fakcyji, nie znają intraty; Korupcjalnym złotem cnota się ich brzydzi: Ta wyrodków ojczyzny oczywiście wstydzi. Staropolska ojczyzny miłość to sprawuje, Midasowym metalem że jawnie brakuje. Droższa u nich ojczyzna, cnota z wolnościami. Nie traci ich jenijusz glancu chciwościami. Ci są właśnie Niebierscy, parentelą sławni, Onej to Staropolski synowie jej dawni. Ci synowsko a dobrze takim idą zdaniem, Aby Polak Polakom był obrany panem, Żeby kiedy szczęśliwe one to Piastowe Czasy się powracały oraz i Lechowe Imię żeby powstało z grobowca ciemnego, A Orzeł nasz górnego zażył lotu swego. Żeby swe wycieńczałe posilił orlęta, Prawdziwe gniazda swego zgromadził ptaszęta. Za nic u tych postronne
fakcyji, nie znają intraty; Korupcyjalnym złotem cnota się ich brzydzi: Ta wyrodków ojczyzny oczywiście wstydzi. Staropolska ojczyzny miłość to sprawuje, Midasowym metalem że jawnie brakuje. Droższa u nich ojczyzna, cnota z wolnościami. Nie traci ich jenijusz glancu chciwościami. Ci są właśnie Niebierscy, parentelą sławni, Onej to Staropolski synowie jej dawni. Ci synowsko a dobrze takim idą zdaniem, Aby Polak Polakom był obrany panem, Żeby kiedy szczęśliwe one to Piastowe Czasy się powracały oraz i Lechowe Imię żeby powstało z grobowca ciemnego, A Orzeł nasz górnego zażył lotu swego. Żeby swe wycieńczałe posilił orlęta, Prawdziwe gniazda swego zgromadził ptaszęta. Za nic u tych postronne
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 725
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
dwaj tylko, widzą dno tej strugi. 343 (F). DO NOWOŻENIA BRODATEGO
Goliłeś zawsze brodę, jakoś został wdowcem; Ożeniwszy się, skroni odziałeś pokrowcem. Jeśli to dla wniesienia nowej czynisz fozy, Że o brodę nietrudno, biedne świadczą kozy; Jeżeli dla wesela i jakiej uciechy, Przeto i dawni Żydzi zapuszczali wiechy. U nas broda zwyczajnie znakiem jest żałoby, Bo ty ani statku z niej, ani masz ozdoby; Jeśli każesz, powiem ja, nie bojąc się mełki: Zła żona okazją, bracie, tej miotełki. 344 (F). KUCHARZ
Kucharzu, urób bigos, ale to wiedz, jeśli Będzie
dwaj tylko, widzą dno tej strugi. 343 (F). DO NOWOŻENIA BRODATEGO
Goliłeś zawsze brodę, jakoś został wdowcem; Ożeniwszy się, skroni odziałeś pokrowcem. Jeśli to dla wniesienia nowej czynisz fozy, Że o brodę nietrudno, biedne świadczą kozy; Jeżeli dla wesela i jakiej uciechy, Przeto i dawni Żydzi zapuszczali wiechy. U nas broda zwyczajnie znakiem jest żałoby, Bo ty ani statku z niej, ani masz ozdoby; Jeśli każesz, powiem ja, nie bojąc się mełki: Zła żona okazyją, bracie, tej miotełki. 344 (F). KUCHARZ
Kucharzu, urób bigos, ale to wiedz, jeśli Będzie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 146
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pomorski rozszerzy, Choć mu zarznie ofiarą jedynego syna? Toć to wiary natura, że nasz rozum ścina, Toć to chrześcijańskiego zboru fundamenty. A wy: wszytko wierzymy, co Testament święty. Że Bóg ten świat z niczego jednym słowem stworzy, Wierzą z wami i Żydzi, choć to rozum morzy; Stąd ci dawni poganie, nim się Chrystus rodził, I Plato, i Sokrates stąd Boga dochodził. Że Chrystus z martwych powstał, przy tym i my byśmy, I najgorszych chrześcijan umierały schizmy. Wierzcież z nami i dalej, rozumem się samym Nie wiążący, że Jezus był przed Abrahamem, Że kwoli nam w dziewiczy żywot
