bym był sobie za szczęście, kiedyby był chciał kontinuować swoje zawziętą drogę: bo za tak prędkiem skupieniem, lubo nędznych i niezupełnych chorągwi, miałem nieomylną nadzieję, żeby był przy szczęściu i sprawiedliwości W. K. Mści, Pana mego miłościwego, ten nieprzyjaciel głowę swą położył. Chciałem był teraz potężną czatą podejść pod Malbork, ażebyśmy go mogli byli jako wywabić w pole; ale obawiając się, iżby on pod ten czas niechciał tu przez Wisłę, gdyż już ma most gotowy, jakiej imprezy uczynić: muszę rad nie rad z daleka po obie stronic Wisły na jego zamysły patrzać. W wtorek ten przyszły, jako
bym był sobie za sczęście, kiedyby był chciał continuować swoje zawziętą drogę: bo za tak prętkiém skupieniem, lubo nędznych i niezupełnych chorągwi, miałem nieomylną nadzieję, żeby był przy sczęściu i sprawiedliwości W. K. Mści, Pana mego miłościwego, ten nieprzyjaciel głowę swą położył. Chciałem był teraz potężną czatą podejść pod Malborg, ażebyśmy go mogli byli jako wywabić w pole; ale obawiając się, iżby on pod ten czas niechciał tu przez Wisłę, gdyż już ma most gotowy, jakiéj impressy uczynić: muszę rad nie rad z daleka po obie stronic Wisły na jego zamysły patrzać. W wtorek ten przyszły, jako
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 67
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
, o których i w owych listach widzę ciframi pisano, miałem pilne oko, z których zpod Holandii kilku więźniów mi przywiedziono; miałem i skądinąd wiadodomość, że już tylko dwie mili od Lubawy byli, rozumiejąc, że jeszcze pod Nowem miastem wojsko nieprzyjacielskie zastać mieli; zaczem rzuciłem był zaraz z potężną czatą przeciwko nim Jego Mości Pana kamienieckiego, ale i w tem nam szczęście służyć niechciało, iż godziną przed nastąpieniem tej czaty o minieniu Gustawowem przestrzeżeni, wielką prędkością za Osterod przeszli, tak że naszym ledwie się mało co zadniej straży dostało. Z strony traktatów Jego Mość Pan Starosta derpski dostatecznie Jego Mości X. Kanclerzowi wypisuje
, o których i w owych listach widzę cifframi pisano, miałem pilne oko, z których zpod Holandii kilku więźniów mi przywiedziono; miałem i zkądinąd wiadodomość, że już tylko dwie mili od Lubawy byli, rozumiejąc, że jeszcze pod Nowém miastem wojsko nieprzyjacielskie zastać mieli; zaczém rzuciłem był zaraz z potężną czatą przeciwko nim Jego Mości Pana kamienieckiego, ale i w tém nam sczęście służyć niechciało, iż godziną przed nastąpieniem téj czaty o minieniu Gustawowém przestrzeżeni, wielką prętkością za Osterod przeszli, tak że naszym ledwie się mało co zadniéj straży dostało. Z strony traktatów Jego Mość Pan Starosta derpski dostatecznie Jego Mości X. Kanclerzowi wypisuje
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 139
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
tamtych krajów (dla odparcia jakich posiłków, jeżeliby skąd przyszły niespodziewanie) odpoczywając, żywności najwięcej z Zwejbruskiego państwa zaciągali, a męstwa swoje pod Frankentalem oświadczali. Gdzie osobliwie to między inszemi wspomnienia godno, iź gdy pod Lampshejm miasteczko nieprzyjacielskie pod samym Frankentalem i do niego należące (zaczem i żywności Frankentalowi dodające), czatą nad świtaniem przypadli, pacholik jeden przez wał i mur (bo dobrze warowne było) przelazłszy, kłódki poobcinał i wzwód spuścił, zaczem drudzy wpadłszy, wielki im krzyż (bo się to w dzień ś. Krzyża działo) zadali. Pod tym czasem hetman książęcia bawarskiego z drugą stronę Renu z ludem swym leżący,
