. 80 (P). PO SMACZNYM KĄSKU NIE WADZI SIĘ NAPIĆ SMACZNY KĄSEK
Postrzegszy wojewoda, że mu jeden z młodzi, A pachołek nieżadny, jejmości dochodzi, Pomście i kwoli domu swojego ohydzie Zagniewany utopić rozkazał go w Nidzie. Ten, widząc panią w oknie, kiedy go już wiodą: „Zmiłuj się, dobrodziejko, nad moją urodą! A przynajmniej, jeśli już ginąć, niechże człeczem, Nie psim kształtem, nie wodą, lecz umieram mieczem. Proszę, przyczyń się za mną z swego obowiązku.” „Idźcie, po smacznym napić nie wadzi się kąsku.” 81 (P). GDZIE SIĘ MNIEJ SPODZIEWASZ,
. 80 (P). PO SMACZNYM KĄSKU NIE WADZI SIĘ NAPIĆ SMACZNY KĄSEK
Postrzegszy wojewoda, że mu jeden z młodzi, A pachołek nieżadny, jejmości dochodzi, Pomście i kwoli domu swojego ohydzie Zagniewany utopić rozkazał go w Nidzie. Ten, widząc panią w oknie, kiedy go już wiodą: „Zmiłuj się, dobrodziejko, nad moją urodą! A przynajmniej, jeśli już ginąć, niechże człeczem, Nie psim kształtem, nie wodą, lecz umieram mieczem. Proszę, przyczyń się za mną z swego obowiązku.” „Idźcie, po smacznym napić nie wadzi się kąsku.” 81 (P). GDZIE SIĘ MNIEJ SPODZIEWASZ,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 237
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i Monacha Makariusa/ wstąpiła i do Komnaty/ w której się modlitwy odprawują; w tej Akafist ku tejże Królowej Niebieskiej Jeromonach Dionisi tego czasu śpiewał z nabożnością: Makary lubo przeląkł się barzo/ atoli przecię przyszedszy w siebie/ porwie się przystojnej Dobrodziejce swojej do ziemie czołem pokłon uczyni/ i pocznie: Patronko moja/ Dobrodziejko moja/ Pani moja (jako on Paweł idący do Damasku) co mi rozkazujesz słudze twemu/ jestem Zakonnik grzeszny/ jeślim co wysłudze twemu/ jestem Zakonnik grzeszny/ jeślim co wykroczył w tym uslugowaniu moim/ przebacz nieprawości moje/ i grzechy moje/ która jedyna możesz sczerniałe ubiel: Pani lepak ruszy slugę swego
y Monáchá Mákáriusá/ wstąpiłá y do Komnáty/ w ktorey się modlitwy odpráwuią; w tey Akáfist ku teyże Krolowey Niebieskiey Ieromonách Dionisi tego czásu śpiewał z nabożnośćią: Mákáry lubo przeląkł się bárzo/ átoli przecię przyszedszy w śiebie/ porwie się przystoyney Dobrodźieyce swoiey do źiemie czołem pokłon vczyni/ y pocznie: Pátronko moiá/ Dobrodźieyko moiá/ Páni moiá (iáko on Páweł idący do Dámásku) co mi roskázuiesz słudze twemu/ iestem Zakonnik grzeszny/ ieslim co wysłudze twemu/ iestem Zakonnik grzeszny/ ieslim co wykroczył w tỹ vslugowániu moim/ przebácz niepráwośći moie/ y grzechy moie/ ktora iedyna możesz zczerniáłe vbiel: Páni lepák ruszy slugę swego
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 190.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
na czas przejedzie, dobre wychowanie i błogosławieństwo rodzicielskie ma Bóg w każdym uszczyrbku i niebezpieczeństwie pod ręką łaskawie, jako o tym napisano: Od inkaustu litery i sztychy, A od farb pozór biorą kopersztychy, Ale z niecnoty nie weźmie nic człowiek, Byle tylko był godzien Boskich powiek. OBYCZAJ SŁUŻBY WOJSKOWEJ
– Kłaniam, Mcia Dobrodziejko, i w dobrach WMć Pani kładę krydkę na znak rotmistrza mojego.
– Zmiłuj się, Mci Bracie, nie czyń tego. Jestem sierota pozostała męża w wojsku zasłużonego.
