Kurzawy/ i perzyny/ znieść wydmuchywanej. Ciepłym dymem nieborak będąc obtoczony/ Niewie gdzie jest/ i w które udać się ma strony: Czarny bo kopec wkoło zewsząd go okrywa/ A upor żartkich koni/ gdzie chce tam porywa. Nn W ten czas (tak to zapewne mieć chcą) kiedy w ciała Człowiecze/ krew się wierzchem pod skorę udała/ Murzyńskich ludzi czarne farby pobrudzieły. Oo W ten czas Libijskie kraje mokradli pozbeły Przez gorąco/ i wielce suchymi się stały. W ten czas Nimfy/ bez jezior i źrzódł/ narzekały Roztargawszy swe włosy: Pp Beotyiska strona Płacze Dyrki/ Argolska swego Qq Amimona. Rr Pyreńskich wód
Kurzáwy/ y perzyny/ znieść wydmuchywáney. Ciepłym dymem nieborak będąc obtoczony/ Niewie gdźie iest/ y w ktore vdáć się ma strony: Czarny bo kopec wkoło zewsząd go okrywa/ A vpor żártkich koni/ gdźie chce tám porywá. Nn W ten czás (ták to zápewne mieć chcą) kiedy w ćiáłá Człowiecze/ krew się wierzchem pod skorę vdáłá/ Murzyńskich ludźi czarne fárby pobrudźieły. Oo W ten czás Libiyskie kráie mokrádli pozbeły Przez gorąco/ y wielce suchymi się sstáły. W ten czás Nimphy/ bez ieźior y źrzodł/ nárzekáły Roztárgawszy swe włosy: Pp Beotyiska stroná Płácze Dyrki/ Argolska swego Qq Amimoná. Rr Pyreńskich wod
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 64
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
jest miło, nie pokładaj w nim zupełnej ufności – prędko z czerstwością, którą pochlebuje, prędko się psuje. I choćby murem kiedy się stawiło, tedy się stłucze i na proch przekuje złej Nemezydy młotem.
Nieżyczliwe się pasmem wloką fata, ciągnąc niefortun niemało za sobą, za któremi Śmierć i inne przygody wtąż pośpieszają na człowiecze lata, niewymówione ani raną dobą, ani osobą. Tak, co dnia biorąc nieuchronne szkody, spina się żalem jak chalibską śróbą ból w sercu i tkwi dłotem. 2.
Nie masz, niestetyż, nie masz podobieństwa, trwać co by w świecie doskonale miało! Gdziekolwiek jedno rzucisz swoje oko, nie znajdziesz w
jest miło, nie pokładaj w nim zupełnej ufności – prędko z czerstwością, którą pochlebuje, prędko się psuje. I choćby murem kiedy się stawiło, tedy się stłucze i na proch przekuje złej Nemezydy młotem.
Nieżyczliwe się pasmem wloką fata, ciągnąc niefortun niemało za sobą, za któremi Śmierć i inne przygody wtąż pośpieszają na człowiecze lata, niewymówione ani raną dobą, ani osobą. Tak, co dnia biorąc nieuchronne szkody, spina się żalem jak chalibską szrobą ból w sercu i tkwi dłotem. 2.
