przed pałacem wieża na kształt kościoła wysokiego, okrągła, kędy na wierzchu stała statua księżnej; sama zaś beła wszytka malowana z różnemi osobami i statuami; na dole, na ziemi stały zwierzęta różne, jako to lwy, tygrysy, smoki robione. Potym około na kształt parkana, na którym alternato osoby, herby księżnej, cyfry i koła były postawiane.
Ze zmrokiem tedy równo zapalone były pochodnie około tej struktury, które były na tym to parkanie wysoko na drzewach postawione, tak iż oświeciły cały plac. Wtym tedy anioł jeden z wieży najwyższej pałaca w ogniu leciał, z koroną świecącą się wszytką, aż do wierzchu tej struktury, kędy
przed pałacem wieża na kształt kościoła wysokiego, okrągła, kędy na wierzchu stała statua księżnej; sama zaś beła wszytka malowana z różnemi osobami i statuami; na dole, na ziemi stały zwierzęta różne, jako to lwy, tygrysy, smoki robione. Potym około na kształt parkana, na którym alternato osoby, herby księżnej, cyfry i koła były postawiane.
Ze zmrokiem tedy równo zapalone były pochodnie około tej struktury, które były na tym to parkanie wysoko na drzewach postawione, tak iż oświeciły cały plac. Wtym tedy anioł jeden z wieży najwyższej pałaca w ogniu leciał, z koroną świecącą się wszytką, aż do wierzchu tej struktury, kędy
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 273
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
była ta wieża, dziwne 79v z siebie wydając race.
Potym owe zwierzęta, które na dole były wszytkie, w ogniu z paszczęk wypuszczały race z wielką szybkością, tak, iż ledwie dojźrzeć wysokości ich można było lotu. Przez czas niemały potym też herby, także w ogniach, race z siebie wydawały, podobnie i cyfry; koła owe kręciły się ogniste z wielkim krzykaniem i strzelaniem, tak iż jako się rozpukły, cały plac osypały ogniem i wszytkich blisko stojących przestraszyły.
Przez godzin kilka tego hałasu, zamieszania było, jako podczas potrzeby jakiej, potym się uspokoiło. Jeno owa wieża, jakoby wszytka świecami była ozdobiona,
i owe osoby,
była ta wieża, dziwne 79v z siebie wydając race.
Potym owe zwierzęta, które na dole były wszytkie, w ogniu z paszczęk wypuszczały race z wielką szybkością, tak, iż ledwie dojźrzeć wysokości ich można było lotu. Przez czas niemały potym też herby, także w ogniach, race z siebie wydawały, podobnie i cyfry; koła owe kręciły się ogniste z wielkim krzykaniem i strzelaniem, tak iż jako się rozpukły, cały plac osypały ogniem i wszytkich blisko stojących przestraszyły.
Przez godzin kilka tego hałasu, zamieszania było, jako podczas potrzeby jakiej, potym się uspokoiło. Jeno owa wieża, jakoby wszytka świecami była ozdobiona,
i owe osoby,
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 273
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
albo wprzód nie aprobujący Mariaszu, oddaje często ekspensa weselne, Zonę bierze etiam post concubitum. Są dowcipni, osobliwie ochotę mają i inwencją do Rymotworstwa, które do Europy, mianowicie do Toskanii od nich, gdy byli z Saracenami, Maurami w Hiszpanii emanavit, ale pewniej od Greków. Od nich Medycina, Matematyka, osobliwie cyfry Arabskie wzięły originem. Książęta ich zowią się Emirami; to Turkom, to Persom, hołdują. Długości Arabii niektórzy kładną tylko mil 300. szerokości mil 25. inni Całego świata, praecipue o AZYJ
więcej. ARABIA szczęśliwa, jest ludna, i żyzna, gdyż wydaje Mirę, kadzidło, Aloes, słoniową kość, perły
