Wszytko się to stać musi, nad ludzkie mniemanie. Rzec nie możemy/ aby ta sprawa nie była rządzona dekretem Stwórce nas wszytkich/ ponieważ na żądanie Jego Mci/ które on sam do zacnego Domu Wmci M. M. Pana/ obrócił chęć i ochotę/ tak przy przytomnym Jego Mci/ jako i przy nas niezmarszczonym czołem jest okazana. Ten sam niech sprawi/ aby to wszytko co zaczął/ w sercach stron obudwu do skutku samego/ tłumiąc przeskody wszelakie/ które do tego przedsięwzięcia zwyklej byeać pogotowiu/ przywieść raczył. To obiecujemy/ że na chęci i usługach Jego Mci/ które zawziął przeciw zacnemu Domowi W, M. Mciwego Pana
Wszytko sie to stáć muśi, nád ludzkie mniemánie. Rzec nie możemy/ áby tá sprawá nie byłá rządzona dekretem Stworce nas wszytkich/ ponieważ ná żądánie Iego Mći/ ktore on sam do zacnego Domu Wmći M. M. Páná/ obroćił chęć y ochotę/ ták przy przytomnym Iego Mci/ iáko y przy nas niezmarszcżonym cżołem iest okazána. Ten sam niech spráwi/ áby to wszytko co zácżął/ w sercach stron obudwu do skutku sámego/ tłumiąc przeskody wszelákie/ ktore do tego przedśięwźięćia zwykley byeáć pogotowiu/ przywieść racżył. To obiecuiemy/ że ná chęći y vsługach Iego Mći/ ktore záwźiął przećiw zácnemu Domowi W, M. Mćiwego Pána
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: A4
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Pana za żywota mego, śpiewać będę Bogu memu, póki będę. Chwalcie dziateczki niewinne Pana, zsiadajcie z wozów tych na któreście od ręki miłosiernej chrześcijańskiej pozbierane, niedawno po krwawych bojach cnego rycerstwa; a bierżcie sukienki białe na się, wieńce na główki wasze, a idźcie z procesją do kościoła, a panu Bogu czołem uderżcie, za świebodę, za wolność ciał,
ale i dusz waszych, abowiem dobry, abowiem na wieki miłosierdzie jego. Wielkie miłosierdzie pokazało się nad wami Boga naszego, który dla was (tak ja trzymam) niewinniątek swoich, harde pogany pogromił, wstecz Murzy i komunniki obrócił, nadęte i buczne Bisurmany poniżył, zawory
Pana za żywota mego, śpiewać będę Bogu memu, póki będę. Chwalcie dziateczki niewinne Pana, zsiadajcie z wozów tych na któreście od ręki miłosiernej chrześciańskiej pozbierane, niedawno po krwawych bojach cnego rycerstwa; a bierżcie sukienki białe na się, wieńce na główki wasze, a idźcie z processyą do kościoła, a panu Bogu czołem uderżcie, za świebodę, za wolność ciał,
ale i dusz waszych, abowiem dobry, abowiem na wieki miłosierdzie jego. Wielkie miłosierdzie pokazało się nad wami Boga naszego, który dla was (tak ja trzymam) niewinniątek swoich, harde pogany pogromił, wstecz Murzy i komunniki obrócił, nadęte i buczne Bisurmany poniżył, zawory
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 261
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
mego. Mów te słowa święty zakonniku karmelitański, któryś przed okrutnym niedawno Kantemirem stanął, nie jako więzień, ale jako świebodny i pobożny chrześcijanin. Usiadł tyran bezecny pod baldachinem, który z jednego kościoła ś. porwany był ręką świętokradzką jego hordyńców, rozkazał do siebie przyprowadzić brańca świętego, chcąc tego aby jako bogu ziemskiemu, czołem przed nim uderzył człowiek zakonny. Mężnie się oparł tyranowi i czci, która pod tym baldachinem bywała Chrystusowi panu, niechciał oddać Tatarze plugawemu, który podawał mu bóty swe, krwią niewinnych chrześcijan zbroczone, do pocałowania. Ale on jakoby jeden był z onych trzech młodzieńców nieustraszonych, którzy pokłonu niechcieli uczynić złotemu bałwanowi,
