niedziel dwie ze psy zwierzynnemi wyjeżdżałem do ipp. Żyzemskich za Mińsk, chcąc się ucieszyć na niedźwiedzie; byli ze mną w kompanii ciż ipp. Żyzemscy, ip. Uniechowski pisarz ziemski miński z swemi brytanami i pokurciami, ipp. Kostrowiccy Marcin i Wawrzyniec. Miejsca objeżdżaliśmy piękne i bardzo podobne w gonach haniebnie dobrych, i niedźwiedź był gęsty, ale tak nieszczęśliwieśmy czas cały ustawicznie się włócząc przepędzili, żeśmy nigdzie znaleźć, a zatem uciechy mieć nie mogli. Miałem się wszędy, gdzieśmy się obrócili, na poczostce dobrze, jako to: u ip. pisarza, Żyzemskich, Kostrowickiego w Sinicy; wróciłem się
niedziel dwie ze psy zwierzynnemi wyjeżdżałem do jpp. Żyzemskich za Mińsk, chcąc się ucieszyć na niedźwiedzie; byli ze mną w kompanii ciż jpp. Żyzemscy, jp. Uniechowski pisarz ziemski miński z swemi brytanami i pokurciami, jpp. Kostrowiccy Marcin i Wawrzyniec. Miejsca objeżdżaliśmy piękne i bardzo podobne w gonach haniebnie dobrych, i niedźwiedź był gęsty, ale tak nieszczęśliwieśmy czas cały ustawicznie się włócząc przepędzili, żeśmy nigdzie znaleźć, a zatém uciechy miéć nie mogli. Miałem się wszędy, gdzieśmy się obrócili, na poczostce dobrze, jako to: u jp. pisarza, Żyzemskich, Kostrowickiego w Sinicy; wróciłem się
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 157
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
owca? Strachu nabierze się wełna, I ciebie, wątpię, żeby każda doszła pełna. Winem pisorymowie i ich wiersze stoją: Nie dziw, kiedy ich wodą w Helikonie poją. Piją wszyscy a piszą. Dopieroż podczaszy — Zapomni kałamarza prędzej niźli flaszy. Ale bodaj się rzeczy nie trafiały gorsze; Alboż przy dobrych wierszach kieliszki nie sporsze? 149 (F). PODCZASZY Z MIECZNIKIEM
Podczaszy do miecznika: „Panie bracie — rzecze — Na diabłaście tak bardzo wecowali miecze? Porznęli sobie gęby, dopadszy pałaszy.” A miecznik: „Pewnie więcej w tym winien podczaszy, Bo gdzie nie masz mocnego do upicia trunku, Tam
owca? Strachu nabierze się wełna, I ciebie, wątpię, żeby każda doszła pełna. Winem pisorymowie i ich wiersze stoją: Nie dziw, kiedy ich wodą w Helikonie poją. Piją wszyscy a piszą. Dopieroż podczaszy — Zapomni kałamarza prędzej niźli flaszy. Ale bodaj się rzeczy nie trafiały gorsze; Alboż przy dobrych wierszach kieliszki nie sporsze? 149 (F). PODCZASZY Z MIECZNIKIEM
Podczaszy do miecznika: „Panie bracie — rzecze — Na diabłaście tak bardzo wecowali miecze? Porznęli sobie gęby, dopadszy pałaszy.” A miecznik: „Pewnie więcej w tym winien podczaszy, Bo gdzie nie masz mocnego do upicia trunku, Tam
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 72
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mając w swym domu, Zwycięstwo z sławą ma jak na przywięzi, Na tegoż drzewa opadł był gałęzi. Szło i potomstwo przodków swoich śladem, Od których żonę wziął a ta przykładem I onym dawnym mogła być matronom I wszytkim wieku dzisiejszego żonom. Cnotą Zuzannie, gładkością Helenie, Męstwem zrównała Trazeowej żenie. W dobrych uczynkach, jałmużnach bez mała Nie wszytkim wieku swego przodowała. Z tą mu wiek kwitnął, z tą wszytko szczęśliwie Darzyło mu się, że on choć nie chciwie Starał się o to, przecię mu bogate Plony rodziła ziemia a zaś za te Złota coraz to przybywało więcej, Tak że i stami mierzył już tysięcy, Aż
