szafuje zakochawszy cnotę/ Ze swym zaciągnie kosztem jezndą Rotę. Kto dziś wieś zastawił? Żeby poczet stawił? Ujęty sławy pragnieniem Młodzieniec/ Biegł zochotnikiem aże pod Kamieniec. Woli się fantować/ Włości rozmarnować. Tak mniema/ sławy ze dostać przy stole Jak triumfować w zwalczonym Stambole. Woli odzian Lamą Z grzeczną w tąńcu Damą. Podkowką krzesać pawiment Ciosany/ Niżli się w polu podkać z Bissurmany. Powdziewawszy Burki/ Kędy Miejskie Curki. Co gładsze z okna/ patrzają wieczorem/ Jak się tym piszą na burku Ubiorem. Nie od burku burka/ Leć bywa od Turka. Na harcu zdarta/ gdy go kto zwojuje/ Lub ją Pobratym/
száfuie zákocháwszy cnotę/ Ze swym záćiągnie kosztem iezndą Rotę. Kto dźiś wieś zástáwił? Zeby poczet stáwił? Vięty sławy prágnieniem Młodźieniec/ Biegł zochotnikiem áże pod Kámięniec. Woli się fántowáć/ Włośći rozmárnowáć. Ták mniema/ sławy ze dostáć przy stole Iák tryumphowáć w zwalczonym Stámbole. Woli odźiąn Lámą Z grzeczną w tąńcu Dámą. Podkowką krzesáć páwiment Ciosány/ Niżli się w polu podkáć z Bissurmány. Powdźiewawszy Burki/ Kędy Mieyskie Curki. Co głádsze z okná/ pátrzáią wieczorem/ Iák się tym piszą ná burku Vbiorem. Nie od burku burká/ Leć bywá od Turká. Ná hárcu zdárta/ gdy go kto zwoiuie/ Lub ią Pobrátym/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 214
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
za osoba? Uczynił tak: oni Szukając/ natrafili/ krom żadnej pogoni. Stawiona Baba/ sekret/ gdy wydać musiała; Ze to było Panieńskie dksiecię/ powiedziała. Patrzajcież/ jako płodna teraźniejsza Moda! Aleć nie dziw: wszak parą/ chodzą/ do ogroda Według Mody/ Kawaler/ jeden jedzie z Damą/ Cud wielki/ jeśli Dama/ wróci do dom/ samą. Niedotkliwe Panieńskie łóżka/ jak Ołtarze/ Wstydzą się; że dziś na nich siadają po parze. O wielka mądrość Mody; że w to potrafiła/ Aby się sucha słoma/ w ogniu nie paliła! A o Ręku co mówić? To: że
zá osobá? Vczynił ták: oni Szukáiąc/ nátráfili/ krom żádney pogoni. Stawioná Babá/ sekret/ gdy wydáć muśiáłá; Ze to było Pánieńskie dxiećię/ powiedźiáłá. Pátrzáyćież/ iáko płodna teráźnieysza Modá! Aleć nie dźiw: wszák parą/ chodzą/ do ogrodá Według Mody/ Káwáler/ ieden iedźie z Dámą/ Cud wielki/ iesli Dámá/ wroći do dom/ sámą. Niedotkliwe Pánieńskie łożká/ iák Ołtarze/ Wstydzą się; że dźiś ná nich śiadáią po parze. O wielka mądrość Mody; że w to potráfiłá/ Aby się sucha słomá/ w ogniu nie paliłá! A o Ręku co mowić? To: że
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D4v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
jakiej mnie miary ludzie pysznym zową.” „Że ich okiem przenosisz, przenosząc i głową.” „Nie jednym tylko okiem, przeniósłbym obiema, Lecz trudno, rzekszy prawdę, kiedy ich kto nie ma.” 161 (F). DO PANA GOMOLIŃSKIEGO
G[...] mołyś po przezwisku, lecz z tak rzeźwą damą Żeniąc się, patrzaj, żebyś nie był rzeczą samą. 162 (D). ROZUM NA ZŁE OBRÓCONY
Oczywista ślepota i szatańskie czary: Co miał rozum naturze przybierać kantary, Jeśli go gdzie bydlęca pożądliwość kusi, To jeszcze w nią człowieka po niewoli musi. Nie je wół nad apetyt, nie pije koń więcej
