też macicę W własną winnicę.
Lubo gdy Phoebus już ku zachodowi Schyla, gdy schodzić czas robotnikowi, Widzieć gdy wloką jarzma zawieszone Woły zemdlone.
Widzieć gdy syte z pola powracają Stada owieczek a pod sobą mają Małe jagniątka, co głosy rożnymi Beczą też z nimi.
Bydło wesołe ledwie już nabrane Dźwiga wymiona, które ukasane Dziewki wycisną wtenczas i z obory Pędzą w ugory.
Tam buhaj ryczy, sroży się rogami, Kopie i ziemię rozmiata nogami, Tam capi skaczą a rozliczną sztuką Wzajem się tłuką.
A kiedy już noc czarnymi skrzydłami Świat ten okryje, nie między ścianami, Lecz w sadzie abo otwartej stodole Spoczywać wolę.
Tam niepodobnym swej urodzie
też macicę W własną winnicę.
Lubo gdy Phoebus już ku zachodowi Schyla, gdy schodzić czas robotnikowi, Widzieć gdy wloką jarzma zawieszone Woły zemdlone.
Widzieć gdy syte z pola powracają Stada owieczek a pod sobą mają Małe jagniątka, co głosy rożnymi Beczą też z nimi.
Bydło wesołe ledwie już nabrane Dźwiga wymiona, ktore ukasane Dziewki wycisną wtenczas i z obory Pędzą w ugory.
Tam buhaj ryczy, sroży się rogami, Kopie i ziemię rozmiata nogami, Tam capi skaczą a rozliczną sztuką Wzajem się tłuką.
A kiedy już noc czarnymi skrzydłami Świat ten okryje, nie między ścianami, Lecz w sadzie abo otwartej stodole Spoczywać wolę.
Tam niepodobnym swej urodzie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 349
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
). NA TOŻ DAT GALENUS OPES, DAT JustynIANUS HONORES, PONTIFICAT MOISES CUM SACCO PER CIVITATES
Justynian urzędem, sławny Galen zbiorem, Włóczy się z próżnym Mojżesz po miasteczkach worem. I Homer, kastalijskiej nie szukając strugi, Lada gdzie się napije, jako i kto drugi; Nie doczeka się, żeby parnaskie mu dziewki Poprawiły pod płaszczem wytartym podszewki. 303. EPITALAMIUM JEGOMOŚCI PANU STAROŚCIE WSCHOWSKIEMU Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ WOJEWODZIANKĄ RUSKĄ JABŁONOWSKĄ, I JEGOMOŚCI PANU WOJEWODZIE PODLASKIEMU Z JEJMOŚCIĄ KSIĘŻNĄ WIŚNIOWIECKĄ, OBIEMA LESZCZYŃSKIM, NA Koronacji KRÓLESTWA ICHMOŚCI
Bliskiej znak wiosny i żyznego lata: Drzewo się z drzewem dobrowolnie splata. Puknęła jabłoń, gotują się wiśnie, Kiedy krzewista
). NA TOŻ DAT GALENUS OPES, DAT IUSTINIANUS HONORES, PONTIFICAT MOISES CUM SACCO PER CIVITATES
Justynijan urzędem, sławny Galen zbiorem, Włóczy się z próżnym Mojżesz po miasteczkach worem. I Homer, kastalijskiej nie szukając strugi, Leda gdzie się napije, jako i kto drugi; Nie doczeka się, żeby parnaskie mu dziewki Poprawiły pod płaszczem wytartym podszewki. 303. EPITALAMIUM JEGOMOŚCI PANU STAROŚCIE WSCHOWSKIEMU Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ WOJEWODZIANKĄ RUSKĄ JABŁONOWSKĄ, I JEGOMOŚCI PANU WOJEWODZIE PODLASKIEMU Z JEJMOŚCIĄ KSIĘŻNĄ WIŚNIOWIECKĄ, OBIEMA LESZCZYŃSKIM, NA KORONACJEJ KRÓLESTWA ICHMOŚCI
Bliskiej znak wiosny i żyznego lata: Drzewo się z drzewem dobrowolnie splata. Puknęła jabłoń, gotują się wiśnie, Kiedy krzewista
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 320
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
I koniowi w bok kładzie obiedwie ostrodze.
VII.
On mu nie odpowiada i nie dba nic na ty Pogromy, obrócony na zysk tak bogaty, I tak rączo wciąż bieży przez gęstwę pierzchliwy, Że wiatr, z niem porównany, zwać może leniwy. Jeden ucieka, drugi goni: lasy one Brzmią, wrzaskiem pochwyconej dziewki uderzone; Z których wbiegli na łąkę wielką, gdzie osobny Pałac beł na ustroniu wielki i ozdobny.
