zawsze trwać miały.
Częstokroć zastanawiam się nad kontradykcjami w tej mierze umysłu ludzkiego. Krótkość życia obchodzi nas, pragniemy jednak w tymże samym czasie aby się sceny jego jak najprędzej odprawiały. W młodości wyglądamy lat dojrzałych; przyszedłszy do tej, pory pragniemy aby jak najprędzej dojść honorów i prerogatyw; te mając, skrzetność o dostatki następuje, tęsknimy w ich dzierżeniu wzdychając ku miłej spokojności. Chcielibyśmy wszyscy czas przedłużyć w powszechno- ści, a w szczególności jego rozmiary skrócić. Lichwiarz schnie w oczekiwaniu terminu wyciągnionej nad słuszność prowizyj; Polityk dałby lat kilka życia swojego, żeby mu się udały intrygi, z taką niecierpliwością czeka skutku rozpoczętego Machiawelstwa
zawsze trwać miały.
Częstokroć zastanawiam się nad kontradykcyami w tey mierze umysłu ludzkiego. Krotkość życia obchodzi nas, pragniemy iednak w tymże samym czasie aby się sceny iego iak nayprędzey odprawiały. W młodości wyglądamy lat doyrzałych; przyszedłszy do tey, pory pragniemy aby iak nayprędzey doyść honorow y prerogatyw; te maiąc, skrzetność o dostatki następuie, tęsknimy w ich dzierżeniu wzdychaiąc ku miłey spokoyności. Chcielibyśmy wszyscy czas przedłużyć w powszechno- ści, á w szczegulności iego rozmiary skrocić. Lichwiarz schnie w oczekiwaniu terminu wyciągnioney nad słuszność prowizyi; Polityk dałby lat kilka życia swoiego, żeby mu się udały intrygi, z taką niecierpliwością czeka skutku rozpoczętego Machiawelstwa
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 69
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
i krew należytą miała cyrkulacją.
Gdyby praca nie była konieczną do zachowania zdrowia i utrzymania sił czerstwych potrzebą, nie byłoby przyrodzenie ciał naszych przysposobiło do znoszenia onej; aby zaś dał uczuć tym mocniej Dawca natury ludziom, jaka jest pracy potrzeba, nie inaczej tylko za jej poprzedzeniem użycza darów swoich. Nie tylko obfitować w dostatki, ale się odziać bez pracy niepodobna. Materiały wszystkiego mamy sobie hojnie zgotowane, użycie onych naszej skrzętności zostawiono. Trzeba w pocie czoła orać ziemię i poruszać, dopiero się jej płodność wyda, przymuszona że tak rzekę jej szczodrobliwość powtórzonych aż do znużenia zabiegów wyciąga koniecznie.
Kunszta, handel i rolnictwo śmiele mówić można, iż
y krew należytą miała cyrkulacyą.
Gdyby praca nie była konieczną do zachowania zdrowia y utrzymania sił czerstwych potrzebą, nie byłoby przyrodzenie ciał naszych przysposobiło do znoszenia oney; aby zaś dał uczuć tym mocniey Dawca natury ludziom, iaka iest pracy potrzeba, nie inaczey tylko za iey poprzedzeniem użycza darow swoich. Nie tylko obfitować w dostatki, ale się odziać bez pracy niepodobna. Materyały wszystkiego mamy sobie hoynie zgotowane, użycie onych naszey skrzętności zostawiono. Trzeba w pocie czoła orać ziemię y poruszać, dopiero się iey płodność wyda, przymuszona że tak rzekę iey szczodrobliwość powtorzonych aż do znużenia zabiegow wyciąga koniecznie.
Kunszta, handel y rolnictwo śmiele mowić można, iż
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 125
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
w jedzeniu i piciu żyła/ że się w winie mywała/ a po pełnych beczkach miodu na ogród/ gdzie poziemki rosły/ wylewać kazała/ aby tym słodsze i smaczniejsze były. Lecz potym/ chcąc ją Bóg sobie pozyskać/ takie karanie/ a osobliwie Ubóstwo/ nędzę i biedę na nią przepuścił/ że pierwej wielkie dostatki mając naostatek i biednego pieniążka nie przemogła; Ale jednak Bogu za to karanie dziękowała/ i jawnie wyznawała/ żeby nigdy nie była mogła być zbawiona/ gdyby jej Bóg takim nie był nawiedził karaniem. V.