mając w swym domu, Zwycięstwo z sławą ma jak na przywięzi, Na tegoż drzewa opadł był gałęzi. Szło i potomstwo przodkow swoich śladem, Od ktorych żonę wziął a ta przykładem I onym dawnym mogła być matronom I wszytkim wieku dzisiejszego żonom. Cnotą Zuzannie, gładkością Helenie, Męstwem zrownała Thrazeowej żenie. W dobrych uczynkach, jałmużnach bez mała Nie wszytkim wieku swego przodowała. Z tą mu wiek kwitnął, z tą wszytko szczęśliwie Darzyło mu się, że on choć nie chciwie Starał się o to, przecię mu bogate Plony rodziła ziemia a zaś za te Złota coraz to przybywało więcej, Tak że i stami mierzył już tysięcy, Aż
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 425
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
w wiadomych obyczajach sprawił. Że tu znajdzie do sławy i do cnoty pole, Że się więcej nauczyć może niźli w szkole: Owszem się tam młody człek z księgi uczy, a tu, Jakoby wyzwolony, idzie do warstatu; Tam słowa, a tu rzeczy, przykłady i skutki, Tylko się złych warować, w dobrych brać pobudki. Pijaństwa z nieczystością strzec się jako moru: Zawsze wiodą do piekła najprędzej u dworu. Rozum, zdrowie i mieszek przez to dwoje traci, Gdy się kto z lada jaką kompaniją braci: Żytnym młody człek ziarnem, świat jest jego polem; Na dobrym kłos przyniesie, w złym będzie kąkolem. Ani zwada
w wiadomych obyczajach sprawił. Że tu znajdzie do sławy i do cnoty pole, Że się więcej nauczyć może niźli w szkole: Owszem się tam młody człek z księgi uczy, a tu, Jakoby wyzwolony, idzie do warstatu; Tam słowa, a tu rzeczy, przykłady i skutki, Tylko się złych warować, w dobrych brać pobudki. Pijaństwa z nieczystością strzec się jako moru: Zawsze wiodą do piekła najprędzej u dworu. Rozum, zdrowie i mieszek przez to dwoje traci, Gdy się kto z lada jaką kompaniją braci: Żytnym młody człek ziarnem, świat jest jego polem; Na dobrym kłos przyniesie, w złym będzie kąkolem. Ani zwada
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 373
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
grozi; nie skacz, choć się szczęście łasi. Nie buja w powodzeniu, nie złomie się smutkiem Stateczny. Ale go zaś nie chcę mieć odludkiem: Wesołość przy powadze, bez urazy żarty. Świat mają takie cnoty, nie rzkąc dwór otwarty. „Synu, niech ci to zawszą na pamięci będzie: Gdy na dobrych rozmowach kompanija siędzie, Zbieraj jako miód pszczółka; jeden język, uchać Dwie dano; niźli mówić, więcej trzeba słuchać. A jednak, żebyś nie był między nimi niemem, Możesz krótko cokolwiek stąd przytoczyć, w czemem Teraz cię informował. Lecz przestrzegam znowu: Niejeden kwoli głupie rzeczonemu słowu Błaznem zrazu zostawszy,
grozi; nie skacz, choć się szczęście łasi. Nie buja w powodzeniu, nie złomie się smutkiem Stateczny. Ale go zaś nie chcę mieć odludkiem: Wesołość przy powadze, bez urazy żarty. Świat mają takie cnoty, nie rzkąc dwór otwarty. „Synu, niech ci to zawszą na pamięci będzie: Gdy na dobrych rozmowach kompanija siędzie, Zbieraj jako miód pszczółka; jeden język, uchać Dwie dano; niźli mówić, więcej trzeba słuchać. A jednak, żebyś nie był między nimi niemem, Możesz krótko cokolwiek stąd przytoczyć, w czemem Teraz cię informował. Lecz przestrzegam znowu: Niejeden kwoli głupie rzeczonemu słowu Błaznem zrazu zostawszy,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 374
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
