na wszelkie wasze rozkazy gotowego ha! ha! ha! śmiał się zatym dość długo, a widząc że wszyscy milczeli, a jam miał oczy zmrużone, tak dalej dyskurs prowadził. Cóż na to Mcie Damy? determinujcie się a prędko; moja rada zatrzymamy się w najpierwszej wsi, i tam się czy z Matką czy z córką, wesele moje odprawi. Tego naszego spiocha Ojcem uczyniemy Pana młodego, a ten Imość (wskazując na Kwakra) ujdzie za Ojca albo stryja Panny młodej. Przerwał mu w tym punkcie dyskurs Efraim Kwakr. Przyjacielu rzekł dziękuję ci za to, ześ mnie uczcił ojcostwem tej przystojnej i utciwej Panienki, bądź zaś
na wszelkie wasze rozkazy gotowego ha! ha! ha! śmiał się zatym dość długo, á widząc że wszyscy milczeli, a iam miał oczy zmrużone, tak daley dyskurs prowadził. Coż na to Mcie Damy? determinuycie się á prętko; moia rada zatrzymamy się w naypierwszey wsi, y tam się czy z Matką czy z corką, wesele moie odprawi. Tego naszego spiocha Oycem uczyniemy Pana młodego, á ten Imość (wskazuiąc na Kwakra) uydzie za Oyca albo stryia Panny młodey. Przerwał mu w tym punkcie dyskurs Ephraim Kwakr. Przyiacielu rzekł dziękuię ci za to, ześ mnie uczcił oycostwem tey przystoyney y utciwey Panienki, bądź zaś
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 141
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
w Dom ten Senatorskie Stolki/ tak i Urzędy znaczne Po Liniej Ociec syna/ Syn wnuka/ Wnuk potomka spłodziwszy/ cnotą Dom ten ozdobili: Z obu stron Rycerskiego Koła bo doskonałości sobie zawsze szukali. Tu może wyliczać niektórych sprawy dzieje. Niechaj gdzie chce/ by najniedbalszy zajźrzy/ niech pojźrzy na którą chce Familią. Czy napatrzyć się może i ludzi w Radzie mądrych i w Rycerstwie oddzielonych w Ojczystych prawach biegłych/ i w cudzych wiadomych: więc i w męsstwie znacznych/ i u PP. swoich wziętych w dostatkach obfitujących inszych nie wspominając w Domu tym sławnej pamięci. Tu kogo przodków wspomnieć. Wyjąwszy inszych/ co pamiętają wiekiego. Aza i
w Dom ten Senatorskie Stolki/ ták y Vrzędy znácżne Po Liniey Oćiec syná/ Syn wnuká/ Wnuk potomka spłodźiwszy/ cnotą Dom ten ozdobili: Z obu stron Rycerskiego Kołá bo doskonáłośći sobie záwsze szukáli. Tu może wyliczáć niektorych spráwy dźieie. Niechay gdźie chce/ by nayniedbálszy záyźrzy/ niech poyźrzy ná ktorą chce Fámilią. Czy nápátrzyć sie może y ludźi w Rádzie mądrych y w Rycerstwie oddźielonych w Oycżystych práwách biegłych/ y w cudzych wiádomych: więc y w męsstwie znácżnych/ y v PP. swoich wźiętych w dostátkách obfituiących inszych nie wspomináiąc w Do^v^ tym sławney pámięći. Tu kogo przodkow wspomnieć. Wyiąwszy inszych/ co pámiętáią wiekiego. Aza y
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: Cv
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
: abowiem niektórży nią zranieni/ jedni od rozumu odchodzą/ drudzy umierają; drudzy dla jej w sercu swoim pokażania różne rzeczy/ przez zdrowie ukochanego i ulubionego przyjaciela/ niezwyczajnie jedząc abo pijąć/ sami sobie są przyczyną śmierci. Przestroga. Piszą niektórzy, że w Moździerzu stalonym stłuc może Diament, że będzie jako mąka. Czy mwłoszy wiele ludzi trują; także pujnały napuszczają: któremi gdy kogo przebią/ rany nie znać, krew wychodzi aczkolwiek umiera nagle. Oddawaniu Kamieni. Rubin.
