nie potkało, Piłeś i wodę, kiedy w Dzikie Pola Wziął cię był z sobą dziedzic z Koniecpola, Kędyś ty krymskie przejmując bieguny, Dniepr przez Kuczkasów i wąskie Burhuny Przebył i piłeś tam jego strumienie, Gdzie w Euksyn wpada przy Aslam Kirmenie; Piłeś go wyżej przy pierwszym porohu Kodackim, piłeś czarną wodę z Bohu,
Wiesz, jaki mają smak Piszczanne Brody I że nie Sine, jak je zową, Wody Ani Mołoczne płyną mlekiem rzeki; Piłeś Ingulce i czarne Taszłyki, Piłeś i kisłe, co dodaje siły, Pijane mleko tatarskiej kobyły. To wszytko z chęcią i wszytko to żarty, Aleś pił
nie potkało, Piłeś i wodę, kiedy w Dzikie Pola Wziął cię był z sobą dziedzic z Koniecpola, Kędyś ty krymskie przejmując bieguny, Dniepr przez Kuczkasów i wąskie Burhuny Przebył i piłeś tam jego strumienie, Gdzie w Euksyn wpada przy Aslam Kirmenie; Piłeś go wyżej przy pierwszym porohu Kodackim, piłeś czarną wodę z Bohu,
Wiesz, jaki mają smak Piszczanne Brody I że nie Sine, jak je zową, Wody Ani Mołoczne płyną mlekiem rzéki; Piłeś Ingulce i czarne Taszłyki, Piłeś i kisłe, co dodaje siły, Pijane mleko tatarskiej kobyły. To wszytko z chęcią i wszytko to żarty, Aleś pił
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 55
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, ziemi ciało, Aż jak posłyszał Piotr, że przy żałobie Żona o nowym mężu myśli sobie, Chcąc jej rozerwać takową swawolą, Ożył, chociaż miał umrzeć dobrą wolą. STAREMU
Prosił Jadwigi o noc Bartosz chciwy; Nie zezwoliła, że był bardzo siwy. Postrzegł się, że tam siwemu nie dadzą, I głowę czarną ufarbował sadzą. Tak w tejże twarzy, ale z inszą głową Powrócił tamże i z takąż namową. Ona poznawszy, czując, że tam zgoła Nie wszytko dobrze, choć poprawił czoła: „Dalej z tym — rzekła — nazbyt prosisz siła, Dopierom ojcu twemu odmówiła.” SZCZEROŚĆ
Walek nie wiedząc,
, ziemi ciało, Aż jak posłyszał Piotr, że przy żałobie Żona o nowym mężu myśli sobie, Chcąc jej rozerwać takową swawolą, Ożył, chociaż miał umrzeć dobrą wolą. STAREMU
Prosił Jadwigi o noc Bartosz chciwy; Nie zezwoliła, że był bardzo siwy. Postrzegł się, że tam siwemu nie dadzą, I głowę czarną ufarbował sadzą. Tak w tejże twarzy, ale z inszą głową Powrócił tamże i z takąż namową. Ona poznawszy, czując, że tam zgoła Nie wszytko dobrze, choć poprawił czoła: „Dalej z tym — rzekła — nazbyt prosisz siła, Dopierom ojcu twemu odmówiła.” SZCZEROŚĆ
Walek nie wiedząc,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 79
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Buczniowskie, Tłumackie, Śniatyńskie, Sołotwińskie, Kraśnopolskie, Mogilnickie, etc. ATLAS DZIECINNY.
4to. Sejmikuje w Haliczu, obiera 6 Posłów i jednego Deputata.
5to. Ta Ziemia jest w Województwie Ruskim, ale że się osobno rządzi, przeto też udzielną jest Ziemią, inaczej zowie się Pokuciem. Ma za Herb Kawkę czarną w koronie złotej z rozciągnionemi skrzydłami w polu białym. Senatora ma jednego mniejszego, to jest Kasztelana Halickiego. Miasta jej znaczniejsze oprócz Stołecznego są te: Trębowla, Kołomyja, Stanisławów miasto nowe erygowane, obronne, przyozdobione pałacem pięknym i wspaniałym Potockich. Śniatyn, Buczniów, Rohatyn, Tyśmienica. Etc. O Ziemi Chełmskiej ¤
Buczniowskie, Tłumackie, Sniatyńskie, Sołotwińskie, Kraśnopolskie, Mogilnickie, etc. ATLAS DZIECINNY.
