regiestra, kładziesz dług ojcoski, Żebyś mię, jako widzę, wykwitował z wioski. Tak, kiedy już, już morskiej napija się wody, Delfin człeka z ostatniej wynosi przygody: Nie kijem, ale pałką, bo zaraz na suszy
Zabija go i kości okrutnie w nim kruszy. Rzadko się prawnuk cieszy z takiego dostatku. Mnie tak było być u psa, jak u wilka w zadku. 491 (P). BÓL ZĘBÓW
Kiedy zając najbarziej na zęby boleje, Zgadni. Gdy się dostanie psom, wypadszy z knieje. A pies kiedy, zwłaszcza ów głodny, suchy, chudy? Gdy patrzy na skopowe u rzeźnika udy. 492
regiestra, kładziesz dług ojcoski, Żebyś mię, jako widzę, wykwitował z wioski. Tak, kiedy już, już morskiej napija się wody, Delfin człeka z ostatniej wynosi przygody: Nie kijem, ale pałką, bo zaraz na suszy
Zabija go i kości okrutnie w nim kruszy. Rzadko się prawnuk cieszy z takiego dostatku. Mnie tak było być u psa, jak u wilka w zadku. 491 (P). BÓL ZĘBÓW
Kiedy zając najbarziej na zęby boleje, Zgadni. Gdy się dostanie psom, wypadszy z knieje. A pies kiedy, zwłaszcza ów głodny, suchy, chudy? Gdy patrzy na skopowe u rzeźnika udy. 492
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 403
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to: Vt remaneat lucerna, Dauid seruo meo, zostanie lampa, albo świeca słudze memu Dawidowi, a świeca ta Króla znaczy. Pytajcie się Panowie Politycy, czemu to władza Królewska nie znaczy się słońcem, ale lampą i świecą? Słońce świeci choć mu nic nie dasz, nie opatrzysz: ale nie daj jedno lampie dostatku, nie daj jej, co by trawić, czym by się sustentować mogła, zgaśnie lampa. Nie trzebać mieć Pana nazbyt bogatego, bo by Potencja jego ciężka była wolności, ale przedcię nie trzeba go chcieć mieć, tylko słońcem, trzeba mu przedcię dostatku, trzeba mu dodawać, bo albo zgaśnie, i
to: Vt remaneat lucerna, Dauid seruo meo, zostánie lámpá, álbo świecá słudze męmu Dawidowi, á świecá tá Krolá znáczy. Pytayćie się Pánowie Politycy, częmu to władza Krolewska nie znáczy się słońcem, ále lámpą i świecą? Słońce świeći choć mu nic nie dasz, nie opátrzysz: ále nie day iedno lámpie dostátku, nie day iey, co by trawić, czym by się sustentowáć mogłá, zgáśnie lámpá. Nie trzebáć mieć Páná názbyt bogátego, bo by Potencyia iego ciężka byłá wolnośći, ále przedćię nie trzeba go chćieć mieć, tylko słońcem, trzebá mu przedćię dostátku, trzebá mu dodawáć, bo álbo zgáśnie, i
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 42
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
dasz, nie opatrzysz: ale nie daj jedno lampie dostatku, nie daj jej, co by trawić, czym by się sustentować mogła, zgaśnie lampa. Nie trzebać mieć Pana nazbyt bogatego, bo by Potencja jego ciężka była wolności, ale przedcię nie trzeba go chcieć mieć, tylko słońcem, trzeba mu przedcię dostatku, trzeba mu dodawać, bo albo zgaśnie, i serenissimować nie będzie, albo trawić musi co około siebie znajdzie, mówi Pineda. Przyświecająć Panowie poddanym, ale trzeba im dostatku. 8. PRZYŚWIECA MI TA LAMPA do PRZEDŚIĘWŹIĘĆIA MEGO. Smakuje Job, In illo tempore, smakuje dawne lata. Któż by mi to dał
dasz, nie opátrzysz: ále nie day iedno lámpie dostátku, nie day iey, co by trawić, czym by się sustentowáć mogłá, zgáśnie lámpá. Nie trzebáć mieć Páná názbyt bogátego, bo by Potencyia iego ciężka byłá wolnośći, ále przedćię nie trzeba go chćieć mieć, tylko słońcem, trzebá mu przedćię dostátku, trzebá mu dodawáć, bo álbo zgáśnie, i serenissimowáć nie będźie, álbo trawić muśi co około śiebie znaydźie, mowi Pinedá. Przyświecáiąć Pánowie poddánym, ále trzebá im dostátku. 8. PRZYŚWIECA MI TA LAMPA do PRZEDŚIĘWŹIĘĆIA MEGO. Smákuie Iob, In illo tempore, smákuie dawne látá. Ktoż by mi to dał
