„Panie, nie wiecie też o cyruliku.
Gdyby te wszytkie pozbierał szóstaki, Uczyniłyby podatek trojaki; Nie kupiliście jak żywi grzebienia, Więc należycie z nami do płacenia.” 332. NA TEGOŻ
Zła łysemu mężowi żona łając głupie: „Czy go nie masz, czy rozum — rzecze — nosisz w dupie?” A ten: „Ledwieś nie zgadła i przeć się w ostatku Trudno, bo mój łeb goły podobien do zadku. Więc nie w głowę, w zadek mię całuj z tych przymiotów, A jam ci go nadstawić, kiedy zechcesz, gotów.” 333. NA PANA WISZOWATEGO
Jadę konno, z
„Panie, nie wiecie też o cyruliku.
Gdyby te wszytkie pozbierał szóstaki, Uczyniłyby podatek trojaki; Nie kupiliście jak żywi grzebienia, Więc należycie z nami do płacenia.” 332. NA TEGOŻ
Zła łysemu mężowi żona łając głupie: „Czy go nie masz, czy rozum — rzecze — nosisz w dupie?” A ten: „Ledwieś nie zgadła i przeć się w ostatku Trudno, bo mój łeb goły podobien do zadku. Więc nie w głowę, w zadek mię całuj z tych przymiotów, A jam ci go nadstawić, kiedy zechcesz, gotów.” 333. NA PANA WISZOWATEGO
Jadę konno, z
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 330
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
— choć się sam nie trudzę, Dosyć czynię przez pocztę małżeńskiej usłudze.” „Jakoż to?” — spyta pani; on jej tak wyrazi: „Ja tu żonę pocztarską, on tam moję skazi.” 395. GADKA LITEWSKA
Wszeteczną mi Litewka w wielkiej ludzi kupie Zadała, widziałlim sto kpów o jednej dupie. Skonfunduję się, że tak wymawia wyraźnie. A ona w skok: „A to piec o stu kafli, błaźnie.” „Ba, jużci — rzekę — słyszę, a oraz poradzę Spory ożóg, wycierać z tych kominów sadzę.” „Już mam od tej usługi każdego wieczora,
Aleby mi
— choć się sam nie trudzę, Dosyć czynię przez posztę małżeńskiej usłudze.” „Jakoż to?” — spyta pani; on jej tak wyrazi: „Ja tu żonę pocztarską, on tam moję skazi.” 395. GADKA LITEWSKA
Wszeteczną mi Litewka w wielkiej ludzi kupie Zadała, widziałlim sto kpów o jednej dupie. Skonfunduję się, że tak wymawia wyraźnie. A ona w skok: „A to piec o stu kafli, błaźnie.” „Ba, jużci — rzekę — słyszę, a oraz poradzę Spory ożóg, wycierać z tych kominów sadzę.” „Już mam od tej usługi każdego wieczora,
Aleby mi
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 355
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
noc siadły ony. Miał żerdź barzo wysoką/ na niej ogień w garncu/ Na powrozku uwiązał/ kładąc po kawalcu. Siarki w on ogień/ żeby tym ptakom smród zadał/ Podniósł garniec on z żerdzią do drzewa przykładał. W tym powrozek ugorzał/ garniec go w łeb z ogniem/ A Klecha siadł na dupie wywrócił się pod niem. Stanisłaus.
KTo wie jako kuropatwy sidłami łapają/ Jakimkolwiek zwierzęciem się być ubierają. Drugi na kuropatwy poszedł na usadkę/ Ubrawszy się jako koń/ a zastawił siadkę. Więc się zlekka przymyka straszy ptaki ony/ A wilk mniemając by koń/ zanim z drugiej strony. Jużby go był
noc śiádły ony. Miał żerdź bárzo wysoką/ ná niey ogień w gárncu/ Ná powrozku vwiązał/ kłádąc po káwálcu. Siárki w on ogień/ żeby tym ptakom smrod zádał/ Podniosł gárniec on z żerdźią do drzewá przykłádał. W tym powrozek vgorzał/ gárniec go w łeb z ogniem/ A Klechá śiadł ná dupie wywroćił się pod niem. Stánisláus.
