do karczmy/ gdzie Męża swego przy czopowych towarzyszach którzy na się szklenicami strzelali i kosterowali/ trafiła. Ona widząc i wiedząc to/ że on (Mąż jej) już niemal wszystko/ co miał/ przełokał/ i marnie poutracał; prosiła go/ aby na się/ na nią i na dziatki swe ubogie/ które doma nędzę cierpiały i chleba nie miały/ pamiętał; a ostatka/ co jeszcze miał/ przez gardziel nie przelewał. Gdy go tak z opilstwa strofowała/ aż on zajuszywszy i zapaliwszy się na nią o to/ tak ją pięścią trącił/ że na ziemię padła; powstawszy i trochę k sobie przyszedszy udała się ku domowi/
do kárczmy/ gdźie Mężá swego przy czopowych towárzyszách ktorzy ná śię szklenicámi strzeláli y kosterowáli/ tráfiłá. Oná widząc y wiedząc to/ że on (Mąż jey) już niemal wszystko/ co miał/ przełokał/ y márnie poutracał; prośiłá go/ áby ná śię/ ná nię y ná dźiatki swe ubogie/ ktore domá nędzę ćierpiáły y chlebá nie miáły/ pámiętał; á ostátká/ co jescze miáł/ przez gardźiel nie przelewał. Gdy go ták z opilstwá strofowáłá/ aż on zájuszywszy y zápaliwszy śię ná nię o to/ ták ją pięśćią trąćił/ że ná źiemię pádłá; powstawszy y trochę k sobie przyszedszy udáłá śię ku domowi/
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 27.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
na ziemię padła; powstawszy i trochę k sobie przyszedszy udała się ku domowi/ i obaczyła/ że jej dwoje dziatek drogę zabieżało/ które płacząc wołały: Matuchno chleba/ chleba (bo one dziatki dwa dni już chleba nie miały) Matka będąc furyją Męża i płaczem dziatek poruszona haniebnie się rozgniewała/ i one dwoje dziatek doma zabiła. W nocy Mąż szaleniem pijany do domu przyszedszy nioczym nie wiedział/ co się było stało/ poszedł spać a nader opitym będąc jak skoro twardo zasnął/ i na łóżku jak zabity leżał: ona (Zona) właśnie tymże nożem/ którym dziatki pomordowała/ Męża spiącego przebiła. Gdy się Magistrat albo
ná źiemię pádłá; powstawszy y trochę k sobie przyszedszy udáłá śię ku domowi/ y obáczyłá/ że jey dwoje dźiatek drogę zábieżáło/ ktore płácząc wołáły: Mátuchno chlebá/ chlebá (bo one dźiatki dwá dni już chlebá nie miáły) Mátká będąc furyją Mężá y płáczem dźiatek poruszona hániebnie śię rozgniewáłá/ y one dwoje dźiatek domá zábiłá. W nocy Mąż száleniem pijány do domu przyszedszy nioczym nie wiedźiał/ co śię było stáło/ poszedł spáć á náder opitym będąc ják skoro twárdo zásnął/ y ná łożku ják zábity leżał: oná (Zoná) właśnie tymże nożem/ ktorym dźiatki pomordowáłá/ Męża spiącego przebiłá. Gdy śię Magistrat álbo
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 27.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
świeżego bota, Częściej opończą włożysz i skórnie dla błota. Lecz któż wszytkie podróżne wyliczy niesmaki! Wżdy i teraz niejeden znajduje się taki, Co na dyszlu umierać i niż gospodarzem, Trudu, kosztu nie łożąc, woli być pocztarzem. Nałóg druga natura w człowieku, a kto ma Ciało zawsze na wozie i umysł nie doma, Już tam statku niewiele, nowin sajdak pleni. Odmiana każdodzienna kogoż nie odmieni? Kto tak żyje, nawiasem lata swe rozstrzela, Kaczmarzów gwałt, żadnego nie ma przyjaciela. Wilkowic to, co ludziom wielkie czyni szkody, Na każdy dzień odmieniać potrzeba gospody; Wilcy się niechaj włóczą i szkodliwe liszki: Na miejscu