tamtych krajów (dla odparcia jakich posiłków, jeżeliby zkąd przyszły niespodziewanie) odpoczywając, żywności najwięcej z Zwejbruskiego państwa zaciągali, a męstwa swoje pod Frankentalem oświadczali. Gdzie osobliwie to między inszemi wspomnienia godno, iź gdy pod Lampshejm miasteczko nieprzyjacielskie pod samym Frankentalem i do niego należące (zaczem i żywności Frankentalowi dodające), czatą nad świtaniem przypadli, pacholik jeden przez wał i mur (bo dobrze warowne było) przelazłszy, kłódki poobcinał i wzwód spuścił, zaczem drudzy wpadłszy, wielki im krzyż (bo się to w dzień ś. Krzyża działo) zadali. Pod tym czasem hetman książęcia bawarskiego z drugą stronę Renu z ludem swym leżący,
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 105
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
dostano było, wojsko jej brać nie chciało, zaczem ją do Frankfurtu zawieziono, i tamże na pospolite czerwone złote odmieniono, a potem wojsku odliczono. Czekali Elearowie za Renem ze dwie niedzieli nad ordynancją cesarza j. m., pod którym czasem Elearowie taki po staremu dzień w dzień Frankental trapiąc, między inszymi więźniami czatą nocną pojmali najwyższego szafarza Frydrychowego, który powinien będąc wszelką żywność dla ludu w Manhejmie i Frankentalu leżącego obmyślać, iż pod tym czasem hetman książęcia bawarskiego (nie obawiając się żadnych posiłków, tak od Mansfelda albo kogokolwiek Frydrychowego, jako i z Frankentalu, ale jako się wyżej powiedziało, część dla leżących na straży Elearów, część
dostano było, wojsko jej brać nie chciało, zaczem ją do Frankfortu zawieziono, i tamże na pospolite czerwone złote odmieniono, a potem wojsku odliczono. Czekali Elearowie za Renem ze dwie niedzieli nad ordynancyą cesarza j. m., pod którym czasem Elearowie taki po staremu dzień w dzień Frankental trapiąc, między inszymi więźniami czatą nocną pojmali najwyższego szafarza Frydrychowego, który powinien będąc wszelką żywność dla ludu w Manhejmie i Frankentalu leżącego obmyślać, iż pod tym czasem hetman książęcia bawarskiego (nie obawiając się żadnych posiłków, tak od Mansfelda albo kogokolwiek Frydrychowego, jako i z Frankentalu, ale jako się wyżej powiedziało, część dla leżących na straży Elearów, część
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 110
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
nie odpocząwszy pod Wiedniem/ gdy zimie przez Dunaj z końmi przepłynęli/ i pomaczani byli/ chcąc ratować Cesarza/ tedy zaraz Cesarza przywitawszy/ i przybyciem swym znacznie pocieszywszy/ i uweseliwszy/ a beczek kilka gorzałki w rynku wypiwszy a szkapom mało co wytchnąwszy/ zaraz chyżo z dobrym sercem do tego Chłopskiego wojska poskoczyli/ i czatą ich straż ubiegszy nade dniem siedmią set on obóz mężnie żadnego nie żywiąc wyścinali/ i zdobycz nieoszacowaną mężnie wziąwszy/ z wielkim weselem/ radością/ i z srogą żywnością/ wołów/ krów/ koni baranów/ owiec/ kur/ miąs gęsi/ maseł/ do Cesarza przyjechali/ a niż do Cesarza przyjechali/ tedy dała
nie odpocżąwszy pod Wiedniem/ gdy źimie przez Dunay z konmi przepłynęli/ y pomaczáni byli/ chcąc ratowáć Cesárzá/ tedy záraz Cesárzá przywitawszy/ y przybyćiem swym znácznie poćieszywszy/ y vweseliwszy/ á becżek kilká gorzałki w rynku wypiwszy á szkápom máło co wytchnąwszy/ záraz chyżo z dobrym sercem do tego Chłopskiego woyská poskocżyli/ y cżatą ich straż vbiegszy náde dniem śiedmią set on oboz mężnie żadnego nie żywiąc wyśćináli/ y zdobycż nieoszácowaną mężnie wżiąwszy/ z wielkim weselem/ rádośćią/ y z srogą żywnośćią/ wołow/ krow/ koni báránow/ owiec/ kur/ miąs gęśi/ máseł/ do Cesárzá przyiecháli/ á niż do Cesárzá przyiecháli/ tedy dałá