mego. Mów te słowa święty zakonniku karmelitański, któryś przed okrutnym niedawno Kantemirem stanął, nie jako więzień, ale jako świebodny i pobożny chrześcianin. Usiadł tyran bezecny pod baldachinem, który z jednego kościoła ś. porwany był ręką świętokradzką jego hordyńców, rozkazał do siebie przyprowadzić brańca świętego, chcąc tego aby jako bogu ziemskiemu, czołem przed nim uderzył człowiek zakonny. Mężnie się oparł tyranowi i czci, która pod tym baldachinem bywała Chrystusowi panu, niechciał oddać Tatarze plugawemu, który podawał mu bóty swe, krwią niewinnych chrześcian zbroczone, do pocałowania. Ale on jakoby jeden był z onych trzech młodzieńców nieustraszonych, którzy pokłonu niechcieli uczynić złotemu bałwanowi,
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 262
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
miasto kształcika miękkiego siermięga, Oni twoi bohatyrowie padną na wojnie, i mężni w bitwie. Powstańże teraz nędznico, a obejzrzyj się, niemasz za tobą poganiacza na bachmacie żadnego, odwiązano od ciebie powrozy, wracaj się do miłej ojczyzny twojej, z którą już, już miałaś się była pożegnać na wieki. Czołemże uderz Bogu twemu, (który dał takie serce wojskom króla J. Mci) obrońcy twemu, za wielkiem nabożeństwem królewskiem, abyś do świebody przyszła. Radujże się, śpiewajże chwały córko sjońska panu wybawicielowi twemu, który kruszy bramy miedziane, i łamie zawory żelazne i t. d.
miasto kształcika miękkiego siermięga, Oni twoi bohatyrowie padną na wojnie, i mężni w bitwie. Powstańże teraz nędznico, a obejzrzyj się, niemasz za tobą poganiacza na bachmacie żadnego, odwiązano od ciebie powrozy, wracaj się do miłej ojczyzny twojej, z którą już, już miałaś się była pożegnać na wieki. Czołemże uderz Bogu twemu, (który dał takie serce wojskom króla J. Mći) obrońcy twemu, za wielkiem nabożeństwem królewskiém, abyś do świebody przyszła. Radujże się, spiewajże chwały córko syońska panu wybawicielowi twemu, który kruszy bramy miedziane, i łamie zawory żelazne i t. d.
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 269
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
suchym, starodub, konarem. 75 (F). DO PANNY KONOPACKIEJ Z PANNĄ ŁYCZKÓWNĄ
Nie wiem, co za pokuta człeka w tym rozgrzesza, Jeśli prawda, że kto się żeni, zaraz wiesza. Kto się na to odważy, czy w konopnym stryczku, Mało należy, czyli wisieć mu na łyczku. Uderz czołem, Andrzeju, lub w prawo, lub w lewo: Masz łyczko, masz konopie, masz gotowe drzewo. 76 (P). BABA Z MŁOKOSEM
Starym, a nie widziałem, żeby gdzie pospołu Z cielęciem w jedno jarzmo zaprzęgano wołu; Najsnadniejsza jest równych do roboty sprzęża. Starej babie młodego zachciało się męża
suchym, starodub, konarem. 75 (F). DO PANNY KONOPACKIEJ Z PANNĄ ŁYCZKÓWNĄ
Nie wiem, co za pokuta człeka w tym rozgrzesza, Jeśli prawda, że kto się żeni, zaraz wiesza. Kto się na to odważy, czy w konopnym stryczku, Mało należy, czyli wisieć mu na łyczku. Uderz czołem, Andrzeju, lub w prawo, lub w lewo: Masz łyczko, masz konopie, masz gotowe drzewo. 76 (P). BABA Z MŁOKOSEM
Starym, a nie widziałem, żeby gdzie pospołu Z cielęciem w jedno jarzmo zaprzęgano wołu; Najsnadniejsza jest równych do roboty sprzęża. Starej babie młodego zachciało się męża