świeżego bota, Częściej opończą włożysz i skórnie dla błota. Lecz któż wszytkie podróżne wyliczy niesmaki! Wżdy i teraz niejeden znajduje się taki, Co na dyszlu umierać i niż gospodarzem, Trudu, kosztu nie łożąc, woli być posztarzem. Nałóg druga natura w człowieku, a kto ma Ciało zawsze na wozie i umysł nie doma, Już tam statku niewiele, nowin sajdak pleni. Odmiana każdodzienna kogoż nie odmieni? Kto tak żyje, nawiasem lata swe rozstrzela, Kaczmarzów gwałt, żadnego nie ma przyjaciela. Wilkowic to, co ludziom wielkie czyni szkody, Na każdy dzień odmieniać potrzeba gospody; Wilcy się niechaj włóczą i szkodliwe liszki: Na miejscu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 24
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
polu trudno na źle podpiętego konia; Tu ciężar kilku sukien, tu śniegowa tonią. Atolim wlazł i wlokę na onym się szkapie, A letnia woda ze mnie napiętkami kapie. Onoż moja uciecha, onoż moje pole! Nie zające, porwony katu i sobole. Wszytkich myśliwych swoim przestrzegam przypadkiem: Niechaj się każdy doma porachuje z zadkiem. 114. DO JEGOMOŚCI PANA WACŁAWA KRZESZĄ, NA WESELU JEGO, HERBU LELIWA
Słońce w dzień, miesiąc z gwiazdą chociaż świecą w nocy, Potrzebują oboje ogniowej pomocy. Nie darmo go w przezwisku polski szlachcic krzesze, Mając gwiazdę z miesiącem w herbu swego cesze. Więc dopadszy krzesiwa dla swego imienia,
polu trudno na źle podpiętego konia; Tu ciężar kilku sukien, tu śniegowa tonią. Atolim wlazł i wlokę na onym się szkapie, A letnia woda ze mnie napiętkami kapie. Onoż moja uciecha, onoż moje pole! Nie zające, porwony katu i sobole. Wszytkich myśliwych swoim przestrzegam przypadkiem: Niechaj się każdy doma porachuje z zadkiem. 114. DO JEGOMOŚCI PANA WACŁAWA KRZESZĄ, NA WESELU JEGO, HERBU LELIWA
Słońce w dzień, miesiąc z gwiazdą chociaż świecą w nocy, Potrzebują oboje ogniowej pomocy. Nie darmo go w przezwisku polski szlachcic krzesze, Mając gwiazdę z miesiącem w herbu swego cesze. Więc dopadszy krzesiwa dla swego imienia,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 57
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ś od słońca wschodu, Jadą do Aleksandra dla poczęcia płodu). Więc gdy miłość żadnego nie zna przywileju, Do twojego ogiera, mój drogi Andrzeju, Czyś go kupił, czy z Turki w okazji zdobył, Posyłam parę próżnych, domarodnych kobył, Które chociaż przez zimę płonę gryzły wiszę, Niech się, co doma może, przed gośćmi popisze. A ja, cokolwiek będzie, lub źrebce, lub klacze, Do twoich, mój kochany bracie, usług znaczę. 134 (F). MARZEC
O, jakie bezpieczeństwo, zgrzybiałego starca Pytać, jeśli zapustem nie zajemy marca! A ono by podobniej tobie te słowa rzec, Jeżeli w
ś od słońca wschodu, Jadą do Aleksandra dla poczęcia płodu). Więc gdy miłość żadnego nie zna przywileju, Do twojego ogiera, mój drogi Andrzeju, Czyś go kupił, czy z Turki w okazyjej zdobył, Posyłam parę próżnych, domarodnych kobył, Które chociaż przez zimę płonę gryzły wiszę, Niech się, co doma może, przed gośćmi popisze. A ja, cokolwiek będzie, lub źrebce, lub klacze, Do twoich, mój kochany bracie, usług znaczę. 134 (F). MARZEC
O, jakie bezpieczeństwo, zgrzybiałego starca Pytać, jeśli zapustem nie zajemy marca! A ono by podobniej tobie te słowa rzec, Jeżeli w
