Parkanów dobiera; a tylkoż na dachy Nie Spada i Ulice. Trwogi tu i strachy Wezmą się po Obozie, jakoż i źle było Znowu barzo, by nie w-tym Pospólstwo skoczyło Z-Maszyckim Kapitanem, it ci Osekami, Owi nastrożonymi do góry Kosami, Z- Wałów ich sturbowali. Czym kleske nad miare Haniebną w-nich uczynią, godniby za Wiarę Taką swoje nadani wolnością być wieczną. Zaczym też, w-te porwany chwile niebezpieczną Lanckorońki przybiega; zaczym Książę z swymi; Ale gdy za Wałami już uwolnionymi Owych jęcząc posłyszą, i swój przeklinając Ród tam Ijchy, dalszej się nocy nie ufając, Do stanowisk powrócą. Czym ucieszą znacznie Wojsko
Parkanow dobiera; á tylkoż na dachy Nie Spada i Ulice. Trwogi tu i strachy Wezmą sie po Oboźie, iakoż i źle było Znowu barzo, by nie w-tym Pospolstwo skoczyło Z-Maszyckim Kápitanem, it ći Osekami, Owi nastrożonymi do gory Kosami, Z- Wałow ich zturbowali. Czym kleske nad miare Haniebną w-nich uczynią, godniby za Wiare Táką swoie nádáni wolnośćią bydź wieczną. Záczym też, w-te porwány chwile niebespieczną Lanckorońki przybiega; zaczym Xiąże z swymi; Ale gdy zá Wáłámi iuż uwolnionymi Owych iecząc posłyszą, i swoy przeklinaiąc Rod tám Iichy, dálszey sie nocy nie ufaiąc, Do stánowisk powrocą. Czym ućieszą znacznie Woysko
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 68
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
iżbyś dobre miłował, a złe karał. Prosi tak dla siebie, ukrzywdzoną niemiernie będąc, jako też dla wszytkiej Korony, gdyż uczynek księdza Dymitrów haniebny a niesłychany, pełny jest zuchwalstwa, zdrady, wszeteczeństwa, łakomstwa, okrucieństwa; gdyż niezwykła to jest zbrodnia w Polsce, aby też on niezwykłą, srogą, haniebną a godną za taki grzech zapłatą skarany był. Niechaj to znają ludzie, iż się W. K. M. złością ludzką brzydzisz, niechaj widzą poddani, iż krzywda ich z boleścią dotknęła serce W. K. M. Wszytkich to, miłościwy królu, dolega, co ksiądz Dymitr zbroił; księżna Jej M.
iżbyś dobre miłował, a złe karał. Prosi tak dla siebie, ukrzywdzoną niemiernie będąc, jako téż dla wszytkiej Korony, gdyż uczynek księdza Dymitrów haniebny a niesłychany, pełny jest zuchwalstwa, zdrady, wszeteczeństwa, łakomstwa, okrucieństwa; gdyż niezwykła to jest zbrodnia w Polszcze, aby téż on niezwykłą, srogą, haniebną a godną za taki grzech zapłatą skarany był. Niechaj to znają ludzie, iż się W. K. M. złością ludzką brzydzisz, niechaj widzą poddani, iż krzywda ich z boleścią dotknęła serce W. K. M. Wszytkich to, miłościwy królu, dolega, co ksiądz Dymitr zbroił; księżna Jej M.
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 189
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
Golgotha, albo Goatha, to jest Trupia głowa, od kości wielu, gdyż to miejsce było na ukaranie winowajców, miejsce skaliste, miernie wysokie, między zachodem, i pułnocą najbliższe Miasta. Jest to część góry Moria, gdzie Abraham Izaaka chciał BOGU zabić na ofiarę. Potym te miejsce infamii, uczynił BÓG Człowiek haniebną śmiercią swoją locum toto Orbe famosissimum. Na tę górę krwią niewinnego Baranka JEZUSA polaną, wylewa Castalios Fontes Tertullianus l. 2. Carm: 4. contra Marcionem: AZJA. O Ziemi Świętej.
Hic Hominem primum, suscepimus ese sepultum, Hic patitur CHRISTUS: pio Sangvine terra madescit; Pulvis Adae ut possit veteris cum
Golgotha, albo Goatha, to iest Trupia głowá, od kości wielu, gdyż to mieysce było ná ukaránie winowáycow, mieysce skáliste, miernie wysokie, między záchodem, y pułnocą náybliższe Miastá. Iest to część gory Moria, gdźie Abráham Izaáka chciał BOGU zábić ná ofiarę. Potym te mieysce infamii, uczynił BOG Człowiek haniebną śmiercią swoią locum toto Orbe famosissimum. Ná tę gorę krwią niewinnego Baránka IEZUSA polaną, wylewa Castalios Fontes Tertullianus l. 2. Carm: 4. contra Marcionem: AZYA. O Ziemi Swiętey.
