przywiozę, od sześciu dni prawie z konia nie zsiadam odwoziłem albowiem Syna naszego Sąsiada do Akademii. Jestem.
List ten osobliwy i podarunek przy nim, wznowił we mnie ciekawość pytania się Barona, co to jest za człowiek ten Fan Wymbl. Odpowiedział mi: iż to jest brat młodszy Barona Wymbl; ma lat przeszło czterdzieści, że zaś reszta straconego dziedzictwa zawisła na szczupłej pensyj, którą mu Brat płaci, obchodzi się nią jak może, mając w domu Braterskim wyżywienie i inne przyzwoite stanowi swojemu wygody. Z młodu do niczego aplikować się niechciał, nie nadto też wyborną dawali mu Rodzice edukacją, zagrzebał się więc w próżnowaniu lub płochych zabawach
przywiozę, od sześciu dni prawie z konia nie zsiadam odwoziłem albowiem Syna naszego Sąsiada do Akademii. Iestem.
List ten osobliwy y podarunek przy nim, wznowił we mnie ciekawość pytania się Barona, co to iest za człowiek ten Fan Wymbl. Odpowiedział mi: iż to iest brat młodszy Barona Wymbl; ma lat przeszło czterdzieści, że zaś reszta straconego dziedzictwa zawisła na szczupłey pensyi, ktorą mu Brat płaci, obchodzi się nią iak może, maiąc w domu Braterskim wyżywienie y inne przyzwoite stanowi swoiemu wygody. Z młodu do niczego applikować się niechciał, nie nadto też wyborną dawali mu Rodzice edukacyą, zagrzebał się więc w prożnowaniu lub płochych zabawach
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 101
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
prędko pług szkodzi. Stary ogar/ dowodniej zwierza w kniejej goni Młody jeno go zoczy ucieka i stroni. Stary żołnierz/ w Rycerskiej nienowocień szkole/ Przez przedni blach na wylot koncerzem przekole. Acz przecię prawdę rzekszy. Iże rzadko komu/ W podeszłym wieku Wenus nie zadała sromu. Jeno to Tomas Farus/ żyjąc sto czterdzieści/ Lat/ przecię mu nie straszny był fartuch niewieści A mający poważnej Sędziwości fanty Kusił czegoś u pieknej prosić Atalanty. Wstydź się nie rzezwa młodzi twojej ociężności Ze latom zaniedbywasz/ przystojnej miłości. Ani cię sanna droga/ długie Mięsopusty Powabią; Bachusowej miłej do rozpusty. Ani cię Kupidowe fawory zapalą/ Które więc wstarym
prędko pług szkodźi. Stáry ogar/ dowodniey zwierza w knieiey goni Młody ieno go zoczy vćieka y stroni. Stáry żołnierz/ w Rycerskiey nienowoćień szkole/ Przez przedni blach na wylot koncerzem przekole. Acz przećię prawdę rzekszy. Iże rzadko komu/ W podeszłym wieku Venus nie zádáłá sromu. Ieno to Thomás Phárus/ żyiąc sto czterdźieśći/ Lat/ przećię mu nie strászny był fártuch niewieśći A máiący poważney Sędźiwośći fánty Kuśił czegoś v piekney prośić Atálánty. Wstydź się nie rzezwa młodźi twoiey oćiężnośći Ze látom zániedbywasz/ przystoyney miłośći. Ani ćię sánna drogá/ długie Mięsopusty Powabią; Bachusowey miłey do rospusty. Ani ćię Kupidowe fawory zápalą/ Ktore więc wstárym
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 209
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
swej przysięgi zapomnieli czoła. Przysięgają ojczyźnie, panu wiarę swoję, Jakoż ją dotrzymają? Łamiąc ją na dwoje. Oto teraz i w kole wszyscy przysięgali, Żeby od kandydata żadnego nie brali, A dotrzymaliż wiary Bogu i ojczyźnie? Nie wszyscy brali, drudzy choć i od trzech żyźnie, Bez wstydu, bez sumnienia; czterdzieści tysięcy Wziął drugi od jednego; drudzy brali więcej. Przemyślskie to intraty, jagusowe piany, Nie zawsze im te będą złotem świecić ściany. Piana pianą zstanie się w swojej nikomncści. Takim znakiem i tychże pójdą te chciwości. Jednę koronę trzema obiecali sami, Nie inaczej, jakoby byli jej panami. Już nie tylko