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 66
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
137 (P). KOMU MASZ WIERZYĆ
Źle wszytkim wierzyć; nie dać, źle, nikomu wiary: Dwie w ludziach, ale sobie przeciwne przywary. Dosyć jest tamta wielka, lecz i ta nie mniejsza; Tamta, przyznam, poczciwsza, lecz ta bezpieczniejsza. Nie nikomu, nie wszytkim; chceszli mieć swe doma, Wierzże przyjacielowi, a najwięcej dwoma. Jeśli też sam znieść możesz, na cóż kogo kusić? I złe, i dobre lepiej w swym sercu zadusić. Gdyż Bóg tylko a mieszek, jako mądrzy piszą, Nie ludzie, nie, choć z ludźmi szczerze towarzyszą. 138 (F). DO KALWINA ŁYSEGO
137 (P). KOMU MASZ WIERZYĆ
Źle wszytkim wierzyć; nie dać, źle, nikomu wiary: Dwie w ludziach, ale sobie przeciwne przywary. Dosyć jest tamta wielka, lecz i ta nie mniejsza; Tamta, przyznam, poczciwsza, lecz ta bezpieczniejsza. Nie nikomu, nie wszytkim; chceszli mieć swe doma, Wierzże przyjacielowi, a najwięcej dwoma. Jeśli też sam znieść możesz, na cóż kogo kusić? I złe, i dobre lepiej w swym sercu zadusić. Gdyż Bóg tylko a mieszek, jako mądrzy piszą, Nie ludzie, nie, choć z ludźmi szczerze towarzyszą. 138 (F). DO KALWINA ŁYSEGO
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 67
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Wielka krzywda narodu, z podziwieniem świata, Dla niemieckiego sławę przedawać kabata. A Niemcy, a Francuzi, pytam, w swym obozie Akomodująż się też cudzoziemskiej fozie? Żaden. Nigdy; i owszem, kto tam służbę bierze,
Przypodobywać się ich musi manijerze. Sam tylko jeden Polak, i w drodze, i doma, Stroju się ojczystego, z wielką hańbą, sroma. Jeszczeż to żołnierzowi ujść może lekkiemu Gardzić strojem ojczystym, ale poseł: czemu? 183 (D). Z Okazji UCIECZKI SROMOTNEJ PILAWIECKIEJ
Niewdzięczne żałowanej wspominanie rzeczy. Jako nas pilawiecka ucieczka kaleczy, Czujemy. Ba, już tylko sama czuje głowa, Inszych członków
. Wielka krzywda narodu, z podziwieniem świata, Dla niemieckiego sławę przedawać kabata. A Niemcy, a Francuzi, pytam, w swym obozie Akomodująż się też cudzoziemskiej fozie? Żaden. Nigdy; i owszem, kto tam służbę bierze,
Przypodobywać się ich musi manijerze. Sam tylko jeden Polak, i w drodze, i doma, Stroju się ojczystego, z wielką hańbą, sroma. Jeszczeż to żołnierzowi ujść może lekkiemu Gardzić strojem ojczystym, ale poseł: czemu? 183 (D). Z OKAZJEJ UCIECZKI SROMOTNEJ PILAWIECKIEJ
Niewdzięczne żałowanej wspominanie rzeczy. Jako nas pilawiecka ucieczka kaleczy, Czujemy. Ba, już tylko sama czuje głowa, Inszych członków
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 86
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
), Rzedsza miłość braterska; odpuść, proszę, Momie: Na obie nodze twoje podobieństwo chromie. Że Kain Abla bije, że Jakub podkupi Ezawa? zły był Kain, a Ezausz głupi. Znajdziesz siłę rodzonych na tym świecie braci, Gdzie więcej miłość niźli inszy respekt płaci. Na cóż daleko szukać, mając przykład doma. Nie było nigdy złego między nami trzoma, Nie dzielił nas kawalcem nikt ojczystej roli, Gdy każdy zgodę niźli dobre mienie woli: Słuszność tylko a kretka; te dwie w czasie małem Pokazały, co komu należeć ma działem. Nie jednał nas przyjaciel. W cichości brat bratu Odpuścił, byłoli co zwyczajnego światu.