Piąta Córka/ którą Pijaństwo porodziło/ jest Crudelitas: Srogość albo Okrucieństwo. Przy winie (przy dobrej myśli
w jedzeniu y pićiu żyłá/ że śię w winie mywáłá/ á po pełnych beczkách miodu ná ogrod/ gdźie poźiemki rosły/ wylewáć kazałá/ áby tym słodsze y smácznieysze były. Lecz potym/ chcąc ją Bog sobie pozyskáć/ tákie karáńie/ á osobliwie Ubostwo/ nędzę y biedę ná nię przepuśćił/ że pierwey wielkie dostátki májąc náostátek y biednego pieniążká nie przemogłá; Ale jednák Bogu zá to karánie dźiękowáłá/ y jáwnie wyznawáłá/ żeby nigdy nie byłá mogłá bydź zbáwiona/ gdyby jey Bog tákim nie był náwiedźił karániem. V.
Piąta Corká/ ktorą Pijáństwo porodźiło/ jest Crudelitas: Srogość álbo Okrućieństwo. Przy winie (przy dobrey myśli
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 7.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
przydzie na cię porażka/ i zginiesz/ w dzień pomsty. It. Nie odwłaczaj polepszenia twego aż do śmierci. Sir. 5. v. 8. seq. 6. 38. v. 22.
Przypuszczajcie to do serca Wy Pijanicy/ którzy o miernym życiu nic nie trzymacie; ale/ gdybyście takie dostatki mieli/ żeby piwnice wasze winem i inszymi napojami napełnione były: podobnobyście codzień raczej brzuchowi/ niżeli Bogu służyli: rzadko kiedy/ ba nigdybyście trzeźwiemi nie byli; a potym byście dopiero/ gdy dusza na języku siedzieć albo w gardle tkwieć będzie/ pokutować chcieli; Cóż rozumiecie/ jeśliby
przydźie ná ćię porażká/ y zginiesz/ w dźień pomsty. It. Nie odwłaczay polepszenia twego aż do śmierći. Sir. 5. v. 8. seq. 6. 38. v. 22.
Przypusczayćie to do sercá Wy Pijánicy/ ktorzy o miernym żyćiu nic nie trzymaćie; ále/ gdybyśćie tákie dostátki mieli/ żeby piwnice wásze winem y inszymi napojámi nápełnione były: podobnobyśćie codźień ráczey brzuchowi/ niżeli Bogu służyli: rzadko kiedy/ bá nigdybyśćie trzeźwiemi nie byli; á potym byśćie dopiero/ gdy duszá ná języku śiedźieć álbo w gárdle tkwieć będźie/ pokutowáć chćieli; Coż rozumiećie/ jeśliby
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 37.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Nie poścignionym lotem/ bark swój skłoni. Albo gdy owo za dżdżystej Jesieni Niesytym wilcy głodem przemorzeni; W Polach sierotę kiedy sarnę żoczą. Wnet ją łakomie ze wszech stron obskoczą. Tak i ta wdalsze zajechawszy kraje/ Siłom przyczynę do Komendów daje: Tych gładkość/ owych majętność niewoli. Ten piękność kocha/ ów dostatki woli. Dam. Głupiec co Westy Zamknione Klasztorze/ Dziewki co ogień wieczny w swym dozorze/ Mając: powierzchny tak pilno niecicie A zewnętrznego czemu niegasicie? Niemasz w kanarach tak wiele słodyczy; Ani tak wiele Hymet pszczół wyliczy/ W Hyblejskich ulach/ niemasz tej słodkości I tego smaku jako jest w miłości
Nie pośćignionym lotem/ bárk swoy skłoni. Albo gdy owo zá dzdzystey Ieśieni Niesytym wilcy głodęm przemorzeni; W Polách śierotę kiedy sárnę żoczą. Wnet ią łákomie ze wszech stron obskoczą. Ták y tá wdálsze záiechawszy kráie/ Siłom przyczynę do Kommendow dáie: Tych głádkość/ owych máiętność niewoli. Ten piękność kocha/ ow dostátki woli. Dam. Głupiec co Westy Zámknione Klasztorze/ Dźiewki co ogień wieczny w swym dozorze/ Máiąc: powierzchny ták pilno niećićie A zewnętrznego czemu niegáśićie? Niemász w kanárách ták wiele słodyczy; Ani ták wiele Hymet pszczoł wyliczy/ W Hybleyskich vlách/ niemász tey słodkośći Y tego smáku iáko iest w miłośći