swej przysięgi zapomnieli czoła. Przysięgają ojczyźnie, panu wiarę swoję, Jakoż ją dotrzymają? Łamiąc ją na dwoje. Oto teraz i w kole wszyscy przysięgali, Żeby od kandydata żadnego nie brali, A dotrzymaliż wiary Bogu i ojczyźnie? Nie wszyscy brali, drudzy choć i od trzech żyźnie, Bez wstydu, bez sumnienia; czterdzieści tysięcy Wziął drugi od jednego; drudzy brali więcej. Przemyślskie to intraty, jagusowe piany, Nie zawsze im te będą złotem świecić ściany. Piana pianą zstanie się w swojej nikomncści. Takim znakiem i tychże pójdą te chciwości. Jednę koronę trzema obiecali sami, Nie inaczej, jakoby byli jej panami. Już nie tylko
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 727
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
na św. Antoniego, relikwie bardzo piękne; relikwie jego są te: język calusieńki i rumiany, spodnia szczęka z zębami; są zaś insze relikwie. Formy w tym kościele z czarnego marmuru, rznięte zbyt subtelnie historie veteris testamenti, grób Corneliae, Philosophiae et Medicinae Doctorissae, która Panu Bogu czystość poślubiwszy, żyła lat czterdzieści, lata na nauce et praxi pędząc; w nagrobku, który dość piękny, wyrażona jej jest znajomość dobra et saepior z Innocentym XI et cum Joanne Sobieski Rege Pol. korespondencja; języki wszystkie umiała. Kościół św. Justyny oo. benedyktynów dość wspaniały, w ołtarzach pięknych malowania osobliwe. Ogród gdzie są osobliwe zioła,
na św. Antoniego, relikwie bardzo piękne; relikwie jego są te: język calusieńki i rumiany, spodnia szczęka z zębami; są zaś insze relikwie. Formy w tym kościele z czarnego marmuru, rznięte zbyt subtelnie historie veteris testamenti, grób Corneliae, Philosophiae et Medicinae Doctorissae, która Panu Bogu czystość poślubiwszy, żyła lat czterdzieści, lata na nauce et praxi pędząc; w nagrobku, który dość piękny, wyrażona jéj jest znajomość dobra et saepior z Innocentym XI et cum Joanne Sobieski Rege Pol. korrespondencya; języki wszystkie umiała. Kościół św. Justyny oo. benedyktynów dość wspaniały, w ołtarzach pięknych malowania osobliwe. Ogród gdzie są osobliwe zioła,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 84
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
malacja cicha! Im skromniejsza panienka, jak tytuł odmieni, Tym się gorzej niewiasta ciska, burzy, pieni. Nic tu Neptun nie radzi; kija trzeba, kija, Bez niego rzadko który do portu zawija. 74 (P). PO BABCE DZIEWCZĘ
Dwadzieściaś trzy, pierwszy raz żeniąc się, miał lata, Wdowa czterdzieści i sześć; śmieszna alternata. Teraz pannie piętnaście, a tobie z okładem Pięćdziesiąt; tam wnuk z babą, tu zaś wnuczka z dziadem: Za lat kilka jej łóżka, tobie trzeba stolca. Umrzesz? Jakoś ty dziewczę, ona pojmie golca. Nie chciałeś z równą ciągnąć w małżeńskim chomącie, Bies po klaczy
malacyja cicha! Im skromniejsza panienka, jak tytuł odmieni, Tym się gorzej niewiasta ciska, burzy, pieni. Nic tu Neptun nie radzi; kija trzeba, kija, Bez niego rzadko który do portu zawija. 74 (P). PO BABCE DZIEWCZĘ
Dwadzieściaś trzy, pierwszy raz żeniąc się, miał lata, Wdowa czterdzieści i sześć; śmieszna alternata. Teraz pannie piętnaście, a tobie z okładem Pięćdziesiąt; tam wnuk z babą, tu zaś wnuczka z dziadem: Za lat kilka jej łóżka, tobie trzeba stolca. Umrzesz? Jakoś ty dziewczę, ona pojmie golca. Nie chciałeś z równą ciągnąć w małżeńskim chomącie, Bies po klaczy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 41
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mój miłościwy Pan, rozsądzić możesz. Nieprzyjacielowi i teraz coraz świeżych ludzi przychodzi niemało; jeżeli to tak jest, jako mi Pan Poza ze Gdańska pisze, co Wm., memu miłościwemu Paau, dla lepszego zrozumienia posyłam, nietrudnoby nam o niewzywanego gościa. To mi też Baudis powiedział, że Olendrowie na każdy miesiąc czterdzieści tysięcy talarów twardych Gustawowi dają; piękni zaprawdę mediatorowie! przyczynia się słyszę inszych wiele, gdyż niepodobna rzecz, aby tak wielkie wojska sam sustentować mógł. Oddaję się zatem i t. d.
