ujźrzeć/ Jednak życia nie straci aż przydzie w swą stronę/ Wybawi z Proków żądzy Penelope żonę. Ponieważ nań łaskawy Jupiter ostotnie/ Aczci mu się Neptunus stawia niepogodnie. Zawiść mając o syna Polifema swego/ Gdyż Ulisses oślepił choć jednookiego. Wszakże w to ma potrafić Jupiter chętliwy/ Ze i Neptunus będzie jemu przyjaźliwy. Lewkoteę nastręczy Córę Kadmusowę/ Iż w łaskę obróci złą chęć Neptunusowę. Zasię Merkuriusza dla wyswobodzenia/ Od Kalipso wyprawi jednać wzad zwrocenia/ A żeby też u Cyrce przez czary nie został/ Merkurius staracsie ma by temu sprotstał. Wszakże i ty się sam wdaj w pilniuchne staranie/ Pytaj towarzyszów o Ulissessie Panie.
vyźrzeć/ Iednák żyćia nie stráći áż przydźie w swą stronę/ Wybáwi z Prokow żądzey Penelope żonę. Ponieważ nań łáskáwy Iupiter ostotnie/ Aczći mu się Neptunus stáwia niepogodnie. Zawiść máiąc o syna Polyphemá swego/ Gdyż Vlisses oslepił choć iednookiego. Wszákże w to ma potráfić Iupiter chętliwy/ Ze y Neptunus będźie iemu przyiáźliwy. Lewkotheę nástręczy Corę Kádmusowę/ Iż w łáskę obroći złą chęć Neptunusowę. Zásię Merkuryusa dla wyswobodzenia/ Od Kálipso wypráwi iednáć wzad zwrocenia/ A żeby też v Cyrce przes czáry nie został/ Merkurius stárácsie ma by temu sprotstał. Wszákże y ty sie sám wday w pilniuchne stáránie/ Pytay towárzyszow o Vlyssessie Pánie.
Skrót tekstu: PaxUlis
Strona: G4v
Tytuł:
Tragedia o Ulissesie
Autor:
Adam Paxillus
Drukarnia:
Wojciech Kobyliński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
wszystkich będzie i ozdoba; Hiszpania, Afryka, obie jeszcze całe, Skąd pułki prędko zebrać może okazałe.
LXXXIV.
Słucha rady i na nią mądry król przypada. Wsiadł na koń, choć mu nie w smak, drogi nie odkłada, Bieży, jak strzała żartko puszczona z cięciwy, Tem bezpieczniej, im gęstsze cienie przyjaźliwy Mrok nocny rozpościera, pod których zasłoną Wiatry żartkością konia rwie nieokróconą. Dwadzieścia tysięcy miał z sobą wojska swego, Co krwawej szable uszli Rynalda dzielnego.
LXXXV.
Tych zaś, których on pobił z swą bracią rodzoną, Gdzie Gryfon i Akwilant moc nieprzełomioną Pokazawszy przez srogie rany, gęste trupy Kładli na kształt równiejszych gór w
wszystkich będzie i ozdoba; Hiszpania, Afryka, obie jeszcze całe, Skąd pułki prędko zebrać może okazałe.
LXXXIV.
Słucha rady i na nię mądry król przypada. Wsiadł na koń, choć mu nie w smak, drogi nie odkłada, Bieży, jak strzała żartko puszczona z cięciwy, Tem bezpieczniej, im gęstsze cienie przyjaźliwy Mrok nocny rozpościera, pod których zasłoną Wiatry żartkością konia rwie nieokróconą. Dwadzieścia tysięcy miał z sobą wojska swego, Co krwawej szable uszli Rynalda dzielnego.
LXXXV.
Tych zaś, których on pobił z swą bracią rodzoną, Gdzie Gryfon i Akwilant moc nieprzełomioną Pokazawszy przez srogie rany, gęste trupy Kładli na kształt równiejszych gór w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 449
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, jako się kiedyś brzydził paw wrona, których był król jeden dla płodu w jednę klatkę wsadził. Owo tak szpetny głos miał on chatyb, że dziesiącią centnarów nad ośli głos szpetniejszy był. Wszyscy do onego meczetu należący ludzie mówić się mu wstydzili, i tak go cierpieli, aż tego urzędu będący jemu nie barzo przyjaźliwy jeden, przyszedłszy do niego rzekł mu: — „Szczęścia-ć życzę, dziś widziałem ciebie we śnie.”
