krainy Ciężkie uczynił więzień przenosiny, Od bisurmańskiej gdzie nieznośne ręki Ponosi męki,
Jeśli snem kiedy powieka zmorzona Od ciężkiej prace, przecię nieuśpiona Myśl go przenosi, choć w kajdanach nogi, W ojczyste progi.
Śni mu się, że już odrzucił okowy, Że widzi komin, czuje dym domowy,
Że już na własną wstępuje dziedzinę, Wita rodzinę.
Zgrzybiały ociec, laty nachylona Matka, nie o swej mocy wywiedziona, Witają drobne dziatki, ulubiona Wita go żona.
Już zapomina i nocy niespanych, Już łzy ociera z oczu wypłakanych, Równa czystością i troskami owej Itakusowej.
A gdy pod oną spoczynku zasłoną Troskliwy więzień pasie myśl łakomą, Aż po
krainy Ciężkie uczynił więzień przenosiny, Od bisurmańskiej gdzie nieznośne ręki Ponosi męki,
Jeśli snem kiedy powieka zmorzona Od ciężkiej prace, przecię nieuśpiona Myśl go przenosi, choć w kajdanach nogi, W ojczyste progi.
Śni mu się, że już odrzucił okowy, Że widzi komin, czuje dym domowy,
Że już na własną wstępuje dziedzinę, Wita rodzinę.
Zgrzybiały ociec, laty nachylona Matka, nie o swej mocy wywiedziona, Witają drobne dziatki, ulubiona Wita go żona.
Już zapomina i nocy niespanych, Już łzy ociera z oczu wypłakanych, Rowna czystością i troskami owej Itakusowej.
A gdy pod oną spoczynku zasłoną Troskliwy więzień pasie myśl łakomą, Aż po
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 355
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Psal. 81. Math: 27. v. 5. Liran. KAZANIE PIER: NA PRZEW: NIEDZ: PONIEDZ. WTÓRA CZĘŚĆ
5. BIerzmy pożytki duchowne. Przykładamyż się też życiem i postępkami Chrześcijańskiemi aby był pokoj w-Ojczyźnie? Daj Boże. Przykłada się Trybunał Koronny. Wielka przysługa opuścić Dom i dziedzinę własną, odjachać Skarbów, Pałaców, Małżonek, dziatek, gospodarstwa, kompanyj, czyni to Trybunał. Wielka przysługa stać się więźniem Izby Sądowej, w-której kilka godzin i czasem kilkanaście siedzieć trzeba, wielka przysługa. Przyjdzie Chrystus w-sprawie do swego Sakramentu i Wiary należącej, wielka przysługa uczynić mu sprawiedliwość. Wielka przysługa:
Psal. 81. Math: 27. v. 5. Lyran. KAZANIE PIER: NA PRZEW: NIEDZ: PONIEDZ. WTORA CZĘŚĆ
5. BIerzmy pożytki duchowne. Przykładamyż się też żyćiem i postępkámi Chrześćiańskiemi áby był pokoy w-Oyczyźnie? Day Boże. Przykłáda się Trybunał Koronny. Wielka przysługá opuśćić Dom i dźiedźinę własną, odiácháć Skárbow, Páłácow, Małżonek, dziatek, gospodárstwá, kompányi, czyni to Trybunał. Wielka przysługá stáć się więźniem Izby Sądowey, w-ktorey kilká godźin i czásem kilkánaśćie siedźieć trzebá, wielka przysługá. Przyidźie Christus w-spráwie do swego Sákrámentu i Wiáry należącey, wielka przysługá vczynić mu spráwiedliwość. Wielka przysługá:
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 6
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
/ jak wiele siły mi pozwalały/ chorą ręką piasku wybornego/ i słonecznemi dobrze wysuszonego promieniami nagarnąwszy (snadź jeszcze i tam ją za wystempek robotą choć niedołężną karał) na polecach na też znowu góry wynaszałem/ i za łaską Bożą/ a wolą S^o^ Episkopa dwa dni tak popracowawszy/ zasułem tę ostatną naszę dziedzinę/ Świętego grubę. W trzeci dzień zawołałem Mularzów/ aby tę jak była przedtym znowu zasklepili. To sprawiwszy/ i pokłonów dwanaście na grobie S^o^ uczyniwszy/ znamienitą folgę z pierwszego zdrowia przywróceniem (co wszyscy widzieliśmy u żywego jeszcze) otrzymałem. Z tej rozmowy Diakona pobożnego nauczyłem się/ nic nie czynić
