jest po różnych lochach ziemi znajdująca się siarka, saletra, kamfora, i inne gorące, tłuste, marglowate, słone, rozrzucone w wnętrznościach ziemi materie. Koniec i pożytek tych podziemnych ogniów z Prowidencyj Boskiej sporządzonych, jest wieloraki. Pierwszy: aby wody morskie z siebie słone, tłuste, ciężkie i nieużyteczne, ponikami i długiemi anfraktami wypływając to w zródłach, to w studniach, to w rzekach, przefiltrowane i przewarzone, ogniem podziemnym, użyteczne się stały do picia i innych potrzeb ludzkich. Drugi: dla alchimii, to jest wyrobienia rozmaitych minerałów, kruszców i sodyn ziemnych. Jako to złota, srebra, miedzi, ołowiu, żelaza, soli
iest po rożnych lochach ziemi znayduiąca się siarka, saletra, kamfora, y inne gorące, tłuste, marglowate, słone, rozrzucone w wnętrznościach ziemi materye. Koniec y pożytek tych podziemnych ogniow z Prowidencyi Boskiey zporządzonych, iest wieloráki. Pierwszy: áby wody morskie z siebie słone, tłuste, ciężkie y nieużyteczne, ponikami y długiemi anfraktami wypływaiąc to w zrodłach, to w studniach, to w rzekach, przefiltrowane y przewarzone, ogniem podziemnym, użyteczne się stały do picia y innych potrzeb ludzkich. Drugi: dla alchimii, to iest wyrobienia rozmaitych minerałow, kruszcow y sodyn ziemnych. Iako to złota, srebra, miedzi, ołowiu, żelaza, soli
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: B2v
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
szwankuje pod mnichem i zemdlone ciało Z chciwą żądzą koniecznie zgadzać się nie chciało. Stary beł koń, zda mi się, że nierychło wstanie: Im mu się barziej przykrzy, tem prędzej ustanie.
L.
Wszytkich dróg szuka, wszytkich sposobów używa, Ale mu nic rzeźwości przedsię nie przybywa. Darmo go coraz ciągnie wodzami długiemi: Po staremu kark trzyma schylony na ziemi. Naostatek mnich usnął przy dziewce uśpionej: Patrzcież nowej przygody dziewki utrapionej! Tak fortuna, gdy kogo podejmie się z bliska, Nierychło z niem swojego przestanie igrzyska.
LI.
Ale mi jeden trzeba wprzód przypadek srogi Powiedzieć wam i z prostej kęs wyboczyć drogi. Jest
szwankuje pod mnichem i zemdlone ciało Z chciwą żądzą koniecznie zgadzać się nie chciało. Stary beł koń, zda mi się, że nierychło wstanie: Im mu się barziej przykrzy, tem prędzej ustanie.
L.
Wszytkich dróg szuka, wszytkich sposobów używa, Ale mu nic rzeźwości przedsię nie przybywa. Darmo go coraz ciągnie wodzami długiemi: Po staremu kark trzyma schylony na ziemi. Naostatek mnich usnął przy dziewce uśpionej: Patrzcież nowej przygody dziewki utrapionej! Tak fortuna, gdy kogo podejmie się z blizka, Nierychło z niem swojego przestanie igrzyska.
LI.
Ale mi jeden trzeba wprzód przypadek srogi Powiedzieć wam i z prostej kęs wyboczyć drogi. Jest
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 160
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z połową Scycji Od Kaukazkich bram na śmierć przyszedł do Indii!
LVIII.
Dla której król Sakrypant zdrowie swe odważył I nad którą lżej i cześć i królestwo ważył, O którą grabia Orland nie raz się zastawił, Dla której rozum stracił i sławę splugawił I dla której wszytek świat z swemi narodami Mieszał się prawie z gruntu długiemi wojnami; A teraz sama jedna zostawszy - mój Boże! - Od nikogo mieć żadnej pomocy nie może.
LXIV.
Gdy ją tak rozbójnicy leżącą zastali, Pierwej ją, niż się ze snu ocknęła, związali I mnicha, choć się na nic nie zszedł, nie odeszli, Ale go z nią pospołu do fusty zanieśli
z połową Scytyej Od Kaukazkich bram na śmierć przyszedł do Indyej!
LVIII.
