Adamowej winy? Adam w niej, żeby z dziećmi sam co jeść miał, grzebie; Chłop dla kogo inszego robi, nie dla siebie. Rad by w ziemię, gdy każą do dwora, zagrzebał, Bo się będzie gąsiora, będzie kijów się bał. Niesie duszę, bo kości wyglądają z skory, Żeby księdzu decymę, królowi pobory I panu czynsz zapłacić. Więc go trzeba zabić, Bo nie masz co, krom dzieci wygłodzonych, grabić. Niejeden się też wiesi; woli na powrozie Niż mrzeć od bicia abo w gąsiorze na mrozie. 234. CO INSZEGO OSIEŁ, CO INSZEGO PAN JEGO NIESIE
W gonty włożywszy Rusin wiózł trzy beczki
Adamowej winy? Adam w niej, żeby z dziećmi sam co jeść miał, grzebie; Chłop dla kogo inszego robi, nie dla siebie. Rad by w ziemię, gdy każą do dwora, zagrzebał, Bo się będzie gąsiora, będzie kijów się bał. Niesie duszę, bo kości wyglądają z skory, Żeby księdzu decymę, królowi pobory I panu czynsz zapłacić. Więc go trzeba zabić, Bo nie masz co, krom dzieci wygłodzonych, grabić. Niejeden się też wiesi; woli na powrozie Niż mrzeć od bicia abo w gąsiorze na mrozie. 234. CO INSZEGO OSIEŁ, CO INSZEGO PAN JEGO NIESIE
W gonty włożywszy Rusin wiózł trzy beczki
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 135
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bolą uszy, Wziąć z pola krwawej swojej prace, choć wysuszy, Póki jej ksiądz nie wytknie, póki nie przeliczy; I częstokroć w gnój pójdzie dla owej wytyczy. Często, dla kasze dzieciom i kawałka chleba, Własną swoję pracą kraść oraczowi trzeba. Po staremu (cnotliwych nie kładę w to księży), Wziąwszy decymę — ślub, krzest i grób mu spienięży. Pokój mają cnotliwi od takiej przywary, W tym tylko winni, że złych puszczają bez kary. 43. CELIBAT
Źle być samem człekowi, Bóg to mówić raczy; Czemuż tedy apostoł rozumie inaczej, Pisząc o tym, że dobrze. Jakoż, pytam, Bogu
bolą uszy, Wziąć z pola krwawej swojej prace, choć wysuszy, Póki jej ksiądz nie wytknie, póki nie przeliczy; I częstokroć w gnój pójdzie dla owej wytyczy. Często, dla kasze dzieciom i kawałka chleba, Własną swoję pracą kraść oraczowi trzeba. Po staremu (cnotliwych nie kładę w to księży), Wziąwszy decymę — ślub, krzest i grób mu spienięży. Pokój mają cnotliwi od takiej przywary, W tym tylko winni, że złych puszczają bez kary. 43. CELIBAT
Źle być samem człekowi, Bóg to mówić raczy; Czemuż tedy apostoł rozumie inaczej, Pisząc o tym, że dobrze. Jakoż, pytam, Bogu
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 252
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mi kto porządek miedzy heretyki. Ukażże mi, gdzie też co z miłości uczynią? Przyznasz mi ich ze wszech miar łotrowską jaskinią. Nie tylko by z miłości Pana Boga chwalić, Ale wszystki kościoły by mogli obalić! Ipsa conteret caput tuum
Tylko to, że rozdają wżdy elemozynę, Ale też na to wzięli kapłanom decymę. Do tego wiele skarbów kościelnych złupili, Tu znać, jaką ku Bogu miłość obrócili. Jego własną sukienkę jeszcze z niego łupią, To jest boską naturę, swoją mową głupią. Z matki jego panieństwo gwałtownie zdzierają, Świętych bluźnią i wiarę, Pismo wywracają. Więc jeszcze naczyniwszy tej desperacyjej, Ustawnie chcą dopinać konfederacyjej,
mi kto porządek miedzy heretyki. Ukażże mi, gdzie też co z miłości uczynią? Przyznasz mi ich ze wszech miar łotrowską jaskinią. Nie tylko by z miłości Pana Boga chwalić, Ale wszystki kościoły by mogli obalić! Ipsa conteret caput tuum
Tylko to, że rozdają wżdy elemozynę, Ale też na to wzięli kapłanom decymę. Do tego wiele skarbów kościelnych złupili, Tu znać, jaką ku Bogu miłość obrócili. Jego własną sukienkę jeszcze z niego łupią, To jest boską naturę, swoją mową głupią. Z matki jego panieństwo gwałtownie zdzierają, Swiętych bluźnią i wiarę, Pismo wywracają. Więc jeszcze naczyniwszy tej desperacyjej, Ustawnie chcą dopinać konfederacyjej,
Skrót tekstu: SynMinKontr
Strona: 201
Tytuł:
Synod ministrów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968