Nie masz, niestetyż, nie masz podobieństwa, trwać co by w świecie doskonale miało! Gdziekolwiek jedno rzucisz swoje oko, nie znajdziesz w
Skrót tekstu: WieszczArchGur
Strona: 55
Tytuł:
Archetyp
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
ptak lotem nie umknie, takim uderzają W się zapędem i na proch wszystko pokrusząją. Lecz gdy swoją cytarą Orfeus łagodził, Bezpiecznie rączy okręt tamtędy przechodził, Bo góry rozstąpione jako wryte stały I jego złotostronnej muzyki słuchały. Ale ani żelazne Wulkanowe domy, Ani ognistej Etny trzaskające gromy, Ani tak straszna Cyrce, która przyrodzenia Człowiecze w nieme twarzy czarami odmienia I chowa na łańcuchach twardych przykowane Raz w wieprze, raz w niedźwiedzie męże przedziałane, Ani Scylla, co cało połyka okręty, Ani Charybdys, w której wrą bystre zakręty, Nie jest tak pracowitym żeglarzom szkodliwa, Jako port pięknych Syren i ludzkość zdradliwa. Uczona Muzo, coś to za
ptak lotem nie umknie, takim uderzają W się zapędem i na proch wszystko pokrusząją. Lecz gdy swoją cytarą Orfeus łagodził, Bezpiecznie rączy okręt tamtędy przechodził, Bo góry rozstąpione jako wryte stały I jego złotostronnej muzyki słuchały. Ale ani żelazne Wulkanowe domy, Ani ognistej Etny trzaskające gromy, Ani tak straszna Cyrce, która przyrodzenia Człowiecze w nieme twarzy czarami odmienia I chowa na łańcuchach twardych przykowane Raz w wieprze, raz w niedźwiedzie męże przedziałane, Ani Scylla, co cało połyka okręty, Ani Charybdys, w której wrą bystre zakręty, Nie jest tak pracowitym żeglarzom szkodliwa, Jako port pięknych Syren i ludzkość zdradliwa. Uczona Muzo, coś to za
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 140
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
zawarte, szyję na ramiona kładła Zemdloną, a kwiecista na stronę odpadła Korona; w tym ja wszytkie w koło otoczemy, I pytamy o Panią; przytym wiedzieć chcemy Najbliższa bowiem była: co za postać koni: Co za wozu? kto porwał? nic ona, lecz po ni Nagły pot występuje, a członki człowiecze W żywy strumień przemienia, i w koło nas ciecze. Wszytkieśmy się rozeszły każda w swoję sotrnę Obróciwszy; Syreny gniewem pobudzone Aby się tej zniewagi odtąd zawsze mściły: Swe powaby w zarazę i głos obróciły, Którym wiosła, i lotne hamują okręty; Mnie tylko w żalu trawić przyszło wiek zaczęty. Stanie Ceres zdumiała
záwárte, szyię ná rámioná kłádłá Zemdloną, á kwiećista ná stronę odpádłá Koroná; w tym ia wszytkie w koło otoczemy, Y pytamy o Pánią; przytym wiedźieć chcemy Naybliższa bowiem byłá: co zá postáć koni: Co zá wozu? kto porwał? nic oná, lecz po ni Nagły pot występuie, á członki człowiecze W żywy strumień przemienia, y w koło nas ćiecze. Wszytkieśmy się rozeszły káżda w swoię sotrnę Obroćiwszy; Syreny gniewem pobudzone Aby się tey zniewagi odtąd záwsze mśćiły: Swe powaby w zarázę y głos obroćiły, Ktorym wiosłá, y lotne hámuią okręty; Mnie tylko w żalu trawić przyszło wiek záczęty. Stanie Ceres zdumiáła
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 38
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
się nim od inszych dzielił, Bóg nie chce, jeden będąc, a któż się ośmielił Figurować go w ludzkiej podobieństwie twarzy? Zbierzmy, co było, co jest, co będzie malarzy, Jeśli wieczność, wszechmocność, mądrość, dobroć razem Potrafią odrysować; lepiej by z Parhasem Na tych obraziech, gdzie mu przydajemy członki Człowiecze, wela albo malować zasłonki, Żebyśmy, jako Zeuksis, nie grzesząc tu niczem, Domagali się oczu jego paść obliczem W niebie; bo tu, co by im podległo, nic nie ma: Duchem jest, duchem chce być chwalon, nie oczyma. I kiedy Mojżeszowi (na to się odważy), Na
się nim od inszych dzielił, Bóg nie chce, jeden będąc, a któż się ośmielił Figurować go w ludzkiej podobieństwie twarzy? Zbierzmy, co było, co jest, co będzie malarzy, Jeśli wieczność, wszechmocność, mądrość, dobroć razem Potrafią odrysować; lepiej by z Parhasem Na tych obraziech, gdzie mu przydajemy członki Człowiecze, wela albo malować zasłonki, Żebyśmy, jako Zeuksis, nie grzesząc tu niczem, Domagali się oczu jego paść obliczem W niebie; bo tu, co by im podległo, nic nie ma: Duchem jest, duchem chce być chwalon, nie oczyma. I kiedy Mojżeszowi (na to się odważy), Na
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 522
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ więcby i sami: Głodu jak przed tym dłuzij nie cierpieli: Na wszelką żywność też pieniądze mieli.
Tak ich zawiodszy/ tamże przy nich swemu Regimentowi pozostać jednemu Kazał Królewic le. Mść/ sam zasie. Wrócił się snazad/ nie po długim czasie.
