drogi zjechałem, z Fulina do Asyża, dobrze przede dniem: tam słuchałem mszy świętej, i wszystkie reliquias św. Franciszka, jako to: pisma jego, regułę, suknią i t. d. na skarbcu widziałem, o które ocierałem paski św. Franciszka brackie. Byłem też i w domku Portiunculae; tamem celę św. Franciszka i inne particularites widział. Z Fulinu do Asyża mil blisko dwie polskie, ale z drogi do Rzymu, dla tego te dwie mile non computantur. Z Fulina do Spoleto mil 4, miasto między wielkiemi górami. 23^go^. Do Terni mil półtrzeci, górami bardzo wielkiemi i wysokiemi
drogi zjechałem, z Fulina do Asyża, dobrze przede dniem: tam słuchałem mszy świętéj, i wszystkie reliquias św. Franciszka, jako to: pisma jego, regułę, suknią i t. d. na skarbcu widziałem, o które ocierałem paski św. Franciszka brackie. Byłem téż i w domku Portiunculae; tamem celę św. Franciszka i inne particularites widział. Z Fulinu do Asyża mil blizko dwie polskie, ale z drogi do Rzymu, dla tego te dwie mile non computantur. Z Fulina do Spoleto mil 4, miasto między wielkiemi górami. 23^go^. Do Terni mil półtrzeci, górami bardzo wielkiemi i wysokiemi
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 87
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Pańskiego tak ordynującego kazała, przychylność zwykła i życzliwość ku Wojsku, a najwięcej miłość ku tej Ojczyźnie, którą upadającą ratować, nakładem zdrowia i fortun moich, dla której wszytkie inuidie, urazy, niewdzięczności, niezmarszczonym ponosić czołem, mam sobie za powinność. Uczą mię tego przykłady przeszłych Hetmatów wielu, i w moim z najduję Domku, kiedy Chocimski Związek, Ociec mój, jako Wódz na ten czas Chocimski, z równym Rzeczypospolitej i Wojska ukontentowaniem uspokoił. Tą tedy dobrą Rzeczyposp: żarliwością, i przykładem Antecesorów, Urzędu, i krwie mojej pobudzony, podjąłem się był tej prace, ile z tak wielkiem w tej Ojczyźnie ludźmi. Z jakim żalem
Páńskiego ták ordinuiącego kazáłá, przychylność zwykłá y życzliwość ku Woysku, á naywięcey miłość ku tey Oyczyznie, ktorą vpadáiącą rátowáć, nákłádem zdrowia y fortun moich, dla ktorey wszytkie inuidie, vrázy, niewdźięcznośći, niezmarszczonym ponośić czołem, mąm sobie zá powînność. Vczą mię tego przykłády przeszłych Hetmátow wielu, y w moim z náyduię Domku, kiedy Choćimski Związek, Ociec moy, iáko Wodz ná ten czás Choćimski, z rownym Rzeczypospolitey y Woyská vkontentowániem vspokoił. Tą tedy dobrą Rzeczyposp: żárliwością, y przykłádem Antecessorow, Vrzędu, y krwie moiey pobudzony, podiąłem się był tey prace, ile z ták wielkiem w tey Oyczyznie ludźmi. Z iákim żalem
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 93
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
, bo nie masz rezydencji kawalerów, jeno co dla nabożeństwa przyjeżdżają, tak iż praeter Sanctam Casam nihil est dignum visu. Merkancji żadnych, tylko quoad devotionem to dostać może, jednak w austeriach wygoda wszelka dla przyjeżdżych.
Tego dnia w kościele tym odprawowała się solemnitas św. Apoloniej.
Dnia 10 Februarii. W tymże Domku Matki Bożej od Aniołów na tej 45 górze postawionym mszy św. wysłuchawszy, po nabożeństwie po południu wyjechałem o mil 3 włoskich od Loretu.
Przejechałem miasto główne, nazywające się Recanati, na górze jednej murem porządnym otoczone, et intrinsecus we wszytko obfite, i nieszpetne.
Droga wszytko po górach, ale barzo wesoła
, bo nie masz rezydencjej kawalerów, jeno co dla nabożeństwa przyjeżdżają, tak iż praeter Sanctam Casam nihil est dignum visu. Merkancji żadnych, tylko quoad devotionem to dostać może, jednak w austeriach wygoda wszelka dla przyjeżdżych.