albo wprzod nie approbuiący Maryaszu, oddaie często expensa weselne, Zonę bierze etiam post concubitum. Są dowcipni, osobliwie ochotę maią y inwencyą do Rymotworstwa, ktore do Europy, mianowicie do Toskanii od nich, gdy byli z Sáracenami, Maurami w Hiszpanii emanavit, ale pewniey od Grekow. Od nich Medicina, Matematyka, osobliwie cyfry Arabskie wzięły originem. Xiążęta ich zowią się Emirami; to Turkom, to Persom, hołduią. Długości Arabii niektorzy kładną tylko mil 300. szerokości mil 25. inni Całego świata, praecipuè o AZYI
więcey. ARABIA szczęśliwa, iest ludna, y żyzna, gdyż wydaie Mirę, kadzidło, Alòés, słoniową kość, perły
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 447
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
sepety, krzyknął: „Bierz, kto co może" - tak i my to, co mamy, wzięliśmy, a potym zmówiliśmy się, że jako jesteśmy chrześcijanie, tak wrócimy się do chrześcijan. Sami byli przybrani dobrze, wszyscy trzech w pancerzach cudnych, bogatych i przednio dobrych, we złoto oprawnych, cyfry po nich szczerozłote, rubinami przedniemi sadzone (jest z tych pancerzów jeden w skarbcu nieboszczyka Sieniawskiego, kasztelana krakowskiego), ale ci niebożęta nie umieli tego daru Bożego zażyć, bo to wszystko marnie stracili i ledwie nie o zebranym chlebie poumierali, jako słyszeliśmy, bo ich Król bardzo źle tegoż dnia (którego przyjachali
sepety, krzyknął: „Bierz, kto co może" - tak i my to, co mamy, wzięliśmy, a potym zmówiliśmy się, że jako jesteśmy chrześcijanie, tak wrócimy się do chrześcijan. Sami byli przybrani dobrze, wszyscy trzech w pancerzach cudnych, bogatych i przednio dobrych, we złoto oprawnych, cyfry po nich szczerozłote, rubinami przedniemi sadzone (jest z tych pancerzów jeden w skarbcu nieboszczyka Sieniawskiego, kasztelana krakowskiego), ale ci niebożęta nie umieli tego daru Bożego zażyć, bo to wszystko marnie stracili i ledwie nie o zebranym chlebie poumierali, jako słyszeliśmy, bo ich Król bardzo źle tegoż dnia (którego przyjachali
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 68
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
obejrzeć, co z tego iść by mogło; jaka Domu szkoda, krwi deces, nadziei zepsucie, honoru i fortuny daremne zabiegi, gdybyś primus jeszcze nie tertius haeres, nie miał gaudere dziedzictwem swoim, i frũi labore manuum Przodków swoich. Łacniej to, tym wzgardzić wszystkim, u których omnia wielkie nic, i cyfry były. W. M. W. M. Panu szczęścia, godności i dalszych nadziei opuścić Sukcesją, hic sta et delibera: boć to nie piłką rzucić, światem. Rodzicielskie też osierocić progi, oderwać się od serca, Synowski nie dopuści afekt, gdyż wiem: że grubaby była na Ichmość Dobrodziejstwo żałoba
obeyrzeć, co z tego iść by mogło; jáka Domu szkodá, krwi deces, nádźiei zepsućie, honoru y fortuny dáremne zabiegi, gdybyś primus jeszcze nie tertius haeres, nie miáł gaudere dźiedźictwem swoim, y frũi labore manuum Przodkow swoich. Łácniey to, tym wzgárdźić wszystkim, u ktorych omnia wielkie nic, y cyfry były. W. M. W. M. Pánu szczęśćia, godnośći y dálszych nádźiei opuśćić sukcessyą, hic sta et delibera: boć to nie piłką rzućić, świátem. Rodźicielskie też ośieroćić progi, oderwáć śię od sercá, Synowski nie dopuśći áffekt, gdyż wiem: że grubáby byłá ná Ichmość Dobrodźieystwo żáłoba
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: E3v
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Ariamena, miał wszelką wolność w Pałacu, i jak prędko przyszedł, zaraz pokazała mu wiersze, i opisanie motylów: póki Artabas czytał, Amestrys z podziwieniem postrzegła na dnie tej szkatułki obraz, około którego ramki były barzo bogate, na tym zaś obrazie wielka moc motylów z różnych kolorów szmelcem wyrabianych były reprezentowane, które formowały Cyfry Amestrys.
