nich siła była, w nocy straszna, na jawie nic: tak w dzień ostateczny siły wszytkie, które wynosiły pany, i nauczały ich pogardy Boga i ludzi, upadają. Jako sen wstawiających panie w mieście twojem, obraz ich wniwecz obrócisz.
Gdy tedy nieśmiertelny i wielmożny Bóg na odwrót zatrąbi, i twój ziemski panie dech, zawrócony będzie, do ziemie swojej, do ziemie mówię onej, która liche kmiotki z senatorami miesza, i berła z motykami równa; zaraz zaprawdę pokaże się, w jakim błędzie zabawiają się oni, którzy szacują człowieka nie z tego co sam jest, ale czym z wierzchu upiękrzony jest, to jest bogactwy, i
nich siła była, w nocy straszna, na jawie nic: tak w dzień ostateczny siły wszytkie, które wynosiły pany, i nauczały ich pogardy Boga i ludzi, upadają. Jako sen wstawiających panie w mieście twojém, obraz ich wniwecz obrócisz.
Gdy tedy nieśmiertelny i wielmożny Bóg na odwrót zatrąbi, i twój ziemski panie dech, zawrócony będzie, do ziemie swojej, do ziemie mówię onej, która liche kmiotki z senatorami miesza, i berła z motykami równa; zaraz zaprawdę pokaże się, w jakim błędzie zabawiają się oni, którzy szacują człowieka nie z tego co sam jest, ale czym z wierzchu upiękrzony jest, to jest bogactwy, i
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 264
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
popioły z ciebie piekłu oddadzą.
Ale co ma być za krótki czas z każdym tyranem i rozbójnikiem, już się to podobno z tobą stało bezecny Kantemirze, na ten czas gdyś pod Bołszowcem od rycerstwa polskiego zraniony sromotnie uciekał, i plonów ukochanych twoich od Jarosławia, od Przemyśla, od Krosna odbiegał niewstydliwie. Wychodził przeklęty dech z ciebie, i lałeś przeklętą krew twoją po polach, pogańskiemi stopami twoimi poszkaradzonych, po onym ślaku twoim złotym, ślaku ulubionym, posoka twoich komunników płynęła. Niewidzisz krzyża pańskiego za sobą, który cię gromi nieprzyjaciela swego, a dodaje serca wielkiego, rycerstwu chrześcijańs jemu przeciwko tobie? Christus te hoc vulnere,
popioły z ciebie piekłu oddadzą.
Ale co ma być za krótki czas z każdym tyranem i rozbójnikiem, już się to podobno z tobą stało bezecny Kantemirze, na ten czas gdyś pod Bołszowcem od rycerstwa polskiego zraniony sromotnie uciekał, i plonów ukochanych twoich od Jarosławia, od Przemyśla, od Krosna odbiegał niewstydliwie. Wychodził przeklęty dech z ciebie, i lałeś przeklętą krew twoją po polach, pogańskiemi stopami twoimi poszkaradzonych, po onym ślaku twoim złotym, ślaku ulubionym, posoka twoich komunników płynęła. Niewidzisz krzyża pańskiego za sobą, który cię gromi nieprzyjaciela swego, a dodaje serca wielkiego, rycerstwu chrześciańs iemu przeciwko tobie? Christus te hoc vulnere,
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 264
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
straszne trucizny Króciły nam wiek bez tego nieżyzny, Żeś i ty naszym latom, brzydkie ziele, Musiało kresu uszczerbić tak wiele! Któż by twą brzydkość godnie i gotowy Jad zganił, i dym posłany do głowy? Taka zaraza z piekielnej otchłani Bucha, której zwierz ani minie, ani Żywo przeleci ptak, której żarliwy Dech drzewa suszy i wypala niwy; Taki i w piekle smród bardziej nad wszytkie Męki skazanych trapi dusze brzydkie. Smrodliwe ziele, o ziele śmiertelne, Tyś nad zaduchy szkodliwsze piekielne, Nad arszeniki, i twój dym szkarady Przechodzi zmyślnych aptek włoskich jady! O straszne głowy — nie głowy, lecz kadzi Szockie, których ten