4to. Seymikuie w Haliczu, obiera 6 Posłow y iednego Deputata.
5to. Ta Ziemia iest w Woiewodztwie Ruskim, ale że się osobno rządzi, przeto też udzielną iest Ziemią, inaczey zowie się Pokuciem. Ma za Herb Kawkę czarną w koronie zlotey z rozciągnionemi skrzydłami w polu białym. Senatora ma iednego mnieyszego, to iest Kasztelana Halickiego. Miasta iey znacznieysze oprocz Stołecznego są te: Trębowla, Kołomyia, Stanisławow miasto nowe erygowane, obronne, przyozdobione pałacem pięknym y wspaniałym Potockich. Sniatyn, Buczniow, Rohatyn, Tyśmienica. Etc. O Ziemi Chełmskiey ¤
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 178
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
: 7. Cuda i Paraeneses. PARAENESIS.
KAżdy nie uszedł swego karania/ niezbożny ten zwłaszcza (ponieważ za grzbietem grzesznego zawsze karność chodzi) który albo sprofanował/ albo ruszył Canonicè nie ordynowany cokolwiek z Świętych rzeczy. Widział brzeg Sigejski jak marnie wielki on Pompejus (o którego głowę sentencją ferowali Septimus i Achillas) na czarną śmierci nieużytej godzinę od Persefony naznaczoną był citowany/ a to dlatego/ że Święta Świętych nastajnie obrócił/ i że bogatą Capellę Junony na łup swemu żołnierzowi dał. Jak mizernie Nienców Górnych i teraz giną fortece dumne/ że ci złupiwszy Kościoły/ z Kielichów żony swe czestowali poświęconych; na Patinach opłakane karmili syny swoje.
: 7. Cudá y Paraeneses. PARAENESIS.
KAżdy nie vszedł swego karánia/ niezbożny ten zwłaszczá (ponieważ zá grzbietem grzesznego záwsze kárność chodźi) ktory álbo zprofánował/ álbo ruszył Canonicè nie ordinowány cokolwiek z Swiętych rzeczy. Widźiał brzeg Sigeyski iák márnie wielki on Pompeius (o ktorego głowę sententią ferowáli Septimus y Achillás) ná czarną śmierći nieużytey godźinę od Persephony náznáczoną był citowány/ á to dlatego/ że Swiętá Swiętych nástáynie obroćił/ y że bogatą Cápellę Iunony ná łup swemu żołnierzowi dał. Iák mizernie Niẽcow Gornych y teraz giną fortece dumne/ że ći złupiwszy Kośćioły/ z Kielichow żony swe czestowáli poświęconych; ná Pátinách opłákáne karmili syny swoie.
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 131.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Pierwszy ma skałę, która w polu się wyniosła, Drugi sosnę wysoką, co z wody wyrosła, Trzeci palmę. Ta zaś jest grabi na Antonie, Ta z Dorsetu; ten ma wóz, a ów dwie koronie.
LXXXI.
Sokoła, który gniazdo skrzydłami nakrywa, Rajmund przeważny, grabia z Dewony, używa, Czarną i żółtą taśmę ma frajher z Wigony, Psa z Erbiej, niedźwiedzia ma grabia z Osony, Krzyż biały, który widzisz, prałat z Battoniej; Aryman, zacne książę na Sormosediej, Idzie z wielkiem proporcem swojem z prawej strony, Na którem w modrem polu ma stołek stłuczony.
LXXXII.
Jeśli chcesz liczbę wiedzieć
Pierwszy ma skałę, która w polu się wyniosła, Drugi sosnę wysoką, co z wody wyrosła, Trzeci palmę. Ta zaś jest grabi na Antonie, Ta z Dorsetu; ten ma wóz, a ów dwie koronie.
LXXXI.
Sokoła, który gniazdo skrzydłami nakrywa, Rajmund przeważny, grabia z Dewony, używa, Czarną i żółtą taśmę ma frajher z Wigony, Psa z Erbiej, niedźwiedzia ma grabia z Osony, Krzyż biały, który widzisz, prałat z Battoniej; Aryman, zacne książę na Sormosedyej, Idzie z wielkiem proporcem swojem z prawej strony, Na którem w modrem polu ma stołek stłuczony.