KTo wie iáko kuropátwy śidłámi łápáią/ Iákimkolwiek źwierzęćiem się bydź vbieráią. Drugi ná kuropátwy poszedł ná vsadkę/ Vbrawszy się iáko koń/ á zástáwił śiadkę. Więc się zlekká przymyka strászy ptáki ony/ A wilk mniemáiąc by koń/ zánim z drugiey strony. Iużby go był
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: Bv
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
pilno rodzą/ Trzeci dzień wnęki wodzą. Jak czwarty dzień przetrwają/ Już się samy nie znają. A wiem że i w kabacie/ Komorą ich chowacie/ Jedna tysiąc ich wodzi/ Bo w Aksamicie chodzi: Jedna na drugą wszędzie/ By diabeł jeździć będzie: A jak ich trzy na kupie/ Będzie blacha na dupie: Więc jedna woła Niemcze/ Nie sięgaj po mię zjem cię. Więc pan wednie i w nocy/ Sam z nimi wojnę toczy. Sługa go nie ratuje/ Sam ich z siebie zgarnuje. Cóżci mam czynić panie? Sam aż niestotam na nie. Czy się polakom bronić/ Czy tę gadzinę gonić.
pilno rodzą/ Trzeći dźień wnęki wodzą. Iák czwarty dźień przetrwáią/ Iuż się sámy nie znáią. A wiem że y w kábaćie/ Komorą ich chowaćie/ Iedná tyśiąc ich wodźi/ Bo w Axámićie chodźi: Iedná ná drugą wszędźie/ By dyabeł ieźdźić będźie: A iák ich trzy ná kupie/ Będźie bláchá ná dupie: Więc iedná wołá Niemcze/ Nie śięgay po mię zyem ćię. Więc pan wednie y w nocy/ Sam z nimi woynę toczy. Sługá go nie rátuie/ Sam ich z śiebie zgárnuie. Cożći mam czynić pánie? Sam áż niestotam ná nie. Czy się polakom bronić/ Czy tę gádźinę gonić.
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: B4
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
i prosty, nie karmiono z dzbana. 48. JAKO KTO ROBI, TAK MU SIĘ DZIEJE
Miałem chłopa złodzieja, który ludzi kradał. Już mu kat kilka razy szubieńcę zakładał, Już co wiedzieć co razy w gąsiorze kawęczy; Wyprosi albo zawsze gromada zań ręczy: Bito kijami, że skóry mało znać na dupie. Aż mu wilk dziecko porwał przy samej chałupie; Aż drugie trzeciego dnia; z krzykiem do mnie bieży. „Otóż masz — rzekę — francje, pożytek kradzieży. Tyś w nocy ludzi szkodził, wilk nieopowiednie Wypadszy z lasu, pobrał twoje dzieci we dnie. O cóż prosisz?” — pytam go.
i prosty, nie karmiono z dzbana. 48. JAKO KTO ROBI, TAK MU SIĘ DZIEJE
Miałem chłopa złodzieja, który ludzi kradał. Już mu kat kilka razy szubieńcę zakładał, Już co wiedzieć co razy w gąsiorze kawęczy; Wyprosi albo zawsze gromada zań ręczy: Bito kijami, że skóry mało znać na dupie. Aż mu wilk dziecko porwał przy samej chałupie; Aż drugie trzeciego dnia; z krzykiem do mnie bieży. „Otóż masz — rzekę — francie, pożytek kradzieży. Tyś w nocy ludzi szkodził, wilk nieopowiednie Wypadszy z lasu, pobrał twoje dzieci we dnie. O cóż prosisz?” — pytam go.