straszne trucizny Króciły nam wiek bez tego nieżyzny, Żeś i ty naszym latom, brzydkie ziele, Musiało kresu uszczerbić tak wiele! Któż by twą brzydkość godnie i gotowy Jad zganił, i dym posłany do głowy? Taka zaraza z piekielnej otchłani Bucha, której zwierz ani minie, ani Żywo przeleci ptak, której żarliwy Dech drzewa suszy i wypala niwy; Taki i w piekle smród bardziej nad wszytkie Męki skazanych trapi dusze brzydkie. Smrodliwe ziele, o ziele śmiertelne, Tyś nad zaduchy szkodliwsze piekielne, Nad arszeniki, i twój dym szkarady Przechodzi zmyślnych aptek włoskich jady! O straszne głowy — nie głowy, lecz kadzi Szockie, których ten
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 356
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
na swoje sługi ściąga ręce i one, nimi napełnione, ściska, że jak jagody bywają stłoczone. Tu, wzdychając, dech puszcza, a zaś w różne strony rzuca dusze na ogień on nieugaszony. A tu nowe płomienie po piekle powstają, co – jakom rzekł – smrodliwe z studnie wypadają. A gdy znowu dech wraca od siebie puszczony, pożera wszytkie dusze smok nienasycony, które z ogniem do jego paszczęki wpadają. Te zaś, co jego zęby i ksieniec mijają, ogona swego siecze ostrymi brzytwami, dusze nędzne katując pospołu z czartami. I tak mordując inszych, sam bywa dręczony nad insze wszytkie duchy, smok on potępiony. Tedy
na swoje sługi ściąga ręce i one, nimi napełnione, ściska, że jak jagody bywają stłoczone. Tu, wzdychając, dech puszcza, a zaś w różne strony rzuca dusze na ogień on nieugaszony. A tu nowe płomienie po piekle powstają, co – jakom rzekł – smrodliwe z studnie wypadają. A gdy znowu dech wraca od siebie puszczony, pożera wszytkie dusze smok nienasycony, które z ogniem do jego paszczeki wpadają. Te zaś, co jego zęby i ksieniec mijają, ogona swego siecze ostrymi brzytwami, dusze nędzne katując pospołu z czartami. I tak mordując inszych, sam bywa dręczony nad insze wszytkie duchy, smok on potępiony. Tedy
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 100
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
/ i w swych sprawach osłabiały/ rozgrzewa i posila. (Turn.) Kolice.
Kolikę i morzenie w Trzewach z zimnej przyczyny układa/ Nasienie z korzeniem w winie pijąc. Kurczom.
Kurcze i pokrzywione leczy/ nasienie warząc a pijąc/ albo prochem go używając. Krztaniu zostrzałemu.
Krztań w garle/ przez którą dech idzie wychędaża zostrzały. Głos gładki czyni/ Sok tego ziela pijąc. Toż też Serce uwesela.
Serce frasowliwe i smętne uwesela: Kaszlącem.
Kaszel zimny leczy. Kamieniu.
Na kamień/ jest doświadczonym lekarstwem z mięsem kozim/ nasienie i korzenie jego warząc/ a polewkę z kwintą Rakowek/ miałko utartych/ ciepło na
/ y w swych spráwách osłábiáły/ rozgrzewa y pośila. (Turn.) Kolice.
Kolikę y morzenie w Trzewách z źimney przyczyny vkłáda/ Naśienie z korzeniem w winie piiąc. Kurczom.
Kurcze y pokrzywione leczy/ naśienie wárząc á piiąc/ álbo prochem go vżywáiąc. Krztániu zostrzáłemu.
Krztań w gárle/ przez ktorą dech idźie wychędaża zostrzáły. Głos głádki czyni/ Sok tego źiela piiąc. Toż też Serce vwesela.
Serce frásowliwe y smętne vwesela: Kászlącem.
Kászel źimny leczy. Kámieniu.
Ná kámień/ iest doświadczonym lekárstwem z mięsem koźim/ nasienie y korzenie iego wárząc/ á polewkę z kwintą Rákowek/ miáłko vtártych/ ćiepło ná
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 136
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
dać temu przez się wyschnąć. Tak będzie Sól. Może też pospolitszym sposobem/ z tego ziela i korzenia jego być czyniona/ jako się na wielu innych miejscach/ o tychże solach z ziół/ powiedziało. Sal. Moc i skutki Ekstraktu. Piszczałce w garle i Odetchom.
