nie w tej dobie, Zawisna ich Lachezys szczęściu i ozdobie, Tuż za ścianą pałacu, na szlachetne ono Jagiełłowej macice czuwała już grono. I nie stała, w pół kwiatu i jego grzeczności, Że nad wszystkich nadzieję dopięła swej złości. A któremu w żelazie śmierć Bellona inną, Ona, niebu na lekkość, uprzędła dziecinną. Teraz się już rodzeni napatrzcie do woli, Co wieczór niesie póżny. Kto wie, kto, rychłoli Zbierzecie się napotem (eheu!) niewiadomi, Kiedy z tego niebaczna gniazda was rozgromi! Co zna Ida kochania, i Pafo wdzięczności, Co uciechy Cytera i Pest wesołości: Wszystko to, wszystko zniósłszy,
nie w tej dobie, Zawisna ich Lachezys szczęściu i ozdobie, Tuż za ścianą pałacu, na szlachetne ono Jagiełłowej macice czuwała już grono. I nie stała, w pół kwiatu i jego grzeczności, Że nad wszystkich nadzieję dopięła swej złości. A któremu w żelezie śmierć Bellona inną, Ona, niebu na lekkość, uprzędła dziecinną. Teraz się już rodzeni napatrzcie do woli, Co wieczór niesie póżny. Kto wie, kto, rychłoli Zbierzecie się napotem (eheu!) niewiadomi, Kiedy z tego niebaczna gniazda was rozgromi! Co zna Ida kochania, i Paffo wdzięczności, Co uciechy Cytera i Pest wesołości: Wszystko to, wszystko zniósłszy,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 45
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, miej czoło ciemnymi sturbowane deszczami, głowę umarzłymi potłuczoną gradami; niech pioruny mściwe roztrzasną cię, byś uznał nieba nieżyczliwe”. Uznawam nie w czas, że się przyjaciół spełniły wróżki, gdy mię nieszczęścia wkoło otoczyły. Takem drogo dostana, odtąd oczy moje gorzkich łez ustawiczne wylewają zdroje, albowiem gdy mi potym dziecinną sprawiono pstrą sukienkę i w cyrki grawać pozwolono, chwytałam się nauki, alem nie wskórała, bom zaraz nad niedolą moją zapłakała. Co ledwie wolno było, często się biedziły z naturą myśli, wzajem niespokojne były. Częstom pragnęła powstać i wniść do wiecznego Królestwa, lecz mdłe siły zabroniły tego. Tylko
, miej czoło ciemnymi sturbowane deszczami, głowę umarzłymi potłuczoną gradami; niech pioruny mściwe roztrzasną cię, byś uznał nieba nieżyczliwe”. Uznawam nie w czas, że się przyjaciół spełniły wróżki, gdy mię nieszczęścia wkoło otoczyły. Takem drogo dostana, odtąd oczy moje gorzkich łez ustawiczne wylewają zdroje, albowiem gdy mi potym dziecinną sprawiono pstrą sukienkę i w cyrki grawać pozwolono, chwytałam się nauki, alem nie wskórała, bom zaraz nad niedolą moją zapłakała. Co ledwie wolno było, często się biedziły z naturą myśli, wzajem niespokojne były. Częstom pragnęła powstać i wniść do wiecznego Królestwa, lecz mdłe siły zabroniły tego. Tylko
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 151
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
to jest krwie puszczanie mogło było katować/ rozum nie dopuszcza/ gdyż krwie w ośmym naniebezpieczniejszym Księżycu brzemiennych upuszczać jest niepewna/ a tu jej przydać było płód zmarły/ i wodą wygnać/ puścić jednak krew w brzemieniu może/ ale tym które nie tylko są przyrodzenia krewnego/ ale i nad potrzebę tak swoję jako i dziecinną krew zbytnią mają; z której więc choroby gotne/ ciężkie/ ostre/ stawają się. Srzodki wszytkie patrzać mądry lekarzau daremne były/ dla czego/ już widzisz/ że chorobie wtórej wszyscysmy zabiegali/ pierwszego złego zaniechawszy: do pierwszej przyczyny przystąpić nikt nie śmiał/ wtak prędkim i nagłym razie/ bo niewiastki ochraniały żywego