za nim jechał: na którym żupan atłasowy ceglasty/ ferezja aksamitna zielona/ za czapką aksamitną tegoż koloru 6. piór żorawich białych/ i zapona kamieńmi sadzona: na koniu cudnym i bogato przybranym siedział/ szablaj koncerz rakiż jako u pierwszych dwóch. Za nim jechało Karabinierów 26. w barwie czerwonej/ na koniech dobrych. Po nich jechał Mons: de Vo, z Akademią swoją/ na koniech ćwiczonych/ różnemi rubantami abo raczej wstęgami (jako teży pierwszy Akademikowie) przyozdobionych. Za tymi jechał P. Trzeciecki starszy Pokojowy I. M. P. Wojewody Pozn. w żupanie atłasowym fiołkowym/ w kontuszu tabinowym tejże maści sobolami podszytym
zá nim iechał: ná ktorym żupan átłasowy ceglásty/ ferezya áxámitna źielona/ zá czapką áxámitną tegoż koloru 6. pior żorawich białych/ y zaponá kámieńmi sádzona: ná koniu cudnym y bogáto przybránym śiedźiał/ szabláy koncerz rákiż iáko v pierwszych dwuch. Zá nim iecháło Kárábinierow 26. w bárwie czerwoney/ ná koniech dobrych. Po nich iecháł Mons: de Vo, z Akádemią swoią/ ná koniech ćwiczonych/ rożnemi rubántámi ábo ráczey wstęgámi (iáko teży pierwszy Akádemikowie) przyozdobionych. Zá tymi iechał P. Trzećiecki stárszy Pokoiowy I. M. P. Woiewody Pozn. w żupanie átłasowym fiołkowym/ w kontuszu tabinowym teyże máśći sobolami podszytym
Skrót tekstu: WjazdPar
Strona: a3
Tytuł:
Wjazd wspaniały posłów polskich do Paryża
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
jechało 24. Pokojowych I. M. P . Wojewody Poznan. mianowicię/ P. Konipnicki/ Cielecki/ Szoldrski/ Ulatowski/ Domaracki/ Mikołajewski/ Dambrowski/ Bojanowski/ i inszy/ w żupanach atłasowych żółtych/ w ferezjach aksamitnych czerwonych podszytych atłasem żółtym/ u ferezi potrzeby złote: wszyjcy pięknie przybrani/ i na dobrych koniech/ sajdaki piękne/ każdy z łukiem/ łubia na aksamicie czerwonym haftowane złotem/ i strzał pełno w kolczanie. Za temi jechał M. Arnolfini, z Akademią swoją/ nie tak strojno w osoby same jako w dzielności koni/ na których siedzieli. Po nim następował P. Gowarzewski/ Koniuszy i starszy Pokojowy I
iecháło 24. Pokoiowych I. M. P . Woiewody Poznán. miánowićię/ P. Konipnicki/ Cielecki/ Szoldrski/ Vlatowski/ Domárácki/ Mikołáiewski/ Dambrowski/ Boiánowski/ y inszy/ w żupanách átłasowych żołtych/ w ferezyách áxámitnych czerwonych podszytych atłasem żołtym/ v ferezi potrzeby złote: wszyjcy pięknie przybráni/ y ná dobrych koniech/ sáydaki piękne/ każdy z łukiem/ łubia ná áxámićie czerwonym háftowáne złotem/ y strzał pełno w kolczanie. Zá temi iechał M. Arnolfini, z Akádemią swoią/ nie ták stroyno w osoby sáme iáko w dźielnośći koni/ ná ktorych śiedźieli. Po nim nástępowáł P. Gowárzewski/ Koniuszy y stárszy Pokoiowy I
Skrót tekstu: WjazdPar
Strona: a3v
Tytuł:
Wjazd wspaniały posłów polskich do Paryża
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
w-Pacierzach nie odmówił, choć był Biskupem, nigdy słowa i jednego nie przemówił. Ale my, chcemy nabożnie Komunikować, chcemy nabożnie Mszą Świętą mieć, a język P. Bóg wie kędy lata, a wiedzcie o tym, prawie niepodobna nabożna Komunyja, prawie niepodobna, przy Wielomostwie. 1. Przy innych uczynkach dobrych jego; powiada i to Długosz, że miał łóżko przystojnie usłane, nigdy na nim nie leżał, ale brat jego rodzony Gaudentius a po Polsku Radzin, albo niektóry człowiek, ślepo-narodzony. Wieleż was jest takich, co też to umiecie ludzkie oczy oszukiwać, umartwienia utaić, zaczaić się w-dobrych uczynkach. 2.