VIII.
Z marmuru, który sztucznie z wierzchu beł rzezany, Różnego pyszny pałac beł pobudowany; Do tego bieżał rycerz w złotą bramę lśniącą, Niosąc na ręku smętną dziewicę wrzeszczącą. Przypadł i Bryliador tam po małej dobie
I koniowi w bok kładzie obiedwie ostrodze.
VII.
On mu nie odpowiada i nie dba nic na ty Pogromy, obrócony na zysk tak bogaty, I tak rączo wciąż bieży przez gęstwę pierzchliwy, Że wiatr, z niem porównany, zwać może leniwy. Jeden ucieka, drugi goni: lasy one Brzmią, wrzaskiem pochwyconej dziewki uderzone; Z których wbiegli na łąkę wielką, gdzie osobny Pałac beł na ustroniu wielki i ozdobny.
VIII.
Z marmuru, który sztucznie z wierzchu beł rzezany, Różnego pyszny pałac beł pobudowany; Do tego bieżał rycerz w złotą bramę lśniącą, Niosąc na ręku smętną dziewicę wrzeszczącą. Przypadł i Bryliador tam po małej dobie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 250
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
umyślnie dzień cały. Graniem swym czujne oczy uspic usiełuje/ Ów jednak wdziecznemu się snowi odejmuje. I chociaż jedna oczu część pousypiała/ Druga przecię na strażej czujna zostawała. N Pyta potym stąd się ta muzyka Zjawieła/ Bowiem mało co przedtym wymyślona beła. A Ale niebieskie sprawca. Jupiter. B Wnuczki Foroneowej. Jo dziewki. Bo Foroneus był Ociec Inacha. C Przyzwał do siebie syna. Merkuriusza. D Którego była jasnoświetną Plejas urodziła. Maja, którą tu zowie Plejas od matki jej Plejone. Tę zowie jasnoświetną, bo jest gwiazdą z Plejadek naznaczniejszą. E Przypiąwszy do nóg skrzydła. Przypisują Poetowie Merkuriuszowi nakostki skrzydlate, to jest skrzydła
vmyślnie dźień cáły. Grániem swym czuyne oczy vspic vśiełuie/ Ow iednák wdźiecznemu się snowi odeymuie. Y choćiaż iedná oczu część pousypiáła/ Druga przećię ná strażey czuyna zostawáłá. N Pyta potym stąd się tá muzyká ziáwieła/ Bowiem mało co przedtym wymyślona bełá. A Ale niebieskie sprawcá. Iupiter. B Wnuczki Phoroneowey. Io dźiewki. Bo Phoroneus był Oćiec Ináchá. C Przyzwał do śiebie syná. Merkuryuszá. D Ktorego byłá iásnoświetną Pleias vrodziłá. Máiá, ktorą tu zowie Pleias od matki iey Pleione. Tę zowie iasnoświetną, bo iest gwiazdą z Pleiadek naznacznieyszą. E Przypiąwszy do nog skrzydłá. Przypisuią Poetowie Merkuryuszowi nakostki skrzydlate, to iest skrzydła
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 39
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
. LAUPATIMA czczyli Oracze : RATAINICZA wzywali in custodiam Koni swoich Gospodarze: KRYFSTOSÓW prosili, aby na grobach wystawione konserwowali Krzyże i kamienie, TAWOLSA, Bożka bogactw i chudoby: ULANICZĘ wszystkich sprzętów domowych Boginię i budzącą śpiących; KRUKISA Bożka Świń, ALABATISA Bożka Lnu i przędziwa, tudziesz Boginię Wasgantos, ad eundem finem Panny i dziewki wenerowały : Bożkowi zaś Ziemiannik zwanemu dnia 2. Novemb. stoły potrawami zastawiwszy, czczyli Sacra Ilgi nazwane ferendo in victimam, SIANO, CHLEB, PIWO, CIELĘ, ŚWINIĘ, KOGUTA, i GĘS, dziękując za ziemskie pożytki, a o nowe prosząc in posterum. Śmik, Śmik, Perłewenu Bożek Oraczów któremu zaczynając orać
. LAUPATIMA czczili Oracze : RATAINICZA wzywáli in custodiam Koni swoich Gospodarze: KRYFSTOSOW prosili, áby ná grobách wystáwione konserwowáli Krzyże y kámienie, TAWOLSA, Bożká bogactw y chudoby: ULANICZĘ wszystkich sprzętow domowych Boginię y budzącą śpiących; KRUKISA Bożká Swiń, ALABATHISA Bożká Lnu y przędziwa, tudżiesz Boginię Wasgánthos, ad eundem finem Panny y dziewki wenerowały : Bożkòwi záś Ziemiannik zwánemu dniá 2. Novemb. stoły potráwámi zástáwiwszy, czczili Sacra Ilgi nazwáne ferendo in victimam, SIANO, CHLEB, PIWO, CIELĘ, SWINIĘ, KOGUTA, y GĘS, dziękuiąc zá ziemskie pożytki, á o nowe prosząc in posterum. Smik, Smik, Perłewenu Bożek Oraczow ktoremu zaczynáiąc oráć