Skrót tekstu: NowinyMosk
Strona: B3
Tytuł:
Nowiny z Moskwy albo wota z traktatów i konsulty panów radnych ziemi moskiewskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
że lubo przyczynę/ Znam się/ dała. Nie jednak zasłużyła winę Należącą grzechowi/ będąc niedotknioną Z łaski twojej. Tym więcej żem wnet poprawioną/ I tak pokutującą. Wspomożże w tym czynie Sługę swoję/ żebym się na hardym jej Synie Hańby takiej zemściła/ i którą armatą Świat wojuje/ nijako prócz złodziejską czatą Serca ludzkie uchodząc/ w proch ją obróciła/ Czym z Turem jej tak wiele branców wyzwoliła Wiecznie przepadających/ i złoty napotym Wiek przyniosła. Ty święta miej już pieczą o tym. Punkt III. Nadobnej Paskwaliny
To wyrzekszy przypomni i to sobie jeszcze/ Jako miała rozumieć słowa owe wieszcze/ To jest/ żeby w tym
że lubo przyczynę/ Znam się/ dáłá. Nie iednák zásłużyła winę Należącą grzechowi/ będąc niedotknioną Z łáski twoiey. Tym więcey żem wnet popráwioną/ Y ták pokutuiącą. Wspomożże w tym czynie Sługę swoię/ żebym się ná hárdym iey Synie Háńby tákiey zemściłá/ y ktorą ármatą Swiát woiuie/ niiáko procz złodzieyską czatą Sercá ludzkie vchodząc/ w proch ią obrociłá/ Czym z Turem iey ták wiele bráncow wyzwoliłá Wiecznie przepadáiących/ y złoty nápotym Wiek przyniosłá. Ty święta miey iuż pieczą o tym. Punkt III. Nadobney Pasqualiny
To wyrzekszy przypomni y to sobie ieszcze/ Iáko miáłá rozumieć słowá owe wieszcze/ To iest/ żeby w tym
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 94
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
Że pieniądze z kościelnych srebrnych krzyżów kują. TORUNIA GDZIE KAT NA SZUBIENICY ZŁODZIEJA WIESZA, CZATĘ SZWEDÓW POD MIASTO IDĄCYCH NAPRZÓD POSTRZEGŁ
Trzy wieże murowane toruńczanie mają W herbie na kształt szubienic, przez co znać dawają, Iże w sprawach wojennych i sprawiedliwości Przodkują, z czego się im nowa sława rości: Bo kiedy Szwed pod miasto czatą następował, Wtenczas kat na szubieńcy złodzieja krępował. Ujrzy z drabin i krzyknie. Co się dziwowali, Kazał im w skok do miasta, by bram pilnowali. Czego knechci na miejskich basztach nie postrzegli, Jenoż dla kata Szwedzi miasta nie ubiegli. Tak potem szubienicę, nie baszty budować Mają i chcą się nimi zawsze
Że pieniądze z kościelnych srebrnych krzyżów kują. TORUNIA GDZIE KAT NA SZUBIENICY ZŁODZIEJA WIESZA, CZATĘ SZWEDÓW POD MIASTO IDĄCYCH NAPRZÓD POSTRZEGŁ
Trzy wieże murowane toruńczanie mają W herbie na kształt szubienic, przez co znać dawają, Iże w sprawach wojennych i sprawiedliwości Przodkują, z czego się im nowa sława rości: Bo kiedy Szwed pod miasto czatą następował, Wtenczas kat na szubieńcy złodzieja krępował. Ujrzy z drabin i krzyknie. Co się dziwowali, Kazał im w skok do miasta, by bram pilnowali. Czego knechci na miejskich basztach nie postrzegli, Jenoż dla kata Szwedzi miasta nie ubiegli. Tak potem szubienicę, nie baszty budować Mają i chcą się nimi zawsze
Skrót tekstu: GrodzHerbBar_I
Strona: 436
Tytuł:
Herby miast pruskich
Autor:
Adam Grodzicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
po którem zbyt tęsknił, gryzł się i frasował, Tysiąc poswarków, tysiąc bitew odprawował Ani chciał więcej wsiadać na konia inszego, Ale piechotą chodził aż do czasu tego.
LXXII.
Od Brunella na ten czas wzięty beł niecnoty Przed Albraką, gdy ukradł Angelice złoty Pierścień, potem kochaną szablę Orlandowi, Balizardę, kiedy biegł czatą ku wschodowi, Więc Marfizie miecz i róg, złotem oprawiony; Wszystko to bieglec Brunel, w chytrościach ćwiczony, Do Afryki przyszedszy, oddał Rugierowi, Który przezwisko insze odmienił koniowi.