Królowa nad wieczor przechadzała się po ogrodzie, Amestrys pokazała jej opisanie motylów, nie prezentując szkatułki, bo się obawiała iż była barzo bogata, pokazać ją Królowej, ale Palmis powiedziała o wszystkim inszym Damom, przyszło to i do Królowej, której się to nie podobało, że Amestrys kryła się z tym, bo
Aryámená, miał wszelką wolność w Páłácu, y iák prętko przyszedł, záráz pokázáłá mu wiersze, y opisanie motylow: poki Artábas czytał, Amestrys z podźiwieniem postrzegłá ná dnie tey szkátułki obráz, około ktorego ramki były bárzo bogáte, ná tym záś obráźie wielka moc motylow z rożnych kolorow szmelcem wyrábianych były reprezentowáne, ktore formowáły Cyfry Amestrys.
Krolowá nád wieczor przechádzáłá się po ogrodzie, Amestrys pokázáłá iey opisanie motylow, nie prezentuiąc szkátułki, bo się obáwiałá iż była bárzo bogátá, pokáżać ią Krolowey, ále Palmis powiedźiałá o wszystkim inszym Dámom, przyszło to y do Krolowey, ktorey się to nie podobáło, że Amestrys kryłá się z tym, bo
Skrót tekstu: ScudZawiszHist
Strona: Ev
Tytuł:
Historia książęcia Ariamena królewica perskiego
Autor:
Madeleine de Scudéry
Tłumacz:
Maria Beata Zawiszanka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
dyskursami, osobliwie de exteris nationibus, królowa im. zaś karty grała, insi ichm. bassety.
Prezentowała się też także gwardia królowej im. w Zamku, która asystować będzie ks. im. elektorowej w drodze; w koletach wszyscy, aksamitne karmazynowe wyłogi, na rękawach galon srebrny i na kapeluszach, amełyki aksamitne, cyfry odliwane srebrne na nich królewskie, szpady pobielane, na koniach wszyscy białych, czapraki i kapturki na olstrach na suknie czerwonym jedwabiem zielonym wyszywane, rządziki na juchcie czerwonym mosiężne, pozłociste; unteroficyjerowie granatowe liberyje mają, koletowe kaftaniki; jest ich in n^o^ 30.
Imp. wojewodzina kijowska zdrowsza, wolna od gorączki i frebry dziś
dyskursami, osobliwie de exteris nationibus, królowa jm. zaś karty grała, insi ichm. bassety.
Prezentowała się też także gwardyja królowej jm. w Zamku, która asystować będzie ks. jm. elektorowej w drodze; w koletach wszyscy, aksamitne karmazynowe wyłogi, na rękawach galon srebrny i na kapeluszach, amełyki aksamitne, cyfry odliwane srebrne na nich królewskie, szpady pobielane, na koniach wszyscy białych, czapraki i kapturki na olstrach na suknie czerwonym jedwabiem zielonym wyszywane, rządziki na juchcie czerwonym mosiężne, pozłociste; unteroficyjerowie granatowe liberyje mają, koletowe kaftaniki; jest ich in n^o^ 30.