pomorski rozszerzy, Choć mu zarznie ofiarą jedynego syna? Toć to wiary natura, że nasz rozum ścina, Toć to chrześcijańskiego zboru fundamenty. A wy: wszytko wierzymy, co Testament święty. Że Bóg ten świat z niczego jednym słowem stworzy, Wierzą z wami i Żydzi, choć to rozum morzy; Stąd ci dawni poganie, nim się Chrystus rodził, I Plato, i Sokrates stąd Boga dochodził. Że Chrystus z martwych powstał, przy tym i my byśmy, I najgorszych chrześcijan umierały schizmy. Wierzcież z nami i dalej, rozumem się samym Nie wiążący, że Jezus był przed Abrahamem, Że kwoli nam w dziewiczy żywot
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 215
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Domini, którzy po sławnych wojennych imprezach/ nie tylko murales Civicas, obsidionales Coronas, speciosa honorum insignia, ale torques, phaleras, donativa, aucta stipendia, duplicem annonam żołnierzom darowali. Zwycięzców Hetmanów swoich triumfalnymi wjazdami/ statuis na Kapitolium/ in aede Jovis, in Circo i na teatrach zdobili. Dawali ten honor Żołnierzom dawni Imperatores tytułując się Commilitiones, czym bynamniej nie poniżając powagi swojej/ małą ludzkością populari verbo uśmierzali tumentes animos: znośnie marsowe prace czynili/ ochotę przeciw nieprzyjaciołom zaostrzali. Dopiero się nachylił i szwankować począł Rzym kiedy nieukontentowani Heroes utyskować Poczęli Quis Pauli Quis AEmyliiin ingrata et inimica bonis Civitate similis esse velit. Kiedy ogłoszona jako hasłem
Domini, ktorzy po sławnych woiennych imprezách/ nie tylko murales Civicas, obsidionales Coronas, speciosa honorum insignia, ále torques, phaleras, donativa, aucta stipendia, duplicem annonam żołnierzom dárowáli. Zwyćięzcow Hetmánow swoich tryumfalnymi wiázdami/ statuis ná Kápitolium/ in aede Jovis, in Circo i ná theátrách zdobili. Dawali ten honor Zołnierzom dawni Imperatores tytułuiąc się Commilitiones, czym bynamniey nie poniżáiąc powagi swoiey/ máłą ludzkośćią populari verbo uśmierzáli tumentes animos: znośnie marsowe prace czynili/ ochotę przećiw nieprzyiaćiołom záostrzáli. Dopiero się náchylił i szwánkować począł Rzym kiedy nieukontentowáni Heroes utyskowáć poczeli Quis Pauli Quis AEmyliiin ingrata et inimica bonis Civitate similis esse velit. Kiedy ogłoszona iako hasłem
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 29
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
lekceważy, By go tylko lub żywo lub martwo dostała. Melissa też, co na to cicho pilnowała, Po opuszczonem szuka pałacu powolej, Chcąc tych, co pod jej władzą beli, wziąć z niewolej; Charaktery i znaki wydrożone psuje, Obrazy pali, węzły, wichry rozwięzuje.
XV.
Zaczem przez pole biegli dawni miłośnicy, Którzy, jako się zdało brzydkiej czarownicy, W drzewa, w bydła, w kamienie, w zdroje obróceni, Od Melissy w swą postać beli odmienieni. I wszyscy się udali Rugierowem śladem, Uciekając przed wiedmy rozgniewanej jadem; Zdrowo do Logistylle nakoniec przybyli, Skąd się do Persów, Indów, Greków zaś
lekceważy, By go tylko lub żywo lub martwo dostała. Melissa też, co na to cicho pilnowała, Po opuszczonem szuka pałacu powolej, Chcąc tych, co pod jej władzą beli, wziąć z niewolej; Charaktery i znaki wydrożone psuje, Obrazy pali, węzły, wichry rozwięzuje.
XV.
Zaczem przez pole biegli dawni miłośnicy, Którzy, jako się zdało brzydkiej czarownicy, W drzewa, w bydła, w kamienie, w zdroje obróceni, Od Melissy w swą postać beli odmienieni. I wszyscy się udali Rugierowem śladem, Uciekając przed wiedmy rozgniewanej jadem; Zdrowo do Logistylle nakoniec przybyli, Skąd się do Persów, Indów, Greków zaś
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 151
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i osierocieje; Ujźrzy tułające się w cudzych krajach syny, Wygnane z swego państwa drobniejsze dzieciny U nieprzyjaciół w ręku; ale Bóg za szkodę Stanie i da nakoniec cnocie swą nagrodę.
