skop niż sarna, Kiedy z stajnie jelenia albo mi z karmnika Zabitego prowadzą do spiżarnie dzika. A co wszytkim rozkoszom świeckim daje mety (Nic nie są galanteryj pełne gabinety): Myśl bezpieczna, a zawsze przy wesołej cerze. Niechajże zdrów pan siedzi w swoim Belwederze; Mnie tylko zdrowia, kiedym nikomu nie dłużny, Póki Bóg żyć zaznaczył, w mojej trzeba Łużnej, Skąd się do weselszego, kędy wszytkie sadzę Rozkoszy, Belwederu szczęśliwie prowadzę, Gdzie, który w płacz obraca me pociechy, klinu Zbywszy z serca, mój wdzięczny, oglądam cię, synu! 339 (N). STRASZNY BOHATYR NIE KAŻDY KĄSA, CO WĄSAMI
skop niż sarna, Kiedy z stajnie jelenia albo mi z karmnika Zabitego prowadzą do spiżarnie dzika. A co wszytkim rozkoszom świeckim daje mety (Nic nie są galanteryj pełne gabinety): Myśl bezpieczna, a zawsze przy wesołej cerze. Niechajże zdrów pan siedzi w swoim Belwederze; Mnie tylko zdrowia, kiedym nikomu nie dłużny, Póki Bóg żyć zaznaczył, w mojej trzeba Łużnej, Skąd się do weselszego, kędy wszytkie sadzę Rozkoszy, Belwederu szczęśliwie prowadzę, Gdzie, który w płacz obraca me pociechy, klinu Zbywszy z serca, mój wdzięczny, oglądam cię, synu! 339 (N). STRASZNY BOHATYR NIE KAŻDY KĄSA, CO WĄSAMI
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 334
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
uwiązują od drzewa do drzewa w cieniu i tak sypiają.
Kamieni różnych też, które i w nocy, jako ogień, gdy słonecznym upałem bywają zagrzane, świecą, różnego gatunku niewidzianych tam widzieć było.
Różne tam armorum diversi generis, specjałów niemało, muzyk wojskowych, to jest trąb barzo dziwnych. Miedzy innemi jedna była dłużny na dwa sążnie, a kręcona 62v jakoby wężową formą. Druga zaś Egiptów piszczałka mere z kości
człowieczej od kamienia nic nie przerobionej, jeno dziurki porobione, a monsztuczek przyprawiony w jednym końcu, w drugim zaś dziurę przewierciono. O niej tak powiedano, iż królów swoich po śmierci in vim gratitudinis maiores Regni jedzą, ciało
uwiązują od drzewa do drzewa w cieniu i tak sypiają.
Kamieni różnych też, które i w nocy, jako ogień, gdy słonecznym upałem bywają zagrzane, świecą, różnego gatunku niewidzianych tam widzieć było.
Różne tam armorum diversi generis, specjałów niemało, muzyk wojskowych, to jest trąb barzo dziwnych. Miedzy innemi jedna była dłużny na dwa sążnie, a kręcona 62v jakoby wężową formą. Druga zaś Egiptów piszczałka mere z kości
człowieczej od kamienia nic nie przerobionej, jeno dziurki porobione, a monsztuczek przyprawiony w jednym końcu, w drugim zaś dziurę przewierciono. O niej tak powiedano, iż królów swoich po śmierci in vim gratitudinis maiores Regni jedzą, ciało
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 236
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
szkaplerza, gdzie co wiedzieć czyje, Upewniam, że nie świętych, nosi relikwije. Tenże by miał bliźniego, co sam nie chce siebie Dla skępstwa, już w ostatniej ratować potrzebie? Więc sobie życzy sto lat albo dłużej dożyć, A żałuje pieniędzy na zdrowie swe łożyć? Woli chować na pogrzeb, gdzie sukcesor dłużny Więcej wyda na wino niźli na jałmużny. 138. GĘBA MIASTO NALEWKI
Nie mając do posługi chłopca ani dziewki, Z gęby ręce sąsiad mój mył miasto nalewki. Lepiej by, trafi-li się komu je utłuścić, Urynę, a nie wodę z gęby, na nie puścić. Bo nie to człeka maże, co
szkaplerza, gdzie co wiedzieć czyje, Upewniam, że nie świętych, nosi relikwije. Tenże by miał bliźniego, co sam nie chce siebie Dla skępstwa, już w ostatniej ratować potrzebie? Więc sobie życzy sto lat albo dłużej dożyć, A żałuje pieniędzy na zdrowie swe łożyć? Woli chować na pogrzeb, gdzie sukcesor dłużny Więcej wyda na wino niźli na jałmużny. 138. GĘBA MIASTO NALEWKI
Nie mając do posługi chłopca ani dziewki, Z gęby ręce sąsiad mój mył miasto nalewki. Lepiej by, trafi-li się komu je utłuścić, Urynę, a nie wodę z gęby, na nie puścić. Bo nie to człeka maże, co
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 596
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. I tak nalazł rozum i mądrość/ sobie i żenie swojej. Gotischalcus Holen: Ordin: Eremitar. D. Augustini Serm: 43. lit: g. partis Hyemalis. Czas. Przykład I. Utratę czasu potępieni barzo opłakują. Przykł 175.
