. Tam Wulkan oszukany sam rogami świeci, Lecz i Mars z śmiechem bogów uwikłany w sieci. Ale wprzodby mię Hesper cieniem okrył swoim. Niżbym wszytko wymówić miał językiem moim, Jako wiele na świecie gładkości hołduje, Nad którymi, czego chce, ona dokazuje. Wielcy cesarze, możni królowie, książęta, Jej muszą nosić dobrowolne pęta. Tak ma zawsze dwór wielki, tak udolne sługi, Których się nie przebiera, choć ich bez wysługi
Częstokroć odprawuje, bo wnet orszakami Na to miejsce gęstymi słudzy za sługami Sypą się do jej progów; ona w nich przebiera, Mając w czym, bo ledwo drzwi przed nimi dowiera. Która mię i dziś
. Tam Wulkan oszukany sam rogami świeci, Lecz i Mars z śmiechem bogow uwikłany w sieci. Ale wprzodby mię Hesper cieniem okrył swoim. Niżbym wszytko wymowić miał językiem moim, Jako wiele na świecie gładkości hołduje, Nad ktorymi, czego chce, ona dokazuje. Wielcy cesarze, możni krolowie, książęta, Jej muszą nosić dobrowolne pęta. Tak ma zawsze dwor wielki, tak udolne sługi, Ktorych się nie przebiera, choć ich bez wysługi
Częstokroć odprawuje, bo wnet orszakami Na to miejsce gęstymi słudzy za sługami Sypą się do jej progow; ona w nich przebiera, Mając w czym, bo ledwo drzwi przed nimi dowiera. Ktora mię i dziś
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 243
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Główki Z. Jana?
łogłowa umrze. W Familii Koławrat, w Klasztorże Rozów, ile razy u OO. Augustyanów kamień grobowy poci się, śmierć Familianta znaczy: dlatego mając o tym daną sobie wiadomość, idą wszyscy spowiadają się, śmierci czekają. W Domu Łobkowiczów, za znak następującej na kogoś śmierci, mają dobrowolne dzwonka zadzwonienie, jako świadczy Lochner in Bibliotecá Manuali. W lat 16. panowania Władysława IV. Króla Polskiego, dziecko jedno prognostyk wydało temi słowy: Quadragesimus octavus mirabilis annus. Sprawdziło się bo Roku 1648, cięszka na Polaków Kozacka Chmielnickiego nastąpiła wojna. Kwiatkiewicz in mari Gratiarum B. V. Iarosl: W Lotaryngii w
Głowki S. Iana?
łogłowa umrze. W Familii Koławrat, w Klasztorże Rozow, ile razy u OO. Augustyanow kamień grobowy poci się, smierć Familianta znaczy: dlatego maiąc o tym daną sobię wiadomość, idą wszyscy spowiadaią się, smierci cżekaią. W Domu Łobkowicżow, za znak następuiącey na kogoś smierci, maią dobrowolne dzwonka zadzwonienie, iako swiadcży Lochner in Bibliotecá Manuali. W lat 16. panowania Władysława IV. Krola Polskiego, dziecko iedno prognostyk wydało temi słowy: Quadragesimus octavus mirabilis annus. Sprawdziło się bo Roku 1648, cięsżka na Polakow Kozacka Chmielnickiego nastąpiła woyna. Kwiatkiewicz in mari Gratiarum B. V. Iarosl: W Lotaringii w
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 47
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, przez swoje iluzje, mówi Abulensis. Toć samo diabeł sprawić może, i z wnętrzną potencją, tojest z fantazją, imaginatywą, i memoratywą. Samego tylko rozumu pomieszać, i od mienić niemoże; bo nie ma mocy na duszę, i jej potencje, tylko sam BÓG, O Opętanych.
ani może wiedzieć dobrowolne operacje woli ludzkiej, ani operacje rozumu, bo na tym funduje się wolność: sama dusza jest panią swoich operacyj. Dlatego diabeł żadnej imprezyj swojej w woli ludzkiej uczynić nie może, jak napisał Prowerbialista Cap: 12. Cor Regis, in manu DEI est, to jest Wola Króla wręku BOGA. Gdy czart opanuje
, przez swoie illuzye, mowi Abulensis. Toć samo diabeł sprawić może, y z wnętrzną potencyą, toiest z fantazyą, imaginatywą, y memoratywą. Sámego tylko rozumu pomięszać, y od mienić niemoże; bo nie ma mocy ná duszę, y iey potencye, tylko sam BOG, O Opętanych.
