ozdobie Pyszni i rada, że się równa tobie, Bo i ty kwitniesz jako wiosna wieczna: Takeś jak ona świeża, niestateczna, I masz jak w kwietniu, Jago, kwiat różany, Majową rzeźwość, marcowe odmiany. LATO
W kłosianym wieńcu, upalona latem, Wywija sierpem Cerera szczerbatem I kosą wsparta, pokrzykuje dumnie, Widząc, że wszytko w stertach albo gumnie; Cieszy gospodarz, cieszy się skwapliwy Żeniec, okryte podcinając niwy I snopy znosząc w liczne kopy sporze, W czas ma nadzieję o gdańskim fryjorze. Teraz czas, Jago, przy skończonym żniwie, Wyskoczyć w chłodnym cieniu nieleniwie; Teraz czas, letnie nawiedzając wody, Składać
ozdobie Pyszni i rada, że się równa tobie, Bo i ty kwitniesz jako wiosna wieczna: Takeś jak ona świeża, niestateczna, I masz jak w kwietniu, Jago, kwiat różany, Majową rzeźwość, marcowe odmiany. LATO
W kłosianym wieńcu, upalona latem, Wywija sierpem Cerera szczerbatem I kosą wsparta, pokrzykuje dumnie, Widząc, że wszytko w stertach albo gumnie; Cieszy gospodarz, cieszy się skwapliwy Żeniec, okryte podcinając niwy I snopy znosząc w liczne kopy sporze, W czas ma nadzieję o gdańskim fryjorze. Teraz czas, Jago, przy skończonym żniwie, Wyskoczyć w chłodnym cieniu nieleniwie; Teraz czas, letnie nawiedzając wody, Składać
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 256
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
się i monarchom lichość nie podoba, a pewna przystojna wspaniałość podoba.
Poliszenie to więc i nieprzystojne poniżenie nas samych nie skądinąd idzie, tylko z jakiejsi serca podłości, a ta serca podłość z łakomstwa jak najwięcej brania i z honorów ambicji. Która to ambicja z sobą sama się nie zgadza, gdy z jednej strony chce dumnie nad wszystkimi górować, a z drugiej strony, by co najpodlejszego i niewolniczego czynić, wstrętu nie ma żadnego i jak mówią, węch i smak straciła. Ta zaś podchlebnicza i niewolnicza podłość jak Rzpltej szkodzi, ledwie pojąć to można, wyrazić nie można. Dosyć, że zapomina licho wszystkich interesów i względów publicznego dobra,
się i monarchom lichość nie podoba, a pewna przystojna wspaniałość podoba.
Poliszenie to więc i nieprzystojne poniżenie nas samych nie skądinąd idzie, tylko z jakiejsi serca podłości, a ta serca podłość z łakomstwa jak najwięcej brania i z honorów ambicyi. Która to ambicyja z sobą sama się nie zgadza, gdy z jednej strony chce dumnie nad wszystkimi górować, a z drugiej strony, by co najpodlejszego i niewolniczego czynić, wstrętu nie ma żadnego i jak mówią, węch i smak straciła. Ta zaś podchlebnicza i niewolnicza podłość jak Rzpltej szkodzi, ledwie pojąć to można, wyrazić nie można. Dosyć, że zapomina licho wszystkich interessów i względów publicznego dobra,
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 271
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
ze serdecznym łkaniem. Akt IV. Scena VII. i ten i ten przy nogach Ojca żebrzą zmiłowania nad Bratem swoim. odchodza za Królewiczami idzie. odchodzą. idąc za Królem mówi. Jonatas INTERMEDIUM.
ZOkoliczności Jessyusza śmiertelnie w ten czas ranionego, kiedy na życie Jonaty następował, pokazuje się w pospolitości, że kto dumnie pod kim dołki kopie, sam w nie wpada: a to samo wyraża się poetycznie przez Wulkana, Etną przywalonego, nad którego sprawiedliwą zgubą, natrząsają się nie tylko własne jego ruiny od Amfiona poruszone, lecz i sami leśni Satyrowie od tegoż pobudzeni. AKT V.
AKIM, ELIAB. AK:Tak jest
ze serdecznym łkániem. Akt IV. Scená VII. i ten i ten przy nogách Oycá żebrzą zmiłowánia nád Brátem swoim. odchodza zá Królewicámi idzie. odchodzą. idąc zá Królem mowi. Jonátás INTERMEDIUM.
ZOkoliczności Jessyuszá śmiertelnie w ten czás ránionego, kiedy ná życie Jonáty nástępował, pokázuie się w pospolitości, że kto dumnie pod kim dołki kopie, sam w nie wpada: á to sámo wyraża się poetycznie przez Wulkáná, Etną przywálonego, nád którego spráwiedliwą zgubą, nátrząsáią się nie tylko własne iego ruiny od Amfioná poruszone, lécz i sámi leśni Sátyrowie od tegoż pobudzeni. AKT V.
AKIM, ELIAB. AK:Tak iest
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 60
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
.