jakiej mnie miary ludzie pysznym zową.” „Że ich okiem przenosisz, przenosząc i głową.” „Nie jednym tylko okiem, przeniósłbym obiema, Lecz trudno, rzekszy prawdę, kiedy ich kto nie ma.” 161 (F). DO PANA GOMOLIŃSKIEGO
G[...] mołyś po przezwisku, lecz z tak rzeźwą damą Żeniąc się, patrzaj, żebyś nie był rzeczą samą. 162 (D). ROZUM NA ZŁE OBRÓCONY
Oczywista ślepota i szatańskie czary: Co miał rozum naturze przybierać kantary, Jeśli go gdzie bydlęca pożądliwość kusi, To jeszcze w nię człowieka po niewoli musi. Nie je wół nad apetyt, nie pije koń więcej
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 76
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, nim deszcz lunie z góry. Bogdaj na tym stanęło za twe złości, człecze, Żeć z dziurawego dachu za kołnierz naciecze. 380 (N). NOWA MODA DRUKU
Pachołek, choć mu nieraz bezpieczeństwo ganią, Zawsze się w rzecz lub z panem, lubo wdawał z panią. Mówiliśmy coś z grzeczną damą ode dworu, Aż mój służka, jak tut był, wnet do rozhoworu. Owa, gdy ją chciał w pewnej materyjej ćwiczyć: „Idź precz, boś błazen, i trzech nie umiałbyś zliczyć.” A ów: „Umiem, darmo mnie Waszeć błaznem mieni.” Tu pani, chyżo kretki
, nim deszcz lunie z góry. Bogdaj na tym stanęło za twe złości, człecze, Żeć z dziurawego dachu za kołnierz naciecze. 380 (N). NOWA MODA DRUKU
Pachołek, choć mu nieraz bezpieczeństwo ganią, Zawsze się w rzecz lub z panem, lubo wdawał z panią. Mówiliśmy coś z grzeczną damą ode dworu, Aż mój służka, jak tut był, wnet do rozhoworu. Owa, gdy ją chciał w pewnej materyjej ćwiczyć: „Idź precz, boś błazen, i trzech nie umiałbyś zliczyć.” A ów: „Umiem, darmo mnie Waszeć błaznem mieni.” Tu pani, chyżo kretki
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 162
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Portret mały, Ćwierciowy, Molinosa
144 + Portret na miedzi, in circulo, w złocistych ramkach, z podpisem Princesse de Courlande.
145 + Kupidynek stojący przy kwiatkach, w ramkach snycyrskich, złocistych, jest na miedzi.
146 + Obraz łokciowy, w złocistych ramach, z ekspressją kawaliera, u stołu siedzącego, z damą w karty grający, białogłowa druga na tegoż kawaliera patrzącej.
147 + Obraz łokciowy, z ekspressją ogrodniczki i człeka, na ziemi siedzącego.
148 + Obraz w pozłocistych ramkach, z ekspressją wiewiórki srokatej.
149 + Obrazków para, za szkłem, w ramkach gruszkowych, ćwierciowy, z ekspressją kwiatów w dzbanuszku.
150
Portret mały, Ćwierciowy, Molinosa
144 + Portret na miedzi, in circulo, w złocistych ramkach, z podpisem Princesse de Courlande.
145 + Kupidynek stojący przy kwiatkach, w ramkach snycyrskich, złocistych, jest na miedzi.
146 + Obraz łokciowy, w złocistych ramach, z ekspressją kawaliera, u stołu siedzącego, z damą w karty grający, białogłowa druga na tegoż kawaliera patrzącej.
147 + Obraz łokciowy, z ekspressją ogrodniczki i człeka, na ziemi siedzącego.
148 + Obraz w pozłocistych ramkach, z ekspressją wiewiórki srokatej.
149 + Obrazków para, za szkłem, w ramkach gruszkowych, ćwierciowy, z ekspressją kwiatów w dzbanuszku.
