, Ten punktem sławy, a ci żalem zdjęci; Dla tego JEZUS, że swej słudze sprzyja, Faryzeusza Dom z daleka mija. W nadgrodę wzgardy, honor Jej przynosi, Gdy miasto rzuca dla swojej kochanki, Na wieś ubogą, mieszkanie przenosi, Ucieka z murów, do słabej lepianki, Chcąc to pokazać, że domeczek z gliny Milszy mu, niżli, wyniosłe machiny. Ledwie w granice Betanii wchodzi, Pierwszą suplikę, wieśniacy przynoszą; Pańskie przybycie pewną ufność rodzi, Ze chleb i żywność poddani wyproszą; Większa tu prośba do Pana się zdarza By umarłego ożywił Łazarza.
O mocna wiaro! choć w naczyniu kruchym, Któż cię upewnił,
, Ten punktem słáwy, á ci żalem zdięci; Dla tego JEZUS, że swey słudze sprzyia, Faryzeusza Dom z dáleka miia. W nádgrodę wzgárdy, honor Jey przynosi, Gdy miasto rzuca dla swoiey kochanki, Ná wieś ubogą, mieszkanie przenosi, Ucieka z murow, do słabey lepianki, Chcąc to pokazać, że domeczek z gliny Milszy mu, niżli, wyniosłe machiny. Ledwie w gránice Betanii wchodzi, Pierwszą suplikę, wieśniacy przynoszą; Pańskie przybycie pewną ufność rodzi, Ze chleb y żywność poddani wyproszą; Większa tu proźba do Pána się zdárza By umarłego ożywił Łázarza.
O mocna wiáro! choć w náczyniu kruchym, Ktoż cię upewnił,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 202
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
owszem mię też Bóg mój upośledził w mieniu I mnie, jako i drugich, na swym ma baczeniu, I mnie jest swe obejście, są swe obfitości, Jakie wiek pierwszy miewał w swojej niewinności.
Patrz, gdzie góra ku niebu swoim wierzchem godzi, A źrzódło kryształowe z swych piersi wywodzi; Tam pod nią mój domeczek, którego pod bokiem Niwy bujne kładą się nieprzejrzane okiem; Wkoło nich płodne drzewa: tu palmy, daktyle, Kasztany, brzozy gładkie, co swych fruktów tyle, Co i miodów dodają, ówdzie puste kozy. Wisząc na wierzchach góry, tną odrośle łozy; A tu sady dodają owocu bogato; Ani mi skąpi darów
owszem mię też Bóg mój upośledził w mieniu I mnie, jako i drugich, na swym ma baczeniu, I mnie jest swe obejście, są swe obfitości, Jakie wiek pierwszy miewał w swojej niewinności.
Patrz, gdzie góra ku niebu swoim wierzchem godzi, A źrzódło krzyształowe z swych piersi wywodzi; Tam pod nią mój domeczek, którego pod bokiem Niwy bujne kładą się nieprzejrzane okiem; Wkoło nich płodne drzewa: tu palmy, daktyle, Kasztany, brzozy gładkie, co swych fruktów tyle, Co i miodów dodają, ówdzie puste kozy. Wisząc na wierzchach góry, tną odrośle łozy; A tu sady dodają owocu bogato; Ani mi skąpi darów
Skrót tekstu: GawBukBar_II
Strona: 127
Tytuł:
Bukolika albo sielanki nowe
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965