), Rzedsza miłość braterska; odpuść, proszę, Momie: Na obie nodze twoje podobieństwo chromie. Że Kain Abla bije, że Jakub podkupi Ezawa? zły był Kain, a Ezausz głupi. Znajdziesz siłę rodzonych na tym świecie braci, Gdzie więcej miłość niźli inszy respekt płaci. Na cóż daleko szukać, mając przykład doma. Nie było nigdy złego między nami trzoma, Nie dzielił nas kawalcem nikt ojczystej roli, Gdy każdy zgodę niźli dobre mienie woli: Słuszność tylko a kretka; te dwie w czasie małem Pokazały, co komu należeć ma działem. Nie jednał nas przyjaciel. W cichości brat bratu Odpuścił, byłoli co zwyczajnego światu.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 87
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Wróciwszy: „Mości panie, zimne i ognisko.” Zgoła mi, prawdę rzekszy, było matyjasno. Już do czwartej z południa. Aż też niosą kwaśno Na srebrze wczorajszego cielęcia ostatki. Nie tak na skrutynium podejmują świadki. Miał ci na kata do mnie pisać po łacinie, Zjadłbym ja wedle czasu doma i na cynie. „Czemuż tak późno obiad?” — pytam się sąsiada. „Bo jegomość dla zdrowia wieczerzy nie jada.” „Bodajże go haniebnie zabito i z zdrowiem! Niech sam pości, a gościom każe dać jeść” — powiem. Jeżeli tak we czwartek, a cóż będzie z piątkiem
, Wróciwszy: „Mości panie, zimne i ognisko.” Zgoła mi, prawdę rzekszy, było matyjasno. Już do czwartej z południa. Aż też niosą kwaśno Na srebrze wczorajszego cielęcia ostatki. Nie tak na skrutynijum podejmują świadki. Miał ci na kata do mnie pisać po łacinie, Zjadłbym ja wedle czasu doma i na cynie. „Czemuż tak późno obiad?” — pytam się sąsiada. „Bo jegomość dla zdrowia wieczerzy nie jada.” „Bodajże go haniebnie zabito i z zdrowiem! Niech sam pości, a gościom każe dać jeść” — powiem. Jeżeli tak we czwartek, a cóż będzie z piątkiem
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 105
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jego chorzy Ozdrowieją; tych ziemia kryje, których morzy. 252 (N). PRZYKŁAD W OBIERANIU TOWARZYSZA
Pytał syn, o którą się trzech starało, czyjej, W handlu się i kupiectwie, miał jąć kompanijej. Matka, kiedy szedł w drogę ze wszytkimi trzoma,
Trzy jabłka mu w kieszenią, rzekszy, włoży doma: „Każdemu pojedynkiem, gdy pić będą chcieli, Dasz jedno, że się z tobą na poły rozdzieli.” Aleć się najpierwszemu noż uchynie w pięści, Bo jemu ledwie jednę, sobie wziął dwie części; Opak drugi: jemu dwie, sobie jednę bierze; Trzeci w poły i dobrze. Więc gdy do
jego chorzy Ozdrowieją; tych ziemia kryje, których morzy. 252 (N). PRZYKŁAD W OBIERANIU TOWARZYSZA
Pytał syn, o którą się trzech starało, czyjej, W handlu się i kupiectwie, miał jąć kompanijej. Matka, kiedy szedł w drogę ze wszytkimi trzoma,
Trzy jabłka mu w kieszenią, rzekszy, włoży doma: „Każdemu pojedynkiem, gdy pić będą chcieli, Dasz jedno, że się z tobą na poły rozdzieli.” Aleć się najpierwszemu noż uchynie w pięści, Bo jemu ledwie jednę, sobie wziął dwie części; Opak drugi: jemu dwie, sobie jednę bierze; Trzeci w poły i dobrze. Więc gdy do
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 113
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987