Niektóry Mnich Clarawalski człowiek stateczny i barzo nabożny/ gdy jednego czasu dłużny nad zwyczaj trwał na modlitwie/ usłyszał głos jakiś mizernie i straszliwie narzekający: prosił Pana aby mu oznajmił coby to było. Odpowiedział mu głos: Jam jest dusza takiego grzesznika/ mianując się/ żałuję i opłakuję potępienie moje. Ale miedzy wszytkimi mękami które cierpię/ jedno jest co mnie i wszytkich potępionych nawięcej do
. Y tak nálazł rozum y mądrosć/ sobie y żenie swoiey. Gotischalcus Holen: Ordin: Eremitar. D. Augustini Serm: 43. lit: g. partis Hyemalis. Czás. PRZYKLAD I. Vtrátę czásu potępieni bárzo opłákuią. Przykł 175.
Niektory Mnich Cláráwálski człowiek státeczny y bárzo nabożny/ gdy iednego czásu dłużny nad zwyczáy trwał ná modlitwie/ vsłyszał głos iakiś mizernie y strászliwie nárzekáiący: prosił Paná áby mu oznáymił coby to było. Odpowiedźiał mu głos: Iam iest duszá tákiego grzeszniká/ miánuiąc sie/ żałuię y opłákuię potępienie moie. Ale miedzy wszytkimi mękámi ktore ćierpię/ iedno iest co mnie y wszytkich potępionych nawięcey do
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 186
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Ledwie z nią zrówna która Monarchini, Gdy swój depozyt w loch podziemny wiezie, W długiej to Polska pamięci zachowa Jak godne kości grzebie MARSZAŁKOWA. Wóz Artemizyj żal rozwiozł po świecie KsIĘŻNA pieniędzmi worki pakowane,
Rozsyła, i to mało u niej przecię Chociaż po Polsce tysiące rozdane, Niechce, ażeby Mąż w czyśćcu był dłużny Skrycie potrzebnym rozdaje jałmużny. Niemasz Kościoła, Klasztora, szpitala, Co by go KsIĘŻNY ręka nie wspomogła. Godziny cierpieć duszy nie pozwala, Politowanie na BOGU wymogła. Własnemi prośby, lubo z sił opadła Gdy trzy dni poszcząc nie piła, nie jadła. Wszystkich nas uczy w KsIĘŻNIE Cnota Pańska. Jak zmarłych MĘŻÓW
Ledwie z nią zrowna ktora Monarchini, Gdy swoy depozyt w loch podziemny wiezie, W długiey to Polska pámięći záchowa Ják godne kości grzebie MARSZAŁKOWA. Woz Artemizyi żal rozwiozł po świecie XIĘŻNA pieniędzmi worki pakowáne,
Rozsyła, y to máło u niey przecię Chociaż po Polszcze tysiące rozdáne, Niechce, ażeby Mąż w czyscu był dłużny Skrycie potrzebnym rozdaie iałmużny. Niemasz Kościoła, Klásztora, szpitála, Co by go XIĘŻNY ręka nie wspomogła. Godziny cierpieć duszy nie pozwála, Politowanie ná BOGU wymogła. Własnemi proźby, lubo z sił opádła Gdy trzy dni poszcząc nie piła, nie iadła. Wszystkich nas uczy w XIĘŻNIE Cnota Pańska. Ják zmárłych MĘŻOW
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 318
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
suknią i na resztę przydłużyć się trzeba. Trudno ma kto wiatrem żyć, trudno chodzić nagi;
Moja rada: zawczasu gotować biesagi. Fora z raju, Adamie! Aż z pana szlachcica Albo drab, albo będzie stywa i kozica. TERPSYCHORE
Kto ręką robić może, niegodzien jałmużny; Kto ma tysiąc intraty, tysiąc złotych dłużny, Jeśli gębie nie ujmie, sam się nie uskromi, Prędko go niespodziane ubóstwo pogromi. Miarą, kot woła, miarą! Kto miary nie strzeże, Im był wyżej postąpił, z wyższej spadnie wieże. Rola sama nie rodzi, robić trzeba pługiem, Z potem chleb po Adamie dostał nam się długiem. Kto nie
suknią i na resztę przydłużyć się trzeba. Trudno ma kto wiatrem żyć, trudno chodzić nagi;
Moja rada: zawczasu gotować biesagi. Fora z raju, Adamie! Aż z pana szlachcica Albo drab, albo będzie stywa i kozica. TERPSYCHORE
Kto ręką robić może, niegodzien jałmużny; Kto ma tysiąc intraty, tysiąc złotych dłużny, Jeśli gębie nie ujmie, sam się nie uskromi, Prędko go niespodziane ubóstwo pogromi. Miarą, kot woła, miarą! Kto miary nie strzeże, Im był wyżej postąpił, z wyższej spadnie wieże. Rola sama nie rodzi, robić trzeba pługiem, Z potem chleb po Adamie dostał nam się długiem. Kto nie
Skrót tekstu: PotLibKuk_I
Strona: 99
Tytuł:
Libusza