Piszczałce w garle/ przez którą dech i głos wychodzi: Także odetchom wszytkim jest użyteczny. Tymże sposobem Wątrobie
Wątrobie. Ślezionie
Ślezionie/ używając go każdy poranek/ przez pięć dni/ porządnie po łyżce/ z dziewiącią kropli olejku z Koperwaseru: abowiem ich zamulenia otwiera/ i wywodzi. Mózgu.
Mózg/ i wszystkę głowę/ z zbytnich wilgotności wychędaża
dáć temu przez się wyschnąć. Ták będźie Sol. Może też pospolitszym sposobem/ z tego źiela y korzeniá ieg^o^ być czyniona/ iáko sie ná wielu inych mieyscách/ o tychże solách z źioł/ powiedźiáło. Sal. Moc y skutki Extráktu. Pisczałce w gárle y Odetchom.
Pisczałce w gárle/ przez ktorą dech y głos wychodźi: Tákże odetchom wszytkim iest vżyteczny. Tymże sposobem Wątrobie
Wątrobie. Sleźionie
Sleźionie/ vżywáiąc go káżdy poránek/ przez pięć dni/ porządnie po łyszce/ z dźiewiąćią kropli oleyku z Koperwáseru: ábowiem ich zámulenia otwiera/ y wywodźi. Mozgu.
Mozg/ y wszystkę głowę/ z zbytnich wilgotnośći wychędaża
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 176
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
/ albo wyżymania tego Soku przystąpić. Także go w Moździerzu tłuką. Inni/ twarz i oczy zakrywają/ gdy go czynią. Succus estract^o^ Alchimistarum more. Tegoż Soku wyciągnienia sposób Alchimijskim obyczajem.
Ten nietylko do wszetecznej cielesności służy/ ale ma inne wielkie a znamienite skutki/ jako Płucom. Piszczeli/ przez którą dech idzie. Tchu/ i Płucom. Piszczelom Tchu. Głosu.
Głosu/ Flegmą gęstą lipką napełnione wychędaża/ a od zatkania wolne czyni. Zaczym Suchotnem
Suchoty mającym/ jest wielkim ratunkiem/ biorąc go do tego wszystkiego przez dniu sześćdziesiąt porządnie po wieczerzy/ na raz trzydzieści kropli/ usta pierwej wychędożywszy/ i wypłokawszy dobrze wodką
/ álbo wyżymánia tego Soku przystąpić. Tákże go w Możdżerzu tłuką. Ini/ twarz y oczy zákrywáią/ gdy go czynią. Succus estract^o^ Alchimistarum more. Tegoż Soku wyćiągnienia sposob Alchimiyskim obyczáiem.
Ten nietylko do wszeteczney ćielesności służy/ ále ma ine wielkie á známienite skutki/ iáko Płucom. Pisczeli/ przez ktorą dech idźie. Tchu/ y Płucom. Pisczelom Tchu. Głosu.
Głosu/ Flágmą gęstą lipką nápełnione wychędaża/ á od zátkánia wolne czyni. Záczym Suchotnem
Suchoty máiącym/ iest wielkim rátunkiem/ biorąc go do tego wszystkiego przez dniu sześćdźieśiąt porządnie po wieczerzy/ ná raz trzydźiesći kropli/ vstá pierwey wychędożywszy/ y wypłokawszy dobrze wodką
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 185
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
człowiek, jednym oddychając, inne świeże w siebie ciągnąc. Więc zgniłe i jadowite powietrze płuca, serce, krew, i inne członki zarażając, humory alterując, o chorobę i śmierć przyprawuje. Człowiek zaś zdrowy na godzinę oddycha razy. 4450. na dzień 106800. Jako i puls arteryj tyleż razy wybija.
6to. Dech ludzki lub zwierzęcia zuft wypadający jest na kształt mgły grubej, para jego zimie w szron się obraca na wąsach i brodzie. Iż para mając w sobie wiele wilgoci, mrozem ścisniona krzepnie. Toż się dzieje gdy zimie okna marzną i lodowacieją.