ani może wiedzieć dobrowolne operacye woli ludzkiey, ani operacye rozumu, bo na tym funduie się wolność: sama dusza iest panią swoich operacyi. Dlatego diabeł żadney impressyi swoiey w woli ludzkiey uczynić nie może, iak napisał Prowerbialista Cap: 12. Cor Regis, in manu DEI est, to iest Wola Krola wręku BOGA. Gdy czart opanuie
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 217
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Acholiaba/ i każdego męża dowcipnego/ któremu dał PAN mądrość w serce jego: każdego też którego pobudziło serce jego/ aby przystąpił do czynienia tej roboty: 3. I wzięli od Mojżesza wszystkie podarki/ które byli przynieśli synowie Izraelscy/ na robotę ku usłudze świątnice/ aby ją wykonali: Ale oni przynaszali do niego jeszcze dobrowolne dary/ na każdy poranek. 4. Tedy się zeszli wszyscy dowcipni/ którzy robili wszelaką robotę świątnice/ każdy opuściwszy robotę swoję którą czynili. 5. I rzekli do Mojżesza mówiąc/ daleko więcej lud przynosi niż potrzeba/ do wyrobienia tej usługi/ którą rozkazał PAN uczynić. 6. Rozkazał tedy Mojżesz aby obwołano w
Acholiábá/ y káżdego mężá dowćipnego/ ktoremu dał PAN mądrość w serce jego: káżdego też ktorego pobudźiło serce jego/ áby przystąpił do czynieniá tey roboty: 3. Y wźięli od Mojzeszá wszystkie podárki/ ktore byli przynieśli synowie Izráelscy/ ná robotę ku usłudze świątnice/ áby ją wykonáli: Ale oni przynaszáli do niego jeszcze dobrowolne dáry/ ná káżdy poránek. 4. Tedy śię zeszli wszyscy dowćipni/ ktorzy robili wszeláką robotę świątnice/ káżdy opuśćiwszy robotę swoję ktorą cżynili. 5. Y rzekli do Mojzeszá mowiąc/ dáleko więcey lud przynośi niż potrzebá/ do wyrobieniá tey usługi/ ktorą rozkazał PAN uczynić. 6. Rozkazał tedy Mojzesz áby obwołano w
Skrót tekstu: BG_Wj
Strona: 95
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Wyjścia
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Ale miejsca/ które obierze PAN Bóg wasz/ ze wszystkich pokoleń waszych/ aby tam wysławił imię swoję/ i mieszkał na nim/ będziecie szukać/ i do niego się schadzać. 6. Tamże będziecie przynosić całopalenia wasze/ i Ofiary wasze/ i dziesięciny wasze/ i ofiary rąk waszych/ i śluby wasze/ i dobrowolne dary wasze/ także pierworodztwa krów waszych/ i owiec waszych. 7. I tam będziecie jeść przed Panem Bogiem waszym: i będziecie się weselić/ we wszystkim do czego sciągniecie ręce wasze/ wy/ i domy wasze/ w którychci pobłogosławi PAN Bóg twój. 8.
NIe będziecie czynić według tego wszystkiego/ jako my
Ale miejscá/ ktore obierze PAN Bog wász/ ze wszystkich pokoleń wászych/ áby tám wysłáwił imię swoję/ y mieszkał ná nim/ będźiećie szukáć/ y do niego śię zchadzáć. 6. Támże będźiećie przynośić cáłopalenia wásze/ y Ofiáry wásze/ y dźieśięćiny wásze/ y ofiáry rąk wászych/ y śluby wásze/ y dobrowolne dáry wásze/ tákże pierworodztwá krow wászych/ y owiec wászych. 7. Y tám będźiećie jeść przed Pánem Bogiem wászym: y będźiećie śię weselić/ we wszystkim do cżego zćiągniećie ręce wásze/ wy/ y domy wásze/ w ktorychći pobłogosłáwi PAN Bog twoj. 8.