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 27
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
około ogniów zapalonych, obiciami pięknemi, zasłonami, kobiercami adornowali na uczciwe szatana tam sprowadzenie. Jest jeszcze vestigium tych zabobonów w Polsce w Wilią Z. Jana od Greków i Rusi aż tam serpens, lubo to serio zakazano. Na Rusi zaś koło drzewa zatchniętego na obszernym placu wnocy na Świątki Zielone tańcują i kręcą się dziewki, z śpiewaniem, zowią to Sobotką. Co wszytko zdami się poszło z owych Greckich zabobonów: które oni znieśli poniekąd; i zamiast wody owej morskiej, którą domy kropili, wodą święconą domy kropią. W Benedykcyj wody wzywają Matki Najś: często, Z. Jana Chrzciciela SS: Apostołów, Ojców i Patriarchów Ekumenicznych
około ogniow zapalonych, obiciami pięknemi, zasłonami, kobiercami adornowali na uczciwe szatana tam sprowadzenie. Iest ieszcze vestigium tych zabobonow w Polszcze w Wilią S. Iana od Grekow y Rusi aż tam serpens, lubo to serio zakazano. Na Rusi zaś koło drzewa zatchniętego na obszernym placu wnocy na Swiątki Zielone tańcuią y kręcą się dziewki, z spiewaniem, zowią to Sobotką. Co wszytko zdami się poszło z owych Greckich zabobonow: ktore oni znieśli poniekąd; y zamiast wody owey morskiey, ktorą domy kropili, wodą święconą domy kropią. W Benedykcyi wody wzywaią Matki Nayś: często, S. Iana Chrzciciela SS: Apostołow, Oycow y Patryarchow Ekumenicznych
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 66
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
i zła wilgotność z wodą zbieżenia i krwawym odchodem wyciekają/ i tak przyczyna ustawa/ a przyrodzenie jedno do piersi/ drugie na miejsce płodu rozseła. Przeto jeśli lekkie te puchliny są/ przyrodzeniu je ostawić/ aby złość poruszona do zacniejszych części się nie przeniosła. Które jednak opuchłe goleni takie miewają dla brzemienia/ te naczęściej dziewki rodzą/ gdyż i wszyscy lekarze to rozumieją/ że ckliwe i chore brzemienia białą płeć zaczętą znaczą. Jednak jeśli tak wielka puchlina/ żeby ani w nocy/ ani po połogu goleni nie sklęsły/ wolno taką leczyć. Naprzód kosztownemi potrawkami ją karmić potrosze/ a nabarziej pieczystym. Przytym śrzodków zażyć/ któreby przygotowały
y zła wilgotność z wodą zbieżenia y krwáwym odchodem wyćiekáią/ y ták przyczyná vstawa/ á przyrodzenie iedno do pierśi/ drugie ná mieysce płodu rozseła. Przeto ieśli lekkie te puchliny są/ przyrodzeniu ie ostáwić/ áby złość poruszona do zacnieyszych częśći się nie przeniosłá. Ktore iednák opuchłe goleni tákie miewáią dla brzemienia/ te naczęśćiey dźiewki rodzą/ gdyż y wszyscy lekárze to rozumieią/ że ckliwe y chore brzemienia białą płeć záczętą znáczą. Iednák ieśli ták wielka puchliná/ żeby áni w nocy/ áni po połogu goleni nie sklęsły/ wolno táką leczyć. Naprzod kosztownemi potrawkámi ią karmić potrosze/ á nabárźiey pieczystym. Przytym śrzodkow záżyć/ ktoreby przygotowały
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: E
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
opuścili co czynić mieli. Jakoż wyrażnie tego dochodzimy gdy w Ewangeliej Z. na wielu miejscach czytamy; iż ci których z stołowej izby wypchniono/ powiązano/ do ciemnycy wrzucono/ od godowych wrot odegnano/ na wieczne potępienie skazano. Prawie wszyscy dla zaniedbania i opuszczenia powinności swej poginęli. Mat: 25. Tak głupie dziewki ze wstydem poszły że w kagańcach swych oleju nie miały lampades nostra extingvuntur że nie wczas przyszły. Mat: 22. Tak mizerak na godach oszarpaniec wyrzucon/ że się na weselną czamarę nie zdobył/ non habens vestrem nuptialem. Tak owi wszyscy na sądzie Pańskim na zgubę skazani będą. Mat: 25. Ite maledicti in