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Których się moje wszystkie odwagi nie stały; I to mnie prawie znaczną nakrywa sromotą, Gdy słabą słuzbę z taką przyjmujesz ochotą, Wiem ja dobrze, co Panu powinien poddany; Ze mu ma być z ostatnią krwią żywot oddany, I choćbym to oboje dzisiaj był utracił, Tylkobymbył com winien, com dłużny zapłacił. Król Nie wszyscy ci, których ja znam za swoje sługi, Tak mi powinność czynią, i tak płacą długi, Musi mieć serce wielkie, animusz nie wąski Kto takim dziełem płaci swoje obowiązki; Nie wstydź się tedy chwały dobrze otrzymanej! A teraz nam o swojej daj sprawę wygranej. RODERYK Właśnie pod ten
, Ktorych się moie wszystkie odwagi nie stáły; Y to mnie prawie znáczną nakrywa sromotą, Gdy słábą słuzbę z taką przyimuiesz ochotą, Wiem iá dobrze, co Pánu powinien poddany; Ze mu ma bydź z ostátnią krwią żywot oddány, Y choćbym to oboie dzisiáy był utracił, Tylkobymbył com winien, com dłużny zápłacił. KROL Nie wszyscy ci, ktorych ia znam zá swoie sługi, Ták mi powinność czynią, y ták płácą długi, Muśi mieć serce wielkie, ánimusz nie wąski Kto tákim dziełem płáci swoie obowiąski; Nie wstydź się tedy chwáły dobrze otrzymaney! A teráz nám o swoiey dáy spráwę wygráney. RODERIK Własnie pod ten
Skrót tekstu: CorMorszACyd
Strona: 168
Tytuł:
Cyd
Autor:
Pierre Corneille
Tłumacz:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
Supraśl
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
gdy uprzykrzona, nie masz jej odsieczy. Nie dziw i ten nieborak, że się tak uciszy, Nie dbałby nigdy o dzień, o słońce, gdy słyszy Prośby, groźby, przymówki, na ostatek fuki, Że już mały i respekt przy drzwiach na hajduki, Zwłaszcza szlachta, ci, którym po kilka lat dłużny; Ledwie by mu nie przyszło wypraszać jałmużny, Gdyby wszytkim płacić miał, co mu kto zborgował, Już go znają, już wiecznie w kredycie szwankował. Słudzy szepcą, psi wyją, konie głodem kwiczą, Żona płacze, że dzieci pewnie wydziedziczą: Kędy niebaczny ociec kropi izbę winem, Ony będą zamiatać wągle pod kominem
gdy uprzykrzona, nie masz jej odsieczy. Nie dziw i ten nieborak, że się tak uciszy, Nie dbałby nigdy o dzień, o słońce, gdy słyszy Prośby, groźby, przymówki, na ostatek fuki, Że już mały i respekt przy drzwiach na hajduki, Zwłaszcza szlachta, ci, którym po kilka lat dłużny; Ledwie by mu nie przyszło wypraszać jałmużny, Gdyby wszytkim płacić miał, co mu kto zborgował, Już go znają, już wiecznie w kredycie szwankował. Słudzy szepcą, psi wyją, konie głodem kwiczą, Żona płacze, że dzieci pewnie wydziedziczą: Kędy niebaczny ociec kropi izbę winem, Ony będą zamiatać wągle pod kominem
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 232
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Że jej go na ostatek rozbił o półczoła.
Kredytor: Nie takiejm się wdzięczności spodziewał po tobie, Ale mędrszy drugi raz będę po tej próbie. Nie zawsze mi się kłaniasz, nie zawsze upadasz, Często w ratuszu, często w kościele posiadasz.
Dłużnik: Już mam być niewolnikiem, żem ci był co dłużny, Chociem oddał? Nie chciałbym z rąk twoich jałmużny. A jeśli prawdę przyjdzie powiedzieć nam sobie, Niźli ty mnie, ja lepiej uczyniłem tobie: Tysiąc ci by sta złotych nie urodził w skrzyni. Tameś go włożył, skąd wziął; cóż ci szkodę czyni?
Kredytor: Nie pożyczaj pieniędzy,
, Że jej go na ostatek rozbił o półczoła.
Kredytor: Nie takiejm się wdzięczności spodziewał po tobie, Ale mędrszy drugi raz będę po tej próbie. Nie zawsze mi się kłaniasz, nie zawsze upadasz, Często w ratuszu, często w kościele posiadasz.
Dłużnik: Już mam być niewolnikiem, żem ci był co dłużny, Chociem oddał? Nie chciałbym z rąk twoich jałmużny. A jeśli prawdę przyjdzie powiedzieć nam sobie, Niźli ty mnie, ja lepiej uczyniłem tobie: Tysiąc ci by sta złotych nie urodził w skrzyni. Tameś go włożył, skąd wziął; cóż ci szkodę czyni?
Kredytor: Nie pożyczaj pieniędzy,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 291
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987