LXVIII.
Nie mogę żadną miarą pominąć Reiny Z domu aragońskiego przesławnej rodziny, Co cnotą i mądrością minie wszytkie panie, Które chwalą Grekowie dawni i Rzymianie, I nad którą się żadnej nieba nie stawiły Łaskawiej i życzliwiej, bo ją naznaczyły Matką zawołanego pokolenia i ta Z Alfonsem, z Izabellą zrodzi Hipolita.
LXIX.
Nie minę Leonory także zapomnionej, W rózgę pięknego drzewa twojego wszczepionej; A o jej namiestniczce nabliższej co wiedzieć, Coć mam pierwej strony jej
i osierocieje; Ujźrzy tułające się w cudzych krajach syny, Wygnane z swego państwa drobniejsze dzieciny U nieprzyjaciół w ręku; ale Bóg za szkodę Stanie i da nakoniec cnocie swą nagrodę.
LXVIII.
Nie mogę żadną miarą pominąć Reiny Z domu aragońskiego przesławnej rodziny, Co cnotą i mądrością minie wszytkie panie, Które chwalą Grekowie dawni i Rzymianie, I nad którą się żadnej nieba nie stawiły Łaskawiej i życzliwiej, bo ją naznaczyły Matką zawołanego pokolenia i ta Z Alfonsem, z Izabellą zrodzi Hipolita.
LXIX.
Nie minę Leonory także zapomnionej, W rózgę pięknego drzewa twojego wszczepionej; A o jej namiestniczce nabliższej co wiedzieć, Coć mam pierwej strony jej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 290
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
I na mało podobny pław wezdrgnąć się musi. Bo iż przed sobą tę tak wielką ziemię mają, I ci i tamci nazad zawżdy się wracają, I widząc ją tak wielką i tak nazbyt długą, Mniemają, że się łączy z hemisferą drugą.
XXI.
Ale za laty widzę, że Argonautowie I sławniejszy, niż dawni, nowi Tyfizowie Od ostatnich zachodnich granic wyjeżdżają I niewiadome dotąd drogi odkrywają; Drudzy krążą Afrykę i bez żadnych tropów Tak długo naśladują ziemię Etiopów, Aż miną kres, skąd słońce do nas wóz kieruje, Kiedy koziorożcowe znaki zostawuje.
XXII.
I najdują już koniec cugu tak długiego, Przez który się dwie morza różne z
I na mało podobny pław wezdrgnąć się musi. Bo iż przed sobą tę tak wielką ziemię mają, I ci i tamci nazad zawżdy się wracają, I widząc ją tak wielką i tak nazbyt długą, Mniemają, że się łączy z hemisferą drugą.
XXI.
Ale za laty widzę, że Argonautowie I sławniejszy, niż dawni, nowi Tyfizowie Od ostatnich zachodnich granic wyjeżdżają I niewiadome dotąd drogi odkrywają; Drudzy krążą Afrykę i bez żadnych tropów Tak długo naśladują ziemię Etyopów, Aż miną kres, skąd słońce do nas wóz kieruje, Kiedy koziorożcowe znaki zostawuje.
XXII.
I najdują już koniec cugu tak długiego, Przez który się dwie morza różne z
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 335
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
konseruacji Ojczyzny, swoję i Majestatów swych uznawali być konseruacją. Niedaleko chodząc, Pana Ojca i Pana Brata Z. pamięci, niech Jego K. Mość przed się szasy weźmie, których obudwu nieurazały wolne Poddanych głosy, i wolne zdania, bo nas na fundamencie wolności jako i powinnej Panów Weneracjej ugruntowane. Jedenasty. Niegniwali się dawni Królowie o prawdę, i samisz Króla I. Mości Rodzic i Brat, wielcy Królowie & Heroés. I dla tego w Polsce lepiej było niż teraz. Na końcu pokazać list, uczynek, dam jaki, żem sedycje czynił jako mi zadaję.