Tego dnia w kościele tym odprawowała się solemnitas św. Apoloniej.
Dnia 10 Februarii. W tymże Domku Matki Bożej od Aniołów na tej 45 górze postawionym mszy św. wysłuchawszy, po nabożeństwie po południu wyjechałem o mil 3 włoskich od Loretu.
Przejechałem miasto główne, nazywające się Recanati, na górze jednej murem porządnym otoczone, et intrinsecus we wszytko obfite, i nieszpetne.
Droga wszytko po górach, ale barzo wesoła
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 184
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
nieba przynamniej choć dziurką zajrzała. Lecz z tych więzów myśl moja póki nie wynidzie, do pożądanej póty Ojczyzny nie przydzie. Owszem, żeby nie przyszło do dobrze czynienia, posłusznej woli mojej tu znosi więzienia. Więc, me Światło, do tego wnidź, choć z raz, tarasu, a obacz, że w tym domku namniej nie mam wczasu. Jeśli dla mocnych zapór obawiasz się zdrady, każ bramy odbić zamki – otworzą się rady. Prawią, że za swym mistrzem papuga prosiła pojmanym, choć w klateczce niewolnicą była. Ach, otwórz ciężkie wrota, nowe Słońce moje! Nie najpierszą to łaskę święte ręce Twoje uczynią, bo, pamiętam
nieba przynamniej choć dziurką zajrzała. Lecz z tych więzów myśl moja póki nie wynidzie, do pożądanej póty Ojczyzny nie przydzie. Owszem, żeby nie przyszło do dobrze czynienia, posłusznej woli mojej tu znosi więzienia. Więc, me Światło, do tego wnidź, choć z raz, tarasu, a obacz, że w tym domku namniej nie mam wczasu. Jeśli dla mocnych zapór obawiasz się zdrady, każ bramy odbić zamki – otworzą się rady. Prawią, że za swym mistrzem papuga prosiła pojmanym, choć w klateczce niewolnicą była. Ach, otwórz ciężkie wrota, nowe Słońce moje! Nie najpierszą to łaskę święte ręce Twoje uczynią, bo, pamiętam
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 158
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Ja raczej piszę: jako i pirwsze, tak i to łgarstwo, na które już nie odpisować piórkiem, ale popierać według trybu kawalerskiego, albo po naszemu, szlacheckiego należy; gdyż to tylko małpom, a lekkiem i nikczemnym ludziom swary czynić należy. U mnie zawsze zamek otwarty, bo jako wszędzie, tak i w domku swym cnotliwie żyję i po piwnicach rzemieślników nieprzystojnych nie chowam i pobereżnicy nic mi nie przywiodą; nie mam się też czego chronić, albo hajduki na bronie dla straży zasadzać. Nie pytają u mnie przed broną, kto jest i skąd i po co, i radniejbym zamek mój i ze szkła miał, niżli z murów,
Ja raczej piszę: jako i pirwsze, tak i to łgarstwo, na które już nie odpisować piórkiem, ale popierać według trybu kawalerskiego, albo po naszemu, ślacheckiego należy; gdyż to tylko małpom, a lekkiem i nikczemnym ludziom swary czynić należy. U mnie zawsze zamek otwarty, bo jako wszędzie, tak i w domku swym cnotliwie żyję i po piwnicach rzemieśników nieprzystojnych nie chowam i pobereżnicy nic mi nie przywiodą; nie mam się też czego chronić, albo hajduki na bronie dla straży zasadzać. Nie pytają u mnie przed broną, kto jest i skąd i po co, i radniejbym zamek mój i ze śkła miał, niżli z murów,
Skrót tekstu: JazStadListyCz_II
Strona: 181
Tytuł:
Korespondencja Jazłowieckiego z Diabłem-Stadnickim
Autor:
Hieronim Jazłowiecki, Stanisław Stadnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
