ma oprócz kromów i bogatych barzo; lubo Wenecja quoad mercaturam dicitur parem sibi non habere urbem . Ja jednak Mediolan in aequilibrio kładę, jeno w tym, że nie ma tak blisko morza jest podlejsze.
Kościołów liczą w tym mieście 238 znaczniejszych, osobnych kaplic, kędy są confraternitates; szpitalów wielka moc barzo bogatych.
Ludu dostatniego i bogatego barzo siła. Strój po większej części hiszpański; damy się, niż tu pięknie, stroją po francusku i bogato, jako nigdzie w całych Włoszech.
Rzemieślnika różnego in copia, jedwabiów summa abundantia, et quoad victualia sufficiens abundantia. Wina wyśmienite i delikatne barzo.
Miasto kanał ciekącej wody głęboki, w kwadrat kopany
ma oprócz kromów i bogatych barzo; lubo Wenecja quoad mercaturam dicitur parem sibi non habere urbem . Ja jednak Mediolan in aequilibrio kładę, jeno w tym, że nie ma tak blisko morza jest podlejsze.
Kościołów liczą w tym mieście 238 znaczniejszych, osobnych kaplic, kędy są confraternitates; szpitalów wielka moc barzo bogatych.
Ludu dostatniego i bogatego barzo siła. Strój po większej części hiszpański; damy się, niż tu pięknie, stroją po francusku i bogato, jako nigdzie w całych Włoszech.
Rzemieśnika różnego in copia, jedwabiów summa abundantia, et quoad victualia sufficiens abundantia. Wina wyśmienite i delikatne barzo.
Miasto kanał ciekącej wody głęboki, w kwadrat kopany
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 260
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
przyzna, za rzecz pewną, że stąd największy decess ludzi, i pustki w Polsce, że wstanach Małżeńskich nieobserwują conservationem Prolis, bo i ja sam nie raz napatrzyłem się nago dzieci chodzących, i tak w Roku 1731 jadąc do Krakowa, nocleg trafiłmi mi się w Holsztynie za Częstochową u Mieszczanina porządnego i dostatniego. Temu płacąc za obrok, i siano, nazajutrz nierychło nadzień, (bo w nocy u niego późno stanąłem) w tym troje dzieci z zapiecka na dwór (choć to działo sę w Miesiącu Lutym i wśrzód zimy) wyszły nago, mając każde około dziesiąciu lat wieku, co obaczywszy spytałem się odbierającego pieniądze
przyzna, za rzecz pewną, że ztąd naywiększy decess ludzi, y pustki w Polszcze, że wstanach Małżeńskich nieobserwuią conservationem Prolis, bo y ia sam nie raz napatrzyłem się nago dzieci chodzących, y tak w Roku 1731 iadąc do Krakowa, nocleg trafiłmi mi się w Holsztynie za Częstochową u Mieszczanina porządnego y dostatniego. Temu płacąc za obrok, y siano, nazaiutrz nierychło nadzień, (bo w nocy u niego pozno stanąłem) w tym troie dzieci z zapiecka na dwor (choć to działo sę w Miesiącu Lutym y wśrzod zimy) wyszły nago, maiąc każde około dziesiąciu lát wieku, co obaczywszy spytałem się odbieraiącego pieniądze
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 182
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
Bracie nie czyn ze mię WSC błaznem już ci z konia zsiadać nie będę. Rzecze dam się pociągnąć. Ba choć byś się WSC kazał nie tylko ciągnąć ale i na dwoję rozerwać to z tego nic niebędzie.
Pojechałem tedy tym Traktem na Smorkowerze Posłów nie zastałem dano mi tedy stancyją piękną u Moskala dostatniego. Gospodarz sam tylko sporządza uwija się gospodyniej nie obaczysz jeść gotują prowiantów dano dosyć i od Ryb i od miąs mieszkałem tam cztery dni puko Posłowie nie nadiechali. A Gospodyniej niewidziałem. Bo tam oni zony tak chowają ze jej słońce niedojdzie wielką niewolą cierpią zony i ustawiczne Więzienie
Przyjechali tedy porządkiem dobrym.