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 41
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ochotnie i barziej niż tego Kocham, com przy nim wiek swój strawił, pana mego, A lubo wiem, że już masz regestr barzo długi, W który takie, jakom ja, wpisujesz swe sługi, Co cię nic nie kosztują; owszem oni sami Drogo to cenią, że są twoimi sługami. Bije czołem, co żywo w progi twego domu, Jednak ja w życzliwości Wprzód nie dam nikomu I ten ci oblig na się daję niewątpliwy, Żem twoim niewolnikiem, pokim jedno żywy. Wziąłeś mi bowiem serce, panie mój kochany, Weźże mię i samego, okuj mię w kajdany Choć i w najokrutniejsze,
ochotnie i barziej niż tego Kocham, com przy nim wiek swoj strawił, pana mego, A lubo wiem, że już masz regestr barzo długi, W ktory takie, jakom ja, wpisujesz swe sługi, Co cię nic nie kosztują; owszem oni sami Drogo to cenią, że są twoimi sługami. Bije czołem, co żywo w progi twego domu, Jednak ja w życzliwości wprzod nie dam nikomu I ten ci oblig na się daję niewątpliwy, Żem twoim niewolnikiem, pokim jedno żywy. Wziąłeś mi bowiem serce, panie moj kochany, Weźże mię i samego, okuj mię w kajdany Choć i w najokrutniejsze,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 373
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
baranka Zchodzą nam; niechaj z pierwszego zaranka I późne chwile i północne cienie Dają mu chwałę i dobrorzeczenie. Niech tego dusz swych pragniemy obroku Do ostatniego życia swego zmroku. Niechaj cesarze, królowie potężni, Z nimi żebracy wespół niedołężni, Niechaj poddani pospołu z książęty Tobie, o Boże święty, trzykroć święty, Niech czołem biją, niechaj błyskawice, Które z niebieskiej pochodzą stolice, Niechaj pioruny serca ich pokruszą I do prawdziwej skruchy ich poruszą. Wiem ci ja dobrze, o zacna matrono! Że to w twe serce głęboko wszczepiono, Jednak gdy sprawy i doczesne prace Zabawią cię, więc niechaj zakołace, Niechaj zadzwoni coraz ten zbawienny Zegarek w
baranka Zchodzą nam; niechaj z pierwszego zaranka I poźne chwile i połnocne cienie Dają mu chwałę i dobrorzeczenie. Niech tego dusz swych pragniemy obroku Do ostatniego życia swego zmroku. Niechaj cesarze, krolowie potężni, Z nimi żebracy wespoł niedołężni, Niechaj poddani pospołu z książęty Tobie, o Boże święty, trzykroć święty, Niech czołem biją, niechaj błyskawice, Ktore z niebieskiej pochodzą stolice, Niechaj pioruny serca ich pokruszą I do prawdziwej skruchy ich poruszą. Wiem ci ja dobrze, o zacna matrono! Że to w twe serce głęboko wszczepiono, Jednak gdy sprawy i doczesne prace Zabawią cię, więc niechaj zakołace, Niechaj zadzwoni coraz ten zbawienny Zegarek w
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 396
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, I jako pierwszy urzędnik Korony Myśli, co w radę wnieść dla jej obrony, Albo kiedy Rzecz puści Pospolita, Tacyta w głowie i bez księgi czyta, A gdy mu próżna pozwoli godzina, Wiernego składa Pasterza z Guaryna. To wszytko nie twój czas; ale patrz, kiedy Złożywszy laskę i wielkie urzędy, Pogodny czołem i w myśli wesoły, Z dobrymi za stół siędzie przyjacioły, Kiedy kielichem dadzą wina sporem I beczka spodnim schyli się wątorem. To właśnie twój czas, wtenczas się surowych Nie bój dekretów na się marszałkowych. Choćby tam były i z konwentu braci Zafasowane nabożnie postaci, Uczynią-ć miejsce wesołe kielichy Nie tylko między pany
