drugiej nastempuje, jako wschodem słońce nocne ciemności oświeca, a zachodem świat ciemnością okrywa; jaka regularitas in operatione elementów do oziwienia natury; jakie temperamen między susżą i wilgocią; jaka ordynacja in fertilitate ziemi co rok się odnawiającej, dla sustentacyj człowieka; jaki instynkt w zwierzętach do konserwacyj swojej; jaka na ostatek exactitudo w najmniejszym drzewku, wprzód kwitnącym, a potym owoc przynoszącym, tak dalece, że tym porządkiem natura się każdego stworzenia in perpetuum propagat.
Jeden tylko człowiek rebellis intencyj stwórcy swego, dla którego ten porządek postanowił, inszej regulam nie zna, tylko swoję pasją, w niwczym nienasiconej, wszystkich dróg się chwyta, po których błądząc
drugiey nastęmpuie, iako wschodem słońce nocne ćiemnośći oświeca, á zachodem swiát ćiemnośćią okrywa; iaka regularitas in operatione elementow do oźywienia nátury; iakie temperamen między susźą y wilgoćią; iaka ordynacya in fertilitate źiemi co rok się odnawiaiącey, dla sustentaćyi człowieka; iaki instynkt w źwierzętách do konserwácyi swoiey; iaka na ostátek exactitudo w naymnieyszym drzewku, wprzod kwitnącym, á potym owoc przynoszącym, tak dálece, źe tym porządkiem natura się kaźdego stworzenia in perpetuum propagat.
Ieden tylko człowiek rebellis intencyi stworcy swego, dla ktorego ten porządek postánowił, inszey regulam nie zna, tylko swoię passyą, w niwczym nienaśyconey, wszystkich drog się chwyta, po ktorych błądząc
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 155
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
/ od Andów/ do pewnych dolin/ w których ciepło jest nieznosne/ i wilgotność zbytnia/ a tam się to liście rodzi. Przetoż wiele ludzi rozsądnych/ i dzielnych rozumieli/ iż dla pohamowania śmierci tak wiela ludzi/ lepiejby wysiec te Cocchi/ i wykopać ich korzenie. Roście to liście/ na jednym drzewku pułtora łokcia wysokim/ a wypuszcza i odnawia je co cztery miesiące. Ta Coccha/ co jej tylo w samym Potossy wychodzi/ czyni do pół miliona szkutów na rok: jest rzecz barzo osobliwa/ i rozkoszna/ i przetoż potrzebuje wielkiego starania/ i pracej. A chociaż to tak wiele ubywa i ginie tam ludzi
/ od Andow/ do pewnych dolin/ w ktorych ćiepło iest nieznosne/ y wilgotność zbytnia/ á tám się to liśćie rodźi. Przetoż wiele ludźi rozsądnych/ y dźielnych rozumieli/ iż dla pohámowánia śmierći ták wiela ludźi/ lepieyby wyśiec te Cocchi/ y wykopáć ich korzenie. Rośćie to liśćie/ ná iednym drzewku pułtorá łokćiá wysokim/ á wypuscza y odnawia ie co cztery mieśiące. Tá Cocchá/ co iey tylo w sámym Potossy wychodźi/ czyni do puł millioná szkutow ná rok: iest rzecz bárzo osobliwa/ y roskoszna/ y przetoż potrzebuie wielkiego stáránia/ y pracey. A choćiasz to ták wiele vbywa y ginie tám ludźi
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 83
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
żółtego. Tu jest góra Chryzoren, siedmiu owych Braci spiących. Jest w Damaszku Kościół Maronitow (tak tu zowią Chrześcijan:) płacących haraczu Turkom co rok 2000. Cekinów. Znajduje się tu owoc Majza nazwiskiem, formą ogórka, ale dłuższy i grubszy, który rozkroiwszy wyraża wewnątrz literę T, aliàs Krzyż, rośnie na drzewku niskim. Jest zdanie Obywatelów, że takim fruktem Adam żył w Raju: Liście ma na łokieć szerokie, długie na dwa; któremi (powiadają tam:) Adam i Ewa nagość swoję pokrywali. A jeśli chcesz więcej o tym wiedzieć Mieście, to ci enarro, że po Hebrajsku zowie się DAMMESEC to jest wór krwie
żołtego. Tu iest gorá Chryzoren, siedmiu owych Bráci spiących. Iest w Damaszku Kościoł Maronitow (ták tu zowią Chrześcian:) płácących haráczu Turkom co rok 2000. Cekinow. Znáyduie się tu owoc Mayzá nazwiskiem, formą ogorka, ale dłuższy y grubszy, ktory roskroiwszy wyráża wewnątrz literę T, aliàs Krzyż, rośnie ná drzewku niskim. Iest zdánie Obywátelow, że takim fruktem Adam żył w Ráiu: Liście má na łokieć szerokie, długie ná dwa; ktoremi (powiadáią tam:) Adam y Ewá nagość swoię pokrywáli. A ieśli chcesz więcey o tym wiedźieć Mieście, to ci enarro, że po Hebráysku zowie się DAMMESEC to iest wór krwie