7mo. Z jednej gęby ciepło i zimno idzie. Gdy chuchniesz ciepłą aurę
człowiek, iednym oddychaiąc, inne swieże w siebie ciągnąc. Więc zgniłe y iádowite powietrze płuca, serce, krew, y inne członki zarażáiąc, chumory alteruiąc, o chorobę y śmierć przypráwuie. Człowiek zaś zdrowy ná godzinę oddycha razy. 4450. ná dzień 106800. Jáko y puls arteryi tyleż razy wybiia.
6to. Dech ludzki lub zwierzęcia zuft wypadáiący iest ná kształt mgły grubey, para iego zimie w szron się obraca ná wąsach y brodzie. Jż para maiąc w sobie wiele wilgoci, mrozem ścisniona krzepnie. Toż się dzieie gdy zimie okna marzną y lodowácieią.
7mo. Z iedney gęby ciepło y zimno idzie. Gdy chuchniesz ciepłą aurę
Skrót tekstu: BystrzInfElem
Strona: T2
Tytuł:
Informacja elementarna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
fizyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
? Niż się dom obali muszą węgły i inne wiązania się rozrywać, a stąd przed obaleniem trzask bywa. 23. Czemu niemowlęta mówić nie mogą? Częścią że językiem władnąć dobrze nie mogą, częścią że się jeszcze nie nauczyły mówić. 24. Czemu niektórzy nie mogą głośno wołać? Piszczałka nie daje głośnego dźwięku kiedy mały dech w nie idzie, tak też i tacy ludzie mało wiatru przez gardło jak piszczałkę przepuszczają, że płuce małe, albo twarde które się nie mogą rozciągnąć i wiele z siebie wiatru wydać mają. 25. Czemu gdy sucha piszczałka, głos ma lepszy? Głos lepszy czyni powietrze albo wiatr gdy się odbija, a od suchego
? Niż się dom obáli muszą węgły y inne wiązaniá się rozrywáć, á ztąd przed obáleniem trzask bywá. 23. Czemu niemowlęta mowić nie mogą? Częśćią że ięzykiem włádnąć dobrze nie mogą, częśćią że się ieszcze nie náuczyły mowić. 24. Czemu niektorzy nie mogą głosno wołáć? Piszczałká nie dáie głosnego dzwięku kiedy máły dech w nie idzie, ták też y tácy ludzie máło wiátru przez gárdło iák piszczałkę przepuszczaią, że płuce małe, álbo twárde ktore się nie mogą rośćiągnąć y wiele z śiebie wiátru wydáć máią. 25. Czemu gdy sucha piszczałká, głos ma lepszy? Głos lepszy czyni powietrze álbo wiátr gdy się odbiiá, á od suchego
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 210
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
bolami/ Na ranę sobie parzył a kij gryzł zebami: Tenże mocą ochwiawszy na wsze strony/ wytrwał Ze grzbieta z ciężką biedą/ grot się w kościach przyrwał. Tedy jak się spiknęła świeża z zwyczajnemi Jady/ przyczyna; gardła żełami pełnemi Naszły: brzydka paszczęka białę piany roni. Ziemia głośno łuskami oczosana dzwoni: Dech zioła jadem szczoki piekielnej zabija. sam/ to w kłąb niezmierzony zatokiem się zwija: To i prościejszy drzewa najwyższego stawa: To się jak nagły potok/ okrutnie podawa/ I sobie las wadzący piersiami rozbada. Kadm na krok ustępując lwią się skorą składa/ A straszne szczoki sztychem nadstawionym zraża. I już z jadowietego posoka
bolámi/ Ná ranę sobie párzył á kiy gryzł zebámi: Tenże mocą ochwiawszy ná wsze strony/ wytrwał Ze grzbietá z ćiężką biedą/ grot się w kośćiách przyrwał. Tedy iák się spiknęłá świeża z zwyczáynemi Iády/ przyczyná; gárdłá żełámi pełnemi Nászły: brzytka paszczęká białę piány roni. Ziemiá głośno łuskámi oczosána dzwoni: Dech źiołá iádem szczoki piekielney zábiia. sam/ to w kłąb niezmierzony zátokiem się zwiia: To y prośćieyszy drzewá naywyższego stawa: To się iák nagły potok/ okrutnie podawa/ Y sobie las wádzący pierśiámi rozbada. Kadm ná krok vstępuiąc lwią się skorą skłáda/ A strászne szczoki sztychem nádstáwionym zraża. Y iuz z iádowietego posoká
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 56
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636