Spytał ów: — „A jakoż?” — „Widziałem, prawi, że głos miałeś podobny słowiczemu głosowi, a ludzie słuchający, snem przerażeni, oczu obciążonych swoich otwierać nie
, jako się kiedyś brzydził paw wrona, których był król jeden dla płodu w jednę klatkę wsadził. Owo tak szpetny głos miał on chatyb, że dziesiącią centnarów nad ośli głos szpetniejszy był. Wszyscy do onego meczetu należący ludzie mówić się mu wstydzili, i tak go cierpieli, aż tego urzędu będący jemu nie barzo przyjaźliwy jeden, przyszedłszy do niego rzekł mu: — „Szczęścia-ć życzę, dziś widziałem ciebie we śnie.”
Spytał ów: — „A jakoż?” — „Widziałem, prawi, że głos miałeś podobny słowiczemu głosowi, a ludzie słuchający, snem przerażeni, oczu obciążonych swoich otwierać nie
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 166
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
nim postanowił/ dla tego/ żeś mię od grzechu uchować raczył. Proszę cię raczysz mi też dać Ducha twego ś. któryby mię tak rządził i sprawował/ abym ja w stanie tym z małżonką swą zgodliwie mieszkał/ i żadnej przyczyny ku niezgodzie i rozterku/ abo gniewu nie dawał/ ale żebym przyjaźliwy/ pobożny/ święty/ i też bogobojny żywot wieść mógł. Abowiem aczkolwiek pokusy dusznego nieprzyjaciela (który zawsze krąży rycząc jako Lew/ kogoby pożarł) tyłu nie podadzą/ abo nie ustaną/ przedsię my ustawicznie pomocy łaski i błogosławieństwa twego wzywamy/ a mając dziatki/ wedle wolej twej ś. niech je wychowywamy/
nim postánowił/ dla tego/ żeś mię od grzechu vchowáć racżył. Proszę ćię rácżysz mi też dáć Ducha twego ś. ktoryby mię ták rządźił y spráwował/ ábym ia w stanie tym z małżonką swą zgodliwie mieszkał/ y żadney przycżyny ku niezgodźie y rozterku/ ábo gniewu nie dawał/ ále żebym przyiáźliwy/ pobożny/ święty/ y też bogoboyny żywot wieść mogł. Abowiem ácżkolwiek pokusy dusznego nieprzyiáćielá (ktory záwsze krąży rycżąc iáko Lew/ kogoby pożárł) tyłu nie podádzą/ ábo nie vstáną/ przedsię my vstáwicżnie pomocy łáski y błogosłáwieństwá twego wzywamy/ á máiąc dźiatki/ wedle woley twey ś. niech ie wychowywamy/
Skrót tekstu: KraDzien
Strona: 268
Tytuł:
Dziennik, to jest modlitwy o krześcijańskie potrzeby
Autor:
Krzysztof Kraiński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1605
Data wydania (nie wcześniej niż):
1605
Data wydania (nie później niż):
1605
strapiona nie śmiała: Trudno powiedzieć swój strach beło na się/ Z tem żem się bała/ kryciem się musiała: Tak w ustawicznych mękach w onym czasie Żywotem przykrszy a niżli śmierć miała. Jako złoczyńca na plac wywiedziony/ Kiedy miecz na się widzi wyniesiony. Jerozolimy wyzwolonej
52. Wtem lub to był los jaki przyjaźliwy/ Lub coś gorszego ma mię potkac jeszcze: Dawny ojcowski sługa mnie życzliwy/ Upatrzywszy czas pogodny/ i miejsce: Powiedział mi to/ że tyran złośliwy Żywić mię dłużej żadną miarą nie chce: I że mu przysiąc musiał na to wczora/ Ze mię onegoż miał otruć wieczora. 53. Dołożył tego: Ponieważ
strapiona nie śmiáłá: Trudno powiedźieć swoy strách beło ná się/ Z tem żem się bałá/ kryćiem się muśiáłá: Ták w ustáwicznych mękách w onym czáśie Zywotem przykrszy á niżli śmierć miáłá. Iáko złoczyńcá ná plác wywiedźiony/ Kiedy miecz ná się widźi wynieśiony. Ierozolimy wyzwoloney
52. Wtem lub to był los iáki przyiáźliwy/ Lub coś gorszego ma mię potkác ieszcze: Dawny oycowski sługá mnie życzliwy/ Vpátrzywszy czás pogodny/ y mieysce: Powiedźiał mi to/ że tyran złośliwy Zywić mię dłużey żadną miárą nie chce: Y że mu przyśiąc muśiał ná to wczorá/ Ze mię onegoż miał otruć wieczorá. 53. Dołożył tego: Poniewasz
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 92
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618