie szopa. Jest aksamit na grzbiecie, marmurek na głowie. Dość mi Fortuna dała, byle było zdrowie, Którego gdy posiłek w tym cugu poczuję, Już ostatkiem i Szczęście, i panów daruję. LAMENT ZA GRZECHY
Nieszczęsna duszo, pełna nieprawości, Pełna występków, pełna wszytkich złości, Zaż pierwej płakać, co chcesz oblać łzami, Gdyż i krwią trudno sprostać występkami. Bóg się rozgniewał, Stwórca twój, niebogo, I chce cię liczby lat twych
Dobra mi myśl nie gościem, płuży mi drużyna, Obok z książęty siadać i to nie nowina. W mieszku lubo niewielka od potrzeby kopa, Dom choć nie murowany, przecię też nie szopa. Jest aksamit na grzbiecie, marmurek na głowie. Dość mi Fortuna dała, byle było zdrowie, Którego gdy posiłek w tym cugu poczuję, Już ostatkiem i Szczęście, i panów daruję. LAMENT ZA GRZECHY
Nieszczęsna duszo, pełna nieprawości, Pełna występków, pełna wszytkich złości, Zaż pierwej płakać, co chcesz oblać łzami, Gdyż i krwią trudno sprostać występkami. Bóg się rozgniewał, Stwórca twój, niebogo, I chce cię liczby lat twych
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 269
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
czasie reflektujesz. Tym czasem lata jak idą tak idą któż potym na starość koło kaliki chodzić będzie: to na koniec do Szpitala w Tykoczynie: zechceszli się też dopiero w ten czas żenić/ to już i sama wierzę temu (jako mówisz) że Zona twoja o inszym myślić będzie. Bo kalika ujdzie jakoszkolwiek w cugu gdzie pięć za niego ciągną. Ale kiedy to jak w Ruskich choloblach I pewnie się tak będzie na ciebie skarżyła Zona/ jak owa na takiegosz starego narzekała kalikę/ w Psysze. Azaś mój miły (ozwała się druga) Na nie się zebrał, i skurczył chorobą, Siwiżnę kopci i łysinę srogą. I tłomok
czásie reflektuiesz. Tym czásem látá iák idą ták idą ktosz potym ná stárość koło kaliki chodźić będźie: to ná koniec do Szpitala w Tykoczynie: zechceszli się tesz dopiero w ten czas żenić/ to iusz y sámá wierzę temu (iáko mowisz) że Zoná twoiá o inszym myślić będźie. Bo kaliká uydźie iakoszkolwiek w cugu gdźie pięć za niego ćiągną. Ale kiedy to iak w Ruskich choloblách Y pewnie się ták będźie ná ćiebie skárżyłá Zoná/ iák owa ná tákiegosz starego nárzekałá kálikę/ w Psysze. Azáś moy miły (ozwáłá się druga) Ná nie się zebrał, y skurczył chorobą, Siwiżnę kopći y łyśinę srogą. Y tłomok
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 58
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
I gospodarz, z przyszłego miarę biorąc żniwa, Wiotche strzechy poszywa, Brogi stawia na jare i ozime zboża, Bo blisko łaska boża. Klepie kosę zawczasu, Łąki zrosły do pasu.
Brzemienne sady wspiera, ale drzewa zbytnie W czerwcu siekierą wytnie. Źrebce mu się po cudnych co dzień klaczach rodzą, Drugie już w cugu chodzą. Gęsto się roi pczoła, Ledwie ulom podoła.
Już barciami szeroką poosadzał puszczą; Ryby mu w stawach pluszczą. Jak żywo, nie oszpeci lipowego cienia Z ogórkami pieczenia. Do kochanego chłodu Nie zawadzi dzban miodu.
Miłe lato nastało. Flis, pilen żeglugi, Puszcza statki na strugi. Rybitw we dnie na
I gospodarz, z przyszłego miarę biorąc żniwa, Wiotche strzechy poszywa, Brogi stawia na jare i ozime zboża, Bo blisko łaska boża. Klepie kosę zawczasu, Łąki zrosły do pasu.