LXXXII.
Jeśli chcesz liczbę wiedzieć
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 216
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Co ma ptaka, co oczu nie uraża słońcem; Lurkan, grabia z Angoście, na chorągwi byka Niesie, co ma u boku wielkiego złajnika. Książę albańskie swoją strefami białemi, Ano patrz, poprzeplatał i lazurowemi; Sęp wielki, który smoku zielonego kłuje, Jest grabie, który żyznej Bokanie panuje.
LXXXVII.
Czarną wszytkę, a białą mocny Arman niesie, Który na nierodzajnem panem jest Forbesie; U grabie erelskiego wszytka jest czerwona, Na niej w zielonem polu świeca zapalona. Ono i Irlandczycy są uszykowani We dwa pułki; ci, co są w równinie zebrani, Cnego grabię z Kildery za starszego mają, Grabię z Desmundy, którzy
, Co ma ptaka, co oczu nie uraża słońcem; Lurkan, grabia z Angoście, na chorągwi byka Niesie, co ma u boku wielkiego złajnika. Książe albańskie swoją strefami białemi, Ano patrz, poprzeplatał i lazurowemi; Sęp wielki, który smoku zielonego kłuje, Jest grabie, który żyznej Bokanie panuje.
LXXXVII.
Czarną wszytkę, a białą mocny Arman niesie, Który na nierodzajnem panem jest Forbesie; U grabie erelskiego wszytka jest czerwona, Na niej w zielonem polu świeca zapalona. Ono i Irlandczycy są uszykowani We dwa pułki; ci, co są w równinie zebrani, Cnego grabię z Kildery za starszego mają, Grabię z Desmundy, którzy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 218
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. Argument Powieści Czternastej.
KRuk, lekce ważąc przestrogę daną od Wrony: przecię oskarżył Koronidę u Apollina, że na nim nie przestawając, Ischtsowi młodzieńcowi, synowi Elatowemu, też podczas rada bywała; o co on rozgniewawszy się, gamratkę z łuku zabił: czego potym żałując, Krukowi dla pletliwości białą farbę odjął, a czarną pióra jego odział. Chciał też i umierającej poratować lekarstwy, ale daremnie: bo śmiertelną ranę wziąwszy, umrzeć musiała. I gdy stos drew, ku paleniu ciała jej, wedle zwyczaju Pogańskiego, był zgotowany: wyproł pierwej Apollo płód z żywotą jej, i nazwawszy go Esculapiusem, dał go do Chirona, sławnego lekarza,
. Argument Powieśći Czternastey.
KRuk, lekce ważąc przestrogę dáną od Wrony: przećię oskárżył Koronidę v Apolliná, że na nim nie przestawáiąc, Ischtsowi młodzieńcowi, synowi Elátowemu, też podczás rádá bywáłá; o co on rozgniewawszy się, gámratkę z łuku zabił: czego potym żáłuiąc, Krukowi dla pletliwośći białą farbę odiął, á czarną piorá iego odział. Chćiał też y vmieráiącey porátować lekárstwy, ále dáremnie: bo śmiertelną ránę wziąwszy, vmrzeć muśiáłá. Y gdy stos drew, ku paleniu ćiáłá iey, wedle zwyczáiu Pogáńskiego, był zgotowány: wyproł pierwey Apollo płod z żywotą iey, y názwawszy go Aesculápiusem, dał go do Chironá, sławnego lekárzá,
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 85
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
kamień ją obrócił. Księgi Wtóre. Powieść Dwudziesta.
ALe kiedy do tego gmachu weszła/ który Łożnicą był Aglaury/ Cekropowej cory: Odprawując posługę sobie poruczoną/ Rękę na jej pierś kładzie/ we rdzy umoczoną. I ości we wnętrznościach kolące zamnaża/ I szkodliwie natchnionym jadem ją zaraża. I po głębokich kościach kryjomo różnasza Czarną truciznę/ i wśrzód płuc onę rozprasza. A żeby się przyczyny nieszczęścia nie zdały Mniejszymi być/ gdyby się szerzej rozbieżały: Ródzoną jej przed oczy siostrę wystawiała/ I małżeństwo/ którym być uszczęściona miała. I A Boga pod nadobnym ukazała kształtem/ I wszystkie insze rzeczy ozdobiła gwałtem. B Którymi Cekropowna srodze rozdrażniona/ I
kámień ią obroćił. Kśięgi Wtore. Powieść Dwudźiesta.
