i jaskołki latają, Snem, twe oczy są wspaniałe. Gdy się zorze zapalają.
Już skowronek wykrzykając Dzień nastający witając Pod obłoki wylatuje, Biedne ptaszę radość czuje.
Już na zielonej murawie Krzyczą zamorscy żorawie, Rącze loty wysmukują, Już od ziemie podlatują.
Zaczynają zamierzone Loty swe w daleką stronę. Już ci to znać dzień nastaje, Gdy wszędzie wesołe gaje
Osiedli ptacy krzykliwi, Którym się echo przeciwi. A pielgrzym ranego wstania Dla tak wdzięcznego śpiewania
Nie żałuje, gdy w pustyni Spoczynek z trudu uczyni; Potym zaś w zaczęte drogi Wyprawi zwyczajne nogi.
Już zwierz srogi gdy dzień czuje, Z pol do pustyń ustępuje. Już i pczołki pracowite
i jaskołki latają, Snem, twe oczy są wspaniałe. Gdy się zorze zapalają.
Już skowronek wykrzykając Dzień nastający witając Pod obłoki wylatuje, Biedne ptaszę radość czuje.
Już na zielonej murawie Krzyczą zamorscy żorawie, Rącze loty wysmukują, Już od ziemie podlatują.
Zaczynają zamierzone Loty swe w daleką stronę. Już ci to znać dzień nastaje, Gdy wszędzie wesołe gaje
Osiedli ptacy krzykliwi, Ktorym się echo przeciwi. A pielgrzym ranego wstania Dla tak wdzięcznego śpiewania
Nie żałuje, gdy w pustyni Spoczynek z trudu uczyni; Potym zaś w zaczęte drogi Wyprawi zwyczajne nogi.
Już zwierz srogi gdy dzień czuje, Z pol do pustyń ustępuje. Już i pczołki pracowite
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 377
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
popędzą źrenice. Wierz im, ma Jago, a choć gniew-em na nie, Uczyń, co proszą, a stanie jednanie. ZBYTNI STATEK
Nie zawsze niebo żyznym deszczem rosi, Nie zawsze morze silny wiatr podnosi, A mnie zawsze łzy cieką jak po sznurze, Mnie zawsze w sercu niepogodne burze. Nie co dzień piorun wali rosłe sośnie, Nie zawsze marznie, ustąpi mróz wiośnie, Mnie zawsze strzały gorsze niż piorony
Szkodzą i w cudzym sercu mróz zamkniony. Nade mną samym natura odmiany Nie zna i mieni zwyczaj swój kochany: Wojenną Troję, przeciwne Miceny, Z siedmią bram Teby, uczone Ateny Przeniosła kędyś i Rzym nie tam nowy
popędzą źrenice. Wierz im, ma Jago, a choć gniew-em na nie, Uczyń, co proszą, a stanie jednanie. ZBYTNI STATEK
Nie zawsze niebo żyznym deszczem rosi, Nie zawsze morze silny wiatr podnosi, A mnie zawsze łzy cieką jak po sznurze, Mnie zawsze w sercu niepogodne burze. Nie co dzień piorun wali rosłe sośnie, Nie zawsze marznie, ustąpi mróz wiośnie, Mnie zawsze strzały gorsze niż piorony
Szkodzą i w cudzym sercu mróz zamkniony. Nade mną samym natura odmiany Nie zna i mieni zwyczaj swój kochany: Wojenną Troję, przeciwne Miceny, Z siedmią bram Teby, uczone Ateny Przeniosła kędyś i Rzym nie tam nowy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 266
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Jeszczem nadto strapiona i pszczelną puchliną, której wymiot wstrzymany jest wielką przyczyną. Rwie nadętość i kiszki, bo się wiatr w nią wraża, piersi też cicho kancer Wenery zaraża. W tym wszytkim gdym pomocy doktorskiej żądała, zawsze mię obietnica zdrowia oszukała. Jakoż za nic takiego w swych naukach praca – kto Androgieuszowi dzień porwany wraca? I kto doszedł rozumem mocy soków swojem, ten tylko, Epidawrze, twoich chorych zdrowiem. Już nie pragnę Chirona ani też ziół jego, nie chcę i Apolina z medyków przedniego, wszelkie bowiem starania i ziół różnych soki nie dadzą mi w tych bólach dłuższej zdrowia zwłoki. Do Twej tylko, mój Boże
Jeszczem nadto strapiona i pszczelną puchliną, której wymiot wstrzymany jest wielką przyczyną. Rwie nadętość i kiszki, bo się wiatr w nię wraża, piersi też cicho kancer Wenery zaraża. W tym wszytkim gdym pomocy doktorskiej żądała, zawsze mię obietnica zdrowia oszukała. Jakoż za nic takiego w swych naukach praca – kto Androgieuszowi dzień porwany wraca? I kto doszedł rozumem mocy soków swojem, ten tylko, Epidawrze, twoich chorych zdrowiem. Już nie pragnę Chirona ani też ziół jego, nie chcę i Apolina z medyków przedniego, wszelkie bowiem starania i ziół różnych soki nie dadzą mi w tych bólach dłuższej zdrowia zwłoki. Do Twej tylko, mój Boże
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 37
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
und Parabeln. XXI. Podobieństwo. O trzech nierównych Synach.