– Co było, a nie jest, nie piszemy w rejestr, Mcia Dobrodziejko. A kędyż się żołnierz pożywi, jeżeli nie u wdowy, u
na czas przejedzie, dobre wychowanie i błogosławieństwo rodzicielskie ma Bóg w każdym uszczyrbku i niebezpieczeństwie pod ręką łaskawie, jako o tym napisano: Od inkaustu litery i sztychy, A od farb pozór biorą kopersztychy, Ale z niecnoty nie weźmie nic człowiek, Byle tylko był godzien Boskich powiek. OBYCZAJ SŁUŻBY WOJSKOWEJ
– Kłaniam, Mcia Dobrodziejko, i w dobrach WMć Pani kładę krydkę na znak rotmistrza mojego.
– Zmiłuj się, Mci Bracie, nie czyń tego. Jestem sierota pozostała męża w wojsku zasłużonego.
– Co było, a nie jest, nie piszemy w rejestr, Mcia Dobrodziejko. A kędyż się żołnierz pożywi, jeżeli nie u wdowy, u
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 280
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
tylko był godzien Boskich powiek. OBYCZAJ SŁUŻBY WOJSKOWEJ
– Kłaniam, Mcia Dobrodziejko, i w dobrach WMć Pani kładę krydkę na znak rotmistrza mojego.
– Zmiłuj się, Mci Bracie, nie czyń tego. Jestem sierota pozostała męża w wojsku zasłużonego.
– Co było, a nie jest, nie piszemy w rejestr, Mcia Dobrodziejko. A kędyż się żołnierz pożywi, jeżeli nie u wdowy, u sieroty.
– Ach, dlaboga, płeć i stan takowe respektu potrzebują, dziatki komizeracji, ubogie poddaństwo protekcji i żalu, a jakoż sierota bez tego nie zaginę?
– Do mnie czynić, co każą, do komendy respekta należą.
– A
tylko był godzien Boskich powiek. OBYCZAJ SŁUŻBY WOJSKOWEJ
– Kłaniam, Mcia Dobrodziejko, i w dobrach WMć Pani kładę krydkę na znak rotmistrza mojego.
– Zmiłuj się, Mci Bracie, nie czyń tego. Jestem sierota pozostała męża w wojsku zasłużonego.
– Co było, a nie jest, nie piszemy w rejestr, Mcia Dobrodziejko. A kędyż się żołnierz pożywi, jeżeli nie u wdowy, u sieroty.
– Ach, dlaboga, płeć i stan takowe respektu potrzebują, dziatki komizeracyi, ubogie poddaństwo protekcyi i żalu, a jakoż sierota bez tego nie zaginę?
– Do mnie czynić, co każą, do komendy respekta należą.
– A
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 280
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
parafija, za pół godziny z domu na nabożeństwo zjeżdżam, przecieć krótki marsz za pół mile?
– Jest go dosyć dla żołnierza i koni zrujnowanych. – A czym takim w pełności kraju własnego?
– Podjazdami dalekimi i ustawicznymi.
– To pewnie z generalnego obozu spod Zamościa pod Krzeszów?
– Tak jest, Mcia Dobrodziejko, i tu, i dalej prawie całą ordynacyją za nieprzyjacielem stratowaliśmy, zjeździwszy cale kulbaki i konie tak dalece, że nam już i strzemion nie stawa, dopieroż kości włócząc grzyszne ciało diabeł go wie kędy.
– Żal się Boże tak ogromnej fatygi WMćPaństwa, którą, widzę, nadgradza ciągnienie do proporcji imprez podjazdowych
parafija, za pół godziny z domu na nabożeństwo zjeżdżam, przecieć krótki marsz za pół mile?
– Jest go dosyć dla żołnierza i koni zrujnowanych. – A czym takim w pełności kraju własnego?
– Podjazdami dalekimi i ustawicznymi.
– To pewnie z generalnego obozu spod Zamościa pod Krzeszów?
– Tak jest, Mcia Dobrodziejko, i tu, i dalej prawie całą ordynacyją za nieprzyjacielem stratowaliśmy, zjeździwszy cale kulbaki i konie tak dalece, że nam już i strzemion nie stawa, dopieroż kości włócząc grzyszne ciało dyjaboł go wie kędy.
– Żal się Boże tak ogromnej fatygi WMćPaństwa, którą, widzę, nadgradza ciągnienie do proporcyi imprez podjazdowych
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 281
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
mizernych charłaków szlacheckich.
– Niech znają żołnierza krew przy całości swojej lejącego.