TEn Kamień ma swoje przezwisko od czerwoności/ którą Klejnoty niepoślednie zdobi. Przyjaźń uprzejma zawsze jasna się zbyt pokazuje/ o ozdobie przyjaćlea starać się barzo przymusza/ jest także
: ábowiem niektorży nią zránieni/ iedni od rozumu odchodzą/ drudzy vmieráią; drudzy dla iey w sercu swoim pokáżánia rożne rzeczy/ przez zdrowie vkochánego y vlubionego przyiaćielá/ niezwycżáynie iedząc ábo pijąć/ sámi sobie są przyczyną śmierći. Przestrogá. Piszą niektorzy, że w Moźdźierzu stalonym stłuc możę Dyáment, że będźie iáko mąká. Czy mwłoszy wiele ludzi truią; tákże puynały nápuszczáią: ktoremi gdy kogo przebią/ rány nie znáć, krew wychodzi áczkolwiek vmiera nagle. Oddawaniu Kamieni. Rubin.
TEn Kámień ma swoie przezwisko od cżerwonośći/ ktorą Kleynoty niepoślednie zdobi. Przyiazń vprzeyma záwsze iásna sie zbyt pokázuie/ o ozdobie przyiaćleá stáráć sie bárzo przymusza/ iest tákże
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: E2
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
I.M.I. LiRYCORUM POLSKICH KSIĘGI III. Pieśń I. DO MUZ PARNASKICH.
PANNY lubo waz/ czy niebo zrodziło? Gdy sobie niską ziemię zaślubiło. Czyli dziewiętny Chor waszej drużyny? Jowisz rozpłodził/ spieknej Mnemozyny.
Wam Boskiemu pokoleniu/ Wiersz ten piszę po imieniu. By człeka każdy wiedział ninie/ Jako waś zwać cne Boginie.
W pierwszym jest CLIO LATOPISKA rzędzie/ Co Słodkim pasmem Historie przędzie/ Po niej Euterpe
I.M.I. LYRICORVM POLSKICH KSIĘGI III. PIESN I. DO MVZ PARNASKICH.
PANNY lubo waz/ czy niebo zrodźiło? Gdy sobie niską źięmię záślubiło. Czyli dźiewiętny Chor wászey drużyny? Iowisz rozpłodźił/ zpiekney Mnemozyny.
Wąm Boskiemu pokolęniu/ Wiersz ten piszę po imięniu. By człeká káżdy wiedźiáł ninie/ Iáko waś zwáć cne Boginie.
W pierwszym iest CLIO LATOPISKA rzędźie/ Co Słodkim pásmem Historie przędźie/ Po niey Euterpe
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 147
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
i to Co przed oczyma zakryto.
Aliści Sen te rozkoszy/ Odbiegszy mię wlot rozpłoszy. I ono śliczne widziadło/ Z oczu moich się wykradło. Pieśń X Madrygał. Albo Prawda na jawi.
ZWojali to twarz? czyli kobyla? Niech mię uroda ta nie omyla/ Twasz to postawa? twojesz to lice? Czy w dziesiąci lat młody źrebice.
Cwój ze to pyszczek? czyli kiernozi/ Krzywym Załomkiem co ludziom grozi. Twojesz to oczy? czyli od sowy/ w Więzieniu trzymasz/ na wnątrzu głowy. Brwiczki przyprawne/ Przyjemna sztuka/ Ale tak wdzięczne/ jak u Borsuka. Nos jako siekacz/ a płeć tej barwy
y to Co przed oczymá zákryto.
Aliśći Sęn te roskoszy/ Odbiegszy mię wlot rozpłoszy. Y ono śliczne widźiádło/ Z oczu moich się wykrádło. PIESN X Madrygał. Albo Prawdá ná iáwi.
ZWoiáli to twarz? czyli kobyla? Niech mię urodá tá nie omyla/ Twász to postáwá? twoiesz to lice? Czy w dźieśiąći lat młody źrebice.
Cwoy ze to pyszczek? czyli kiernoźi/ Krzywym Załomkiem co ludźiom groźi. Twoiesz to oczy? czyli od sowy/ w Więźięńiu trzymasz/ ná wnątrzu głowy. Brwiczki przypráwne/ Przyiemna sztuká/ Ale ták wdźięczne/ iák v Borsuká. Nos iáko śiekacz/ á płeć tey bárwy
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 162
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
kątach słodkomruczne/ Nie tej miłość chce słodyczy/ Inszej czeka dziś zdobyczy.
Jaką więc zwykła odbierać w Cytaerze/ Do niej się spieszno/ bo noc krótka bierze/ Widzisz tego Kawalera/ Wnim Marsowa wszytka Cera.