Hic Hominem primum, suscepimus ese sepultum, Hic patitur CHRISTUS: pio Sangvine terra madescit; Pulvis Adae ut possit veteris cum
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 563
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
, wdzięczność mowy i głosu, wspaniałość animuszu, z urody oko, z mowy i głosu słuch, z animuszu bierze swą kontentecę serce, wtąz trojaka jest męstwa i odwagi mojej excellentia. Excellentia męskiej urody, excellentia mowy i głosu, excellentia animuszu, i stąd pochodzi, iż te wszystkie wyrażone części, mają między sobą haniebną Sympacją. T. I Pytagóras i Plato, już to lentencją swoją stwierdzili iż każdy nie ladajakiej urody, podobnie nieladajakiej zawierać w sobie musi animusz, dzieląc piękność na dwie części, to jest, na wspaniałość być mężczyźnie należącą zapisali. Czego taka consequentia, że Jej Mść Wmci jest urodziwą, pełną wdzięczności. A Wmść
, wdźięczność mowy y głosu, wspániáłość ánimuszu, z vrody oko, z mowy y głosu słuch, z ánimuszu bierze swą kontentecę serce, wtąz troiáka iest męstwá y odwagi moiey excellentia. Excellentia męskiey vrody, excellentia mowy y głosu, excellentia ánimuszu, y ztąd pochodźi, iż te wszystkie wyráżone częśći, máią między sobą hániebną Sympáthią. T. Y Pythágoras y Pláto, iuż to lententią swoią stwierdźili iż káżdy nie ledáiákiey vrody, podobnie nieládáiákiey záwieráć w sobie muśi ánimusz, dźieląc piękność ná dwie częśći, to iest, ná wspániáłość być męszczyźnie należącą zápisali. Czego táka consequentia, że Iey Mść Wmći iest vrodźiwą, pełną wdźięcznośći. A Wmść
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 69
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Ceres poruszyła: Pierwsza zbóż i żywności ziemi się zwierzyła: Pierwsza praw nastawiała: cnej to wszytko dary Cerery. tę ja wielbić z kążdej winna miary. Jej na cześć by mi rymów dostało daj Boże: Godna rymów bogini/ jeśliż też być może. Wyspa na ścierw olbrzymski okrutna w walona Trynakrijska: ta waga haniebną Tyfona Przyległa/ że do nieba szturmował niesłusznie. Krzepić się wrzkomo/ i wstać usiłuje dusznie; Lecz prawą rękę Pelor Ausoński przytłoczył/ Pachin lewą/ Lilibiej goleni okroczył: Etna głowę naległa: pod nią piaskiem ciska Wznak leżąc/ i płomienie Tyfon gębą pryska. Nie raz się nacisk ziemski zawodzi odwalić/ A miasta/
Ceres poruszyłá: Pierwsza zboż y żywnośći źiemi się zwierzyłá: Pierwsza praw nastáwiáłá: cney to wszytko dáry Cerery. tę ia wielbić z kążdey winná miáry. Iey na cześć by mi rymow dostało day Boże: Godna rymow bogini/ ieśliż też być może. Wyspá ná śćierw olbrzymsky okrutna w wáloná Trynakriyska: ta waga hániebną Typhoná Przyległá/ że do niebá szturmował niesłusznie. Krzepić się wrzkomo/ y wstáć vśiłuie dusznie; Lecz práwą rękę Pelor Ausonski przytłoczył/ Pachin lewą/ Lylibiey goleni okroczył: AEtná głowę náległá: pod nią piaskiem ciská Wznák leżąc/ y płomienie Typhon gębą pryska. Nie raz się náćisk źiemski záwodźi odwálić/ A miástá/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 115
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
mieczów z blademi wzniowszy się ramiony/ Co dzieci/ co działacie? skąd na was przypadło Krew moję lać? tym ręce/ i serce upadło. Mówić więcej chcącemu/ Medea ucięła Z sowy głowę/ i tułów w ukrop wrzący pchnęła. Być też była lotnemi/ w poiwetrze nie poszła/ Smokami; kaźń by była haniebną odniosła. Mknie górą/ przez Pelion ciemny/ więc przez domy Fylirejskie/ przez Otrym/ kraj przytym znajomy Przytrafunkiem dawnego Cerabmieja/ który Nimf pomocą wzniesiony na powietrze pióry; To w on czas/ gdy krąg ziemski/ morzem był psowany/ Srogich Dewkaliońskich wód zawarowany. Eolijska Pitane mija lewą stroną/ I srogim