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 186
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
trzosa; Skoro wyda złodzieja, ja też po profosa. Kazałem go obiesić, wedle starej mody, I tak wziął na Wielkanoc, co miał wziąć na Gody. 132 (P). STOSOWANIE UBOGIEGO Z BOGATYM
Niechaj Krezus swe złota, Job owce i woły, Józef naładowane w Egipcie stodoły, Niechaj bogacz największe dostatki wylicza — Kto niczego, nikędy, nigdy nie pożycza, Ma wszytkiego z potrzebę, w swoim kącie siadszy, Ten prawdziwie bogaty; ale ów bogatszy, Który wielkim u siebie kładzie depozytem, Nie tylko mieć z potrzebę, ale i dosytem; Najbogatszym — i słusznym prawem — się nazywa, Co z potrzebę, co
trzosa; Skoro wyda złodzieja, ja też po profosa. Kazałem go obiesić, wedle starej mody, I tak wziął na Wielkanoc, co miał wziąć na Gody. 132 (P). STOSOWANIE UBOGIEGO Z BOGATYM
Niechaj Krezus swe złota, Job owce i woły, Józef naładowane w Egipcie stodoły, Niechaj bogacz największe dostatki wylicza — Kto niczego, nikędy, nigdy nie pożycza, Ma wszytkiego z potrzebę, w swoim kącie siadszy, Ten prawdziwie bogaty; ale ów bogatszy, Który wielkim u siebie kładzie depozytem, Nie tylko mieć z potrzebę, ale i dosytem; Najbogatszym — i słusznym prawem — się nazywa, Co z potrzebę, co
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 65
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jednę kiedysi minutę Dał złota Paktolowe, Krezusowe zbiory, Dał syryjski urodzaj, królewskie honory. Czas jest, czas, który ludziom równo płynie z wodą, Z największą, podobieństwem niezrównany, szkodą. Wszytko możesz mieć z ręki fortuny bogatej, Coś stracił, jednej czasu nie wetujesz straty. Zgubisz skarby, klejnoty, dostatki, wieś z domem, Na jeden czas, bez wstydu, radzę być łakomem. Aleś ty tym najszczodrszy, to najchętniej tracisz, Czego zdrowiem i wieczną sromotą przypłacisz. 326 (F). ROCZNICA
Odprawując rocznicę, źleśmy uczynili: Cośmy Bogu dziękować mieli, tośmy pili. Jeślić to boża
jednę kiedysi minutę Dał złota Paktolowe, Krezusowe zbiory, Dał syryjski urodzaj, królewskie honory. Czas jest, czas, który ludziom równo płynie z wodą, Z największą, podobieństwem niezrównany, szkodą. Wszytko możesz mieć z ręki fortuny bogatej, Coś stracił, jednej czasu nie wetujesz straty. Zgubisz skarby, klejnoty, dostatki, wieś z domem, Na jeden czas, bez wstydu, radzę być łakomem. Aleś ty tym najszczodrszy, to najchętniej tracisz, Czego zdrowiem i wieczną sromotą przypłacisz. 326 (F). ROCZNICA
Odprawując rocznicę, źleśmy uczynili: Cośmy Bogu dziękować mieli, tośmy pili. Jeślić to boża
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 139
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
skamieniały, Obfite krwawych łez płyną kanały; Za odchodzącym niesie nieszczęśliwy Wzrok zazdrościwy.
Tak ci mnie właśnie szczęście posłużyło, Gdy mię w tej ciężkiej biedzie zostawiło, Z którą gorzej niż z Moskwą po wsze czasy Chodzę za pasy.
Wyście pobiegli i trudów marsowych Już zapomnieli, gdy w wczasach domowych
Macie rozkoszy i wszelkie dostatki U zacnej matki.
Tam ci byt dobry, tam pieszczoty macie, Których beze mnie, bracia zażywacie. Ale najbarziej niemiło mi na cię, Najstarszy bracie.
Wiem, żeś buzdygan powiesił na ścienie, Karwasz pod ławą, a przy cudzej żenie Dźwigasz wrzeciono i zwijasz osnowy Herkules nowy.