/ iák wiele śiły mi pozwaláły/ chorą ręką piasku wybornego/ y słonecznemi dobrze wysuszonego promieniámi nágárnąwszy (snadź ieszcze y tám ią zá wystempek robotą choc niedołężną karał) ná polecách ná też znowu gory wynaszałem/ y zá łáską Bożą/ á wolą S^o^ Episkopá dwá dni ták poprácowawszy/ zásułem tę ostátną nászę dźiedźinę/ Swiętego grubę. W trzeci dźień záwołáłem Mulárzow/ áby tę iák byłá przedtym znowu zásklepili. To spráwiwszy/ y pokłonow dwánaśćie ná grobie S^o^ vczyniwszy/ známienitą folgę z pierwszego zdrowia przywroceniem (co wszyscy widźielismy v żywego ieszcze) otrzymałem. Z tey rozmowy Diákoná pobożnego náuczyłem się/ nic nie czynić
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 110
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
a tęsknić będziemy po tobie. Będziemy siła tęsknić, jako tęskni siła Jagnię do matki, gdy je nowo urodziła. My tobie barwinkowy wieniec ukręcimy I na wielkim jaworze w polu zawiesimy. Tamże będą i piżma, i wonie rozlane, A na skórze te słowa będą wyrzezane, Że je każdy wyczyta, idąc w tę dziedzinę: „Kłaniaj się, gościu, drzewo to jest Helenine”. Bóg was żegnaj, cne stadło, niech nad wami boży Opiek będzie, niechaj was sam Pan Bóg pomnoży! Niech wam da dolą dobrą i ludzkość przyjemną, Niech wam da zgodę świętą i miłość wzajemną, Abyście sławy przodków waszych poprawili I potomstwu
a tęsknić będziemy po tobie. Będziemy siła tęsknić, jako tęskni siła Jagnię do matki, gdy je nowo urodziła. My tobie barwinkowy wieniec ukręcimy I na wielkim jaworze w polu zawiesimy. Tamże będą i piżma, i wonie rozlane, A na skórze te słowa będą wyrzezane, Że je każdy wyczyta, idąc w tę dziedzinę: „Kłaniaj się, gościu, drzewo to jest Helenine”. Bóg was żegnaj, cne stadło, niech nad wami boży Opiek będzie, niechaj was sam Pan Bóg pomnoży! Niech wam da dolą dobrą i ludzkość przyjemną, Niech wam da zgodę świętą i miłość wzajemną, Abyście sławy przodków waszych poprawili I potomstwu
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 173
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
zdobi którą Krew serdeczna swą purpurą, Rozwiń kwiat twój purpurowy, Ranom serca mego zdrowy, Zapal ogniem me chuci. Przyłącz serce me, do twego, Jezu, srogo zranionego, Niechaj z twojem krzyż ponosi, Obmówiska skromnie znosi, I żwawy gniew porzuci. Wnieś je w ran twoich głębinę, Tam swoję ma niech dziedzinę; Tam niech mieszka, tam się pieści, Tam pomaga twych boleści, Tam się pięknem niech stanie; Tam się bawi niech corocznie, Tam na wieki niech odpocznie, Proszę Jezu ulubiony, Prośbie mojej uniżonej, Łaskawym się staw Panie. Siódme pozdrowienie twarzy Pana Chrystusowej.
Witaj głowo ukrwawiona, Srogo cierniem uwieńczona, Wszystka
zdobi którą Krew serdeczna swą purpurą, Rozwiń kwiat twój purpurowy, Ranom serca mego zdrowy, Zapal ogniem me chuci. Przyłącz serce me, do twego, Jezu, srogo zranionego, Niechaj z twojem krzyż ponosi, Obmówiska skromnie znosi, I żwawy gniew porzuci. Wnieś je w ran twoich głębinę, Tam swoję ma niech dziedzinę; Tam niech mieszka, tam się pieści, Tam pomaga twych boleści, Tam się pięknem niech stanie; Tam się bawi niech corocznie, Tam na wieki niech odpocznie, Proszę Jezu ulubiony, Prośbie mojej uniżonej, Łaskawym się staw Panie. Siódme pozdrowienie twarzy Pana Chrystusowej.