Bracie nie czyn ze mię WSC błaznem iuz ci z konia zsiadać nie będę. Rzecze dam się pociągnąć. Ba choc bys się WSC kazał nie tylko ciągnąć ale y na dwoię rozerwać to z tego nic niebędzie.
Poiechałęm tedy tym Traktem na Smorkowerze Posłow nie zastałęm dano mi tedy stancyią piękną u Moskala dostatniego. Gospodarz sąm tylko sporządza uwiia się gospodyniey nie obaczysz ieść gotuią prowiantow dano dosyć y od Ryb y od miąs mieszkałęm tam cztery dni puko Posłowie nie nadiechali. A Gospodyniey niewidziałęm. Bo tam oni zony tak chowaią ze iey słonce niedoydzie wielką niewolą cierpią zony y ustawiczne Więzienie
Przyjechali tedy porządkiem dobrym.
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 163v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Możesz jej Wmć wierzać, żadnego Wmć nie miej zelum, nieujdzie wrękowieści, bo jej za trzewik żaden zastąpić nie będzie się waził. Ja zmej strony radbym się jej odżegnał by to rzecz można, toż i setny pewnie a pewnie uczyni. B. Więc iż nie to jest cel doskonałego ukontentowania świeckiego być ustołu dostatniego wesołym, ale i zażyć prawa i wolności, których nocne pozwalają milczenia, szedłem do pokoju z śmiercią, ta po zabawach uciesznych wzajemnie, które lasciva gaudia przynoszą noctis, tak ukontentowana, iż oraz i brzemienną została. T. Niech mnie bronią niebiosa i zabawy, ukontentowania, i bankietów podobnych, tym waszym zabawom
Możesz iey Wmć wierzać, żadnego Wmć nie miey zelum, nieuydźie wrękowieśći, bo iey zá trzewik żaden zástąpić nie będźie się waźył. Ia zmey strony radbym się iey odżegnał by to rzecz można, toż y setny pewnie á pewnie vczyni. B. Więc iż nie to iest cel doskonałego vkontentowánia świeckiego być vstołu dostátniego wesołym, ále y záżyć práwá y wolnośći, ktorych nocne pozwaláią milczenia, szedłem do pokoiu z śmierćią, tá po zabáwách vćiesznych wzáiemnie, ktore lasciva gaudia przynoszą noctis, ták ukontentowána, iż oraz y brzemienną zostáłá. T. Niech mnie bronią niebiosa y zabáwy, vkontentowánia, y bánkietow podobnych, tym wászym zabáwom
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 21
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
tym wieku trzy Córki swoje/ z których jedną Gealier Han Sołtana miała już pięć Mężów/ lubo do tych czas jeszcze/ jako powiadają/ Panną zostaje. Ostatni jej Mąż zwał się Izmael Basza, którego zabito na przeprawie Rzeki Raby w Węgrzech. Teraz poszła za Dźiurdźiego Mahometa Baszę Budziackiego/ człowieka we trzydziestu leciech/ barzo dostatniego/ i który może wyrownać wspaniałości urodzenia jej/ a przecię do tych czas dla młodego jej wieku/ niepozwalają mu nie tylko mieszkać z nią/ ale nawet ani jej widzieć.
Po śmierci Cesarskiej/ wolno Matkom Corek jego wyniść z Saraju/ i iść za mąż/ upodobawszy sobie zacnego jakiego człowieka. Ale te
tym wieku trzy Corki swoie/ z ktorych iedną Gealier Han Sołtaná miáłá iuż pięć Mężow/ lubo do tych czás ieszcze/ iáko powiádáią/ Pánną zostáie. Ostátni iey Mąż zwał się Izmael Basza, ktorego zábito ná przepráwie Rzeki Ráby w Węgrzech. Teraz poszła zá Dźiurdźiego Mahometa Bászę Budźiáckiego/ człowieká we trzydźiestu lećiech/ bárzo dostátnieg^o^/ y ktory może wyrownáć wspániałośći vrodzenia iey/ á przećię do tych czás dla młodego iey wieku/ niepozwáláią mu nie tylko mieszkáć z nią/ ále náwet áni iey widźieć.