Jmp. wojewodzina kijowska zdrowsza, wolna od gorączki i frebry dziś
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 159
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
na takowymże postumencie cyfra z liter VIVANT okazały się tak misternie w ogniu różnego koloru, jako pierwej Malarskie adumbrowały farby, przy zapaleniu tych Machn po drugi raz z armat falwe głoszono, i zaraz na powietrzu slustkugłe, Rakiety zdziem ognistym, tumylt czyniąc oko rekteowały spektatora, za uciszeniem się tak ogromnych huków, Herby, Cyfry, i Struktury iluminowane w różnego koloru ogniach, jak malowane paliły się czas długi, przy wdzięcznej rezonancyj kapeli, aż ku koncowi Lichtkugle, Fejerkulge i Fontanny wybuchały, wytryskując artyficjalne ognie, które zatłumiły iluminowane ale już gaszące się struktury, na ostatek ppo dwugodzinnej rekreacyj z armat vale ogłoszono, a zatym Ichmć P. Oficjerowei
ná takowymże postumencie cyfra z liter VIVANT okazały się tak misternie w ogniu roznego koloru, iáko pierwey Malarskie adumbrowały farby, przy zapaleniu tych Machn po drugi raz z armat falwe głoszono, y zaraz na powietrzu slustkugłe, Rakiety zdziem ognistym, tumylt czyniąc oko rekteowały spektatora, za ućiszeniem się tak ogromnych hukow, Herby, Cyfry, y Struktury illuminowane w rożnego koloru ogniach, iak malowane paliły się czas długi, przy wdźięczney rezonancyi kapeli, aż ku koncowi Lichtkugle, Feierkulge y Fontanny wybuchały, wytryskuiąc artyficyalne ognie, ktore zatłumiły illuminowáne ale iuż gaszące się struktury, na ostatek ppo dwugodźinney rekreacyi z armat vale ogłoszono, a zatym Jchmć P. Officyerowei
Skrót tekstu: GazPol_1736_90
Strona: 7
Tytuł:
Gazety Polskie
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Jan Milżewski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1736
Data wydania (nie wcześniej niż):
1736
Data wydania (nie później niż):
1736
abym miał dać ordynans p. Zawadzkiemu do przesyłania pieniędzy. Nie wiem, w czymem się tak przeniewierzył i czym bym też sobie na lepszy kredyt zarobić mógł. - P.S. - Le blanc-seing pour le plein pouvoir posyłam Wci sercu memu. Jeśliby nie miał być ważny, że to cyfry, nie pieczątka, to drugą pocztą poślę z wielką pieczęcią Wci serca memu. Adio, moja panno, choć o mnie ani dbasz, ani we mnie kochasz. Kiedy tego smarkacza brzuch zaboli, to Wć umierasz, a kiedym ja w Warszawie na nogę, a we Lwowie na katar chorował, toś
abym miał dać ordynans p. Zawadzkiemu do przesyłania pieniędzy. Nie wiem, w czymem się tak przeniewierzył i czym bym też sobie na lepszy kredyt zarobić mógł. - P.S. - Le blanc-seing pour le plein pouvoir posyłam Wci sercu memu. Jeśliby nie miał być ważny, że to cyfry, nie pieczątka, to drugą pocztą poślę z wielką pieczęcią Wci serca memu. Adio, moja panno, choć o mnie ani dbasz, ani we mnie kochasz. Kiedy tego smarkacza brzuch zaboli, to Wć umierasz, a kiedym ja w Warszawie na nogę, a we Lwowie na katar chorował, toś
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 275
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
dwie niedzieli się zjawił. Podobno też szkodę będę miał i w czym inszym. Już nie wiedzieć co czynić z tymi zdrajcami. Choćbym więcej rad jeszcze z duszy pisał, jako przez pewną okazję, ale się nie może miećla commodite necessaire, kiedy nad głową tak wiele ludzi siedzi; a do tego, że cyfry całą mi noc wzięły. Już tedy kończę, obłapiając i całując milion razów najśliczniejszą Marysieńkę. Gorąca sam u nas straszne i gdyby nie deszcze przepadały podczas, wniwecz by się obrócić przyszło, ile gdzie jeszcze wina siła pić się musi. Kubeczka obłapiam i całuję, a wszystkim kłaniam pilnie. P. podstarości gniewski zebrał tam
dwie niedzieli się zjawił. Podobno też szkodę będę miał i w czym inszym. Już nie wiedzieć co czynić z tymi zdrajcami. Choćbym więcej rad jeszcze z duszy pisał, jako przez pewną okazję, ale się nie może miećla commodite necessaire, kiedy nad głową tak wiele ludzi siedzi; a do tego, że cyfry całą mi noc wzięły. Już tedy kończę, obłapiając i całując milion razów najśliczniejszą Marysieńkę. Gorąca sam u nas straszne i gdyby nie deszcze przepadały podczas, wniwecz by się obrócić przyszło, ile gdzie jeszcze wina siła pić się musi. Kubeczka obłapiam i całuję, a wszystkim kłaniam pilnie. P. podstarości gniewski zebrał tam
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 321
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962