– Podobno się WMPan za nią i nie wymoczyłeś, nie żebyś miał krwie kropelkę uronić, bo i ten szram jak grobla pocieszna przez gębę nie znaczy potkania wojennego, chyba grzych za zbytek z cudzego.
– Dziękuję za dyskrecyją, Mcia Dobrodziejko, tak jest, jeszcze prawdy nie tykam, powiedzą poddani WMćPani, co umiem i co może żołnierz.
– O, wiem, dobrodzieju mój, i bardzo suplikuję, niech mnie ta nauka w ubogim kawałku mija, proście i wy, dziewczęta.
– Bardzo dobrze, niechaj z chorągwią kapitulują damy o respekt i dyskrecyją
mizernych charłaków szlacheckich.
– Niech znają żołnierza krew przy całości swojej lejącego.
– Podobno się WMPan za nię i nie wymoczyłeś, nie żebyś miał krwie kropelkę uronić, bo i ten szram jak grobla pocieszna przez gębę nie znaczy potkania wojennego, chyba grzych za zbytek z cudzego.
– Dziękuję za dyskrecyją, Mcia Dobrodziejko, tak jest, jeszcze prawdy nie tykam, powiedzą poddani WMćPani, co umiem i co może żołnierz.
– O, wiem, dobrodzieju mój, i bardzo suplikuję, niech mnie ta nauka w ubogim kawałku mija, proście i wy, dziewczęta.
– Bardzo dobrze, niechaj z chorągwią kapitulują damy o respekt i dyskrecyją
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 281
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
to insze/ Na które snać drugiemu nie wystatczą czyńsze. I tak ten Barwierz Wymysł was Polacy goli/ Ze sarkacie gdy zarżnie/ chociaż was to boli. Gdy majętność i z łaską Bożą z was ostrzyże/ Szpetnyż to skroj/ szpetnesz to cny Polaku bryże. O miłą Ojczyzno ma/ O Polsko Waleczna O dobrodziejko moja/ O Matko ma wieczna. Przeczże cierpisz dzieciom swym zbytku takowego? Ze snać niemasz pod słońcem narodu żadnego/ Ażeby go nie mieli naśladować w stroju/ Pierwszy Polak kochał się jedno w krwawym boju. I wy Sławni Synowie torem Przodków swoich Jeźcie/ zbytek wygnawszy/ abyście z dróg moich Nie stąpili
to insze/ Ná ktore snać drugiemu nie wystátczą czyńsze. Y ták ten Bárwierz Wymysł was Polacy goli/ Ze sarkaćie gdy zárżnie/ choćiasz was to boli. Gdy máiętność y z łaską Bożą z was ostrzyże/ Szpetnyż to skroy/ szpetnesz to cny Polaku bryże. O miłą Oyczyzno ma/ O Polsko Waleczna O dobrodźieyko moiá/ O Mátko ma wieczna. Przeczże ćierpisz dźiećiom swym zbytku tákowego? Ze snać niemász pod słońcem narodu żadnego/ Ażeby go nie mieli náśládowáć w stroiu/ Pierwszy Polak kocháł sie iedno w krwáwym boiu. Y wy Słáwni Synowie torem Przodkow swoich Ieźćie/ zbytek wygnawszy/ ábyśćie z drog moich Nie sstąpili
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: F2
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
. Łaski Bożej, i hojnego Błogosławieństwa.
PO niedawnej Twej Drodze, z wielkim pobożności przykładem, do Świętych Wielkiego Męczennika, i Patrona, Błogosławionego JOSAFATA Kości, w zimne ostre mrozy, gorącym nabożeństwem od Ciebie ongi podjętej drugąć zaraz na szczęśliwy powrót, znaczyłem i torowałem Drogę. Jaśnie wielmożna Miłościwa Pani, i Dobrodziejko. Ale że na ten czas, dłużej, niżelim się spodziewał, pod twardą prasy zostając grudą, jeszcze dostatecznie usłana niebyła; teraz ci ją, w porę weselszą pod Pańskie Twe stopy pokornie ścielę. Droga ta jest nie przykra: bo zbawiennych myśli. Nie tęskna: bo DROGA do DOMV. Nie błędna:
. Łaski Bożey, y hoynego Błogosławieństwa.