Wiec orne potym cienie świat pokryły/ Troski i myśli człowiecze uspiły. Smaczny sen wszyszkich w łożnicę zaprasza/ Lecz od niej sąmsiad niechętny odstrasza.
Nazajutrz miano jeszcze się odważić/ Lubo by przyszło krwawej nędze zazić: Na dobywanie Ostrogu owego: Tamże pod górą Ismaelowego.
Długo to było doczekac zarania. Jak bez pokarmu/ tak że i bez spania: Wiele ochoczych nocą się skradało
/ więcby y sámi: Głodu iák przed tym dłuźiy nie ćierpieli: Ná wszelką zywność też pieniądze mieli.
Ták ich záwiodszy/ támże przy nich swemu Regimentowi pozostać iednemu Kazał Krolewic le. Mść/ sam zásie. Wroćił się snázad/ nie po długim cżásie.
Wiec orne potym ćienie swiat pokryły/ Troski y mysli człowiecże uspiły. Smaczny sen wszyszkich w łożnicę zápraszá/ Lecż od niey sąmsiad niechętny odstraszá.
Názáiutrz miano ieszcże się odwáźyć/ Lubo by przyszło krwáwey nędze záźyć: Ná dobywánie Ostrogu owego: Támże pod gorą Ismaelowego.
Długo to było docżekác záránia. Iák bez pokarmu/ ták że y bez spánia: Wiele ochocżych nocą się skradáło
Skrót tekstu: ChełHWieść
Strona: Cv
Tytuł:
Wieść z Moskwy
Autor:
Henryk Chełchowski
Drukarnia:
Franciszek Schnellboltz
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
poematy epickie, relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
prosi? Oto złe/ płaci dobrym/ serce swe podnosi W niebo (ponieważ ręki i oka nie może) Proszę/ Ojcze odpuść im; odpuść wieczny Boże Boć niewiedzą co czynią/ rozumu nie mają/ Owa się z nieprawości swych upamiętają. O miłosierdzie wielkie bezdenna litości/ Tu się naucz umartwiać swych zapalczywości Człowiecze; nieprzyjaciół/ tu naskromniej znosić: Toć wielka doskonałość/ ani pomsty prosić/ Ani złym złego płacić: owszem/ pamiętając Na krzywdy Chrystusowe: i to uważając/ Ze równe nie podkają na świecie nikogo; Dobrocią złość nagradzać. O jako tym błogo. O jaką za to wezmą zapłatę na onym Świecie/ błogosławieństwem
prośi? Oto złe/ płaći dobrym/ serce swe podnośi W niebo (ponieważ ręki y oká nie może) Proszę/ Oycze odpuść im; odpuść wieczny Boże Boć niewiedzą co czynią/ rozumu nie máią/ Owa się z niepráwośći swych vpámiętáią. O miłośierdźie wielkie bezdenna litośći/ Tu się náucz vmartwiáć swych zápálczywośći Człowiecze; nieprzyiaćioł/ tu naskromniey znośić: Toć wielka doskonáłość/ áni pomsty prośić/ Ani złym złego płáćić: owszem/ pámiętáiąc Ná krzywdy Chrystusowe: y to vważáiąc/ Ze rowne nie podkáią ná świećie nikogo; Dobroćią złość nágrádzáć. O iáko tym błogo. O iáką zá to wezmą zapłátę ná onym Swiećie/ błogosłáwieństwem
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 83.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
pod Idą filarze Niech kto wyryje tych wierszów dwie parze:
„Nie ogień ani danajskie pożary Zniszczyły Troją i Ilijon stary, Ale Helena przyjemnością swoją Wszytkie Trojany spaliła i z Troją”. OŚMNASTA: PETROLINA
Ogień ten na twarzy ślicznej zapalony, Z miasta bałtyckiego w kraje zaniesiony
Ruskie, bystrym wejźrzeniem, Barziej niżli płomieniem Serca człowiecze okrutnie piecze.
Nie zacniejszy w carskich szarajach się błyska, Gdy z oczu sołtanek gładkich iskry ciska Na chciwe Turkomany, Których chuć na przemiany W wielkiej bojaźni miłością drażni.
Mniejszą Parys wydarł Spartańczykom głównie, Mniejszą w Rzym przyniosły Sabinki nierównie, Ledwie taką świat srodze Gorzał, gdy Faeton wodze Woźnikom sprzecznym puścił słonecznym.