OCiec jeden miał trzech Synów/ jeden rano wstawał/ i pilnował cały dzień roboty/ czyniąc to co mu rozkazano. Drugi wstał ku południowi pod czas Obiadu/ potym najadszy i napiwszy się/ poszedł po Obiedzie na przychackę. Trzeci spał i wczasował się cały dzień/ i aż ku wieczorowi wstał/ pokazał się być pilnym jakoby jeszcze siła do sprawienia miał/ ale go Noc zaszła że Musiał dać pokoj. Chcąc tedy Ociec dobra swoje miedzy nich dzielić/ oddał wszystkie dobra swoje pierwszemu Synowi/ drugiemu nic/ a trzeciego cale z Domu wypchnął. Ten drugi począł narzekać mówiąc:
und Parabeln. XXI. Podobienstwo. O trzech nierownych Synach.
OCiec ieden miał trzech Synow/ ieden ráno wstáwał/ y pilnował cáły dźien roboty/ czyniąc to co mu roskázáno. Drugi wstał ku południowi pod czás Obiádu/ potym náiadszy y nápiwszy się/ poszedł po Obiedźie na przychackę. Trzeci spał y wczasował się cáły dźien/ y áż ku wieczorowi wstał/ pokazał się być pilnym iákoby ieszcze siła do spráwienia miał/ ále go Noc zászłá że Musiał dáć pokoy. Chcąc tedy Ociec dobra swoie miedzy nich dźielić/ oddał wszystkie dobrá swoie pierwszemu Synowi/ drugiemu nic/ á trzeciego cále z Domu wypchnął. Ten drugi począł nárzekáć mowiąc:
Skrót tekstu: MalczInstGleich
Strona: 39
Tytuł:
Nova et methodica institutio [...] Gleichnus
Autor:
Stanisław Jan Malczowski
Drukarnia:
G.M. Nöller
Miejsce wydania:
Ryga
Region:
Inflanty
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
wysiekli, do dobycia Hajdelbergu jako pomogli. Ruszenie Elearów przez Ren ku domowi. List od cesarza j. m. do Elearów. List od arcyksiążęcia Leopolda do wojska. List od arcyksiążęcia Leopolda do pułkownika.
Gdy tedy wojsko dla pomienionego złego powietrza a zatem i gęstego umierania, potrzebowało się przenieść z pod Wormskiego kwarteru, dzień albo dwa przed ś. Krzyżem pomknęło się w góry ku Zwejbrukowi do Grynstatu, gdzie aż do wyjścia z tamtych krajów (dla odparcia jakich posiłków, jeżeliby skąd przyszły niespodziewanie) odpoczywając, żywności najwięcej z Zwejbruskiego państwa zaciągali, a męstwa swoje pod Frankentalem oświadczali. Gdzie osobliwie to między inszemi wspomnienia godno, iź gdy
wysiekli, do dobycia Hajdelbergu jako pomogli. Ruszenie Elearów przez Ren ku domowi. List od cesarza j. m. do Elearów. List od arcyksiążęcia Leopolda do wojska. List od arcyksiążęcia Leopolda do pułkownika.