NIe będźiećie cżynić według tego wszystkiego/ jáko my
Skrót tekstu: BG_Pwt
Strona: 198
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Powtórzonego Prawa
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
I ślepym apetytem/ rozumem się niechcą Rządzić ludzkim/ ale tam idą lozem gdzie chcą Jako bydło nikczemne. I ty wspomni sobie Ześ będąc rozbujana w swojej tej ozdobie I wdziękach przyrodzonych/ o toś się starała Jedno samo/ żebyś się wszytkim podobała I wszędy cię chwalono. Otożeś w te wpadła Dobrowolne poniki. Bo się stąd zakradła Miłość marna/ która się z próżnowania rodzi A oczu niestrzeżonych. Czemu mi przychodzi Barzo się zadziwować/ że ludzkie to plemię/ Jednę mając za Matkę spolną wszytkim ziemię Podnosi się w tę dumę: i kto być zginiony Od jednego odoru świece źle zgaszonej W Matczynem mógł żywocie/ tym się
Y ślepym áppetytem/ rozumem się niechcą Rządzić ludzkim/ ále tám idą lozem gdzie chcą Iáko bydło nikczemne. Y ty wspomni sobie Ześ będąc rozbuiána w swoiey tey ozdobie Y wdziękách przyrodzonych/ o toś się stáráłá Iedno sámo/ żebyś się wszytkim podobáłá Y wszędy cię chwalono. Otożeś w te wpádłá Dobrowolne poniki. Bo się ztąd zákrádłá Miłosc márna/ ktora się z prożnowánia rodzi A oczu niestrzeżonych. Czemu mi przychodzi Bárzo się zádziwowáć/ że ludzkie to plemię/ Iednę máiąc zá Mátkę spolną wszytkim ziemię Podnosi się w tę dumę: y kto bydz zginiony Od iednego odoru swiece źle zgászoney W Mátczynem mogł żywocie/ tym się
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 41
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
gładki Musiał Dawid na ten czas być w dobrym humorze Gdy się Tamar poczęła już na Jego Dworze. Długo oczy obracał Amon za Tamarą Jak słonecznik za słońcem, ale żadną miarą Nie mógł znaleźć sposobu z tym się Jej ogłosić, Ze ją chce do Pokoju swojego zaprosić. Wysechł Amant jak szczepa, chociaż nierad pościł, Dobrowolne suchoty z swej woli urościł. Gdy go nie jeden spyta, czemuś Królewiczu Zniszczał, wychudł, spaszowoł, na pięknym Obliczu. Przyznał się Konfidentom że, miłość ku Siostrze Jak z pokusami swoje płomienie rozpostrze Czuję ją w żyłach, kościach, czuję w Ciele, w Duszy Kogoż taka choroba mocna nie ususzy.
głádki Musiał Dáwid ná ten czas bydź w dobrym humorze Gdy się Tamar poczęła iuż ná Jego Dworze. Długo oczy obrácał Amon zá Tamarą Ják słonecznik zá słońcem, ále żadną miarą Nie mogł ználeść sposobu z tym się Jey ogłosić, Ze ią chce do Pokoju swoiego záprosić. Wysechł Amant iák szczepá, chociasz nierad pościł, Dobrowolne suchoty z swey woli urościł. Gdy go nie ieden zpyta, czemuś Krolewiczu Zniszczał, wychudł, spaszowoł, na pięknym Obliczu. Przyznał się Konfidentom że, miłość ku Siostrze Jak z pokusami swoie płomięnie rozpostrze Czuię ią w żyłach, kościach, czuię w Ciele, w Duszy Kogoż taka choroba mocna nie ususzy.