Humor zwrodzoną wespół wspaniałością/ A oczy żywą pałają miłością. Wejrz na Damę zwątpisz zgoła/ Człeka widzisz czy Anioła.
Jak purpurowym spłonąwszy rumiencem/ Smutne ma zlubym pożegnanie wieńcem. Jak do swej się bierze do ni/ Lubo ona trochę stroni. Księgi Trzecie.
Ale pość musi: takim Magnes czynem/ Mknie za żelażem/ zdziebło za burztynem. Acz się pierwszej lęka proby/ Gdy Panieństwa zbyć ozdoby.
Leć ty Królowa
kątách słodkomruczne/ Nie tey miłość chce słodyczy/ Inszey czeká dźiś zdobyczy.
Iáką więc zwykłá odbieráć w Cythaerze/ Do niey się spieszno/ bo noc krotka bierze/ Widźisz tego Káwálerá/ Wnim Mársowa wszytká Cerá.
Humor zwrodzoną wespoł wspániałośćią/ A oczy żywą pałáią miłośćią. Weyrz ná Dámę zwątpisz zgoła/ Człeká widźisz czy Anyołá.
Iák purpurowym spłonąwszy rumięncem/ Smutne ma zlubym pożegnánie wieńcem. Iák do swey się bierze do ni/ Lubo ona trochę stroni. Kśięgi Trzećie.
Ale pość muśi: tákim Mágnes czynem/ Mknie zá żeláżem/ zdźiebło zá burztynęm. Acz się pierwszey lęka proby/ Gdy Pánieństwá zbydź ozdoby.
Leć ty Krolowá
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 164
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Towarzyszkę. Radam zawsze Sąmsiadom/ i co stoją blisko/ Domu mego Żołnierze/ mając stanowisko. Hoduję/ karmię/ raczę/ gdy co było zjedli/ Ofertów zapomnieli/ jak na konie wsiedli. Nie wierzę ale Wiedma/ gdzieś z Tessalskiej kniei/ Złym Wrogiem mej teskliwej przeszkadza nadziei. Psią mię juchą oblawszy; czy prochem znasienia/ Bazyliszka do tego przywiodła w zmierzjenia. Jest majętność obfita/ w Urodzaje w Dani/ Są dostatki: gładkości jeszcze nikt nie gani. Lata prawie nadobie/ luboć mam już Wnuki/ ALe tyż co mi szkodzi/ zażyję nauki. Ma Cyrce te sposoby/ Z człeka działać świnię/ Tąż
Towárzyszkę. Rádám záwsze Sąmśiádom/ y co stoią blisko/ Domu mego Zołnierze/ máiąc stánowisko. Hoduię/ karmię/ ráczę/ gdy co było ziedli/ Offertow zápomnieli/ iák ná konie wśiedli. Nie wierzę ále Wiedmá/ gdzieś z Tessalskiey kniei/ Złym Wrogiem mey teskliwey przeszkadza nádźiei. Pśią mię iuchą oblawszy; czy prochem znaśięnia/ Bázyliszká do tego przywiodłá w zmierzienia. Iest máiętność obfita/ w Vrodzáie w Dáni/ Są dostátki: głádkośći ieszcze nikt nie gáni. Látá práwie nadobie/ luboć mąm iuż Wnuki/ ALe tyz co mi szkodźi/ záżyię náuki. Ma Cyrce te sposoby/ Z człeká dźiáłáć świnię/ Tąż
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 168
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
po bogate zbiory Wszedłem do komory. Skarby Zbierom zostawić Co się tym zwykli bawić Nienachodzę na domy Bom nie łotr łakomy. Ani się ciebie tykąm/ Choć się blisko przymykąm Ale chuć moja bieży Dla inszy Imprezy. Diamanty ja pragnę Jeźli nie dasz ukradnę Wydrę/ gdy nieuproszę Leć wprzód prośbę wnoszę. Czy nie lepiej uprosić Wszak przykładów masz dosyć Byś jej najbarziej strzegła A przecięć by zbiegła. Matka Danaej strzeże Wsadziwszy ją do Wieze Aż ktoś przez mocną kłódkę Nawiedzał sierotkę. Więzisz Ledę Dziewierzu Aż Jowisz w złotym pierzu Choć strzegą Warty wszędzie Przecię u niej będzie. Darmo darmo staruchno Tak jej strzezesz pilniuchno I przez zbrojne