Ceduła. Z strony traktatów wiem, że wszyscy komisarze ci naznaczeni pewnie ich nierozprzą: bo są zwłaszcza trzej do tej sprawy maxime
mój miłościwy Pan, rozsądzić możesz. Nieprzyjacielowi i teraz coraz świeżych ludzi przychodzi niemało; jeżeli to tak jest, jako mi Pan Poza ze Gdańska pisze, co Wm., memu miłościwemu Paau, dla lepszego zrozumienia posyłam, nietrudnoby nam o niewzywanego gościa. To mi też Baudis powiedział, że Olendrowie na każdy miesiąc czterdzieści tysięcy talarów twardych Gustawowi dają; piękni zaprawdę mediatorowie! przyczynia się słyszę inszych wiele, gdyż niepodobna rzecz, aby tak wielkie wojska sam sustentować mógł. Oddaję się zatém i t. d.
Ceduła. Z strony traktatów wiem, że wszyscy kommissarze ci naznaczeni pewnie ich nierozprzą: bo są zwłascza trzej do tej sprawy maxime
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 141
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
. WOJNA, KTO JEJ NIE SKOSZTUJE, SŁODKA
Jeden młodzieniec stary, bogaty i zdrowy, Do lat trzydziestu kilku nie znał białejgłowy. Więc chcąc oddać, czego się zadłużył Wenerze, Koniecznie się do stanu małżeńskiego bierze I tej pauzy wetując, żadną żywą miarą Nie pojmie żony, tylko żeby miała parą. Już lat mija czterdzieści; choć go sobie życzy Każda, ale cóż, jednę, żadna dwu nie liczy. Niedaleki mu sąsiad miał grzeczną dziewczynę. Ta zrozumiawszy jego bezżeństwa przyczynę,
Śle babę (bo gdzie, mówią, diabeł nie poradzi, I wjedzie, i nawróci, o słup nie zawadzi), Że umyślnie dla niego chodziła do
. WOJNA, KTO JEJ NIE SKOSZTUJE, SŁODKA
Jeden młodzieniec stary, bogaty i zdrowy, Do lat trzydziestu kilku nie znał białejgłowy. Więc chcąc oddać, czego się zadłużył Wenerze, Koniecznie się do stanu małżeńskiego bierze I tej pauzy wetując, żadną żywą miarą Nie pojmie żony, tylko żeby miała parą. Już lat mija czterdzieści; choć go sobie życzy Każda, ale cóż, jednę, żadna dwu nie liczy. Niedaleki mu sąsiad miał grzeczną dziewczynę. Ta zrozumiawszy jego bezżeństwa przyczynę,
Śle babę (bo gdzie, mówią, diaboł nie poradzi, I wjedzie, i nawróci, o słup nie zawadzi), Że umyślnie dla niego chodziła do
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 357
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
suchości/ Jadaj potrawy zimne nie bez wilgotności. Kupido precz i z Luczkiem/ i łaźnia grzejąca/ I ręka nie potrzebnie żył nacinająca. Miara w winie ypiciu cale zachowana Niech będzie/ z odpoczynkiem praca pomieszana.
O liczbie Kości Zębów i Zyl wludzkim ciele. Sporka o liczbie Kości/ lecz w naszym Galernie/ Dwieście czterdzieści i sześć zrachowano wiernie. Tylko kość w Człowieku. Idź z kretką do gęby/ Zrachujesz tam trzydzieści nad to i dwa zęby. A żył zgadni jak w jednym człowieku jest wiele: Trzysta sześćdziesiąt i pięć/ kto spyta rzeć śmiele. SZKOŁY SALERNITANSIEJ Część Trzecia.