Choć kędykolwiek muzyka krzyknęła,
zkamieniały, Obfite krwawych łez płyną kanały; Za odchodzącym niesie nieszczęśliwy Wzrok zazdrościwy.
Tak ci mnie właśnie szczęście posłużyło, Gdy mię w tej ciężkiej biedzie zostawiło, Z ktorą gorzej niż z Moskwą po wsze czasy Chodzę za pasy.
Wyście pobiegli i trudow marsowych Już zapomnieli, gdy w wczasach domowych
Macie rozkoszy i wszelkie dostatki U zacnej matki.
Tam ci byt dobry, tam pieszczoty macie, Ktorych beze mnie, bracia zażywacie. Ale najbarziej niemiło mi na cię, Najstarszy bracie.
Wiem, żeś buzdygan powiesił na ścienie, Karwasz pod ławą, a przy cudzej żenie Dźwigasz wrzeciono i zwijasz osnowy Herkules nowy.
Choć kędykolwiek muzyka krzyknęła,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 356
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
wszystko na rejestrze: Jako chcą, jak kość ludzkiej szczęśliwości rzucą, Tym biorą, inszym dają, tych cieszą, tych smucą. One wszystkim nabytym rzeczom czynią cenę. Świat theatrum, gdzie ludzie im kwoli na scenę Wychodzą, i wedle ich poigrawszy zdania, Wracają się, skąd wyszli, znowu do schowania. Masz dostatki, masz w żyznej dobrą wioskę roli – Fortuny, jeźlić się w niej rozgościć pozwoli, I śmierci spytaj, jeźli cię wprzód nie zarzeże, Bo już kto inszy na nią, o czym nie wiesz, strzeże. Kupiłeś materyjej, chcąc ciału dogodzić, Bogatej – kto wie, jeźlić pozwolą w niej
wszystko na rejestrze: Jako chcą, jak kość ludzkiej szczęśliwości rzucą, Tym biorą, inszym dają, tych cieszą, tych smucą. One wszystkim nabytym rzeczom czynią cenę. Świat theatrum, gdzie ludzie im kwoli na scenę Wychodzą, i wedle ich poigrawszy zdania, Wracają się, skąd wyszli, znowu do schowania. Masz dostatki, masz w żyznej dobrą wioskę roli – Fortuny, jeźlić się w niej rozgościć pozwoli, I śmierci spytaj, jeźli cię wprzód nie zarzeże, Bo już kto inszy na nię, o czym nie wiesz, strzeże. Kupiłeś materyjej, chcąc ciału dogodzić, Bogatej – kto wie, jeźlić pozwolą w niej
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 111
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
wadzi; Śmieje się z zdrady twojej Wenus, śmieje Kupido, i stąd przybywa-ć nadzieje. Owszem, wszytka młódź tobie gwoli roście, Nowi w sidła twe przybywają goście I starzy słudzy oków twych nie złożą, Choć zdradną panią opuścić się grożą. Ciebie się synom swoim boją matki, Ciebie i skąpi starcy o dostatki Wnuków swych, ciebie świeżo poślubione Panienki, w mężów jeszcze nie wdrożone,
Czary urody, gładkości oręże, Ledwie poznane nie uwiodło męże. Ty jednak pomnij, że kłamstwo grzech srogi I że żartować szkoda przecię z bogi. NA OBRAZ
Choć piękny obraz, nie daj mistrzom chwały: Nie pędzel dobry, lecz oryginały.
wadzi; Śmieje się z zdrady twojej Wenus, śmieje Kupido, i stąd przybywa-ć nadzieje. Owszem, wszytka młódź tobie gwoli roście, Nowi w sidła twe przybywają goście I starzy słudzy oków twych nie złożą, Choć zdradną panią opuścić się grożą. Ciebie się synom swoim boją matki, Ciebie i skąpi starcy o dostatki Wnuków swych, ciebie świeżo poślubione Panienki, w mężów jeszcze nie wdrożone,
Czary urody, gładkości oręże, Ledwie poznane nie uwiodło męże. Ty jednak pomnij, że kłamstwo grzech srogi I że żartować szkoda przecię z bogi. NA OBRAZ
Choć piękny obraz, nie daj mistrzom chwały: Nie pędzel dobry, lecz oryginały.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 123
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971