mieczow z bládemi wzniowszy się ramiony/ Co dźieći/ co dźiáłáćie? zkąd ná was przypádło Krew moię lać? tym ręce/ y serce vpádło. Mowić więcey chcącemu/ Medea vćięłá Z sowy głowę/ y tułow w vkrop wrzący pchnęłá. Być też byłá lotnemi/ w poiwetrze nie poszłá/ Smokámi; kaźń by byłá hániebną odniosłá. Mknie gorą/ przez Pelion ćiemny/ więc przez domy Phylireyskie/ przez Otrym/ kray przytym znáiomy Przytráfunkiem dawnego Cerábmieiá/ ktory Nymph pomocą wznieśiony ná powietrze piory; To w on czás/ gdy krąg źiemski/ morzem był psowány/ Srogich Dewkálionskich wod záwárowány. AEoliyská Pitáne miia lewą stroną/ Y srogim
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 171
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
spieszył; a elektor się też oddalił, ofiarując mu jednak chęci swe. Nocowaliśmy w Miltenburku jako nigdzie gorzej. Jeść, spać, pić było bardzo źle. Królewic imć miasto wieczerzy przestał na gronie wina, w które wyrostek mój trefunkiem z pokarmu zapasił się był. Kontentowaliśmy się nazajutrz, żeśmy widzieli srogą haniebną bestią wieloryba jednego, w kościach tylko
wprawdzie, ale się było czemu podziwić. Woził się z tym cudem kupiec jeden i stąd pożywienie swoje miał, ukazując ludziom i biorąc od tego. I w ten czas na jarmark frankfurcki jechał. Zabili tę bestią Francuzowie pod Sardynią wyspą z dział, z wielkiem swem niebezpieczeństwem.
20
spieszył; a elektor się téż oddalił, ofiarując mu jednak chęci swe. Nocowaliśmy w Miltenburku jako nigdzie gorzéj. Jeść, spać, pić było bardzo źle. Królewic jmć miasto wieczerzy przestał na gronie wina, w które wyrostek mój trefunkiem z pokarmu zapasił się był. Kontentowaliśmy się nazajutrz, żeśmy widzieli srogą haniebną bestyą wieloryba jednego, w kościach tylko
wprawdzie, ale się było czemu podziwić. Woził się z tym cudem kupiec jeden i ztąd pożywienie swoje miał, ukazując ludziom i biorąc od tego. I w ten czas na jarmark frankfurcki jechał. Zabili tę bestyą Francuzowie pod Sardynią wyspą z dział, z wielkiém swém niebezpieczeństwem.
20
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 43
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854
tego wstydem twarz moję/ że mię przeświadcza sumnienie moje/ z-tak oziębłej miłości mojej ku tobie. A jako się nie wstydzić/ jako nie zapałać/ kiedy widzę/ że ani najwyższa godność/ ani największa dobroć/ ani najgórętsza ku mnie miłość twoja/ ani przykład/ ani nauka o miłości śmiercią/ i męką haniebną jedynego syna twego oświadczona/ i stwierdzona/ ani niezliczone dobrodziejstwa/ ani przyobiecane zapłaty wieczne/ ani pogróżki karania piekielnego jeszcze do tąd niewymogły na mnie doskonałej Boga mego miłości. Część wtóra/ Ćwicz: 16.
4. O najmiłościwszy/ a wszelkiej czci i miłości najgodniejszy Bożę/ przyłóż proszę do łaskawości twojej nade mną
tego wstydem twarz moię/ że mię przeświadcza sumnienie moie/ z-ták oźiębłey miłośći moiey ku tobie. A iáko się nie wstydźić/ iáko nie zápałáć/ kiedy widzę/ że áni naywyższá godność/ áni náywiększa dobroć/ áni naygorętsza ku mnie miłość twoiá/ ani przykład/ áni náuká o miłośći śmierćią/ i męką hániebną iedynego syná twego oświádczona/ i ztwierdzona/ áni niezliczone dobrodźieystwá/ áni przyobiecáne zapłáty wieczne/ áni pogrożki karánia piekielnego iescze do tąd niewymogły ná mnie doskonáłey Bogá mego miłośći. Część wtora/ Cwicz: 16.
4. O naymiłośćiwszy/ á wszelkiey czći i miłośći naygodnieyszy Bożę/ przyłoż proszę do łáskáwośći twoiey náde mną
Skrót tekstu: DrużbDroga
Strona: 172
Tytuł:
Droga doskonałości chrześcijańskiej
Autor:
Kasper Drużbicki
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665