150
Skrót tekstu: InwObrazŻółkGęb
Strona: 178
Tytuł:
Inwentarze obrazów w zamku Żółkiewskim
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1740 a 1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1746
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
co mówi Filo: Ne in re propria erraret, aby był w-rzeczy własnej nie pobłądził. Nawymyślał że by on był sobie tytułów. 5. Jest się i tu czemu zadziwować, że też to Adam nazywał ci zwierzęta, ba i ptastwo; ale nie nazwał ryb. Lecz zwierzęta te łacno było do Adamą przyprowadzić, boć przedcię one świadome świata, na miejscu nie siedzą, wiedzieć się dadzą. ale ryby nie tak, gdy by je tylko z-wody wyjął, aż by one odchodziły, jaka taka usnęła by. To też wy ryby, jako domatorowie, którym się trudno i wychylić, nazwisk, tytułów
co mowi Philo: Ne in re propria erraret, áby był w-rzeczy własney nie pobłądźił. Náwymyślał że by on był sobie tytułow. 5. Iest się i tu czemu zádźiwowáć, że też to Adam názywał ći zwierzętá, bá i ptástwo; ále nie názwał ryb. Lecz zwierzętá te łacno było do Adámą przyprowádźić, boć przedćię one świádome świátá, ná mieyscu nie siedzą, wiedźieć się dádzą. ále ryby nie ták, gdy by ie tylko z-wody wyiął, áż by one odchodźiły, iáka táka vsnęłá by. To też wy ryby, iáko domatorowie, ktorym się trudno i wychylić, nazwisk, tytułow
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 52
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
łasce twej oddaję, I twoim niskim sługą, pokim żyw, zostaję. Którego ty doświadczaj, każąc sobie służyć; Doznasz, że się odmianom żadnym nie da użyć. Twym sługą jest i chce być, i aż poty będzie, Póki mu dni skwapliwa parka nie doprzędzie. 764. Dialog abo rozmowa kawalera z damą.
Kawaler. Już jasne słońce wysoko się wzbiło. Mnie tak ospałym nie wiem co sprawiło, Że leżę dotąd i swemu kochaniu Dniam nie winszował na wdzięcznym świtaniu. Pojdę; co prędzej powetuję tego, Com był omieszkał dla spania długiego. Winszujęć dnia dobrego, śliczna panno moja. Przebacz, że tak nierychło do
łasce twej oddaję, I twoim nizkim sługą, pokim żyw, zostaję. Ktorego ty doświadczaj, każąc sobie służyć; Doznasz, że się odmianom żadnym nie da użyć. Twym sługą jest i chce być, i aż poty będzie, Poki mu dni skwapliwa parka nie doprzędzie. 764. Dialog abo rozmowa kawalera z damą.
Kawaler. Już jasne słońce wysoko się wzbiło. Mnie tak ospałym nie wiem co sprawiło, Że leżę dotąd i swemu kochaniu Dniam nie winszował na wdzięcznym świtaniu. Pojdę; co prędzej powetuję tego, Com był omieszkał dla spania długiego. Winszujęć dnia dobrego, śliczna panno moja. Przebacz, że tak nierychło do
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 241
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
się sam dobrowolnie z pistoletu w Warszawie z takowej okoliczności. Był na edukacji u babki swojej rodzonej, śp. Wielopolskiej, kanclerzynej wielkiej koronnej, i miał dyrektora pijara, księdza Józefa Konarskiego. Ten nie respektując na dystynkcją starosty
grodowego i kapitana mającego chorągiew w wojsku lit., w regimencie ojca swego, za konwersacją z damą jw. kanclerzynej, żadnej cenzurze nie podlegającą, dał plagi śp. staroście mielnickiemu. Co gdy się rozgłosiło po Warszawie i panięta drugie zaczęli z niego żartować, nie mógł znieść tej obelgi i nie chcąc żyć dłużej, śmierć sobie zadał. Pogrzebiony jest u ichmć ks. ks. misjonarzów w Warszawie. Płakałem tego
się sam dobrowolnie z pistoletu w Warszawie z takowej okoliczności. Był na edukacji u babki swojej rodzonej, śp. Wielopolskiej, kanclerzynej wielkiej koronnej, i miał dyrektora pijara, księdza Józefa Konarskiego. Ten nie respektując na dystynkcją starosty
