: A nasz król polski jakim rzemieślnikiem? Przedni snycerz, odpowiem, niezrównany z nikiem. Kto z olszy albo z lipy tak wspaniałe krzyże, Kto orła, herb koronny, w leszczynie wystrzyże? Bo w tych wszytkich przezwiskach i wszytkich tytułach Widzę kanclerze, widzę biskupy w infułach. Kto nadeń dwie buławie do hetmańskiej dłoni, Jednę z wiśnie, a drugą urobi z jabłoni? 28 (F). OSŁA Z MUŁEM KompARATIO
Dlaczego Dawid, bydło wspominając głupie, Muły i konie, osła zapomniał w tej kupie? Podobieństwo, że osieł, imo insze bydła, Może iść bez munsztuku w drogę i wędzidła. Nie z racyj, ale
: A nasz król polski jakim rzemieślnikiem? Przedni snycerz, odpowiem, niezrównany z nikiem. Kto z olszy albo z lipy tak wspaniałe krzyże, Kto orła, herb koronny, w leszczynie wystrzyże? Bo w tych wszytkich przezwiskach i wszytkich tytułach Widzę kanclerze, widzę biskupy w infułach. Kto nadeń dwie buławie do hetmańskiej dłoni, Jednę z wiśnie, a drugą urobi z jabłoni? 28 (F). OSŁA Z MUŁEM COMPARATIO
Dlaczego Dawid, bydło wspominając głupie, Muły i konie, osła zapomniał w tej kupie? Podobieństwo, że osieł, imo insze bydła, Może iść bez munsztuku w drogę i wędzidła. Nie z racyj, ale
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 23
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rzeczy nie szły, Takeś skrzydła opuścił w kampanijej przeszłej? Nie smucić, ale płakać, nie płakać, lecz ryczeć Trzeba, gdy komu przyjdzie tak marnie skaliczeć. O losy nieszczęśliwe, nieżyczliwe wrogi! Oświadczam się przed ludźmi, oświadczam przed bogi, Świadkiem to słońce, które póki swoich koni Lichej Faetonowej nie puściło dłoni, Nie błądziły, wiadomych lecz słuchając ręku, Jeźdźca, lubo na wozie, lub siedział na łęku, Zwykłym do oceanu nosiły gościńcem; Z nieumiejętnym rządcą wszytko poszło młyńcem. Tegoć się i ja dzisia, nieszczęsny, doczekam. Dotąd goniąc chwalebnie, sromotnie uciekam, Zapomniawszy onego pierwszego impetu; Puściłem cug orłowi,
rzeczy nie szły, Takeś skrzydła opuścił w kampanijej przeszłej? Nie smucić, ale płakać, nie płakać, lecz ryczeć Trzeba, gdy komu przyjdzie tak marnie skaliczeć. O losy nieszczęśliwe, nieżyczliwe wrogi! Oświadczam się przed ludźmi, oświadczam przed bogi, Świadkiem to słońce, które póki swoich koni Lichej Faetonowej nie puściło dłoni, Nie błądziły, wiadomych lecz słuchając ręku, Jeźdźca, lubo na wozie, lub siedział na łęku, Zwykłym do oceanu nosiły gościńcem; Z nieumiejętnym rządcą wszytko poszło młyńcem. Tegoć się i ja dzisia, nieszczęsny, doczekam. Dotąd goniąc chwalebnie, sromotnie uciekam, Zapomniawszy onego pierwszego impetu; Puściłem cug orłowi,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 188
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
delfini. Po jeżdżą jąć wysokie Saturnus obłoki, W złoconej karze żenie mordem tchnące smoki. Oj, nie radzę nikomu potykać się z bogi, Mijaj albo z daleka ustępuj im drogi. Słońce jedzie, cztery go, przy orczyku złotem, Empirejskich dzianetów szybkim niesie lotem. Nie twych to, Faetoncie, nie twych dzieło dłoni, Płomienistych u ojca napierać się koni, Garłem nienależytej przypłaciwszy jazdy. To tak Febus; Febe zaś, która rządzi gwiazdy, Rodzona jego siostra, Dianą się mieni, Wprząga cug wiatronogich w swój pojazd jeleni: Tymi się, raz w okrągłej, drugi w szczupłej cerze, Wozi po modrej górnych firmamentów sferze. Precz