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 546
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przybytki; Znowu skacze mikusia, a za każdym susem Błyśnie, jako sarn w lesie, na zadku obrusem. I znowu się z damami powtóre chce swatać. Przestrzegł go ktoś, żeby wprzód dał pludry załatać: Nie moda, żeby w takiej grzecznych ludzi kupie I w głowie, i jako rak oczy nosił w dupie; Trzech Króli też na bezrok aże święto będzie, Kędy zwykle z gwiazdami chodzą po kolędzie. Porznęli femurały, mogą owałaszyć. A ten z tańca do krawca, żeby dziury zaszyć. Krawiec, jako niegłupi, Kupidyna gani, Że nie w serce prałata, ale w zadek rani, A na tego nie wiedział do
przybytki; Znowu skacze mikusia, a za każdym susem Błyśnie, jako sarn w lesie, na zadku obrusem. I znowu się z damami powtóre chce swatać. Przestrzegł go ktoś, żeby wprzód dał pludry załatać: Nie moda, żeby w takiej grzecznych ludzi kupie I w głowie, i jako rak oczy nosił w dupie; Trzech Króli też na bezrok aże święto będzie, Kędy zwykle z gwiazdami chodzą po kolędzie. Porznęli femurały, mogą owałaszyć. A ten z tańca do krawca, żeby dziury zaszyć. Krawiec, jako niegłupi, Kupidyna gani, Że nie w serce prałata, ale w zadek rani, A na tego nie wiedział do
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 550
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niedźwiedź, ryś, tygrys pazury, Którymi nie tylko się przed wszelaką trwogą Sami bronić, lecz inszych napastować mogą. Ma jamę lis, tchórz, jaźwiec w ziemi, wydra w jazie, Jeśli się nie obronią, kryją we złym razie; W tęż i królik przede psy i przed koty grzebie; Mają po drzewach dupie kuna, wiewiór, zdebie. Mają ptacy drapieżni skrzydła, haki, spony, I do inszych zaboju, i do swej obrony; Mają pławy na rzeki i jeziora wodni, Gdzie tak od wilka, jako od orła swobodni. Mizernego zajączka natura obnaży Ze wszytkiego, że zawsze siedzi jak na straży: Oczu i śpiąc
niedźwiedź, ryś, tygrys pazury, Którymi nie tylko się przed wszelaką trwogą Sami bronić, lecz inszych napastować mogą. Ma jamę lis, tchórz, jaźwiec w ziemi, wydra w jazie, Jeśli się nie obronią, kryją we złym razie; W tęż i królik przede psy i przed koty grzebie; Mają po drzewach dupie kuna, wiewiór, zdebie. Mają ptacy drapieżni skrzydła, haki, spony, I do inszych zaboju, i do swej obrony; Mają pławy na rzeki i jeziora wodni, Gdzie tak od wilka, jako od orła swobodni. Mizernego zajączka natura obnaży Ze wszytkiego, że zawsze siedzi jak na straży: Oczu i śpiąc
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 69
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Wiele przewodzą/ gdzie się wszyscy zgodzą. Wszytko się rozleci/ co szczmisz dla dzieci. Wierna Bursa/ zie bez obrusa. Wodę do morza wozić. Aquam Oceano affundere. W karczmie/ w aźni/ w Młynie/ i w Kościele nie znać Pana. Wodę mierzyć. Wsadził go na Barzego. 20
Więcej w dupie gowien/ niżli w głowie mózgu. Wilkowi owce poruczono. Lupo ouem commisisti. Wodzi go za nos. Wisła jak Bóg/ jednemu daje/ drugiemu bierze. Wiedzą sąsiedzi/ jako kto siedzi. Wszytkich się radź/ a jednego słuchaj. Włóczy się by Cygan po świecie. W ostrogach. Wszytko pojadł i z kościami