chałupce/ schował się od świata. A w krąg go puszcze obeszły szerokie. Cedry/ Cyprysy/ i Sośnie wysokie/ On będąc w cnotę wielką obleczony/ Prowadzi żywot Bogu ulubiony Tu na tej puszczy: a na małym kęsie/ Z czeladkąswoją on kontentuje się. A chociaż start nigdy nie próżnuje/ Ale ustawnie w domku swym pracuje. Czasem czeladkę ku niebu kieruje: Czasem nabożne piosnki pośpiewuje: Abo rogoże z dartego sitowia Przeplata/ abo koszyki odnawia: On zastarzałe w tobie wszeteczności/ Wymorzy cnotą swojej żarzliwości. A ty mu swoje odkrywszy sumnienie/ Obiecuj pewne grzechów pokajenie. Bieżże do niego/ bo on o tej dobie/ Już
chałupce/ schował się od świata. A w krąg go puszcze obeszły szerokie. Cedry/ Cyprysy/ y Sośnie wysokie/ On będąc w cnotę wielką obleczony/ Prowadźi żywot Bogu vlubiony Tu ná tey puszczy: á na małym kęśie/ Z czeladkąswoią on contentuie się. A choćiaż start nigdy nie proznuie/ Ale vstáwnie w domku swym prácuie. Czásem czeladkę ku niebu kieruie: Czásem nabożne piosnki pośpiewuie: Abo rogoże z dartego śitowia Przeplata/ abo koszyki odnawia: On zastarzałe w tobie wszetecznośći/ Wymorzy cnotą swoiey żarźliwośći. A ty mu swoie odkrywszy sumnienie/ Obiecuy pewne grzechow pokaienie. Bieżże do niego/ bo on o tey dobie/ Iuż
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: Cv
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
wziąć do Ojca swego; bo mi Syna Ni córki niemasz drugiej, tylko ta jedyna. Znowu rzecze pan młody: Niechcę jej od ciebie Brać do Rodzica mego, wolę przy twem chlebie Żyć z pracą. Za tem zwlokszy bogate bławaty, Ubrał się w uproszone starka podłe szaty. A gdy go długo w domku swem różnie tentował, I różnem serce młode sposobem probował, Doświadczywszy roztropnie zamysł trwały w statkuz Ze koniecznie pragnie w niść w ubóstwo z dostatku Dla niej, i nad szlachectwo podłość jej przenosi, Gdy szczyrze w stan małżeński tak usilnie prosi, I długo; wziąwszy z sobą za rękę w wiedzie go Z okopciałej chałupki do
wziąć do Oycá swego; bo mi Syná Ni corki niemász drugiey, tylko tá iedyna. Znowu rzecze pan młody: Niechcę iey od ćiebie Bráć do Rodzicá mego, wolę przy twem chlebie Zyć z prácą. Zá tem zwlokszy bogáte błáwaty, Vbrał się w vproszone stárká podłe száty. A gdy go długo w domku swem roznie tentował, Y roznem serce młode sposobem probował, Doświádczywszy rostropnie zamysł trwáły w státkuz Ze koniecznie prágnie w niść w vbostwo z dostátku Dla niey, y nád śláchectwo podłość iey przenośi, Gdy szczyrze w stan małzeński ták vśilnie prośi, Y długo; wziąwszy z sobą zá rękę w wiedzie go Z okopćiáłey cháłupki do
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 119
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
jedne oprawne, a drugie nieoprawne.
1 Świetego Agustyna roszmyslania i modlitwy nabosznę, 1 Akty strzelistę.
1 Grono wynnę, 1 Pieszny naboszne, pisane rekom moją.
1 Akty strzeliste, słuzocze do zabaw koszdego dnia, 1 Ewannielię.
1 Amda wesołę, dobry szmierci czekanię, 1 Wzywanie do modlitew.
1 Chistoria o domku Naswietszy Panny w Lorycię, 1 Akty codzienne.
1 Skarb niebieski, 1 Skoła duchowna, 1 Ochłoda duszna.
1 Aptyczka zbawiennych oleików, 1 Żywot Naswiętszy Panny.
1 Nauka bracztwa za dusze zmarłę, 1 O chlebię Z. Mikołaja z Tolentynu.
1 Wzbudzenię do Naswietszy Panny, 1 O odpustach, 1 Kantyczki.
iędne oprawne, a drugie nieoprawne.