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 42
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
nazbyt bogatego, bo by Potencja jego ciężka była wolności, ale przedcię nie trzeba go chcieć mieć, tylko słońcem, trzeba mu przedcię dostatku, trzeba mu dodawać, bo albo zgaśnie, i serenissimować nie będzie, albo trawić musi co około siebie znajdzie, mówi Pineda. Przyświecająć Panowie poddanym, ale trzeba im dostatku. 8. PRZYŚWIECA MI TA LAMPA do PRZEDŚIĘWŹIĘĆIA MEGO. Smakuje Job, In illo tempore, smakuje dawne lata. Któż by mi to dał, aby mi się przeszłe lata powróciły. Świeciłem przed tym a terazem zgasł, teraz w-gnoju leżę, a przedtym byłem na tronie: Splendebat lucerna eius
názbyt bogátego, bo by Potencyia iego ciężka byłá wolnośći, ále przedćię nie trzeba go chćieć mieć, tylko słońcem, trzebá mu przedćię dostátku, trzebá mu dodawáć, bo álbo zgáśnie, i serenissimowáć nie będźie, álbo trawić muśi co około śiebie znaydźie, mowi Pinedá. Przyświecáiąć Pánowie poddánym, ále trzebá im dostátku. 8. PRZYŚWIECA MI TA LAMPA do PRZEDŚIĘWŹIĘĆIA MEGO. Smákuie Iob, In illo tempore, smákuie dawne látá. Ktoż by mi to dał, áby mi się przeszłe látá powroćiły. Swiećiłem przed tym á terazem zgasł, teraz w-gnoiu leżę, á przedtym byłem ná tronie: Splendebat lucerna eius
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 42
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
kładą: gdzie buławy? tu je wnoszą, gdzie pieczęci? tu je przykładają, gdzie ozdoby Koronne, powiatowe, ziemskie? tu gospodarują: służy temu Panięciu tak mianowanemu Casus Nominativus. Spadek Nazywający. Casus jednak, spadek, bo go ten Nominativus, to imię wielkie i jego zachowanie spycha, a spycha z-dostatku, z-szczęścia, zmienia dobrego. Zechce się stanowić, następuje Casus Genitivus. Spadek Ródzący, tak wiele trzeba na upominki, na wyprawę frącymerowi, dziewosłabnicom łożyć, spadek mu, Casus Genitivus. Postanowiwszy się, aż tu zapisze wiele Małżonce, Spadek mu Dativus, z-różnych okazji, to słudze daruje, to Sąsiadowi
kłádą: gdźie bułáwy? tu ie wnoszą, gdźie pieczęći? tu ie przykładáią, gdźie ozdoby Koronne, powiátowe, źiemskie? tu gospodáruią: służy tęmu Pąnięćiu ták miánowánemu Casus Nominativus. Zpadek Názywáiący. Casus iednák, zpadek, bo go ten Nominativus, to imię wielkie i iego záchowánie zpycha, á zpycha z-dostátku, z-szczęśćia, zmięnia dobrego. Zechce się stánowić, następuie Casus Genitivus. Zpadek Rodzący, ták wiele trzebá ná upominki, ná wyprawę frącymerowi, dźiewosłabnicom łożyć, zpadek mu, Casus Genitivus. Postánowiwszy się, áż tu zápisze wiele Małżonce, Zpadek mu Dativus, z-rożnych okáziy, to słudze dáruie, to Sąśiádowi
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 75
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
PLETENIECKIEGO zaprowadza; ten o wszystkim coby się z nim działo wypytuje; on tym porządkiem rzecz/ którym się napisała a wyżej referował/ przydawszy to przed Spowiednikiem: pięć Cerkwi wykradłem prawi/ a tu na pokutę przyszedłem/ gdzie mię zwiódł diabeł. i to powiedział/ iż nie miał wszystkiej Icony obierać z dostatku jej/ lecz jednę sztukę wziąć dlatego/ aby tęż pieniężywszy/ miał zaczym do chałupy swej (gdyż i jednego halirza już nie miałem) zawendrować. I lub to za swój grzech karany był od Naśw: Pan: przecię rozkazał go W. Ociec Archimandryta żelazami spętać/ i w Wasilkowie Miasteczku Monasterskim rok robotę