W ostatku niech mi ukażą list jaki, niech czym probują, żeby
conseruátiey Oyczyzny, swoię y Májestatow swych vznawáli bydź conseruátią. Niedáleko chodząc, Páná Oycá y Páná Bráta S. pámięći, niech Iego K. Mość przed się szásy weźmie, ktorych obudwu nieurazáły wolne Poddánych głosy, y wolne zdánia, bo nas ná fundámenćie wolnośći iáko y powinney Pánow Venerácyey vgruntowáne. Iedenasty. Niegniwáli się dawni Krolowie o prawdę, y samisz Krolá I. Mośći Rodźic y Brát, wielcy Krolowie & Heroés. Y dla tego w Polszcze lepiey było niż teraz. Ná koncu pokazáć list, vczynek, dam iáki, żem sedicye czynił iáko mi zádáię.
W ostátku niech mi vkażą list iáki, niech czym probuią, żeby
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 109
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
i ziemie syn, mąż zuchwały i hardy, i więcej Synów swoich cnotą niżeli swoją sławny. Pisze o nim że miał żonę Azją Nimfę, która mu kilka Synów urodziła, między niemi Prometusa, ta rzeczonego od imienia Greckiego Prometia, co waży opatrzność. Bo ten między innymi był barzo mądry i przemyślny. Temu tedy dawni Poganie przypisowali ulepienie pierwszego człowieka z ziemie wodą rozdziałanej, ale nieostrożnie. Bo jeśli Japetus był i z żoną swoją i z potomstwem w on czas na świecie, tedyć to fałsz jest, żeby Prometeus miał pierwszego człowieka ulepić na podobieństwo Bogom. Niektórzy rozumieją że to Prometeusowi przypisano dla tego, iż on nauką swą i mądrością
y ziemie syn, mąż zuchwáły y hárdy, y więcey Synow swoich cnotą niżeli swoią sławny. Pisze o nim że miał żonę Azyą Nimphę, ktora mu kilká Synow vrodźiłá, między niemi Promethusá, tá rzeczonego od imieniá Graeckiego Promethia, co waży opatrzność. Bo ten między innymi był bárzo mądry y przemyślny. Temu tedy dawni Pogánie przypisowáli vlepienie pierwszego człowieká z źiemie wodą rozdźiałáney, ále nieostrożnie. Bo iesli Iápetus był y z żoną swoią y z potomstwem w on czás ná świećie, tedyć to fałsz iest, żeby Prometheus miał pierwszego człowieká vlepić ná podobieństwo Bogom. Niektorzy rozumieią że to Prometheusowi przypisano dla tego, iż on náuką swą y mądrośćią
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 7
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
wiele rzeczy potrzebnych żywotowi ludzkiemu wymyśliła. Pszenicę i lęczmień, których przedtym ludzie nie znali, które między innemi chwasty rosły, ona naprzód wynalazła. Prawa też, przez któreby sprawiedliwość wszytkim była czyniona, i złości bojaźnią karania były zniesione, ona stanowiła, starając się o uprzątnienie krzywd i gwałtów: i dla tej przyczyny dawni Grekowie, nazwali Isildę prawodawcą, jakoby pierwszą wynależcą Praw. A gdy był potym zabity Osyrys Małżonek Isidy, powiedają że Isis przysięgła nie chodzić za mąż, i tak wdową będąc, sprawiedliwym rządem panowała poddanym, i dobrodziejstwy ku ludziom wszystkim, insze wszystkie Króle przewyższała; za czym też po śmierci swojej chwały Bogom należącej dostąpiła
wiele rzeczy potrzebnych żywotowi ludzkiemu wymyśliłá. Pszenicę y lęczmień, ktorych przedtym ludźie nie znali, ktore między innemi chwasty rosły, oná naprzod wynálázłá. Práwa też, przez ktoreby spráwiedliwość wszytkim byłá czyniona, y złośći boiaźnią karania były znieśione, ona stánowiłá, stáráiąc się o vprzątnienie krzywd y gwałtow: y dla tey przyczyny dawni Graekowie, názwali Isildę práwodawcą, iakoby pierwszą wynależcą Praw. A gdy był potym zabity Osyris Małżonek Isidy, powiedaią że Isis przyśięgłá nie chodźić zá mąż, y ták wdową będąc, spráwiedliwym rządem panowała poddanym, y dobrodźieystwy ku ludźiom wszystkim, insze wszystkie Krole przewyższáłá; zá czym też po śmierći swoiey chwały Bogom należącey dostąpiła
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 44
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638