. Agasp. Cóż ci się Panie dzieje, gdzie rozumu statek, Ześ niemógł Zony cierpieć, ani własnych Dziatek, Skąd ta czarność i maszka na twej twarzy brudna, Znać że miłość tych trzech Sióstr, zbytecznie paskudna. Dulciusz obaczywszy się w Zwierciedle: Ach! cóż to? jakaż postać! chytre czarownice, Na złość mi pomazały dość powabne lice. W głęb się ziemi zakopię, a te bałamuty Na straszne męki wydam, i na los pokuty: Idź Agaspie przyprowadź razem z niemi kata, Niechaj idą, gdzie dąży własna życia strata; Obnażę ich z odzienia na pośmiech ludowi, A każę dać tysiąc plag nagiemu grzbietowi
. Agasp. Coż ći się Panie dźieie, gdźie rozumu statek, Ześ niemogł Zony cierpieć, áni własnych Dźiatek, Zkąd ta czarność y maszka na twey twarzy brudna, Znać że miłość tych trzech Siostr, zbytecznie paskudna. Dulciusz obaczywszy się w Zwierciedle: Ach! coż to? iakaż postać! chytre czarownice, Na złość mi pomazały dość powabne lice. W głęb się ziemi zakopię, á te bałamuty Na straszne męki wydam, y na los pokuty: Idź Agaspie przyprowadź razem z niemi kata, Niechay idą, gdźie dąży własna życia strata; Obnażę ich z odźienia na pośmiech ludowi, A każę dać tysiąc plag nagiemu grzbietowi
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFSędzia
Strona: F2v
Tytuł:
Sędzia bez rozsądku
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Że się czasem o jednego dziesięć ich powadzą. Więc każda powinna mydło a źwierciadło nosić, Barwiczkę, mirrę i piżmo i innych ziół dosyć. Innych czarów nie wspominam, panie Lucyferze, Których się u diabła uczą, u jego macierze. A ja znowu na granice jadę na ożogu: Do nas, do nas, czarownice, nie trzeba was Bogu. Latawiec.
Proszę, panie Lucyferze, nie racz Twa mość dziwić: Musiałem się miedzy ludźmi jako tako żywić. Wszakeście mię Waszmość byli od siebie wygnali, Nieboraczek zfrasowany ani wiem, gdzie dalej. Wziąłem torbę i biesagi, kobielą, choboty; Ująłem się żebraniny,
Że się czasem o jednego dziesięć ich powadzą. Więc każda powinna mydło a źwierciadło nosić, Barwiczkę, mirrhę i piżmo i innych ziół dosyć. Innych czarów nie wspominam, panie Luciferze, Których się u dyabła uczą, u jego macierze. A ja znowu na granice jadę na ożogu: Do nas, do nas, czarownice, nie trzeba was Bogu. Latawiec.
Proszę, panie Luciferze, nie racz Twa mość dziwić: Musiałem się miedzy ludźmi jako tako żywić. Wszakeście mię Waszmość byli od siebie wygnali, Nieboraczek zfrasowany ani wiem, gdzie dalej. Wziąłem torbę i biesagi, kobielą, choboty; Ująłem sie żebraniny,
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 50
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903