Iż Aniołowie ich w niebiesiech zawsze patrzą na oblicze Ojca mojego/ który jest w niebiesiech. 11. Przyszedł bowiem Syn człowieczy aby zbawił to co było zginęło. * 12
. CO się wam zda? Gdyby który człowiek miał sto owiec/ a obłąkałaby się jedna z nich/ azaż nie zostawia onych dziewiącidziesiąt i dziewiąci/ a poszedszy na góry nie szuka obłąkanej? 13. A jeśli mu się zdarzy znalezć ją/ zaprawdę powiadam wam/ że się z niej barziej raduje niż z onych dziewiącidziesiąt dziewiąci nie obłąkanych. 14. Tak nie jest wola Ojca waszego który jest w niebiesiech/ aby zginął jeden z tych maluczkich. Rozd. XVIII
Iż Anjołowie ich w niebieśiech záwsze pátrzą ná oblicże Ojcá mojego/ ktory jest w niebieśiech. 11. Przyszedł bowiem Syn cżłowiecży áby zbáwił to co było zginęło. * 12
. CO śię wam zda? Gdyby ktory cżłowiek miał sto owiec/ á obłąkáłáby śię jedná z nich/ ázáż nie zostawia onych dźiewiąćidźieśiąt y dźiewiąći/ á poszedszy ná gory nie szuka obłąkáney? 13. A jesli mu śię zdárzy ználeźć ją/ záprawdę powiádam wam/ że śię z niey bárźiey ráduje niż z onych dźiewiąćidźieśiąt dźiewiąći nie obłąkánych. 14. Ták nie jest wola Ojcá wászego ktory jest w niebieśiech/ áby zginął jeden z tych málucżkich. Rozd. XVIII
Skrót tekstu: BG_Mt
Strona: 21
Tytuł:
Biblia Gdańska, Ewangelia według św. Mateusza
Autor:
św. Mateusz
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
bramę Marfiza wjachała I ledwie co stanęła, gdy dźwięk usłyszała Trąb krzykliwych, które się coraz pomykały I wkoło się na wszytkie strony rozlegały. Potem widziała, kiedy od północnej strony Wjachało dziesięć na plac na bój umówiony; Tak się zdało Marfizie, że jeden z dziesiąci, Co wprzód na plac wjachał, stał za wszytkich dziewiąci.
LXXIX.
Z wielkiem sercem, jako znać beło, na przestrony Plac wjachał, a pod sobą miał koń wszytek wrony, Wszytek wrony, jako kruk, okrom że na czele I na zadniej nodze miał białego niewiele. Sam także, jaki beł koń, czarno beł ubrany, A tą barwą dawał znać on rycerz
bramę Marfiza wjachała I ledwie co stanęła, gdy dźwięk usłyszała Trąb krzykliwych, które się coraz pomykały I wkoło się na wszytkie strony rozlegały. Potem widziała, kiedy od północnej strony Wjachało dziesięć na plac na bój umówiony; Tak się zdało Marfizie, że jeden z dziesiąci, Co wprzód na plac wjachał, stał za wszytkich dziewiąci.
LXXIX.
Z wielkiem sercem, jako znać beło, na przestrony Plac wjachał, a pod sobą miał koń wszytek wrony, Wszytek wrony, jako kruk, okrom że na czele I na zadniej nodze miał białego niewiele. Sam także, jaki beł koń, czarno beł ubrany, A tą barwą dawał znać on rycerz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 105
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
każdy statek, jako i kontrakt skarbowy z ichm. pp. komisarzami k. imci in a. 1659 z niemi uczyniony opiewa, tedy tych złotych trzechset pozwalam tymże pp. frochtarzom solą beczkową albo i twardą (który jaką będzie chciał) dawać. A jeśli beczkowej weźmie, tedy powinien mu ją dać po złotych dziewiąci, a twardą jako kupiec potoczny kupuje. A oni powinni będą tę sól na komorach
mazowieckich oddać, która im płacona ma być na każdej komorze złotym jednym drożej niżeli owa pierwsza, videlicet na pierwszej komorze po zł 11, i tak consequenter aż do ostatniej komory. A jeśliby pp. pisarze natenczas pieniędzy nie mieli
każdy statek, jako i kontrakt skarbowy z ichm. pp. komisarzami k. jmci in a. 1659 z niemi uczyniony opiewa, tedy tych złotych trzechset pozwalam tymże pp. frochtarzom solą beczkową albo i twardą (który jaką będzie chciał) dawać. A jeśli beczkowej weźmie, tedy powinien mu ją dać po złotych dziewiąci, a twardą jako kupiec potoczny kupuje. A oni powinni będą tę sól na komorach
mazowieckich oddać, która im płacona ma być na każdej komorze złotym jednym drożej niżeli owa pierwsza, videlicet na pierwszej komorze po zł 11, i tak consequenter aż do ostatniej komory. A jeśliby pp. pisarze natenczas pieniędzy nie mieli
Skrót tekstu: InsGór_2
Strona: 61
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1653 a 1691
Data wydania (nie wcześniej niż):
1653
Data wydania (nie później niż):
1691
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963