Dla której król Sakrypant zdrowie swe odważył I nad którą lżej i cześć i królestwo ważył, O którą grabia Orland nie raz się zastawił, Dla której rozum stracił i sławę splugawił I dla której wszytek świat z swemi narodami Mieszał się prawie z gruntu długiemi wojnami; A teraz sama jedna zostawszy - mój Boże! - Od nikogo mieć żadnej pomocy nie może.
LXIV.
Gdy ją tak rozbójnicy leżącą zastali, Pierwej ją, niż się ze snu ocknęła, związali I mnicha, choć się na nic nie zszedł, nie odeszli, Ale go z nią pospołu do fusty zanieśli
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 163
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
czasem go zdrajca zabawiać rozkazał, Aż przyszli na to miejsce, które jem ukazał, Od niego w tył posłani i jeźni i pieszy; Sam się także z trzydziestą drugich z bramy śpieszy. Jako więc wielką knieję i zwierz z każdej strony Okrąża pospolicie myśliwiec uczony, Albo jako rybitwi i ryby i wody Okrążają na Gople długiemi niewody:
LXVI.
Tak wszytkie król fryzyjski drogi zastępuje I żeby nieprzyjaciel nie uciekł, pilnuje. Nie chce inaczej, jedno, że mu żywo przydzie Wręce, i tak rozumie, że mu to wynidzie. Śmiertelnej broni, której na nieprzyjaciele Używał, którą ich tak pozabijał wiele, Nie wziął z sobą, mniemając
czasem go zdrajca zabawiać rozkazał, Aż przyszli na to miejsce, które jem ukazał, Od niego w tył posłani i jeźni i pieszy; Sam się także z trzydziestą drugich z bramy śpieszy. Jako więc wielką knieję i zwierz z każdej strony Okrąża pospolicie myśliwiec uczony, Albo jako rybitwi i ryby i wody Okrążają na Gople długiemi niewody:
LXVI.
Tak wszytkie król fryzyjski drogi zastępuje I żeby nieprzyjaciel nie uciekł, pilnuje. Nie chce inaczej, jedno, że mu żywo przydzie Wręce, i tak rozumie, że mu to wynidzie. Śmiertelnej broni, której na nieprzyjaciele Używał, którą ich tak pozabijał wiele, Nie wziął z sobą, mniemając
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 187
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
orzeł, gdy w górę wysoko wyleci, Upatrując obłowu dla zgłodniałych dzieci, Gdy na gołem kamieniu węża ujźrzy, który Gładzi przeciwko słońcu odnowione skóry, Nie bierze go od głowy, mijając tę stronę, Gdzie żądłem jadowitem świszczy, w mocną śponę, Ale w tył od ogona i macha skrzydłami, Aby go nie okręcił długiemi kołami:
CIV.
Tak on szablą i drzewem nie godzi do gęby, Nie do pysku, który beł uzbrojony w zęby, Ale trafia, bo ją tak snadniej pożyć tuszy, Albo w grzbiet albo w ogon albo między uszy. Jeśli się dziw obróci i on się odskoczy I wcześnie w górę idzie i wcześnie przyskoczy
orzeł, gdy w górę wysoko wyleci, Upatrując obłowu dla zgłodniałych dzieci, Gdy na gołem kamieniu węża ujźrzy, który Gładzi przeciwko słońcu odnowione skóry, Nie bierze go od głowy, mijając tę stronę, Gdzie żądłem jadowitem świszczy, w mocną śponę, Ale w tył od ogona i macha skrzydłami, Aby go nie okręcił długiemi kołami:
CIV.
Tak on szablą i drzewem nie godzi do gęby, Nie do pysku, który beł uzbrojony w zęby, Ale trafia, bo ją tak snadniej pożyć tuszy, Albo w grzbiet albo w ogon albo między uszy. Jeśli się dziw obróci i on się odskoczy I wcześnie w górę idzie i wcześnie przyskoczy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 222
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Chorągwiami Manilard, król norcki, do rady, Tak jako opowiadali, lepszy, niż do zwady; Drugi zaś król prowadził wielki z Tremizeny, Między Afrykanami rycerz wielkiej ceny I wielkiej sławy z męstwa; ci, którzy go znali, Aldzyrdem go imieniem własnem nazywali.
LXX.