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 110
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
gęstej kliowi podobnej materyj, w którym przypadku apetyt zupełnie nie ginie; ztym wszystkim mały bywa. Potym nad spodziewanie febra przypada z zimnym trzeesieniem i ustawicznie na czas trwającą gorączką; na czas dzień odednia większą lub mniejszą. Niektórych zimno razem z gorączką trapi mianowicie około wieczora, która dniem po dniu w niektórych przez dobrowolne natury womity; w inszych zaś przez biegunkę rozmnaża się. Zrozmnożeniem gorączki nieznośna piersi opresja z kaszlem uprzykrżonym szerzy się; który w nocy najbardziej człowieka morduje. W tym przypadku pacjent w ustawicznej prawie bezsenności zostawać musi. I lubo się zda, że śpi, jednakże to nie za prawdziwy sen, lecz za skryte szaleństwo
gęstey kliowi podobney materyi, w ktorym przypadku apetyt zupełnie nie ginie; ztym wszystkim mały bywa. Potym nad spodźiewanie febra przypada z źimnym trzeesieniem y ustawicznie na czas trwaiącą gorączką; na czas dźień odednia większą lub mnieyszą. Niektorych źimno razem z gorączką trapi mianowicie około wieczora, ktora dniem po dniu w niektorych przez dobrowolne natury womity; w inszych zaś przez biegunkę rozmnaża śię. Zrozmnożeniem gorączki nieznośna pierśi oppresya z kasżlem uprzykrżonym szerzy się; ktory w nocy naybardźiey człowieka morduie. W tym prźypadku pacyent w ustawiczney prawie bezsennośći zostawać muśi. I lubo się zda, że spi, iednakźe to nie za prawdźiwy sen, lecz za skryte szalenstwo
Skrót tekstu: BeimJelMed
Strona: 98
Tytuł:
Medyk domowy
Autor:
Samuel Beimler
Tłumacz:
Jan Jerzy Jelonek
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
według których relacji, gdy potym frochtarz uwiąźnie w drodze i soli sobie powierzonej na komorę naznaczoną nie dostawi, a może się przytrafić, że cale i zimować będzie, względem wypłacenia pieniędzy na stróżów należących albo względem większego frochtu i innych przyczyn skarbowi j. k. mci szkodliwych, nie tylko się miarkować, ale też przez dobrowolne, jeżeli się pokaże, opóźnienie wynikającej szkody, ażeby od p. frochtarza nadgrodzona była, upominać się będzie.
26-to. Gdy pp. frochtarze przy wiosennej defluitacji odłożą i z wszelką gotowością in procinctu dalszej drogi znajdować się będą, ale gdyby dla mgły, wiatrów, dla wielkiej fali i innych przyczyn żadną miarą płynąć nie
według których relacyi, gdy potym frochtarz uwiąźnie w drodze i soli sobie powierzonej na komorę naznaczoną nie dostawi, a może się przytrafić, że cale i zimować będzie, względem wypłacenia pieniędzy na stróżów należących albo względem większego frochtu i innych przyczyn skarbowi j. k. mci szkodliwych, nie tylko się miarkować, ale też przez dobrowolne, jeżeli się pokaże, opóźnienie wynikającej szkody, ażeby od p. frochtarza nadgrodzona była, upominać się będzie.
26-to. Gdy pp. frochtarze przy wiosennej defluitacyi odłożą i z wszelką gotowością in procinctu dalszej drogi znajdować się będą, ale gdyby dla mgły, wiatrów, dla wielkiej fali i innych przyczyn żadną miarą płynąć nie
Skrót tekstu: InsGór_3
Strona: 161
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1706 a 1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
em rozumu: przetoż mam w nienawiści wszelką ścieżkę obłędliwą. 105. SŁowo twe jest pochodnią nogam moim: a światłością ścieżce mojej. 106. Przysiągłem i uczynię temu dosyć/ że będę strzegł sądów sprawiedliwości twojej. 107. Jestem barzo utrapiony: o PAnie ożyw mię według słowa twego. 108. PAnie/ dobrowolne śluby ust moich przyjmi proszę za wdzięczne: a sądów twoich navcz mię. 109. Dusza moja jest w ustawicznym niebezpieczeństwie: wszakże na Zakon twój nie zapominam. 110. Sidło na mię niezbożnicy zastawili: lecz ja się od przykazań twoich nie obłądzę. 111. Za dziedzictwo wieczne wziąłem świadectwa twoje: bo są radością
em rozumu: przetoż mam w nienawiśći wszelką śćieszkę obłędliwą. 105. SŁowo twe jest pochodnią nogam mojim: á świátłośćią śćieżce mojey. 106. Przyśiągłem y ucżynię temu dosyć/ że będę strzegł sądow spráwiedliwośći twojey. 107. Jestem bárzo utrapiony: o PAnie ożyw mię według słowá twego. 108. PAnie/ dobrowolne śluby vst mojich przyjmi proszę zá wdźięcżne: á sądow twojich návcż mię. 109. Duszá mojá jest w ustáwicżnym niebespiecżeństwie: wszákże ná Zakon twoj nie zápominam. 110. Sidło ná mię niezbożnicy zástáwili: lecż ja śię od przykazań twojich nie obłądzę. 111. Zá dźiedźictwo wiecżne wźiąłem świádectwá twoje: bo są rádośćią
Skrót tekstu: BG_Ps
Strona: 613
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Psalmów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632