grodowego i kapitana mającego chorągiew w wojsku lit., w regimencie ojca swego, za konwersacją z damą jw. kanclerzynej, żadnej cenzurze nie podlegającą, dał plagi śp. staroście mielnickiemu. Co gdy się rozgłosiło po Warszawie i panięta drugie zaczęli z niego żartować, nie mógł znieść tej obelgi i nie chcąc żyć dłużej, śmierć sobie zadał. Pogrzebiony jest u ichmć ks. ks. misjonarzów w Warszawie. Płakałem tego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 42
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
powtórnie benedixit, ale to niedługo trwało. Znowu poszli do rozwodu. Konsystorz wileński, jak powiedają, za skarbem pociągnął. Dał rozwód. Pakoszowa zamilkła naówczas z apelacją, ale wprędce apellationis, jako to w prawie duchownym idzie, zaniosła manifest. Gdy zaś Sołłohub za indultem biskupa wileńskiego prywatny z Ogińską, wojewodzanką wileńską, damą niegdyś piękną, ale przez dziwactwa matki w lata zaszłą i już po śmierci matki będącą, wziął szlub, tedy owa Kryszpinówną Sołłohubowa udała się w protekcję królowej. Resuscytowała swoją apelacją. Poszła sprawa do Rzymu. Sołłohubowi mieszkać z Ogińską do skończenia sprawy zakazano, a biskup za dany indult był długo in suspensione a divinis.
powtórnie benedixit, ale to niedługo trwało. Znowu poszli do rozwodu. Konsystorz wileński, jak powiedają, za skarbem pociągnął. Dał rozwód. Pakoszowa zamilkła naówczas z apelacją, ale wprędce apellationis, jako to w prawie duchownym idzie, zaniosła manifest. Gdy zaś Sołłohub za indultem biskupa wileńskiego prywatny z Ogińską, wojewodzanką wileńską, damą niegdyś piękną, ale przez dziwactwa matki w lata zaszłą i już po śmierci matki będącą, wziął szlub, tedy owa Kryszpinówną Sołłohubowa udała się w protekcję królowej. Resuscytowała swoją apelacją. Poszła sprawa do Rzymu. Sołłohubowi mieszkać z Ogińską do skończenia sprawy zakazano, a biskup za dany indult był długo in suspensione a divinis.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 149
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
o mil cztery do Poniemunia do szwagra swego Białłozora, wojskiego upickiego, i tam zachorował, dokąd i ja pojechałem, a Straszewicz do swego pojechał domu. W Poniemuniu zastałem marszałka kowieńskiego barzo chorego. Bawiłem się tam blisko tygodnia, czekając na powrót marszałkowej kowieńskiej z siostrą Anną Szczyttówną, kasztelanką mścisławską, estymowanej piękności damą, z Królewca, ale się nie mogąc doczekać, pojechałem w Brzeskie, na sejmik spiesząc poselski.
Zbliżył się zatem i sejmik poselski, który już był ukoncertowany, ażeby Ignacy Sapieha, naówczas podskarbi nadworny lit., potem wojewoda mścisławski, był posłem, a ja jego kolegą. Ale inaczej się stało, bo
o mil cztery do Poniemunia do szwagra swego Białłozora, wojskiego upitskiego, i tam zachorował, dokąd i ja pojechałem, a Straszewicz do swego pojechał domu. W Poniemuniu zastałem marszałka kowieńskiego barzo chorego. Bawiłem się tam blisko tygodnia, czekając na powrót marszałkowej kowieńskiej z siostrą Anną Szczyttówną, kasztelanką mścisławską, estymowanej piękności damą, z Królewca, ale się nie mogąc doczekać, pojechałem w Brzeskie, na sejmik spiesząc poselski.
Zbliżył się zatem i sejmik poselski, który już był ukoncertowany, ażeby Ignacy Sapieha, naówczas podskarbi nadworny lit., potem wojewoda mścisławski, był posłem, a ja jego kolegą. Ale inaczej się stało, bo
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 271
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986