LXXIII.
A kiedy go bez wszelkiej poznał wątpliwości Król cyrkaski, zażywać nie chce cierpliwości. „Wiedz - mówi - iż to mój koń
po którem zbyt tęsknił, gryzł się i frasował, Tysiąc poswarków, tysiąc bitew odprawował Ani chciał więcej wsiadać na konia inszego, Ale piechotą chodził aż do czasu tego.
LXXII.
Od Brunella na ten czas wzięty beł niecnoty Przed Albraką, gdy ukradł Angelice złoty Pierścień, potem kochaną szablę Orlandowi, Balizardę, kiedy biegł czatą ku wschodowi, Więc Marfizie miecz i róg, złotem oprawiony; Wszystko to bieglec Brunel, w chytrościach ćwiczony, Do Afryki przyszedszy, oddał Rugierowi, Który przezwisko insze odmienił koniowi.
LXXIII.
A kiedy go bez wszelkiej poznał wątpliwości Król cyrkaski, zażywać nie chce cierpliwości. „Wiedz - mówi - iż to mój koń
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 338
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Wszystkie rzeki, jeziora w moc swą zaraz brali, I te, co ku hiszpańskiem granicom się mają, I co po prawej ręce pola zalewają.
CXXIX.
Z bark zaś żywność na muły i wozy kładziono, A lądem dróg świadomszem prowadzić kazano. Pełno wszędy po polach bydła rogatego, Tak za pieniądze, jako czatą dostanego; Kupców rozmaitych dość targi odprawują, Swój poprzedawszy towar, u drugich kupują. Tem czasem wieczór nadszedł późny i każdego Do stanowiska odejść przymusza własnego. PIEŚŃ XXVII.
CXXX.
Król z Algieru, kiedy się noc dobrze skłoniła, Czarne i ślepe wszędy powietrze czyniła, Od chłopa beł proszony z tamtej wsi jednego,
, Wszystkie rzeki, jeziora w moc swą zaraz brali, I te, co ku hiszpańskiem granicom się mają, I co po prawej ręce pola zalewają.
CXXIX.
Z bark zaś żywność na muły i wozy kładziono, A lądem dróg świadomszem prowadzić kazano. Pełno wszędy po polach bydła rogatego, Tak za pieniądze, jako czatą dostanego; Kupców rozmajtych dość targi odprawują, Swój poprzedawszy towar, u drugich kupują. Tem czasem wieczór nadszedł późny i każdego Do stanowiska odyść przymusza własnego. PIEŚŃ XXVII.
CXXX.
Król z Algieru, kiedy się noc dobrze skłoniła, Czarne i ślepe wszędy powietrze czyniła, Od chłopa beł proszony z tamtej wsi jednego,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 352
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, leniwy, choć nóg nosi kupę, Oczy w tyle, że zawrze ostryga skorupę, Wprzód niż się jej dogrzebie, cóż tu zdrajca czyni? Postrzegszy otworzonych wrót u gospodyni (Bo ich czasem dla chłodu, kiedy piękna chwila, Przecież nie na ościeżą, dla zdrady, uchyla), Drobny kamyk zarzuci niespodzianą czatą I zatrzyma zwód, niż sam nadciągnie z armatą. Tak w zamku gospodynią zabiwszy zburzonem, Wraca do swego miejsca z triumfem i z plonem. 230. NA TOŻ DRUGI RAZ
Fortylem rak nadstawi, gdzie siłą nie zdole. Już dwadzieścia lat w ręku pogańskich Podole; Nie mogą na podobny fortel się Polacy Zdobyć,
, leniwy, choć nóg nosi kupę, Oczy w tyle, że zawrze ostryga skorupę, Wprzód niż się jej dogrzebie, cóż tu zdrajca czyni? Postrzegszy otworzonych wrót u gospodyni (Bo ich czasem dla chłodu, kiedy piękna chwila, Przecież nie na ościeżą, dla zdrady, uchyla), Drobny kamyk zarzuci niespodzianą czatą I zatrzyma zwód, niż sam nadciągnie z armatą. Tak w zamku gospodynią zabiwszy zburzonem, Wraca do swego miejsca z tryumfem i z plonem. 230. NA TOŻ DRUGI RAZ
Fortylem rak nadstawi, gdzie siłą nie zdole. Już dwadzieścia lat w ręku pogańskich Podole; Nie mogą na podobny fortel się Polacy Zdobyć,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 133
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987