Po śmierći Cesárskiey/ wolno Mátkom Corek iego wyniść z Sáráiu/ y iść zá mąż/ vpodobawszy sobie zacnego iákiego człowieká. Ale te
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 49
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
wodzie pukło głośnie; Leb modry smok wywalił/ i zakszyknął sprośnie. Wyciekły z ręu wody/ krew z ciała umknęła/ Nagła trwoga zalękłę członki ogarnęła. Ów krętnemi pasmami łuszczyste zatoki Lamiąc/ gnie się jak obłąk/ srogie strojąc skoki. Więtszą dobrze połową na wiatr wypuczony/ Las oczema przenosi nawszelakie strony. Tak wzrostu dostatniego/ jaki jest/ dojdzieli Okiem kto zupełnego/ co dwa Arkty dzieli? I natychmiast Faeników/ lub się bronić chcieli/ Lub pierzchać/ lub obojga z stracju zapomnieli; Tych zębem/ owych długim zapłotem zawiją/ Tchem drugich/ drugich jadem śmiertelnym zabija. Już było cieni słońce najwyższe zwęziło/ W dziwie Kadm
wodzie pukło głośnie; Leb modry smok wywálił/ y zákszyknął sprośnie. Wyćiekły z ręu wody/ krew z ćiáłá vmknęłá/ Nagła trwogá zálękłę członki ogárnęłá. Ow krętnemi pásmámi łuszczyste zatoki Lamiąc/ gnie sie iák obłąk/ srogie stroiąc skoki. Więtszą dobrze połową ná wiátr wypuczony/ Lás oczemá przenośi náwszelákie strony. Ták wzrostu dostátniego/ iáki iest/ doydźieli Okiem kto zupełnego/ co dwá Arkty dźieli? Y nátychmiast Phaenikow/ lub się bronić chćieli/ Lub pierzchać/ lub oboygá z strácju zápomnieli; Tych zębem/ owych długim zapłotem záwiią/ Tchem drugich/ drugich iádem śmiertelnym zábiia. Iuż było ćieni słońce naywyższe zwęźiło/ W dźiwie Kadm
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 55
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
nienawiści twarz swoję hamować, A kłamstwa i zazdrości pilno się warować; Bo próżno będziesz (jeśli źle staniesz w tej mierze) Tysiączne liczył w ręku swych nosząc pacierze.
„Złego sumnienia derwisz nie ukoi się, aż łajaniem i lada co mówieniem; bo ze zbytniego ubóztwa przychodzi rozpacz, lecz to nieprzystojna. Izali oprócz dostatniego może kto nagiego odziać, abo z więzienia wyswobodzić? nasze ubóztwo trudno to uczynić ma, gdyż spodniej ręce izali wierzchnia równa jest? W księgach czworgu, które Bóg dał na świat, raj dla dobrych, i to co w nim, jest opowiedziany, to też wiesz, że skarby panów możnych i zbiory ich
nienawiści twarz swoję hamować, A kłamstwa i zazdrości pilno się warować; Bo próżno będziesz (jeśli źle staniesz w téj mierze) Tysiączne liczył w ręku swych nosząc pacierze.
„Złego sumnienia derwisz nie ukoi się, aż łajaniem i leda co mówieniem; bo ze zbytniego ubóztwa przychodzi rozpacz, lecz to nieprzystojna. Izali oprócz dostatniego może kto nagiego odziać, abo z więzienia wyswobodzić? nasze ubóztwo trudno to uczynić ma, gdyż spodniéj ręce izali wierzchnia równa jest? W księgach czworgu, które Bóg dał na świat, raj dla dobrych, i to co w nim, jest opowiedziany, to też wiesz, że skarby panów możnych i zbiory ich
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 220
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879