w-Paćierzách nie odmowił, choć był Biskupem, nigdy słowá i iednego nie przemowił. Ale my, chcemy nabożnie Komunikowáć, chcemy nabożnie Mszą Swiętą mieć, á ięzyk P. Bog wie kędy lata, á wiedzćie o tym, práwie niepodobná nabożna Komunyia, prawie niepodobna, przy Wielomostwie. 1. Przy innych uczynkách dobrych iego; powiáda i to Długosz, że miał łożko przystoynie usłáne, nigdy ná nim nie leżał, ále brát iego rodzony Gaudentius á po Polsku Rádźin, álbo niektory człowiek, ślepo-národzony. Wieleż was iest tákich, co też to umiećie ludzkie oczy oszukiwáć, umartwienia utáić, záczáić się w-dobrych uczynkách. 2.
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 87
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
nie wpadł w błędy. Zdrada na to odpowie: „Przed czasy dawnemi Mieszkało - prawi - zawsze z cnotami świętemi Tam, gdzie Eliaszowe i Benedyktowe Ustawy kwitły, póki jeszcze były nowe; Acz jeszcze dawniej w sławnych szkołach pospolicie Żyło przy Pitagorze albo przy Archicie.
LXXXIX.
Póki filozofowie i ci święci żyli, W dobrych je obyczajach i cnotach ćwiczyli; Po ich śmierci prędko się jakoś popsowało I do jako nawiętszych niecnót się udało: Poczęło naprzód chodzić po nocy z gachami, Wszystko złe pełniąc, potem i ze złodziejami; Z oszukaniem, pamiętam, żem je raz zastała, Ale i z mężobójstwem częstom je widała.
XC.
nie wpadł w błędy. Zdrada na to odpowie: „Przed czasy dawnemi Mieszkało - prawi - zawsze z cnotami świętemi Tam, gdzie Eliaszowe i Benedyktowe Ustawy kwitły, póki jeszcze były nowe; Acz jeszcze dawniej w sławnych szkołach pospolicie Żyło przy Pitagorze albo przy Archicie.
LXXXIX.
Póki filozofowie i ci święci żyli, W dobrych je obyczajach i cnotach ćwiczyli; Po ich śmierci prętko się jakoś popsowało I do jako nawiętszych niecnót się udało: Poczęło naprzód chodzić po nocy z gachami, Wszystko złe pełniąc, potem i ze złodziejami; Z oszukaniem, pamiętam, żem je raz zastała, Ale i z mężobójstwem częstom je widała.
XC.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 317
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
rwanie i niszczenie sejmów. Są prawa wielkie głos ostrzegające wolny, ale żadnego nie masz dozwalającego, aby kazić i psować wolno było sejmy. Prawa, warujące głos wolny, źle bardzo interpretujemy, kiedy pod nie podciągamy, kiedy z nich wnosiemy i tłumaczemy moc sejmów psowania. Nie godzi się tak na złe praw w sobie dobrych tłumaczyć... Aleć na ostatek, choćby było i najwyraźniejsze prawo, a co szkodliwego dozwalało lub rozkazywało, to by takiego prawa nie godziło się słuchać. „Powszechne
wszystkich juryskonsultów jest zdanie, że ludzkie prawa czy świeckie, czy duchowne, z ciężką publiczną szkodą ustanowione, obligować nie powinny. Ta jest zawsze
rwanie i niszczenie sejmów. Są prawa wielkie głos ostrzegające wolny, ale żadnego nie masz dozwalającego, aby kazić i psować wolno było sejmy. Prawa, warujące głos wolny, źle bardzo interpretujemy, kiedy pod nie podciągamy, kiedy z nich wnosiemy i tłumaczemy moc sejmów psowania. Nie godzi się tak na złe praw w sobie dobrych tłumaczyć... Aleć na ostatek, choćby było i najwyraźniejsze prawo, a co szkodliwego dozwalało lub rozkazywało, to by takiego prawa nie godziło się słuchać. „Powszechne
wszystkich juriskonsultów jest zdanie, że ludzkie prawa czy świeckie, czy duchowne, z ciężką publiczną szkodą ustanowione, obligować nie powinny. Ta jest zawsze
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 184
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955