Gdy tedy wojsko dla pomienionego złego powietrza a zatem i gęstego umierania, potrzebowało się przenieść z pod Wormskiego kwarteru, dzień albo dwa przed ś. Krzyżem pomknęło się w góry ku Zwejbrukowi do Grynstatu, gdzie aż do wyjścia z tamtych krajów (dla odparcia jakich posiłków, jeżeliby zkąd przyszły niespodziewanie) odpoczywając, żywności najwięcej z Zwejbruskiego państwa zaciągali, a męstwa swoje pod Frankentalem oświadczali. Gdzie osobliwie to między inszemi wspomnienia godno, iź gdy
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 105
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
kiermasze, Wszędzie cię wspomieniemy i potomstwo nasze Z ust cię nigdy nie puści. Póki rzeki w morze Popłyną, póki jasne świtać będą zorze, Póki rodzaje ludzkie ziemia będzie miała, Zawsze cześć, zawsze sława twoja będzie trwała. Święć się, co święte kości chowasz, cna mogiło! Mnie i dziś, i każdy dzień, na cię patrzyć miło. SIELANKA DWUDZIESTA EPITALAMIUM HELENY
Kiedy piękną Helenę Atryda pojmował, Atryda, który w Sparcie szerokiej panował, I już z nią był w łożnicy, ledwie się zmierzknęło, Dwanaście panien u drzwi zamknionych stanęło, Panien przedniejszych domów; każda ustrojona Kosztownie, każda warkocz w złoto zapleciona, Każda w wieńcu
kiermasze, Wszędzie cię wspomieniemy i potomstwo nasze Z ust cię nigdy nie puści. Póki rzeki w morze Popłyną, póki jasne świtać będą zorze, Póki rodzaje ludzkie ziemia będzie miała, Zawsze cześć, zawsze sława twoja będzie trwała. Święć się, co święte kości chowasz, cna mogiło! Mnie i dziś, i każdy dzień, na cię patrzyć miło. SIELANKA DWUDZIESTA EPITALAMIUM HELENY
Kiedy piękną Helenę Atryda pojmował, Atryda, który w Sparcie szerokiej panował, I już z nią był w łożnicy, ledwie się zmierzknęło, Dwanaście panien u drzwi zamknionych stanęło, Panien przedniejszych domów; każda ustrojona Kosztownie, każda warkocz w złoto zapleciona, Każda w wieńcu
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 169
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
się z długu obligacyj, której ją haeres i cały Dom mój zawdzięczać się obliguję aeviterne. O jedyną jeszcze łaskę sangvis Ojca mego clamat de terra, to jest o ostatnią przysługę a żebyś W. M. Pan tego chciał na ramionach swoich pod grobowy zanieść kamień, któregoś zażywota w sercu tibi intimum nosił. Dzień zaś tej feralnej sceny 16. Martii w Poznaniu, na który lugubris Orator pro Domo mea upraszam W. M. Pana, wyświadczoną łaskę prezencyj jego, żem odwdzięczać winien,na całym zapisuję życiu, W. M. Pana N.N. Syn zaprasza Krewnych na Pogrzeb Ojca swego.
NIe wątpię o tym
śię z długu obligácyi, ktorey ją haeres y cáły Dom moy zawdźięczáć śię obliguję aeviterne. O jedyną jeszcze łáskę sangvis Oycá mego clamat de terra, to jest o ostátnią przysługę á żebyś W. M. Pan tego chćiał ná ramionách swoich pod grobowy zánieść kámień, ktoregoś záżywota w sercu tibi intimum nośił. Dźień záś tey ferálney sceny 16. Martii w Poznániu, ná ktory lugubris Orator pro Domo mea uprászam W. M. Páná, wyświádczoną łáskę prezencyi jego, żem odwdźięczáć winien,na cáłym zápisuję żyćiu, W. M. Páná N.N. Syn záprásza Krewnych ná Pogrzeb Oycá swego.