to iest krwie puszczánie mogło było kátowáć/ rozum nie dopuszcza/ gdyż krwie w osmym naniebespiecznieyszym Kśiężycu brzemiennych vpuszczáć iest niepewna/ á tu iey przydáć było płod zmárły/ y wodą wygnáć/ puśćić iednák krew w brzemieniu może/ ále tym ktore nie tylko są przyrodzenia krewnego/ ále y nád potrzebę ták swoię iáko y dźiećinną krew zbytnią máią; z ktorey więc choroby gotne/ ćiężkie/ ostre/ stawáią się. Srzodki wszytkie pátrzáć mądry lekárzau dáremne były/ dla czego/ iuż widźisz/ że chorobie wtorey wszyscysmy zábiegáli/ pierwszego złego zániechawszy: do pierwszey przyczyny przystąpić nikt nie śmiał/ wták prędkim y nagłym ráźie/ bo niewiastki ochraniáły żywego
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: F3v
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
. Wróżką mi było jego wyjaśnienie. 7
Rozkoszne chłopię gdy mój mirt mijało, Jam mu wesołym poświadczał śpiewaniem. Właśnie słoneczko na ten czas zsiadało, A ja pieszczonym głosem krzyknę za niem: Idź, idź, pielgrzymie, gdzieć się spodobało! Ufam, że równo będziesz tam z świtaniem. Idź, a dziecinną gdzie postawisz nogę, Niech ci z lijiją róża ściele drogę. 8
Już cię przezacne domy wyglądają, Para cię ludzi zniewolonych czeka, Nimfy-ć przysmaki cukrem zaprawiają, Konfekty-ć smażą, ktoś cicho narzeka, Iż cię leniwe godziny trzymają. Rośmiał się bożek, lubo to z daleka, Wtem mi go i
. Wróżką mi było jego wyjaśnienie. 7
Rozkoszne chłopię gdy mój mirt mijało, Jam mu wesołym poświadczał śpiewaniem. Właśnie słoneczko na ten czas zsiadało, A ja pieszczonym głosem krzyknę za niem: Idź, idź, pielgrzymie, gdzieć się spodobało! Ufam, że równo będziesz tam z świtaniem. Idź, a dziecinną gdzie postawisz nogę, Niech ci z liiiją róża ściele drogę. 8
Już cię przezacne domy wyglądają, Para cię ludzi zniewolonych czeka, Nimfy-ć przysmaki cukrem zaprawiają, Konfekty-ć smażą, ktoś cicho narzeka, Iż cię leniwe godziny trzymają. Rośmiał się bożek, lubo to z daleka, Wtem mi go i
Skrót tekstu: CezMelBar_II
Strona: 166
Tytuł:
Melodia krzykliwego na wiosnę słowika
Autor:
Franciszek Józef Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitalamia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1652
Data wydania (nie wcześniej niż):
1652
Data wydania (nie później niż):
1652
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
więtsza dostojność nad taką być może, jako Ty mnie czestujesz, wielkomały Boże? Człowieka nieznacznego, człowieka podłego, żywność ciesielstwem sobie obmyślającego. Tak mię sobie poważasz? cóż mi więcej trzeba? z takiej sławy, zda mi się, tykam głową nieba. Niechże Twa wola będzie, oto k woli Tobie, starzec dziecinną mowę znowu tworzę sobie. Blegocę momotowym przykładem, co owo rzadko między tysiącem całe rzecze słowo. K woli Tobie gram z Tobą jak druga dziecina, raz wezmę, raz kołyszę tak drogiego Syna; raz, gdy się z Matką bawisz, starzec, przystępuję, a usta Twe różane ukradkiem całuję. Podczas sen Ci przywodząc
więtsza dostojność nad taką być może, jako Ty mnie czestujesz, wielkomały Boże? Człowieka nieznacznego, człowieka podłego, żywność ciesielstwem sobie obmyślającego. Tak mię sobie poważasz? cóż mi więcej trzeba? z takiej sławy, zda mi się, tykam głową nieba. Niechże Twa wola będzie, oto k woli Tobie, starzec dziecinną mowę znowu tworzę sobie. Blegocę momotowym przykładem, co owo rzadko między tysiącem całe rzecze słowo. K woli Tobie gram z Tobą jak druga dziecina, raz wezmę, raz kołyszę tak drogiego Syna; raz, gdy się z Matką bawisz, starzec, przystępuję, a usta Twe różane ukradkiem całuję. Podczas sen Ci przywodząc
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 29
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
) łyżeczkąsrebrną wodę z morza czerpał/ i w on dołek wlewał. Którego gdy ś. Augustyn tak statecznie siedzącego ujźrzał/ stanął/ i przystąpiwszy dziecię pozdrowi/ i coby czyniło/ pytał. A ono pważnie odpowie: Chcę to wzytko morze wyczerpać/ i w ten dołek jeśli mogę wlać. Na którą odpowiedź jako dziecinną/ mąż z. poruszył się do śmiechu przystojnego/ i rzekł: O moje dziecię/ jakoż tego będziesz mogło dokazać/ morze nizmierne/ łyżeczką małą którą czerpasz dołek też maluczki w który wlewasz. A dziecię zaraz odpowiedziało: Podobniejsza mnie to uczynić com zamyślił/ aniżli tobie wypełnić to co myślisz. Na co