Z łacińskiego. PIerwszemu mężu/ niewierna drugiemu/ Pod Kaptur Paula nieznana żadnemu: Czystą dla sławy/ i kary; z niewoli: Niechcąc nasienia płodnej zwierzać roli. Choć ją miłośnik częsty usiłował; Kiedy jej jeden/ więc nikt niemiłościwą mianował.
Do Hanny. Hanno niewyjezdzaj ku mnie/ Z sławą Dziadów twoich dumnie/ Dworzanek I. Gawińskiego/
Co mi po nich/ co i tobie W cudzej szczycić się ozdobie. Nic i ta zwierzchnia krasota/ Jeśli jej nie wesprze Cnota/ Jak kwiat z mrozu/ tak ta ginie: Cnota piękna w wieki słynie. Ja choć się twym sługą liczę/ Twym się długo niezaszczycę/
.
Z lácińskiego. PIerwszemu mężu/ niewierna drugiemu/ Pod Káptur Paulá nieznána żadnemu: Czystą dla sławy/ y káry; z niewoli: Niechcąc naśienia płodney zwierzáć roli. Choć ią miłośnik częsty vśiłował; Kiedy iey ieden/ więc nikt niemiłościwą miánował.
Do Hánny. Hanno niewyiezdzay ku mnie/ Z sławą Dźiádow twoich dumnie/ Dworzánek I. Gawinskiego/
Co mi po nich/ co y tobie W cudzey sczyćić się ozdobie. Nic y tá zwierzchnia krasotá/ Ieśli iey nie wesprze Cnotá/ Iák kwiát z mrozu/ ták tá ginie: Cnotá piękna w wieki słynie. Ia choć się twym sługą liczę/ Twym się długo niezásczycę/
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 63
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
Zadzwoniwszy/ rym uczony Tworzył/ jako piękne lata Bywały z początku świata. Witaj mi to myśl wesoła Niefrasując sobie czoła/ Bo co mi po wszytkim będzie? Gdy przeżyję we złym swędzie. Ty też Filli o tej dobie Bądź wesoła zemną sobie/ Przymkni się sam blizej ku mnie/ Ja niepocznę z tobą dumnie. Z tobą dzisia ja zhoduję/ Z tobą darsko wytancuję/ Z tobą do spragnionej głowy Księgi Trzecie
Przeleję ten trunek zdrowy. Dobre zdrowie Fili moja: Piję/ wypiłem: to twoja. Winnaś spełnić: dobrze Panie/ Tylko niech co będzie w dzbanie. Takieć Lata pierwsze były/ Gdy się prostotą szczyciły
Zádzwoniwszy/ rym vczony Tworzył/ iáko piękne látá Bywáły z początku świátá. Witay mi to myśl wesoła Niefrásuiąc sobie czołá/ Bo co mi po wszytkim będźie? Gdy przeżyię we złym swędzie. Ty tesz Philli o tey dobie Bądź wesoła zemną sobie/ Przymkni się sám blizey ku mnie/ Ia niepocznę z tobą dumnie. Z tobą dźiśia ia zhoduię/ Z tobą dársko wytáncuię/ Z tobą do sprágnioney głowy Kśięgi Trzećie
Przeleię ten trunek zdrowy. Dobre zdrowie Phili moiá: Piję/ wypiłem: to twoiá. Winnáś spełnić: dobrze Pánie/ Tylko niech co będźie w dzbánie. Tákieć Látá pierwsze były/ Gdy się prostotą sczyćiły
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 92
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
, Lecz nie w jednakiej chęci serca żyło: Jeden spokojny swą się mierzył piędzia, Drugi jakby był świata, Ludzi, sędzią, Wszystkie po świecie cenzurował stany, I niegodnemi czynił wszystkie Pany. Król, Ministrowie, Marszałcy, Hetmani, Wszystko ladaco, i wszystkich on gani; A sam o sobie tak on trzymał dumnie, Ze jest godniejszy nad nich nierozumnie. Raz mówi: niezna mię Fortuna Pani, Dla tego mi tez nic nie daje, ani Nader wywyższa; trzeba się z nią poznać, Kto jej faworu i łaski chce doznać; Pewnie tu do wsi fortuna nie przyjdzie, Trzeba jej szukać nim wiek młody żyjdzie. W
, Lecz nie w iednakiey chęći serca żyło: Jeden zpokoyny swą śię mierzył piędźia, Drugi iakby był świata, Ludzi, sędźią, Wszystkie po świećie cenzurował stany, I niegodnemi czynił wszystkie Pany. Krol, Ministrowie, Marszałcy, Hetmani, Wszystko ladaco, i wszystkich on gani; A sam o sobie tak on trzymał dumnie, Ze iest godnieyszy nad nich nierozumnie. Raz mowi: niezna mię Fortuna Pani, Dla tego mi tez nic nie daie, ani Nader wywyższa; trzeba śię z nią poznać, Kto iey faworu i łaski chce doznać; Pewnie tu do wśi fortuna nie przyydźie, Trzeba iey szukać nim wiek młody zyydźie. W
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 11
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731