opuśćili co czynić mieli. Iákoż wyrażnie tego dochodźimy gdy w Ewangeliey S. ná wielu mieyscach czytamy; iż ći ktorych z stołowey izby wypchniono/ powiązano/ do ćiemnycy wrzucono/ od godowych wrot odegnano/ ná wieczne potępienie skázano. Práwie wszyscy dlá zániedbániá y opuszczeniá powinnośći swey poginęli. Mat: 25. Ták głupie dźiewki ze wstydem poszły że w kágańcách swych oleiu nie miały lampades nostra extingvuntur że nie wczás przyszły. Mat: 22. Ták mizerák ná godách oszárpaniec wyrzucon/ że się ná weselną czámarę nie zdobył/ non habens vestrem nuptialem. Ták owi wszyscy na sądźie Pańskim ná zgubę skázáńi będą. Mat: 25. Ite maledicti in
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 421
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
zdał się osobliwie, Lubo i przedtym lubiłam cię chciwie; Wtedy mię miłość najbardziej popadła, I gdzieś w ostatnie kości się zakradła. W białym odzieniu jaśniałeś mi śniegiem, Włosyć kwitneły pasmem, jak szeregiem; Wstyd z liliowej dobywał się skroni, I wdzięk z oblicza; co każdego skłoni. A chociaż drugie dziewki, albo siostry Wzrok twój ganiły surowy, i ostry, Jam sama była, com cię między niemi Chaliła, współ z przymioty twojemi. Bo twarzy w mężu, nielubię takowy, Co nie odmienna jest od białejgłowy; Mierna uroda, zawsze męża zdobi; Ta mu wspaniałość, ta powagę robi.
zdał się osobliwie, Lubo y przedtym lubiłám ćię chćiwie; Wtedy mię miłość naybárdźiey popádłá, Y gdźieś w ostatnie kośći się zákrádłá. W białym odźieniu iáśniałeś mi śniegiem, Włosyć kwitneły pásmem, iák szeregiem; Wstyd z liliowey dobywał się skroni, Y wdźięk z oblicza; co káżdego skłoni. A choćiaż drugie dźiewki, álbo siostry Wzrok twoy gániły surowy, y ostry, Iam samá byłá, com ćię między niemi Chaliłá, wspoł z przymioty twoiemi. Bo twarzy w mężu, nielubię tákowy, Co nie odmienna iest od białeygłowy; Mierna urodá, záwsze mężá zdobi; Tá mu wspániáłość, tá powagę robi.
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 45
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
czasem, gdzie chcemy; to ruszem. Drożej go; jeśli prawdę mówić mamy; Niż on nas waży; choć mu wygadzamy: A nie tylko w tym krzywdzi nas przedchardy, Zmydą się jeszcze większe nad to wzgardy. Brata mi; skąd się wieczną chlubi sławą; Zbił sękowatą zdradliwie buławą: Siostrę; gdy głupie dziewki, zdrajcom wierzą; Zwierzom przy morzu porzucił obierzą. Tyś z Amazonki pierwszej urodzony, I głodna była Matka twa obrony, Spytaszli; gdzie jest? on nie sercem człeczem. Zażarty; przebił na wylot ją mieczem. Nie była twoim bezpieczna zakładem; Kiedy się jako dzik zapienił jadem Lecz ani i ja chociem
czásem, gdźie chcemy; to ruszem. Drożey go; ieśli prawdę mowić mamy; Niż on nas waży; choć mu wygadzamy: A nie tylko w tym krzywdźi nas przedchárdy, Zmydą się ieszcze większe nád to wzgárdy. Brátá mi; zkąd się wieczną chlubi sławą; Zbił sękowátą zdrádliwie bułáwą: Siostrę; gdy głupie dźiewki, zdraycom wierzą; Zwierzom przy morzu porzućił obierzą. Tyś z Amázonki pierwszey urodzony, Y głodna byłá Mátká twa obrony, Spytászli; gdźie iest? on nie sercem człeczem. Záżárty; przebił ná wylot ią mieczem. Nie byłá twoim bespieczna zakłádem; Kiedy się iáko dźik zápienił iádem Lecz áni y iá choćiem
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 48
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695