) łyżeczkąsrebrną wodę z morzá czerpał/ y w on dołek wlewał. Ktorego gdy ś. Augustyn tak státecżnie siedzącego vyźrzał/ stánął/ y przystąpiwszy dźiećię pozdrowi/ y coby cżyniło/ pytał. A ono pważnie odpowie: Chcę to wzytko morze wyczerpáć/ y w ten dołek ieśli mogę wlać. Ná ktorą odpowiedź iáko dźiećinną/ mąż s. poruszył sie do śmiechu przystoynego/ y rzekł: O moie dźiećię/ iákoż tego będźiesz mogło dokázáć/ morze nizmierne/ łyżeczką máłą ktorą czerpasz dołek też máluczki w ktory wlewasz. A dźiećię zaraz odpowiedźiało: Podobnieysza mnie to vczynić com zámyślił/ ániżli tobie wypełnić to co myślisz. Ná co
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 267
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
potęgą wyszli na Batohu Wojsko nasze pod komendą P. Łuzeckiego, kasztelana podlaskiego. Ślepe oczko nieprzestaje swoich fakcej chcąc drugiego króla z Tronu na którym go sam P Bóg posadził deturbare. Zgoła wielkie i straszne inter visceramotus. w Rączkach wtym Roku przypadła Sukcesyja na Domy Panów Łąckich gdzie ja odebrałem per exdivisionem część dziecinną drugą Część kupiłem u Panów konsukcessorów i puściłem te obiedwie części Córce zony mojej Jadwidze która była za siostrzencem moim Dembowskiem Samuelem, Puściłem im to złaski nie biorąc od nich ztego nic Lubom nato kosztu wiele łozył przez kilka Lat a Co turbacej, Przejazdek, zwady, Bitwy, Pojedynków,
potęgą wyszli na Batohu Woysko nasze pod kommęndą P. Łuzeckiego, kasztellana podlaskiego. Slepe oczko nieprzestaie swoich fakcey chcąc drugiego krola z Tronu na ktorym go sąm P Bog posadził deturbare. Zgoła wielkie y straszne inter visceramotus. w Rączkach wtym Roku przypadła sukcessyia na Domy Panow Łąckich gdzie ia odebrałęm per exdivisionem część dziecinną drugą Częsc kupiłęm u Panow konsukcessorow y pusciłęm te obiedwie częsci Corce zony moiey Iadwidze ktora była za siostrzencem moim Dęmbowskiem Samuelem, Pusciłęm im to złaski nie biorąc od nich ztego nic Lubom nato kosztu wiele łozył przez kilka Lat a Co turbacey, Przeiazdek, zwady, Bitwy, Poiedynkow,
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 235v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
na sobie KSIĄŻĘ, Tropheum z niej, oraz z oręża Zrobiwszy, z żalem postawił przy grobie, Na znak, że zły Czas Rycerzów zwycięża, Kirys, Tarcz, Szyszak, Pancerzowe nity Puszczą, komu Czas dać chce z życia kwity; Jeszcze KsIĄZĘCIU oddaje cześć inną Płaczący Zefir, i nieutulony, Nazbierał kwiatów przysługą Dziecinną, Rozrucił na grób, a Wieniec zielony, Z Lauru uwity, na wysokiej Tyce Powiesił, miał w tym skrytą Tajemnicę.
Jakoż niepłonną, bo owa Regnantka Fortunnej Wyspy, często nawiedzała Jaskinią, pełna suspicyj Zelantka, Co za przyczyna ADOLFA trzymała; Długi to przeciąg, powrót w Rok obiecać, Tę niespokojność jęła w
ná sobie XIĄZĘ, Tropheum z niey, oraz z oręża Zrobiwszy, z żalem postáwił przy grobie, Ná znák, że zły Czas Rycerzow zwycięża, Kirys, Tarcz, Szyszak, Pancerzowe nity Puszczą, komu Czas dać chce z życia kwity; Jeszcze XIĄZĘCIU oddaie cześć inną Płaczący Zefir, y nieutulony, Názbierał kwiatow przysługą Dziecinną, Rozrucił ná grob, á Wieniec zielony, Z Láuru uwity, ná wysokiey Tyce Powiesił, miał w tym skrytą Taiemnicę.
Jákoż niepłonną, bo owa Regnantka Fortunney Wyspy, często náwiedzáła Jáskinią, pełna suspicyi Zelantka, Co zá przyczyna ADOLFA trzymáła; Długi to przeciąg, powrot w Rok obiecać, Tę niespokoyność ięła w
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 84
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752