Ci dwaj z sarraceńskiemi inszemi wojskami Onę zimę długiemi trawili leżami, Ci bliżej, a ci dalej miasta położeni, Po wsiach i po miasteczkach wkoło rozprószeni, Bo się o Paryż darmo kilkakroć kusiwszy I kilka pod niem szturmów Agramant straciwszy, Nakoniec się namyślił oblężeniem raczej Kusić się oń, dostać go nie mogąc inaczej.
LXXI.
Czego chcąc dowieść, wojsko potężne
Chorągwiami Manilard, król norcki, do rady, Tak jako opowiadali, lepszy, niż do zwady; Drugi zaś król prowadził wielki z Tremizeny, Między Afrykanami rycerz wielkiej ceny I wielkiej sławy z męstwa; ci, którzy go znali, Aldzyrdem go imieniem własnem nazywali.
LXX.
Ci dwaj z sarraceńskiemi inszemi wojskami Onę zimę długiemi trawili leżami, Ci bliżej, a ci dalej miasta położeni, Po wsiach i po miasteczkach wkoło rozprószeni, Bo się o Paryż darmo kilkakroć kusiwszy I kilka pod niem szturmów Agramant straciwszy, Nakoniec się namyślił oblężeniem raczej Kusić się oń, dostać go nie mogąc inaczej.
LXXI.
Czego chcąc dowieść, wojsko potężne
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 266
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mądrości, Z rycerskich dzieł, z dobroci wielkiej zawołany, Od wszystkich poważany i beł miłowany, Od Orlanda na naszę wiarę nawrócony I jego własną ręką zaś potem ochrzczony.
XCVI.
Zastali go, że zamek mocny miał na czoło Kalifowi postawić z Egiptu i wkoło Chce Kalwaryjską górę murami mocnemi I na równe pół mile okrążyć długiemi, Kiedy byli przyjęci od niego z wesołym, Ukazującem wnętrzny znak miłości czołem I od niego z radością wielką prowadzeni I w królewskiem pałacu jego postawieni.
XCVII.
Miasto Karła cesarza rządził i sprawował Jerozolimskie państwo. Tamże mu darował, Będąc wdzięczen ludzkości tak wielkiej, onego Książę Astolf swojego olbrzyma wielkiego, Który za dziesięć koni
mądrości, Z rycerskich dzieł, z dobroci wielkiej zawołany, Od wszystkich poważany i beł miłowany, Od Orlanda na naszę wiarę nawrócony I jego własną ręką zaś potem okrzczony.
XCVI.
Zastali go, że zamek mocny miał na czoło Kalifowi postawić z Egiptu i wkoło Chce Kalwaryjską górę murami mocnemi I na równe pół mile okrążyć długiemi, Kiedy byli przyjęci od niego z wesołem, Ukazującem wnętrzny znak miłości czołem I od niego z radością wielką prowadzeni I w królewskiem pałacu jego postawieni.
XCVII.
Miasto Karła cesarza rządził i sprawował Jerozolimskie państwo. Tamże mu darował, Będąc wdzięczen ludzkości tak wielkiej, onego Książę Astolf swojego olbrzyma wielkiego, Który za dziesięć koni
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 254
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ziemia ruszała się od centrum ku powierzchności podnosząc się i opadając, innych zaś dni trzęsienia były już proste, już horyzontalne to jest ziemia ruszała się nakształt bałwanów morskich do brzegów idących i od nich odbijających się.
W Księstwie Spoletańskim doświadczono, iż trzęsienia następowały silniejsze, gdy nieba część wschodnia, i południowa okryta była obłokami długiemi, i podobnemi do drogi na niebie mlecznej: gdy na słońcu niby przyćmionym ukazywały się linie białe jedne, drugie na przodku białe, czerwone zaś na zachodzie słońca: a po zachodzie odmieniały kolor stając się na odmiany raz sioletowe, drugi raz ciemne. Te były nieomylnemi znakami trzęsienia bliskiego. Dwa słońca znakiem były krótkiego,
ziemia ruszała się od centrum ku powierzchności podnosząc się y opadaiąc, innych zaś dni trzęsienia były iuż proste, iuż horyzontalne to iest żiemia ruszała się nakształt bałwanow morskich do brzegow idących y od nich odbiiaiących się.