Brzemienne sady wspiera, ale drzewa zbytnie W czerwcu siekierą wytnie. Źrebce mu się po cudnych co dzień klaczach rodzą, Drugie już w cugu chodzą. Gęsto się roi pczoła, Ledwie ulom podoła.
Już barciami szeroką poosadzał puszczą; Ryby mu w stawach pluszczą. Jak żywo, nie oszpeci lipowego cienia Z ogórkami pieczenia. Do kochanego chłodu Nie zawadzi dzban miodu.
Miłe lato nastało. Flis, pilen żeglugi, Puszcza statki na strugi. Rybitw we dnie na
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 524
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
statecznie/ Przy krzyżu triumfować będą drzewa wiecznie. Ex exultabunt omnia Siluarum. O Grobie Przodków swoich tamże.
NAjpewniejsze dziedzictwo/ niestracone włości/ Grób ten sobie budując/ i swej potomności. Tomasz Sarna z Kochowa/ pragnął by po bliżu/ Unóg JEZUSA lezał; tusz przy jego Krzyżu/ Ustępui Magdaleno/ ustępui nam Cugu/ Ze przy tych nogach leząc/ wypłacim się z długu. Łgarze.
TEn młodą Zonę Babą/ ów dziecieciem starą/ Zowią: łgarze są oba/ nie jednaką miarą. Zmłody Baba być może/ jak jej doimą lata/ Z Baby dziecię nie będzie/ do skończenia świata. Wakatie za Studentami.
Już że
státecznie/ Przy krzyżu triumphowáć bendą drzewá wiecznie. Ex exultabunt omnia Siluarum. O Grobie Przodkoẃ swoich támze.
NAypewnieysze dźiedźictwo/ niestrácone włośći/ Grob ten sobie buduiąc/ y swey potomnośći. Thomász Sárná z Kochowá/ prágnął by po blizu/ Vnog IEZVSA lezał; tusz przy iego Krzyżu/ Vstępui Mágdáleno/ vstępui nąm Cugu/ Ze przy tych nogách leząc/ wypłáćim sie z długu. Łgarze.
TEn młodą Zonę Bábą/ ow dźiećiećięm stárą/ Zowią: łgárze są obá/ nie iednáką miarą. Zmłody Bábá bydź może/ iák iey doimą látá/ Z Báby dźiećię nie bęndźie/ do skończenia świátá. Wákátie zá Studentámi.
Iusz że
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 41
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
ucierpieli. Ten wiecznym więzieniem Ten głodnym węzom stał się pozywieniem Samson, Annibal Herryk piąty karol I ci z fortuną jaki mieli parolA przecię ich to Nie upiastowała Kiedy ich Boska ręka dotknąc chciała Nie nowina to królom tego świata W pomyslnym szczęściu przepędziwszy Lata Stracic koronę orac z wołem w pługu Albo karetę ciągnąc z szkapą w cugu Nienowina to siedmdziesiąt razem Nogi i ręcę obciąwszy żelazem. Królom pod stołem ze psy zbierać kości Taka jest dola Ludzkiej szczęśliwości. Dokazać czego choć się kto nasadzi Bez wolej boskiej nigdy nieporadzi Zanic potęga, zanic Miriady Bez wolej Boskiej nie zaczynaj zwady. Panowie Moskwa widząc mięszaniny I ciężkość na nas bez żadnej przyczyny
ucierpieli. Ten wiecznym więzieniem Ten głodnym węzom stał się pozywieniem Samson, Annibal Herryk piąty karol I ci z fortuną iaki mieli parolA przecię ich to Nie upiastowała Kiedy ich Boska ręka dotknąc chciała Nie nowina to krolom tego swiata W pomyslnym szczęsciu przepędziwszy Lata Stracic koronę orac z wołęm w pługu Albo karetę ciągnąc z szkapą w cugu Nienowina to siedmdziesiąt razem Nogi y ręcę obciąwszy zelazęm. Krolom pod stołęm ze psy zbierac kosci Taka iest dola Ludzkiey szczęsliwości. Dokazać czego choc się kto nasadzi Bez woley boskiey nigdy nieporadzi Zanic potęga, zanic Miryady Bez woley Boskiey nie zaczynay zwady. Panowie Moskwa widząc mięszaniny I cięszkość na nas bez zadney przyczyny
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 110
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688