Witaj głowo ukrwawiona, Srogo cierniem uwieńczona, Wszystka
Skrót tekstu: KochBerTur
Strona: 59
Tytuł:
Rytm świętego Bernarda
Autor:
Wespazjan Kochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wierszem i prozą
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Polska
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
co Domoswo albo chałupa, to spelunca latronum, owieczki Jego, et cum porcellis et cum vitellis pomieszane nieuczciwie, dzieci bez chleba w uściech, bez butów na nogach, wałęsają się i wagują a oto, cyt. Bywa często; że Ksiądz Pleban, gdzie idzie o dziesięcinę fortis ut Leo, gdzie o mizerną nagą dziedzinę, mutus ut piscis, Jllud prawda faciendam, ale też i hoc non intermittendum; Ksiądz servit Altari, musi też vivere de Altari, ale z drugiej strony; zato jest płatny, żeby był Pasterzem, niechże tedy myśli szczerze o sobie powierzonych Owieczkach, i swoich o to strofuje, i napomina Parafianów,
co Domoswo álbo chałupa, to spelunca latronum, owieczki Jego, et cum porcellis et cum vitellis pomieszane nieuczciwie, dzieci bez chleba w uściech, bez butow ná nogach, wałęsaią się y wáguią á oto, cyt. Bywa często; że Xiądz Pleban, gdzie idzie o dziesięcinę fortis ut Leo, gdzie o mizerną nagą dziedzinę, mutus ut piscis, Jllud práwda faciendam, ále też y hoc non intermittendum; Xiądz servit Altari, musi też vivere de Altari, ale z drugiey strony; zato iest płatny, żeby był Pasterzem, niechże tedy myśli szczerze o sobie powierzonych Owieczkach, y swoich o to strofuie, y napomina Parafianow,
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 82
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
w sobie do dwu set kramów/ i 10. bram. Jest też tam Allambra/ to jest pałac starych królów/ tak budowany/ iż dla misterstwa/ i dla wielkości fontann/ może się położyć między miracula mundi. a nade wszystko nadziwniejsze jest jego położenie: abowiem ma przed oczyma od wschodu miasto/ i jego dziedzinę: z południa ma góry śnieżyste/ tak nazwane/ gdyż nigdy prawie z nich nie schodzi śnieg/ (stąd też tam powietrze zawsze chłodne/ i wody niejako surowe:) z pułnocy jest jedna równina barzo wielka/ tak żyzna/ iż (nic inszego o niej nie rzekę) samy liście z Morew czynią Królowi więcej
w sobie do dwu set kramow/ y 10. bram. Iest też tám Allámbrá/ to iest páłac stárych krolow/ ták budowány/ iż dla misterstwá/ y dla wielkośći fontan/ może się położyć między miracula mundi. á náde wszystko nadźiwnieysze iest iego położenie: ábowiem ma przed oczymá od wschodu miásto/ y iego dźiedźinę: z południá ma gory snieżyste/ ták názwáne/ gdyż nigdy práwie z nich nie schodzi śnieg/ (ztąd też tám powietrze záwsze chłodne/ y wody nieiáko surowe:) z pułnocy iest iedná rowniná bárzo wielka/ ták żyzna/ iż (nic inszego o niey nie rzekę) sámy liśćie z Morew czynią Krolowi więcey
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 11
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Propontidzie: a zaś wracają się na Wiosnę ku morzu czarnemu: abowiem iż wchodzą do morza czarnego rzeki wielkie/ przeto tam zimie woda jest zimniejsza niż indziej: a iż też jest barzo miałkie/ przeto niepogody mieszają w nim wszystkie wody: przetoż ryby uciekając/ i przed zimnem/ i przed nawałnością wiatrów/ odmieniają dziedzinę: i tak na zimę ustępują do Propontidy. A zaś na Wiosnę wracają się do Czarnego morza/ dla słodkości wód tamtego morza/ które nie jest tak słone/ jako indziej/ i dla rzecznych/ które tam wpadają. Przetoż pod temi czasy osobliwie/ trudno wymówić/ jako tam wiele ryb imają w ciasnych miejscach