PLETENIECKIEGO záprowádza; ten o wszystkim coby się z nim dźiało wypytuie; on tym porządkiem rzecz/ ktorym sie nápisáłá á wyżey referował/ przydawszy to przed Spowiednikiem: pięć Cerkwi wykradłem práwi/ á tu ná pokutę przyszedłem/ gdźie mię zwiodł dyabeł. y to powiedźiał/ iż nie miał wszystkiey Icony obierác z dostatku iey/ lecz iednę sztukę wźiąć dlatego/ áby tęż pieniężywszy/ miał záczym do cháłupy swey (gdyż y iednego hálirzá iuż nie miałem) záwendrowáć. Y lub to zá swoy grzech karány był od Náśw: Pán: przećię roskazał go W. Oćiec Archimándrytá żelázámi spętáć/ y w Wáśilkowie Miásteczku Monásterskim rok robotę
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 122.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
szyki, W te na rzeź ludzi ciągniecie tysiące, Na ludzi żywych i na nieboszczyki Całego roku liczycie miesiące, W miesiące spezy, w spezy łzy jak rzyki I złoto płynie nie ustawające. Ubogich ludzi, na to państw ruina: A tej w was wchodzi, cni królowie, wina. O nieobjęty krzywd ludzkich dostatku! Jakże tak wielką zaniesiesz machinę, Kiedy pójść z świata każą na ostatku Tam, gdzie najmniejszą płacić odrobinę Duszą potrzeba w podchlebnym przydatku. Nadgrobek każe czytać twoję minę: Tu leży wielki król honorem wszędy, A dusza jego diabeł sam wie kędy. Jakoż tak bywa zwyczajnie, gdzie myśl, wysokością stanu i
szyki, W te na rzeź ludzi ciągniecie tysiące, Na ludzi żywych i na nieboszczyki Całego roku liczycie miesiące, W miesiące spezy, w spezy łzy jak rzyki I złoto płynie nie ustawające. Ubogich ludzi, na to państw ruina: A tej w was wchodzi, cni królowie, wina. O nieobjęty krzywd ludzkich dostatku! Jakże tak wielką zaniesiesz machinę, Kiedy pójść z świata każą na ostatku Tam, gdzie najmniejszą płacić odrobinę Duszą potrzeba w podchlebnym przydatku. Nadgrobek każe czytać twoję minę: Tu leży wielki król honorem wszędy, A dusza jego dyjaboł sam wie kędy. Jakoż tak bywa zwyczajnie, gdzie myśl, wysokością stanu i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 170
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
w nie- pomiarkowaniu nie widząc, padać się zwykło na ciężkie w mizerii i niedostatku obroty. Jest czego pożałować serdecznie, że na teraźniejsze oczy nasze tak bolesna szczęśliwości miast i miasteczek wyszła mutacja. Ale się nie masz czemu dziwować, kiedy się teraźniejsi z przeszłymi w cnotach i obyczajach skonfrontują ludzie. Senatem magistraty względem powagi, dostatku i doskonałości, magistratami pospólstwo względem ułożonego kształtnie we wszystkim życia i uczciwości czcić było przedtem potrzeba. Teraz pierwszy niższego stan nie waży, niższy w zgromadzeniu swoim z nierozumną świni trzodą porównać się może. Nie trzeba było w godności i przymiotach braku, gdzie królewski przywilej pod klejnot równości z majestatu pretendował osoby, ani do magistratu