ALe kiedy do tego gmáchu weszłá/ ktory Lożnicą był Aglaury/ Cekropowey cory: Odpráwuiąc posługę sobie poruczoną/ Rękę ná iey pierś kłádźie/ we rdzy vmoczoną. Y ośći we wnętrznośćiách kolące zámnaża/ Y szkodliwie nátchnionym iádem ią záraża. Y po głębokich kośćiách kryiomo roznasza Czarną trućiznę/ y wśrzod płuc onę rozprasza. A żeby się przyczyny nieszczęśćia nie zdáły Mnieyszymi bydź/ gdyby się szerzey rozbieżáły: Rodzoną iey przed oczy śiostrę wystáwiáłá/ Y małżeństwo/ ktorym bydź vszczęśćiona miáłá. Y A Bogá pod nadobnym vkazałá kształtem/ Y wszystkie insze rzeczy ozdobiłá gwałtem. B Ktorymi Cekropowná srodze rozdrażniona/ Y
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 97
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
koniec, oblokła gzło lniane, Przywdziała zaś kabatek czamletowy na nie, Półaksamitowy pas z zanklem opasała, Awa, jako śród miasta prawie się ubrała.
BARTOSZ. Już-ci ubiór, jak ubiór, kmosiu, gdy skosztujesz Po niej warzy wszelakiej, smak grzeczny poczujesz: Miłosierdzie tak umie do octa uprawić, Wątrobę w czarną juchę i pieprzem zaprawić, Że dobrze człek nie zgore; nuż kapusta kwaśna; Więc też sama rządnie je, widzisz jak opaśna. A kiedy w karczmie będzie, nie da się częstować, Zarówno ze mną pije; kiedy zaś tańcować Pocznie, już nie ma miary: na muzykę woła: „Grajcie do sześci groszy
koniec, oblokła gzło lniane, Przywdziała zaś kabatek czamletowy na nie, Półaksamitowy pas z zanklem opasała, Awa, jako śród miasta prawie się ubrała.
BARTOSZ. Już-ci ubiór, jak ubiór, kmosiu, gdy skosztujesz Po niej warzy wszelakiej, smak grzeczny poczujesz: Miłosierdzie tak umie do octa uprawić, Wątrobę w czarną juchę i pieprzem zaprawić, Że dobrze człek nie zgore; nuż kapusta kwaśna; Więc też sama rządnie je, widzisz jak opaśna. A kiedy w karczmie będzie, nie da się częstować, Zarówno ze mną pije; kiedy zaś tańcować Pocznie, już nie ma miary: na muzykę woła: „Grajcie do sześci groszy
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 6
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
masz nic skrytego, Przenika pożądliwość do serca samego. Malują w ręku serce ogniem pałające, Słusznie, bo ma w swej władzy sobie należące. Zapatrzywszy się na nią, dziwna, co się stało: W ręku ogień, chęć pała, niżej wygorzało. Albo-ć mu bialej farby nie stawało więcej, Iż tak czarną jak głównią zamazał co prędzej. W lekkiej władzej ten członek u malarza tego, Drugiby nie żałował złota bogatego. Inszym nie przypatrzył się członkom tak dalece, Czas był skrócił, a wszak to jeszcze nie uciecze. Tom widział, ze wszytkim kształt i subtelność ciała, Życzyłbym i sam sobie, żeby
masz nic skrytego, Przenika pożądliwość do serca samego. Malują w ręku serce ogniem pałające, Słusznie, bo ma w swej władzy sobie należące. Zapatrzywszy się na nię, dziwna, co się stało: W ręku ogień, chęć pała, niżej wygorzało. Albo-ć mu bialej farby nie stawało więcej, Iż tak czarną jak głownią zamazał co prędzej. W lekkiej władzej ten członek u malarza tego, Drugiby nie żałował złota bogatego. Inszym nie przypatrzył się członkom tak dalece, Czas był skrócił, a wszak to jeszcze nie uciecze. Tom widział, ze wszytkim kształt i subtelność ciała, Życzyłbym i sam sobie, żeby
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 23
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902