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 509
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
Srogi Mars i ten kura zawsze miał przy sobie I w kurzej snadź się wonczas wysiedział osobie, Od Wulkana pojman; Pallas kiedy brała Zbroję na się, na szyszak kura zażywała. Idomeneus mężny pod Trojańskim murem Paiż swój odlewany złotym zdobił kurem I u tego, którego niezwalczona siła Wojska nieprzełomione perskie poraziła, Wielkiego Macedona na drzewku kur złoty Miasto grotu był dziwnie subtelnej roboty. Kur przyszłe z przyrodzenia opowiada rzeczy, Tebańczykowie kurzy głos mieli na pieczy, Stąd o szczęściu i przyszłej sławie wróżkę brali, Kiedy się z Spartanami pod Leuktrą ścierali. W Rzymie wieszczek kiedy swe wróżki odprawował, Źołć samę nadewszytko w kurze upatrował. Tamże kur cesarzowi wrożył
Srogi Mars i ten kura zawsze miał przy sobie I w kurzej snadź się wonczas wysiedział osobie, Od Wulkana poiman; Pallas kiedy brała Zbroję na się, na szyszak kura zażywała. Idomeneus mężny pod Trojańskim murem Paiż swoj odlewany złotym zdobił kurem I u tego, ktorego niezwalczona siła Wojska nieprzełomione perskie poraziła, Wielkiego Macedona na drzewku kur złoty Miasto grotu był dziwnie subtelnej roboty. Kur przyszłe z przyrodzenia opowiada rzeczy, Tebańczykowie kurzy głos mieli na pieczy, Ztąd o szczęściu i przyszłej sławie wrożkę brali, Kiedy się z Spartanami pod Leuktrą ścierali. W Rzymie wieszczek kiedy swe wrożki odprawował, Źołć samę nadewszytko w kurze upatrował. Tamże kur cesarzowi wrożył
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 299
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
jej nie bronię, Ale się pierwej w boju masz rozpierać o nią; Powieszę ją na drzewie: niech nie będzie moja, Dokąd się nie rozprawiem, ale ani twoja: Jeśli mię ty zabijesz, lubo też pojmasz, Szablę sobie zarazem weźmiesz i otrzymasz.” To mówiąc, Duryndanę odpasował sobie I na małem ją drzewku wieszał w onej dobie. PIEŚŃ XXIII.
LXXXII.
Już się oba od siebie nie bez gróźb i fuku, Oddalili jako na pół strzelenia z łuku, Już oba przeciw sobie konie wypuszczają I kolą je bojcami i wódz nie wściągają; Już oba kopiami wielkiemi w się mierzą, Na ostatek się w hełmy, w twarz
jej nie bronię, Ale się pierwej w boju masz rozpierać o nię; Powieszę ją na drzewie: niech nie będzie moja, Dokąd się nie rozprawiem, ale ani twoja: Jeśli mię ty zabijesz, lubo też poimasz, Szablę sobie zarazem weźmiesz i otrzymasz.” To mówiąc, Duryndanę odpasował sobie I na małem ją drzewku wieszał w onej dobie. PIEŚŃ XXIII.
LXXXII.
Już się oba od siebie nie bez gróźb i fuku, Oddalili jako na pół strzelenia z łuku, Już oba przeciw sobie konie wypuszczają I kolą je bojcami i wódz nie wściągają; Już oba kopiami wielkiemi w się mierzą, Na ostatek się w hełmy, w twarz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 215
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Ecce homo. Oto ja człowiecze/ na mnie patrz/ we mnie się kochaj/ na mnie się zapatrzaj/ we mnie sobie zawsze smakuj. Ktoby mi dał nigdzie nie stąpić/ żebym tam niemiał widzieć kochanej głowy w cierniu JEZUSA, kochanej twarzy odzianej krwawym potokiem mego JEZUSA? żebym i w każdym drzewku/ i wkażdym ziołku/ i w każdym kwiatku słyszał głos/ tej głowy świętej/ Oto ja człowiecze. Oto ja tu jestem człowiecze/ żeby i we dnie/ i w ciemnej nocy; i w osobności/ i przy gromadzie/ wołała na mię głowa Jezusa, że i dla mnie/ i ode mnie jest pokłuta
Ecce homo. Oto ia człowiecze/ ná mnie pátrz/ we mnie się kochay/ ná mnie się zápátrzay/ we mnie sobie záwsze smákuj. Ktoby mi dał nigdźie nie stąpić/ żebym tám niemiał widźieć kocháney głowy w ćierniu IEZVSA, kochaney twarzy odźianey krwawym potokiem mego IEZVSA? żebym y w káżdym drzewku/ y wkażdym źiołku/ y w káżdym kwiatku słyszał głos/ tey głowy świętey/ Oto ia człowiecze. Oto ia tu iestem człowiecze/ żeby y we dnie/ y w ćiemney nocy; y w osobnośći/ y przy gromádźie/ wołáła ná mię głowá Iezusá, że y dla mnie/ y ode mnie iest pokłuta
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 294
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636