Propontidźie: á záś wrácáią się ná Wiosnę ku morzu czarnemu: ábowiem iż wchodzą do morzá czarnego rzeki wielkie/ przeto tám źimie wodá iest źimnieysza niż indźiey: á iż też iest bárzo miáłkie/ przeto niepogody mieszáią w nim wszystkie wody: przetoż ryby vćiekáiąc/ y przed źimnem/ y przed nawáłnośćią wiátrow/ odmieniáią dźiedźinę: y ták ná źimę vstępuią do Propontidy. A záś ná Wiosnę wrácáią się do Czarnego morzá/ dla słodkośći wod támtego morzá/ ktore nie iest ták słone/ iáko indźiey/ y dla rzecznych/ ktore tám wpadáią. Przetoż pod temi czásy osobliwie/ trudno wymowić/ iáko tám wiele ryb imáią w ćiásnych mieyscách
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 145
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Przykowanym do ziemie, a lotnymi pióry Pragnie duch mój związany wylecić do góry, Kędy jego Ojczyzna, gdzie moje kochanie: Słodki JEZUS, który ma wieczne panowanie W nieprzystępnej światłości, gdzie się okazuje Za mnie i kędy miejsce i dla mnie gotuje! Żeby robaczka swego i tę podłą glinę Z tego padołu przeniósł w niebieską dziedzinę, Kędy owieczki swoje do siebie zgromadzi I tam je do żywych wód źrzódeł zaprowadzi. Tego-ć pragnie, dla tego dusza ma omdlewa, Tego się szczęścia we dnie i w nocy spodziewa. Pomóżże mi, mój Panie, potargaj łańcuchy I przenieś mię stąd między nieśmiertelne duchy, Żebym ci tam na wieki
Przykowanym do ziemie, a lotnymi pióry Pragnie duch mój związany wylecić do góry, Kędy jego Ojczyzna, gdzie moje kochanie: Słodki JEZUS, który ma wieczne panowanie W nieprzystępnej światłości, gdzie się okazuje Za mnie i kędy miejsce i dla mnie gotuje! Żeby robaczka swego i tę podłą glinę Z tego padołu przeniósł w niebieską dziedzinę, Kędy owieczki swoje do siebie zgromadzi I tam je do żywych wód źrzódeł zaprowadzi. Tego-ć pragnie, dla tego dusza ma omdlewa, Tego się szczęścia we dnie i w nocy spodziewa. Pomóżże mi, mój Panie, potargaj łańcuchy I przenieś mię stąd między nieśmiertelne duchy, Żebym ci tam na wieki
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 282
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
ściegna/ i stopy składa postawając/ A część milczkiem Faebowie sprawcy drogi daje. Minąwszy sroj Cefysów/ i Panopskie kraje; Stanęła jałowica/ i w zgórę sunęła Czołem z gładkiem porożem/ i wiatr przeryknęła. Naśladowce potym swe obejźrzawszy okiem; Klękła/ i na trawniku pieknym legła bokiem. Czyni Kadm dzięki/ cudzą dziedzinę całuje: A górom nieznajomym/ i polom winszuje. Miał święte jowiszowi sprawować obchody: Wysłał czeladź do krynic/ żywej czerpać wody. Las stary stał/ siekierą żadną nie burzony: A śrzodkiem loch z rokitą wiklem zagęszczony/ Spiknieniem kamieni/ w sklep niski zawiązany/ Lejący wód obfitość: gdzie w jamie chowany Wąż Marsów
śćiegná/ y stopy skłáda postawáiąc/ A część milczkiem Phaebowie sprawcy drogi dáie. Minąwszy sroy Cephysow/ y Pánopskie kráie; Stánęłá iałowica/ y w zgorę sunęłá Czołem z głádkiem porożem/ y wiátr przeryknęłá. Násládowce potym swe obeyźrzawszy okiem; Klękłá/ y ná trawniku pieknym ległá bokiem. Czyni Kadm dźięki/ cudzą dźiedźinę cáłuie: A gorom nieznáiomym/ y polom winszuie. Miał święte iowiszowi spráwowáć obchody: Wysłał czeladź do krynic/ żywey czerpać wody. Lás stáry stał/ śiekierą żadną nie burzony: A śrzodkiem loch z rokitą wiklem zágęszczony/ Spiknieniem kámieni/ w sklep niski záwiązány/ Leiący wod obfitość: gdźie w iámie chowány Wąż Mársow
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 55
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636