delfini. Po jeżdżą jąc wysokie Saturnus obłoki, W złoconej karze żenie mordem tchnące smoki. Oj, nie radzę nikomu potykać się z bogi, Mijaj albo z daleka ustępuj im drogi. Słońce jedzie, cztery go, przy orczyku złotem, Empirejskich dzianetów szybkim niesie lotem. Nie twych to, Faetoncie, nie twych dzieło dłoni, Płomienistych u ojca napierać się koni, Garłem nienależytej przypłaciwszy jazdy. To tak Febus; Febe zaś, która rządzi gwiazdy, Rodzona jego siostra, Dyjaną się mieni, Wprząga cug wiatronogich w swój pojazd jeleni: Tymi się, raz w okrągłej, drugi w szczupłej cerze, Wozi po modrej górnych firmamentów sferze. Precz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 192
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pysźń się, niebo, skąd boginie rodem, Ani się z nami odważaj zawodem: Godniejsze waszej owoców Pomony Ma świat Wenery, Pallady, Junony. Teżeć ze wstydem, dank triumfu pewny, Oddają jabłko niebieskie królewny, I ja się ważę, choć z inszej jabłoni, Serce me, panno, do twej oddać dłoni; A jeśli wzgardzisz, niech żywym, nie złotem, Pod ślicznym wisi twym obrazem wotem, Dokąd go ogień, który kruszy stali, Na twoich usług ołtarzu nie spali. 80 (P). PO SMACZNYM KĄSKU NIE WADZI SIĘ NAPIĆ SMACZNY KĄSEK
Postrzegszy wojewoda, że mu jeden z młodzi, A pachołek nieżadny,
pyszń się, niebo, skąd boginie rodem, Ani się z nami odważaj zawodem: Godniejsze waszej owoców Pomony Ma świat Wenery, Pallady, Junony. Teżeć ze wstydem, dank tryumfu pewny, Oddają jabłko niebieskie królewny, I ja się ważę, choć z inszej jabłoni, Serce me, panno, do twej oddać dłoni; A jeśli wzgardzisz, niech żywym, nie złotem, Pod ślicznym wisi twym obrazem wotem, Dokąd go ogień, który kruszy stali, Na twoich usług ołtarzu nie spali. 80 (P). PO SMACZNYM KĄSKU NIE WADZI SIĘ NAPIĆ SMACZNY KĄSEK
Postrzegszy wojewoda, że mu jeden z młodzi, A pachołek nieżadny,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 237
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ludzi utwierdzając, i tu Często ich szatan zgadza do ich apetytu. Potka się kto z niewiastą albo zając drogę Przeskoczy, już ma pewną nieszczęścia przestrogę. Prawa brew przyjaciela, lewa opak znaczy; Jeśli go oko świerzbi, niechybnie zapłączy. Jeśli w prawym albo mu w lewym uchu dzwoni, Także u obu ręku podrapanie dłoni, Nos cię świerzbi, ktoś umrze; szczkniesz, ktoś cię wspomina; Jeżeli oko skacze, wesoła nowina; Krosta li na języku, pewne obmowisko; Łyżka albo nóż z garści, goście domu blisko. Baby li się na słońcu iszczą, mniszy włóczą, Panny całują, deszcze pewnie świat opłuczą. Tragarze li,
ludzi utwierdzając, i tu Często ich szatan zgadza do ich apetytu. Potka się kto z niewiastą albo zając drogę Przeskoczy, już ma pewną nieszczęścia przestrogę. Prawa brew przyjaciela, lewa opak znaczy; Jeśli go oko świerzbi, niechybnie zapłączy. Jeśli w prawym albo mu w lewym uchu dzwoni, Także u obu ręku podrapanie dłoni, Nos cię świerzbi, ktoś umrze; szczkniesz, ktoś cię wspomina; Jeżeli oko skacze, wesoła nowina; Krosta li na języku, pewne obmowisko; Łyżka albo nóż z garści, goście domu blisko. Baby li się na słońcu iszczą, mniszy włóczą, Panny całują, deszcze pewnie świat opłuczą. Tragarze li,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 405