Godzien
pod Idą filarze Niech kto wyryje tych wierszów dwie parze:
„Nie ogień ani danajskie pożary Zniszczyły Troją i Ilijon stary, Ale Helena przyjemnością swoją Wszytkie Trojany spaliła i z Troją”. OŚMNASTA: PETROLINA
Ogień ten na twarzy ślicznej zapalony, Z miasta bałtyckiego w kraje zaniesiony
Ruskie, bystrym wejźrzeniem, Barziej niżli płomieniem Serca człowiecze okrutnie piecze.
Nie zacniejszy w carskich szarajach się błyska, Gdy z oczu sołtanek gładkich iskry ciska Na chciwe Turkomany, Których chuć na przemiany W wielkiej bojaźni miłością draźni.
Mniejszą Parys wydarł Spartańczykom głownie, Mniejszą w Rzym przyniosły Sabinki nierownie, Ledwie taką świat srodze Gorzał, gdy Faeton wodze Woźnikom sprzecznym puścił słonecznym.
Godzien
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 127
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
zasnął. Ja nic nie wątpiąc wszedłem/ a gdym go za pleca ujął/ zaraz rozsypał się w proch. Potym pojrzawszy ujrzę suknią bez rękawów wiszącą/ a gdym się jej dotknął/ w proch się także obróciła. Wyszedszy z tamtąd abym dalej szedł w puszczą/ zaś drugą najdę jaskinią i stopy człowiecze około niej/ uradowałem się/ i przybliżywszy się do niej także zakołacę/ ale żaden się nie ozwał/ wszedszy nikogo nie najdę. Stojąc tedy przed jaskinią/ mówiłem sam w sobie/ iż tu koniecznie kiedykolwiek przyjdzie sługa Boży. A gdy cały dzień minął/ ujrzałem dwu bawołów a z nimi sługa Boży
zásnął. Ia nic nie wątpiąc wszedłem/ á gdym go zá plecá viął/ záraz rozsypał sie w proch. Potym poyrzawszy vyrzę suknią bez rękawow wiszącą/ á gdym sie iey dotknął/ w proch sie tákże obroćiłá. Wyszedszy z támtąd ábym dáley szedł w pusczą/ záś drugą naydę iáskinią y stopy człowiecze około niey/ vrádowałem sie/ y przybliżywszy sie do niey tákże zákołácę/ ále żaden sie nie ozwał/ wszedszy nikogo nie naydę. Stoiąc tedy przed iáskinią/ mowiłem sam w sobie/ iż tu koniecżnie kiedykolwiek prziydźie sługá Boży. A gdy cáły dźień minął/ vyrzałem dwu báwołow á z nimi sługá Boży
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 37
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
kaczki, które odrozszy, łatały tak jako z jajec wylężone. Ta rzecz acz się zda niepodobna, ale doszło tego, że w skockiej ziemi są takowe drzewa i znać, że kiedyś tam w tym miejscu zabito było Szota, który miał z sobą takowe nasienie, bo tuż podle onego drzewa woda wyrwała ziemię i kości człowiecze pod drzewem ukazała. Wspomina o tym list Harasyma Mikiłowica do jednego władyki przemyskiego pisany.
(25) Roku 1620. W Wielkiej Polsce, miedzy Pyzdrami a Miedzyrzeczem i Choczem, w gęstwinie rudnik jeden nalazł nogę orlą tak wielką jako piwny achtel, tak ze(s)chłą jako kamień. Chodziło tam dość ludzi oglądać
kaczki, które odrozszy, łatały tak jako z jajec wylężone. Ta rzecz acz sie zda niepodobna, ale doszło tego, że w skockiej ziemi są takowe drzewa i znać, że kiedyś tam w tym miejscu zabito było Szota, który miał z sobą takowe nasienie, bo tuż podle onego drzewa woda wyrwała ziemię i kości człowiecze pod drzewem ukazała. Wspomina o tym list Harasyma Mikiłowica do jednego władyki przemyskiego pisany.
(25) Roku 1620. W Wielkiej Polszcze, miedzy Pyzdrami a Miedzyrzeczem i Choczem, w gęstwinie rudnik jeden nalazł nogę orlą tak wielką jako piwny achtel, tak ze(s)chłą jako kamień. Chodziło tam dość ludzi oględać
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 306
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950