NIe wątpię o tym
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: B5v
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
i starzy. Nowe na górnym światło Horyzoncie, Królu na ziemi, wielki Faetonście. 134. W tym przy Królewskim boku żywej młodzi Orszak, z Królowej pospołu Pannami Złączywszy ręce: wesołym zawodzi Kołem, i miłość z swemi własnościami Opisać pragnąc, pod świt pożądany Takowym pieniem noci na przemiany. 135. Panny Dzień tak rozkoszny samej tylko z rana Jurzence płaczem pozwala się bawić, W żywe zaś różnych kwieci przyodziana Barwy: weselej ma się ziemia stawić. Gdy na niej świeżych afektów dziś będzie Więcej, niż ziela po ogrodach wszędzie. 136. Młodź Wdzięczna jest miłość przyjmiemi,ą ochotnie, Jeżeli z śmiechem uciechy prowadzi. Lecz która
y stárzy. Nowe ná gornym świátło Horyzonćie, Krolu ná źiemi, wielki Fáetonście. 134. W tym przy Krolewskim boku żywey młodźi Orszak, z Krolowey pospołu Pánnámi Złączywszy ręce: wesołym záwodźi Kołem, y miłość z swemi własnośćiámi Opisać prágnąc, pod świt pożądány Tákowym pieniem noći ná przemiány. 135. Pánny Dźień ták roskoszny samey tylko z ráná Iurzence płáczem pozwala się báwić, W żywe záś rożnych kwieći przyodźiana Bárwy: weseley ma się źiemiá stáwić. Gdy ná niey świeżych áffektow dźiś będźie Więcey, niż źiela po ogrodách wszędźie. 136. Młodź Wdźięczna iest miłość przyimiemi,ą ochotnie, Ieżeli z śmiechem ućiechy prowádźi. Lecz ktora
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 96
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
/ za śmierć/ nieśmiertelność/ za pielgrzymowanie na ziemi/ wieczną Ojczyznę/ za sromoty swe/ jasność. V. Wiele godzin był umarły? M. Czterdzieści. V. Czemu? M. Aby cztery części świata/ które w dziesiątku prawa były/ ożywił. V. Czemu w grobie leżał dwie nocy/ i dzień jeden? M. Dwie nocy znaczą/ dwie śmierci nasze/ jednę dusze/ przez grzech/ drugą ciała przez rozłączenie ducha od ciała. Dzień zaś jeden/ śmierć Chrystusową/ który był światłem naszej śmierci. Pierwszą z tych zniósł/ wtórą na ćwiczenie pobożnym zostawił/ jednak i te zawtórym przyszciem swym zepsuje.
/ zá śmierć/ nieśmiertelność/ zá pielgrzymowánie ná źiemi/ wieczną Oyczyżnę/ zá sromoty swe/ iásność. V. Wiele godźin był vmárły? M. Czterdźieśći. V. Czemu? M. Aby cztery częśći świátá/ ktore w dźieśiątku práwá były/ ożywił. V. Czemu w grobie leżał dwie nocy/ y dźień ieden? M. Dwie nocy znáczą/ dwie śmierći násze/ iednę dusze/ przez grzech/ drugą ćiáłá przez rozłączenie duchá od ćiáłá. Dźień záś ieden/ śmierć Chrystusową/ ktory był świátłem nászey śmierći. Pierwszą z tych zniosł/ wtorą ná ćwiczenie poboznym zostáwił/ iednák y te záwtorym przyszćiem swym zepsuie.
Skrót tekstu: AnzObjWaś
Strona: 35
Tytuł:
Objaśnienie trudności teologicznych zebrane z doktorów św. od Anzelma świętego
Autor:
Wojciech Waśniowski
Drukarnia:
Łukasz Kupisz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
/ na sługi moje i na służebnice moje/ wyleję z Ducha mego/ i będą prorokować. 19. I ukażę cuda na niebie wzgórę/ i znamiona na ziemi nisko/ krew/ i ogień/ i parę dymu. 20. Słońce się obróci w ciemność/ a księżyc w krew/ przed tym niż przydzie on dzień PAński wielki i znaczny. 21. I stanie się/ że ktobykolwiek wzywał Imienia PAńskiego zbawion będzie. 22
. MEżowie Izraelscy/ słuchajcie słów tych. JEzusa onego Nazareńskiego/ męża od Boga wsławionego u was mocami i cudami/ i znamionami/ które czynił Bóg przezeń w pośrzodku was/ jako i wy sami wiecie:
/ ná sługi moje y ná służebnice moje/ wyleję z Duchá mego/ y będą prorokowáć. 19. Y ukażę cudá ná niebie wzgorę/ y známioná ná źiemi nisko/ krew/ y ogień/ y párę dymu. 20. Słońce śię obroći w ćiemność/ á kśiężyć w krew/ przed tym niż przydźie on dźień PAński wielki y znáczny. 21. Y stánie śię/ że ktobykolwiek wzywał Imienia PAńskiego zbáwion będźie. 22
. MEżowie Izráelscy/ słuchajćie słow tych. IEzusá onego Názáreńskiego/ mężá od Bogá wsławionego u was mocámi y cudámi/ y známionámi/ ktore cżynił Bog przezeń w pośrzodku was/ jáko y wy sámi wiećie:
Skrót tekstu: BG_Dz
Strona: 125
Tytuł:
Biblia Gdańska, Dzieje apostolskie
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632