, I jako pierwszy urzędnik Korony Myśli, co w radę wnieść dla jej obrony, Albo kiedy Rzecz puści Pospolita, Tacyta w głowie i bez księgi czyta, A gdy mu próżna pozwoli godzina, Wiernego składa Pasterza z Guaryna. To wszytko nie twój czas; ale patrz, kiedy Złożywszy laskę i wielkie urzędy, Pogodny czołem i w myśli wesoły, Z dobrymi za stół siędzie przyjacioły, Kiedy kielichem dadzą wina sporem I beczka spodnim schyli się wątorem. To właśnie twój czas, wtenczas się surowych Nie bój dekretów na się marszałkowych. Choćby tam były i z konwentu braci Zafasowane nabożnie postaci, Uczynią-ć miejsce wesołe kielichy Nie tylko między pany
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 76
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Sądzi sprawy, wojskiem włada, Straż nad ludem swym prowadzi, Z tym się jedna, z tym się wadzi, Tego głaszcze, tego łaje, Temu bierze, temu daje; Wtem gdy się najbardziej sadzi, Zwiodą go precz bez czeladzi I zaciągnąwszy zasłonę, Jak prędko zdejmą koronę, Aż on, co mu czołem bili, Z króla żakiem w małej chwili. Tak wszytkie rzeczy, co ludzi Świat nimi szali i łudzi, Mało w sobie mają wątku, Tak od końca, jak z początku. Tylko nas maszkarka zwodzi, Bo się człowiek nago rodzi, Potem przyjdzie do godności, Nabędzie skarbów i włości; Drugi i wyżej postąpi
, Sądzi sprawy, wojskiem włada, Straż nad ludem swym prowadzi, Z tym się jedna, z tym się wadzi, Tego głaszcze, tego łaje, Temu bierze, temu daje; Wtem gdy się najbardziej sadzi, Zwiodą go precz bez czeladzi I zaciągnąwszy zasłonę, Jak prędko zdejmą koronę, Aż on, co mu czołem bili, Z króla żakiem w małej chwili. Tak wszytkie rzeczy, co ludzi Świat nimi szali i łudzi, Mało w sobie mają wątku, Tak od końca, jak z początku. Tylko nas maszkarka zwodzi, Bo się człowiek nago rodzi, Potem przyjdzie do godności, Nabędzie skarbów i włości; Drugi i wyżej postąpi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 143
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wiosna tak wesoła wschodzi Jak przed upadkiem bywała Adama, Niech ci tak lato wszytko hojnie rodzi Jako wnukowi starego Abrama, Jesień nie szkodzi żadną niepogodą, Ani z ubraną w sople zima brodą.
A Pan, co rocznie kieruje obroty I wszytkich fortun zawiaduje kołem, Niechaj od ciebie oddala kłopoty I dni z wesołym da zażywać czołem, I gospodarskie przeżegna roboty Hojnością w gumnie, w spiżarni, za stołem, I da-ć (wszak życzyć i tego godzi się) Drugiego syna i drugą Jadwisię. NON FECIT TALITER ULLI NATIONI
Żadnej krainie Bóg nie błogosławił Tak jako Polsce, bo choć ją postawił Wśród nieprzyjaciół krzyża zbawiennego.
W całości dotąd jest
wiosna tak wesoła wschodzi Jak przed upadkiem bywała Adama, Niech ci tak lato wszytko hojnie rodzi Jako wnukowi starego Abrama, Jesień nie szkodzi żadną niepogodą, Ani z ubraną w sople zima brodą.
A Pan, co rocznie kieruje obroty I wszytkich fortun zawiaduje kołem, Niechaj od ciebie oddala kłopoty I dni z wesołym da zażywać czołem, I gospodarskie przeżegna roboty Hojnością w gumnie, w spiżarni, za stołem, I da-ć (wszak życzyć i tego godzi się) Drugiego syna i drugą Jadwisię. NON FECIT TALITER ULLI NATIONI
Żadnej krainie Bóg nie błogosławił Tak jako Polszczę, bo choć ją postawił Wśród nieprzyjaciół krzyża zbawiennego.
W całości dotąd jest
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 203
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971