PO niedawney Twey Drodze, z wielkim pobożnośći przykładem, do Swiętych Wielkiego Męczennika, y Patrona, Błogosławionego IOSAFATA Kośći, w źimne ostre mrozy, gorącym nabożeństwem od Ciebie ongi podiętey drugąć zaraz na szczęśliwy powrot, znaczyłem y torowałem Drogę. Iaśnie wielmożna Miłośćiwa Páni, y Dobrodźiejko. Ale że ná ten czas, dłużey, niżelim się spodźiewał, pod twárdą prasy zostáiąc grudą, ieszcze dostátecznie usłaná niebyła; teraz ći ią, w porę weselszą pod Pańskie Twe stopy pokornie śćielę. Droga tá iest nie przykra: bo zbáwiennych myśli. Nie tęskna: bo DROGA do DOMV. Nie błędna:
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 4
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
IMIONA garniemy, u którychbyśmy pierwszy szczęśliwy nalaższy przystęp, i pierwszy (że tak rzeknę) otrzymawszy kredyt, bezpieczniej i podufalej, zbawiennej innych potrzebie tym życzliwym dla Dusz ich przemysłem, usłużyć mogli. Tego i ja sobie, tą szczupłą pracą moją jedynie życząc szczęścia, Tobie najpierwszej Jaśnie Wielmożna Miłościwa Pani, i Dobrodziejko, tę Drogę otwieram. Jako tej, z której wielkiego IMIENIA nie tylko powagę i cenę tym kartkom otrzymać mogę; ale oraz (co u mnie ważniejsza) z twej gorącej do Boskich i zbawiennych uwag ochoty, żywy innym przykład, jako wdzięcznego w tej Świętej DRÓDZE Przewodnika najdę. Widzimy dobrze, jako w niej (
IMIONA garniemy, u ktorychbysmy pierwszy szczęśliwy nalaszszy przystęp, y pierwszy (że ták rzeknę) otrzymawszy kredit, bezpieczniey y podufaley, zbáwienney innych potrzebie tym życzliwym dla Dusz ich przemysłem, usłużyć mogli. Tego y ia sobie, tą szczupłą prácą moią iedynie życząc szczęśćia, Tobie naypierwszey Iáśnie Wielmożna Miłościwa Pani, y Dobrodźieyko, tę Drogę otwieram. Iáko tey, z ktorey wielkiego IMIENIA nie tylko powagę y cenę tym kartkom otrzymać mogę; ále oraz (co u mnie ważnieysza) z twey gorącey do Boskich y zbáwiennych vwag ochoty, żywy innym przykład, iáko wdźięcznego w tey Swiętey DRODZE Przewodnika naydę. Widźimy dobrze, iáko w niey (
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 7
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
do Zbawienia iść, jako powinne są, nie trudno potrafią. Szczęśliwe serce, które tę mocną Prawdę pojmuje szczęśliwsze któremu i najwyższej Fortuny złota snująca się przędza, sidła na drodze do zbawienia nie uplecie. Rzadki ten, a zwłaszcza w wysokim szczęściu, dany od Nieba przywilej, że w Tobie Jaśnie Wielmożna Miłościwa Pani i Dobrodziejko nie przerwanym Twym statkiem dobry Bóg tak stale utwierdza; masz za co wielbić Imię jego Święte jako za osobliwy znak dzielnych w Tobie łask jego, które to, wszelkie od marności światowych przeszkody świętą do zbawienia Drogę zawalające; pod Twe stopy rzuciwszy, z nichże samych wyższeć a wyższe bogatych na Niebo żasług stopnie uścielają.
do Zbáwieniá iść, iáko powinne są, nie trudno potrafią. Szczęśliwe serce, ktore tę mocną Práwdę poymuie szczęśliwsze ktoremu y naywyszszey Fortuny złota snuiącá się przędza, śidła ná drodze do zbáwieniá nie uplećie. Rzadki ten, á zwłaszcza w wysokim szczęśćiu, dany od Niebá przywiley, że w Tobie Iáśnie Wielmożna Miłośćiwa Páni y Dobrodzieyko nie przerwanym Twym statkiem dobry Bog ták stále utwierdza; masz zá co wielbić Imię iego Swięte iáko zá osobliwy znák dźielnych w Tobie łask iego, ktore to, wszelkie od marnośći świátowych przeszkody świętą do zbáwieniá Drogę zawálaiące; pod Twe stopy rzućiwszy, z nichże sámych wyszszeć á wyszsze bogátych ná Niebo źásług stopnie uśćielaią.
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 9
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688