w nie- pomiarkowaniu nie widząc, padać się zwykło na ciężkie w mizeryi i niedostatku obroty. Jest czego pożałować serdecznie, że na teraźniejsze oczy nasze tak bolesna szczęśliwości miast i miasteczek wyszła mutacyja. Ale się nie masz czemu dziwować, kiedy się teraźniejsi z przeszłymi w cnotach i obyczajach skonfrontują ludzie. Senatem magistraty względem powagi, dostatku i doskonałości, magistratami pospólstwo względem ułożonego kształtnie we wszystkim życia i uczciwości czcić było przedtem potrzeba. Teraz pierwszy niższego stan nie waży, niższy w zgromadzeniu swoim z nierozumną świni trzodą porównać się może. Nie trzeba było w godności i przymiotach braku, gdzie królewski przywilej pod klejnot równości z majestatu pretendował osoby, ani do magistratu
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 200
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
. Ani względem prawdziwego nasycenia pożywających z tego stołu świętego; bo nie malowane potrawy daje na oszukanie nasze/ jako Heliogabalus Rzymianom swoim/ ale prawdziwe Ciało swoje/ i krew przenaświętszą. Stąd u tegoż Jana świętego mówi: Caro mea vere est cibus, et sanguis meus verè est potus. Ani nakoniec wzlędem wielkiego dostatku pokarmu; bo nie na jeden raz daje/ ani na dwa/ ale przez tak wiele wieków już wszytek kościół Chrześcijański tego pokarmu niebieskiego pożywa/ i pożywać będzie aż do sądnego dnia/ śpiewając z radością; Sumit vnus sumunt mille etc. nec sumptus absumitur. A nie tylko go tu na ziemi pożywać będziemy aż do
. Ani względem prawdźiwego násycenia pożywáiących z tego stołu świętego; bo nie málowáne potráwy dáie ná oszukánie násze/ iáko Heliogabalus Rzymiánom swoim/ ále prawdźiwe Ciáło swoie/ y krew przenaświętszą. Ztąd v tegoż Ianá świętego mowi: Caro mea vere est cibus, et sanguis meus verè est potus. Ani nákoniec wzlędem wielkiego dostátku pokármu; bo nie ná ieden raz dáie/ áni ná dwá/ ále przez ták wiele wiekow iuż wszytek kośćioł Chrześćiáński tego pokármu niebieskiego pożywa/ y pożywáć będźie áż do sądnego dniá/ spiewáiąc z rádośćią; Sumit vnus sumunt mille etc. nec sumptus absumitur. A nie tylko go tu ná źiemi pożywáć będźiemy áż do
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 60
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
łowienie ryb robią siatki, włoki, więcierze, z łyka palmowego drzewa. Chałupy stawili z kości Wielorybów, z tychże słupy, balki formowali, a z szczęków drzwi do Chałup. Wody tam defectus, aż sobie głębokie kopią studnie, do strzał też i do kopii miasto żełaza, kości ostrych zażywali, dla nie dostatku żelaza.
INSUBRES, ludzie Włoscy. alias Mediolańczykowie, którzy wyszli z Francyj, i Mediolan założyli, wiele circum circa miejsc opanowawszy.
IlIRYCI lud olim obszernie osiadły, dziś w Istrii i Dalmacji.
ITURE, Judzie olim w Syryj sławni w Historiach, z tąd u Poetów, mianowicie u Wirgiliusza Ituraei Arcus: że tam
łowienie ryb robią siatki, włoki, więcierze, z łyka palmowego drzewa. Chałupy stawili z kości Wielorybow, z tychże słupy, balki formowali, á z szczękow drzwi do Chałup. Wody tam defectus, áż sobie głębokie kopią studnie, do strzał też y do kopii miasto żełaza, kości ostrych zażywali, dla nie dostatku żelaza.
INSUBRES, ludzie Włoscy. alias Medyolańczykowie, ktorzy wyszli z Francyi, y Mediolan założyli, wiele circum circa mieysc opanowawszy.
ILLIRICI lud olim obszernie osiadły, dziś w Istrii y Dalmacii.
ITURAE, Iudzie olim w Syrii sławni w Historyach, z tąd u Poetow, mianowicie u Wirgiliusza Ituraei Arcus: że tam
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 143
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756