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i Najady: Niewie ktoby beła Inachus sam/ lecz ona już nie odstąpieła Ojca i sióstr. Nie broni siebie się dotykać/ Niechce i dziwującym Nimfom się umykać. I Starzec Inachus co raz to nad nią postawa/ Urywając różnego ziela jej podawa: A ona niebożątko/ i rąk polizuje/ I mile dłoni Ojca swojego całuje/ Lecz zatrzymać nie mogąc: i gdyby moc miała Mówić co chce/ pewnieby ratunku żądała/ I imieniaby swego swoim nie tajeła/ I nagłego nieszczęścia przygody odkreła. K Literą jednak/ którą nogą wytłoczeła/ Miasto słów w piasku/ dosyć dobrze wyrazieła Żałościwy znak/ ciała swojego odmiany: Co
y Náiády: Niewie ktoby bełá Inachus sam/ lecz oná iuż nie odstąpiełá Oycá y śiostr. Nie broni śiebie się dotykać/ Niechce y dźiwuiącym Nimphom się vmykáć. I Stárzec Ináchus co raz to nád nią postawa/ Vrywaiąc rożnego źiela iey podawa: A oná niebożątko/ y rąk polizuie/ Y mile dłoni Oycá swoiego cáłuie/ Lecz zátrzymáć nie mogąc: y gdyby moc miáłá Mowić co chce/ pewnieby rátunku żądáłá/ Y imięniáby swego swoim nie taiełá/ Y nagłego nieszczęśćia przygody odkrełá. K Literą iednák/ ktorą nogą wytłoczełá/ Miásto słow w piasku/ dosyć dobrze wyráźiełá Záłośćiwy znák/ ćiáłá swoiego odmiány: Co
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 38
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
24.
Łokieć Hebrajski ma calów 20.
Doras albo Palmus, ma w sobie calów - - - 4
Dichas, ma dłoni dwie, calów 8.
Orthodoron. ma calów - 11.
Spithama, to jest Piędź ma calów 12.
Pes, albo Stopa ma wsobie calów 16.
Sesquipes, ma w sobie dłoni 6.
Pygon, albo Pygme zawiera calów w sobie - - 20.
Łokieć Grecki stop pułtrzeci zawiera w sobie.
Łokiec zwyczajny z Schotta Autora pułtory stopy czyni.
Sążeń ma w sobie łokci. 4.
A według drugich łokci 3.
W łokiec wchodzi calów - 24
Dłoni w chodzi w łokieć - 6
Ćwierć ma
24.
Łokieć Hebrayski ma calow 20.
Doras albo Palmus, ma w sobie calow - - - 4
Dichas, ma dłoni dwie, calow 8.
Orthodoron. ma calow - 11.
Spithama, to iest Piędź ma calow 12.
Pes, albo Stopa ma wsobie calow 16.
Sesquipes, ma w sobie dłòni 6.
Pygon, álbo Pygme zawiera calow w sobie - - 20.
Łokieć Grecki stop pułtrzeci zawiera w sobie.
Łokiec zwyczayny z Schotta Autora pułtory stopy czyni.
Sążeń ma w sobie łokci. 4.
A według drugich łokci 3.
W łokiec wchodzi calow - 24
Dłoni w chodzi w łokieć - 6
Cwierć ma
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 159
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
kroków ma w sobie - 1500.
Co uczyni pułtory mile Włoskiej.
Chińskie mile tak dalekie jak głos ludzki dosiągnąć może, zowią je Li,
Asiatici dniami miarkują distantias locorum, mówiąc z tego miejsca do tego trzeba iść albo dzień, albo pułdnia albo kilka dni.
Canna Architectorum, albo miara ma w sobie palmos albo Dłoni 10.
Hibratt, Ziemi miała w sobie u Hebrajczyków łokci - 100
Iter Sabbati miało krok: w sobie 2000
Tyle w Sabasz uiść godziło się żydom. Teste Tirino.
Iugerum, alias Morg według Liviusza, i Tertulliana, miał w zdłuż stop dawnych - 260.
Szerokości miał stop - 120.
Kircher zaś świadczy,
krokow ma w sobie - 1500.
Co uczyni pułtory mile Włoskiey.