Wiele przewodzą/ gdźie się wszyscy zgodzą. Wszytko się rozleći/ co szcżmisz dla dźieći. Wierna Bursá/ zie bez obrusá. Wodę do morzá woźić. Aquam Oceano affundere. W kárcżmie/ w áźni/ w Młynie/ y w Kośćiele nie znáć Páná. Wodę mierzyć. Wsádźił go ná Bárzego. 20
Więcey w dupie gowien/ niżli w głowie mozgu. Wilkowi owce porucżono. Lupo ouem commisisti. Wodźi go zá nos. Wisłá iák Bog/ iednemu dáie/ drugiemu bierze. Wiedzą sąśiedźi/ iáko kto śiedźi. Wszytkich się radź/ á iednego słuchay. Włocży się by Cygan po świećie. W ostrogách. Wszytko poiadł y z kośćiámi
Skrót tekstu: RysProv
Strona: K
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
, Spod kozackiej chorągwie przyjechało do mnie. Jako się powitamy, nim przyniosą wódki, Wedle mody dzisiejszej z dziurawymi środki, Żeby mógł włożyć rękę, chłopiec stawia zydle, Kędy jedno po drugim, obie jak po mydle, Wemkną się żołnierzowi jajca i tak w kupie Wiszą, bo miał złe portki, bez gaci na dupie. Porwie się do kieliszka, aż jako we sforze Wszędzie z nim stołek jeździ, bo jajca w gąsiorze. Kręci się, raz kontusza, drugi szable maca, Ale gdy stołek tudzież za nim się przewraca, Musiał wleźć chłopiec podeń, z onej ciasnej dziury Jajca mu pojedynkiem wysadzać do góry. 338. DO
, Spod kozackiej chorągwie przyjechało do mnie. Jako się powitamy, nim przyniosą wódki, Wedle mody dzisiejszej z dziurawymi środki, Żeby mógł włożyć rękę, chłopiec stawia zydle, Kędy jedno po drugim, obie jak po mydle, Wemkną się żołnierzowi jajca i tak w kupie Wiszą, bo miał złe portki, bez gaci na dupie. Porwie się do kieliszka, aż jako we sforze Wszędzie z nim stołek jeździ, bo jajca w gąsiorze. Kręci się, raz kontusza, drugi szable maca, Ale gdy stołek tudzież za nim się przewraca, Musiał wleźć chłopiec podeń, z onej ciasnej dziury Jajca mu pojedynkiem wysadzać do góry. 338. DO
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 387
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na noc siadły ony. Miał żerdź barzo wysoką/ na niej ogień w garncu/ Na powrozku uwiązał/ kładąc po kawalcu Siarki w on ogień/ żeby tym ptakom smród zadał/ Podniósł garniec on z żerdzią do drzewa przykładał. W tym powrozek ugorzał/ garniec go w łeb z ogniem/ A klecha siadł na dupie wywrócił się pod nim. Stanisłaus.
KTo wie jako kuropatwy sidłami łapają/ Jakimkolwiek zwierzęciem się być ubierają. Drugi na kuropatwy poszedł na usadzkę/ Ubrawszy się jako koń/ a zastawił siadkę. Więc się zlekka przymyka straszy ptaki ony/ A wilk mniemając by koń/ za nim z drugiej strony. Jużby go
na noc śiadły ony. Miał żerdź barzo wysoką/ ná niey ogień w gárncu/ Ná powrozku vwiązał/ kładąc po kawalcu Siárki w on ogień/ żeby tym ptakom smrod zadał/ Podniosł gárniec on z żerdźią do drzewa przykładał. W tym powrozek vgorzał/ garniec go w łeb z ogniem/ A klecha śiadł ná dupie wywroćił się pod nim. Stánisláus.
KTo wie iáko kuropátwy śidłámi łápáią/ Iákimkolwiek źwierzęćiem się bydź vbieráią. Drugi ná kuropátwy poszedł ná vsadzkę/ Vbrawszy się iáko koń/ á zástáwił śiadkę. Więc się zlekká przymyka strászy ptáki ony/ A wilk mniemáiąc by koń/ zá nim z drugiey strony. Iużby go
Skrót tekstu: FraszNow
Strona: E3
Tytuł:
Fraszki nowe sowizrzałowe
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615