1 Swietego Agustyna roszmyslania y modlitwy nabosznę, 1 Akty strzelistę.
1 Grono wynnę, 1 Pieszny naboszne, pisane rekom moią.
1 Akty strzeliste, słuzocze do zabaw koszdego dnia, 1 Ewannieliię.
1 Amda wesołę, dobry szmierci czekanię, 1 Wzywanie do modlytew.
1 Chistoriia o domku Naswietszy Panny w Lorycię, 1 Akty codzienne.
1 Skarb niebiesky, 1 Skoła duchowna, 1 Ochłoda duszna.
1 Aptyczka zbawiennych oleikow, 1 Żywot Naswiętszy Panny.
1 Nauka bracztwa za dusze zmarłę, 1 O chlebię S. Mikołaia s Tolentynu.
1 Wzbudzenię do Naswietszy Panny, 1 O odpustach, 1 Kantyczky.
Skrót tekstu: SzumInw
Strona: 74
Tytuł:
Gdański inwentarz mienia domowego Magdaleny Szumanowej
Autor:
Magdalena Szumanowa
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1706
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1706
. Kurzą się jeszcze dymy na pogorzelisku, Ludzi garść pozostałych w serdecznym ucisku; Ręce łamią, włosy rwą, żona w ogień leci, Ze Męża utraciła, fortunę i dzieci. Mąż także straty żony z dziatkami żałuje, Jak słowik nad zepsutym gniazdkiem ląmentuje.
Co spojrzy na to miejsce, gdzie była pociecha; W Domku Jego żałosne w głosie noci Echa. Owo zgoła okropny widok był w tym Mieście, Krew umarła w Mężczyznie, dopieroż w Niewieście. Okopciałe z Gipsowych Domów widząc głównie, Krewnych, Sąsiad, Przyjaciół, żałuje nie równie. Płacze DAWID z drugiemi nad ciężką ruiną, Niewie dotąd, jaką jest zburzone przyczyną
. Kurzą się ieszcze dymy na pogorzelisku, Ludzi garść pozostałych w serdecznym ucisku; Ręce łamią, włosy rwą, żona w ogień leci, Ze Męża utraciła, fortunę y dzieci. Mąż także straty żony z dziatkami żałuie, Jak słowik nad zepsutym gniazdkiem ląmentuie.
Co spoyrzy ná to mieysce, gdzie była pociecha; W Domku Jego żałosne w głosie noci Echa. Owo zgoła okropny widok był w tym Mieście, Krew umárła w Męszczyznie, dopieroż w Niewieście. Okopciałe z Gipsowych Domow widząc głownie, Krewnych, Sąsiad, Przyiacioł, żałuie nie rownie. Płácze DAWID z drugiemi nád cięszką ruiną, Niewie dotąd, iáką iest zburzone przyczyną
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 70
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
wiatr, którędy tylko chce, tam dmucha, wieje. Ołtarze, jak żebracy z szat odarci stoją, Czekając miłosierdzia, azaż je ustroją Choć w starzyznę! co z Pańskiej wyszła Garderoby, Dosyć to dla starego Ołtarza ozdoby. Z Bagazyj lub rafy, Namiotek okrywa Łóżeczko Chrystusowe; gdzie żywy spoczywa; Dość w szczupłym Domku mieszka, niemoże wyprosić Unikogo, by lepsze mógł pokrycie nosić. Lampa jedna przed BOGIEM tylko co się błyszczy, Knot na dnie wysmażony wrzeszczy, potym piszczy; Jakby mówił: jeżeliś Katolik prawdziwy, Zmiłuj się przylej łoju, gdy niechcesz oliwy. Jeźli pójdziem do sreber, azaż niesromota? W
wiatr, ktorędy tylko chce, tam dmucha, wieie. Ołtarze, iak żebracy z szat odarci stoią, Czekaiąc miłosierdzia, azaż ie ustroią Choć w starzyznę! co z Pańskiey wyszła Garderoby, Dosyć to dla starego Ołtarza ozdoby. Z Bagazyi lub rafy, Namiotek okrywa Łóżeczko Chrystusowe; gdzie żywy spoczywa; Dość w szczupłym Domku mieszka, niemoże wyprosić Unikogo, by lepsze mogł pokrycie nosić. Lampa iedna przed BOGIEM tylko co się błyszczy, Knot na dnie wysmażony wrzeszczy, potym piszczy; Jakby mowił: ieżeliś Katolik prawdziwy, Zmiłuy się przyley łoju, gdy niechcesz oliwy. Jeźli poydziem do sreber, azaż niesromota? W
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 84
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752