Chińskie mile ták dalekie iak głos ludzki dosiągnąć może, zowią ie Li,
Asiatici dniámi miarkuią distantias locorum, mowiąc z tego mieysca do tego trzeba iść albo dzień, albo pułdnia albo kilka dni.
Canna Architectorum, albo miara má w sobie palmos albo Dłoni 10.
Hibratt, Ziemi miała w sobie u Hebrayczykow łokci - 100
Iter Sabbati miało krok: w sobie 2000
Tyle w Sabasz uiść godziło się żydom. Teste Tirino.
Iugerum, alias Morg według Liviusza, y Tertulliana, miał w zdłuż stop dawnych - 260.
Szerokości miał stop - 120.
Kircher zaś swiadczy,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 160
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, gdzie zaraz są Figury Ludzi i bestii zwierząt, do których ciż ludzie podobni, gdzie ich eksplikuje się natura; nie mało i Szentywani Jezuita Węgrzyn, o tejże pisze in Curiosis Selectioribus różnych Scjencyj.
WIESZCZBIARSTWO z Ręki, albo CHIROMANTIA do Astrologii judyciarnej zda się należyć: alias formowanie Koniektur, Prognostyków: Z dłoni ludzkiej, konsyderując na niej linie. albo kryski, załamania, Pagórki; CHIROMANTIA jest dwojaka, Jedna NATURALNA z chropowatości, nierówności, albo też z gładkości, długości, albo krótkości, grubości, z krysek subtelnych na ręce wyrażonych, wewnętrzną człeka penetruje Konstytucję, a z niej umysłu skłonności, życia krótkość lub długość,
, gdzie záraz są Figury Ludzi y bestyi zwierząt, do ktorych ciż ludzie podobni, gdzie ich explikuie się natura; nie mało y Szentywani Iezuita Węgrzyn, o teyże pisze in Curiosis Selectioribus rożnych Scyencyi.
WIESZCZBIARSTWO z Ręki, albo CHIROMANTIA do Astrologii iudiciarney zda się należyć: alias formowanie Koniektur, Prognostykow: Z dłoni ludzkiey, konsyderuiąc ná niey linie. albo kryski, załamania, Pagorki; CHIROMANTIA iest dwoiaká, Iedna NATURALNA z chropowatości, nierowności, albo też z gładkości, długości, albo krotkości, grubości, z krysek subtelnych na ręce wyrażonych, wewnętrzną ćzłeka penetruie Konstytucyę, a z niey umysłu skłonności, życia krotkość lub długość,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 184
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Lukrecyj Ursyny małżonkom napisać kazał, aby tego Świętego depozytu, na miejscu przez owego żołnierza umierającego determinowanym szukano; jakoż tak uuczyniono, ale nie znaleziono. Aż Roku 1557. in 8bri Kapłan dozór mający Kościoła Kalkackiego pod tytułem SS. Korneliusza i Cypriana, znalazł w owym sklepie Świętość ową w skrzyneczce, długiej na pół dłoni, a na cztery palce albo cale wysokiej z wieczkiem puklastym, zaniósł ją do wsi Stabium należącej do Kalkaty o mile od niej, do Pani Magdaleny Strocyj żony P. Flaminiusa, posessorki owych dóbr. Ta z Kapłanem i z Lukrecją ową Ursyną tam będąca wtedy, i Coreczką swoją ośmioletnią Klaryks imieniem, otworzyła tę
Lukrecyi Ursyny małżonkom napisać kazał, aby tego Swiętego depozytu, na mieyscu przez owego żołnierza umieraiącego determinowanym szukano; iakoż tak uucżyniono, ale nie znaleziono. Aż Roku 1557. in 8bri Kapłan dozor maiący Kościoła Kalkackiego pod tytułem SS. Korneliusza y Cypryana, znalazł w owym sklepie Swiętość ową w skrzyneczce, długiey na puł dłoni, á na cztery palce albo cale wysokiey z wieczkiem puklastym, zaniosł ią do wsi Stabium należącey do Kalkaty o mile od niey, do Pani Magdaleny Strocyi żony P. Flaminiusa, possessorki owych dobr. Ta z Kapłanem y z Lukrecyą ową Ursyną tam będąca wtedy, y Coreczką swoią ośmioletnią Klarix imieniem, otworzyła tę
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 104
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754