O Czterech humorach w ciele ludzkim. CZtery w
suchośći/ Iaday potráwy źimne nie bez wilgotnośći. Kupido precz y z Luczkiem/ y łáźniá grzeiąca/ Y ręká nie potrzebnie żył náćináiąca. Miárá w winie ypićiu cále záchowáná Niech będźie/ z odpoczynkiem praca pomieszána.
O liczbie Kośći Zębow y Zyl wludzkim ćiele. Sporká o liczbie Kośći/ lecz w nászym Gálernie/ Dwieśćie czterdzieści y sześć zráchowano wiernie. Tylko kość w Człowieku. Idź z kretką do gęby/ Zráchuiesz tám trzydźieśći nád to y dwá zęby. A żył zgádni iák w iednym człowieku iest wiele: Trzystá sześćdźieśiąt y pięc/ kto spyta rzeć śmiele. SZKOŁY SALERNITANSIEY Część Trzećia.
O Czterech humorách w ćiele ludzkim. CZtery w
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: D4
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
że u nas tak cnoty W takiej wadze, jako też wierutne niecnoty. Nic inszego, wierzcie mi, tam nie używają, Bo żadnej tradycyjej o Bogu nie mają, Ani o Synu Bożym i o Świętym Duchu,
Wszytka u nich tkwi wiara w ministrowym słuchu. Wprawdzie-ć jeden arian czasu niedawnego, Podjął się czterdzieści dni pościć był dlatego, Żeby mógł Ducha widzieć Bożego widomie. Powiedział to zborowi, powiedział i w domie. Gdy przyszedł dzień czterdziesty, na łóżku leżący, Zaraz z wieczora jeszcze, bynamniej nie śpiący, Patrzy i pilno patrzy, oczy na tym bawi, Ali się mu ogonka u listwy objawi. I tak się
że u nas tak cnoty W takiej wadze, jako też wierutne niecnoty. Nic inszego, wierzcie mi, tam nie używają, Bo żadnej tradycyjej o Bogu nie mają, Ani o Synu Bożym i o Świętym Duchu,
Wszytka u nich tkwi wiara w ministrowym słuchu. Wprawdzie-ć jeden aryjan czasu niedawnego, Podjął się czterdzieści dni pościć był dlatego, Żeby mógł Ducha widzieć Bożego widomie. Powiedział to zborowi, powiedział i w domie. Gdy przyszedł dzień czterdziesty, na łóżku leżący, Zaraz z wieczora jeszcze, bynamniej nie śpiący, Patrzy i pilno patrzy, oczy na tym bawi, Ali się mu ogonka u listwy objawi. I tak się
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 371
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
i G. Holendry. Na Północ H. Morze Północne albo Niemieckie. I. Danią i K. Morze Bałtyckie. P. Jaka jest Długość i Szerokość Kraju Niemieckiego? O. Długi jest, rachując od Wschodu do Zachodu, na mil sto trzydzieści Niemieckich. Szeroki, rachując od Południa do Północy, mil sto czterdzieści trzy. ATLAS DZIECINNY. KARTA VI. ATLAS DZIECINNY. KARTA VI. ATLAS DZIECINNY. ROZDZIAŁ VII. W którym się eksplikuje VII Karta Geograficzna.
P. Jaką cząstkę Europy wyraża ta Siódma Karta? O. Szwajcarską Rzeczpospolitę P. Opisz naturę Kraju, Rząd tej Rzeczypospolitej, Religią, i przymioty Obywatelów? O.
y G. Hollendry. Na Połnoc H. Morze Połnocne albo Niemieckie. I. Danią y K. Morze Baltyckie. P. Jaka iest Długość y Szerokość Kraiu Niemieckiego? O. Długi iest, rachuiąc od Wschodu do Zachodu, na mil sto trzydzieści Niemieckich. Szeroki, rachuiąc od Południa do Połnocy, mil sto czterdzieści trzy. ATLAS DZIECINNY. KARTA VI. ATLAS DZIECINNY. KARTA VI. ATLAS DZIECINNY. ROZDZIAŁ VII. W ktorym się explikuie VII Karta Geograficzna.
P. Jaką cząstkę Europy wyraża ta Siodma Karta? O. Szwaycarską Rzeczpospolitę P. Opisz naturę Kraiu, Rząd tey Rzeczypospolitey, Religią, y przymioty Obywatelow? O.
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 53
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772