. Czerwony złoty u Turków najważniejszy. Chamaleon. ptak wiatrem żyjący. Chan. gościniec, podróżnych gospoda. Charakter bierze się za moc, władzą, urząd. Charyty albo Gracje, przyjemności, i wdzięcznego udania Boginie. Czambuł. Wybiegi Tatarskie, i tym podobne. Czata. swywolna czeladzi żołnierskiej kupa. Czauszbasza. Generał Czauszów albo Hetman konnego wojska Czauszowie konni ludksie strusimi piórami przy zawoju znaczni, których pospolicie z listami, albo z mniejszymi ekspedycjami wysyłają. Czoadar. sługa nadworny, pokojowy. Czorbadzi. Pułkownik.
D. Dardanelle. zamki na pasie morskim. Demertosz. Wieś standza Króla Szwedzkiego. Derbisz vel derwisz. niby Zakonnik Turecki. Dewlet
. Czerwony złoty u Turkow nayważnieyszy. Chamaleon. ptak wiátrem żyiący. Chan. gościniec, podrożnych gospoda. Chárákter bierze się zá moc, władzą, urząd. Charyty albo Gracye, przyiemności, y wdźięcznego udánia Boginie. Czambuł. Wybiegi Tátárskie, y tym podobne. Czata. swywolna czeladźi żołnierskiey kupa. Czauszbasza. Generał Czauszow albo Hetman konnego woyska Czauszowie konni ludxie strusimi piorámi przy zawoiu znaczni, ktorych pospolicie z listámi, albo z mnieyszymi expedycyami wysyłáią. Cżoadar. sługa nádworny, pokoiowy. Czorbádźi. Pułkownik.
D. Dardanelle. zamki ná pasie morskim. Demertosz. Wieś stándza Krolá Szwedzkiego. Derbisz vel derwisz. niby Zakonnik Turecki. Dewlet
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 350
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
jego legacji, powróciwszy z Konstantynopola, nie zastał go już przy rozumie (bo on umarł w Adrianopolu). Syn jego, ów szalony, po śmierci jechał widzieć Konstantynopol i dotąd żadnej o nim nie masz wiadomości. Z tym Turcy odprawili sekretarza naszego, aby z Moskwą koniecznie rozerwać, inaczej wojnę nam pewną deklarując. Czauszów też dwóch przysyła ją, upominając się za onymi kupcami, co im byli towary zabrali p. wojewodzie sandomierski i p. Zamoyski, podstoli lwowski. Strony Solca, co Wć moje serce w tym rozumiesz terminie: czy go mamy dopłacić, a już znosić Ów dług z niego, czy też tylko przez arendę wytrzymać,
jego legacji, powróciwszy z Konstantynopola, nie zastał go już przy rozumie (bo on umarł w Adrianopolu). Syn jego, ów szalony, po śmierci jechał widzieć Konstantynopol i dotąd żadnej o nim nie masz wiadomości. Z tym Turcy odprawili sekretarza naszego, aby z Moskwą koniecznie rozerwać, inaczej wojnę nam pewną deklarując. Czauszów też dwóch przysyła ją, upominając się za onymi kupcami, co im byli towary zabrali p. wojewodzie sandomierski i p. Zamoyski, podstoli lwowski. Strony Solca, co Wć moje serce w tym rozumiesz terminie: czy go mamy dopłacić, a już znosić Ów dług z niego, czy też tylko przez arendę wytrzymać,
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 217
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
; Straże nawet przyległe, co trzymały wzgórki, Wyrzucały zawoje z krzykiem na powtórki, Czując czas niedaleki szczęsnego powrotu W miły dom z bud niewczesnych, z zimnego namiotu. Jakoż już i do rozmów z naszymi opłaźnie Darli się, czego hetman zakazał wyraźnie. Już w obóz wjeżdżać mają posłowie, gdy z czoła Sto czauszów ich potyka i ledwie im zdoła Witać ręka; w poczesne wszyscy, wszyscy, brody Przybrani; by tak w rozum, maluj wojewody! Wszyscy od złotogłowu i wyboru koni, Od rzędów i w kamienie usadzonych broni. Tym żurawie, tym forgi trzęsie Zefir sępie, Toż dziełami i laty starszy w ich zastępie, Pociągnąwszy
; Straże nawet przyległe, co trzymały wzgórki, Wyrzucały zawoje z krzykiem na powtórki, Czując czas niedaleki szczęsnego powrotu W miły dom z bud niewczesnych, z zimnego namiotu. Jakoż już i do rozmów z naszymi opłaźnie Darli się, czego hetman zakazał wyraźnie. Już w obóz wjeżdżać mają posłowie, gdy z czoła Sto czauszów ich potyka i ledwie im zdoła Witać ręka; w poczesne wszyscy, wszyscy, brody Przybrani; by tak w rozum, maluj wojewody! Wszyscy od złotogłowu i wyboru koni, Od rzędów i w kamienie usadzonych broni. Tym żurawie, tym forgi trzęsie Zefir sępie, Toż dziełami i laty starszy w ich zastępie, Pociągnąwszy
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 277
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
.
Cesarz wiedząc to do niego, barzo się w nim kochał, bo był i nadobny, i obyczajny, i uczony, a dawna mądrych powieść: że bogactwo z piękności abo gładkości bywa, nie ze skarbami wielkiemi, a wielmożność i zacność z rozumem siada, nie z wielkością i długością lat. Widząc to inszych czauszów synowie, zwaśnili się nań, i o zabiciu jego choć próżno myślili i radzili.
Niechaj się nieprzyjaciel jak chce na mię jeży, Gdy ten łaskaw, na którym najwięcej należy, Ja nie dbam, bowiem miłość co złe to pokrywa, A co dobre to głosem wszytkim obwoływa.
Cesarz tego postrzegłszy, spytał go
.
Cesarz wiedząc to do niego, barzo się w nim kochał, bo był i nadobny, i obyczajny, i uczony, a dawna mądrych powieść: że bogactwo z piękności abo gładkości bywa, nie ze skarbami wielkiemi, a wielmożność i zacność z rozumem siada, nie z wielkością i długością lat. Widząc to inszych czauszów synowie, zwaśnili się nań, i o zabiciu jego choć próżno myślili i radzili.
Niechaj się nieprzyjaciel jak chce na mię jeży, Gdy ten łaskaw, na którym najwięcéj należy, Ja nie dbam, bowiem miłość co złe to pokrywa, A co dobre to głosem wszytkim obwoływa.
Cesarz tego postrzegłszy, spytał go
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 24
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879