po bogáte zbiory Wszedłem do komory. Skárby Zbierom zostáwić Co się tym zwykli báwić Nienáchodzę ná domy Bom nie łotr łákomy. Ani się ćiebie tykąm/ Choć się blisko przymykąm Ale chuć moiá biezy Dla inszy Imprezy. Dyámánty ia prágnę Ieźli nie dasz vkrádnę Wydrę/ gdy nieuproszę Leć wprzod prośbę wnoszę. Czy nie lepiey vprośić Wszák przykłádow masz dosyć Byś iey naybárźiey strzegłá A przećięć by zbiegła. Mátká Dánáey strzeże Wsádźiwszy ią do Wieze Aż ktoś przez mocną kłotkę Náwiedzał śierotkę. Więzisz Ledę Dźiewierzu Aż Iowisz w złotym pierzu Choć strzegą Warty wszędźie Przećię v niey będźie. Dármo dármo stáruchno Ták iey strzezesz pilniuchno Y przez zbroyne
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 196
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
dawała. Nierzucaj na psa sadła/ sprzysłowia mówicie: A czemuż Modnochodne inaczej czynicie? Mniemacie że się z czasem ludzie naprawili; Iżeby się stakowej/ Mody nie gorszyli? Myli cię się: Bo jeśli Święci upadali/ I własnej zgubę duszy/ oczom przyznawali; Cóż o sobie rozumieć mamy pełni złości? Czy nie snadniej wpadniemy/ w Szatańskie chytrości: Ujrzał/ Uriaszowej/ Dawid pierś pieszczoną: Aż odniósł w sercu strzałę z urody puszczoną. Dla widzenia Zuzanny/ Starcy choć szędziwi/ Z Dekretu Daniela/ nie zostali żywi. Rzeczecie? Judyt Święta/ przecię się stroiła? Prawda: lecz z tąd przyczyna śmierci komuś była.
dawałá. Nierzucay ná psá sádłá/ zprzysłowia mowićie: A czemusz Modnochodne ináczey czynićie? Mniemaćie że się z czásem ludźie nápráwili; Iżeby się ztákowey/ Mody nie gorszyli? Myli ćię się: Bo ieśli Swięći vpádáli/ Y własney zgubę duszy/ oczom przyznawáli; Coż o sobie rozumieć mamy pełni złośći? Czy nie snádniey wpádniemy/ w Szátáńskie chytrości: Vyrzał/ Vryaszowey/ Dawid pierś pieszczoną: Aż odniosł w sercu strzałę z vrody puszczoną. Dla widzenia Zuzanny/ Stárcy choć szędźiwi/ Z Decretu Dánielá/ nie zostali żywi. Rzeczećie? Judit Swięta/ przećię się stroiłá? Prawdá: lecz z tąd przyczyna śmierći komuś byłá.
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: A4
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
cóż czynić/ kiedy taka Moda? Odpowiem: Więc o Niebie Modzie myślić szkoda. Zaden sługa nie może dwiema Panom służyć: Gdyż jednemu/ w posługach/ musiałby się dłużyć. Więc/ jeśli niechce Polka/ być mądrą po szkodzie/ Niech że sobie obiera/ będąc na swobodzie. Komu służyć? Czy Bogu? czyli Modzie trzeba? Jeśli z Modą do Piekła/ czy z Bogiem do Nieba. Na cudze sługi/ żaden kosztów nie zwykł tracić: Kto gdzie służy/ tam mu też służbę będą płacić. Mają jeszcze wymówkę/ co się rady stroją; Ze się na ludzkie śmiechy/ zgoła podać boją. Gdyby
coż czynić/ kiedy táka Moda? Odpowiem: Więc o Niebie Modźie myślić szkodá. Záden sługá nie może dwiemá Pánom służyć: Gdyż iednemu/ w posługách/ muśiáłby się dłużyć. Więc/ ieśli niechce Polká/ bydź mądrą po szkodźie/ Niech że sobie obierá/ będąc ná swobodźie. Komu służyć? Czy Bogu? czyli Modźie trzebá? Ieśli z Modą do Piekłá/ czy z Bogiem do Niebá. Na cudze sługi/ żaden kosztow nie zwykł tráćić: Kto gdźie służy/ tám mu też służbę będą płáćić. Máią ieszcze wymowkę/ co się rády stroią; Ze się ná ludzkie śmiechy/ zgołá podáć boią. Gdyby
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678