W Księstwie Spoletańskim doświadczono, iż trzęsienia następowały silnieysze, gdy nieba część wschodnia, y południowa okryta była obłokami długiemi, y podobnemi do drogi na niebie mleczney: gdy na słońcu niby przyćmionym ukazywały się linie białe iedne, drugie na przodku białe, czerwone zaś na zachodzie słońca: á po zachodzie odmieniały kolor staiąc się na odmiany raz sioletowe, drugi raz ciemne. Te były nieomylnemi znakami trzęsienia bliskiego. Dwa słońca znakiem były krotkiego,
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 156
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Wjeden rozweseliła/ bo już byli zdesperowali: gdyż przez cały czas obleżenia już im było cztery tysiące ludu zginęło. i dla tego ostatni szturm tylko wytrzymac postanowili: na który raz/ różne wynaidowali kunszty: miedzy któremi kazał też Jego Mść. Pan Komendant Parkan żelazny na kształt muru wygotować/ który postanowiono na kolach które długiemi ostremi włóczniami żelaznemi osadził. Obwołano też/ ażeby każdy gospodarz pod gardłem/ swojego lochu od Min Nieprzyjacielskich strzegł. Przeprawiło się tego dnia konnych Turków przez Dynaj 200/ i tam kilka Wiosek zapalili/ ale napadszy nasi znieśli ich/ i sto w Dunaj wpędzili. Nadwieczor/ kilka Min Tureckich znalazłszy nasi/ użyli ich przeciwko
Wieden rozweseliłá/ bo iuż byli zdesperowáli: gdyż przez cáły cżás obleżeniá iuż im było cżtyry tyśiące ludu zginęło. y dla tego ostátni szturm tylko wytrzymác postánowili: ná ktory raz/ rożne wynáidowáli kunszty: miedzy ktoremi kazał też Iego Mść. Pan Commendánt Párkan żelázny ná kształt muru wygotowáć/ ktory postánowiono ná kolách ktore długiemi ostremi włocżniámi żeláznemi osádźił. Obwołano też/ áżeby káżdy gospodárz pod gárdłem/ swoiego lochu od Min Nieprzyiaćielskich strzegł. Przepráwiło sie tego dniá konnych Turkow przez Dynay 200/ y tám kilká Wiosek zápalili/ ále nápadszy náśi zniesli ich/ y sto w Dunáy wpędźili. Nádwiecżor/ kilká Min Tureckich ználaższy náśi/ vżyli ich przeciwko
Skrót tekstu: DiarWied
Strona: Bv
Tytuł:
Diariusz całego obleżenia wiedeńskiego od Turków
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
luna jednego i kun niemasz. - Item. Tamże, na kopcu, działko żelazne, pod nim łoże nowe, okowane żelazem, ale bez kun i lunów.
W tejże bramie Tatarnia na więźnie, u której dobrze opatrzonej tak drzwi, jako i krata, ale drewniane. Drzwi pierwsze, ze dwoma wrzeciądzami długiemi i skoblem wrzeciądzem, ale kłódki niemasz. — W tej bramie kajdan troje, sztab nowych, żelaznych, ośm. — Item sztaba stara, żelazna, ze Lwowa przysłana, jedna. — Hakownic różnych Szufel miedzianych, przy stemplach nowo zrobionych, do dział tych.
Idąc z bramy do pokojów, na schodach poręcze
luna jednego i kun niemasz. - Item. Tamże, na kopcu, działko żelazne, pod nim łoże nowe, okowane żelazem, ale bez kun i lunów.
W tejże bramie Tatarnia na więźnie, u której dobrze opatrzonej tak drzwi, jako i krata, ale drewniane. Drzwi pierwsze, ze dwoma wrzeciądzami długiemi i skoblem wrzeciądzem, ale kłódki niemasz. — W tej bramie kajdan troje, sztab nowych, żelaznych, ośm. — Item sztaba stara, żelazna, ze Lwowa przysłana, jedna. — Hakownic różnych Szufel miedzianych, przy stemplach nowo zrobionych, do dział tych.
Idąc z bramy do pokojów, na schodach poręcze
Skrót tekstu: InwŻółkGęb
Strona: 118
Tytuł:
Inwentarz zamku w Żółkwi
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1671
Data wydania (nie wcześniej niż):
1671
Data wydania (nie później niż):
1671
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973