okazała Cnota do nieba żywo porywała, Dzisiaj takiego za naszego wieka Niemasz człowieka.
Wszyscy my zgoła, których odmiennymi Hekate koły oświeca na ziemi, Wszyscy nieprawi, że niemasz jednego Doskonałego.
Wszyscy błądzimy a co starsze lata, To dalej bieżym w błędną puszczą świata. Rzadki na dobry tor powrót uczyni Z dzikiej pustyni.
Tak przeciw wodzie płynąc gdy ramiona Opuścisz, prędko powodź niewściągniona Tam cię zaniesie, kędy niezebrniony Nurt zakręcony.
Wszytkich mieszkańców swoich świat przeklęty Zwabiwszy na swe zdradliwe ponęty Na miękkim łonie piastuje zmamione, Snem opojone.
I jakie kiedy w pogańskie krainy Ciężkie uczynił więzień przenosiny, Od bisurmańskiej gdzie nieznośne męki Ponosi ręki,
okazała Cnota do nieba żywo porywała, Dzisiaj takiego za naszego wieka Niemasz człowieka.
Wszyscy my zgoła, ktorych odmiennymi Hekate koły oświeca na ziemi, Wszyscy nieprawi, że niemasz jednego Doskonałego.
Wszyscy błądzimy a co starsze lata, To dalej bieżym w błędną puszczą świata. Rzadki na dobry tor powrot uczyni Z dzikiej pustyni.
Tak przeciw wodzie płynąc gdy ramiona Opuścisz, prędko powodź niewściągniona Tam cię zaniesie, kędy niezebrniony Nurt zakręcony.
Wszytkich mieszkańcow swoich świat przeklęty Zwabiwszy na swe zdradliwe ponęty Na miękkim łonie piastuje zmamione, Snem opojone.
I jakie kiedy w pogańskie krainy Ciężkie uczynił więzień przenosiny, Od bisurmańskiej gdzie nieznośne męki Ponosi ręki,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 338
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
ś, widzę, szczerze myśliwy i w sierci Sobaczej kochać będziesz się do śmierci. Stąd i niebieski piesek do twej psiarnie Jak na pieszczoty z ochotą się garnie, Wiedząc, że dobrze twoim gończym parzą I że im w piwie tłuste wieprze warzą; Że jednak z sfory nie gonił ni z smyczy Pościgał, ani zna dzikiej zdobyczy, Jeśliby kiedy zaciekł się do nieba, Opowie i tam, wdzięczen twego chleba, Jak coraz psiarnie Osiek twój przypuszcza I jak płodna w zwierz Niepołomska Puszcza, Jako go bijesz, jakoś wszytkie sztuki Potrzebne do tej przewiedział nauki, I smak u ciebie do pola zawzięty Wywrze i między górnymi zwierzęty. A ty
ś, widzę, szczerze myśliwy i w sierci Sobaczej kochać będziesz się do śmierci. Stąd i niebieski piesek do twej psiarnie Jak na pieszczoty z ochotą się garnie, Wiedząc, że dobrze twoim gończym parzą I że im w piwie tłuste wieprze warzą; Że jednak z sfory nie gonił ni z smyczy Pościgał, ani zna dzikiej zdobyczy, Jeśliby kiedy zaciekł się do nieba, Opowie i tam, wdzięczen twego chleba, Jak coraz psiarnie Osiek twój przypuszcza I jak płodna w zwierz Niepołomska Puszcza, Jako go bijesz, jakoś wszytkie sztuki Potrzebne do tej przewiedział nauki, I smak u ciebie do pola zawzięty Wywrze i między górnymi zwierzęty. A ty
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 151
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
quis Deus esse velis. Bo jako to słowo jest potestatis, tak W. K. M P. N. M. ex vicariatu na ziemi homogeneum, który justitiam ac pietatem validas legum artes masz za węgielny kamień panowania swego. Ścielemy filialis obedientiae palmas, nie tylko jako Ojcu i Panu dobrotliwemu/ ale jako monstrorum dzikiej Ukrainy Domitori, północej stolicę Terrori, a co nawiętsza wnętrznego rozruchu/ który wywraca państwa/ gubi Monarchie/ zniża Majestaty/ confundit omne jus, bez broni/ bez naruszenia wolności Victori, Triumphatori, Patri Patriae. Niechże już ustępują/ nieporownanej WKM. dzielności śmiałych Bolesławów magna nomina. Bo co on tęskliwym lat
quis Deus esse velis. Bo iáko to słowo iest potestatis, ták W. K. M P. N. M. ex vicariatu na źiemi homogeneum, ktory justitiam ac pietatem validas legum artes masz zá węgielny kámień pánowánia swego. Sćielemy filialis obedientiae palmas, nie tylko iako Oycu i Pánu dobrotliwemu/ ále iako monstrorum dźikiey Vkráiny Domitori, pułnocney stolicę Terrori, á co nawiętszá wnętrznego rozruchu/ ktory wywraca pánstwá/ gubi Monárchie/ zniża Máiestaty/ confundit omne jus, bez broni/ bez naruszenia wolnośći Victori, Triumphatori, Patri Patriae. Niechże iuż ustępuią/ nieporownáney WKM. dźielnośći śmiáłych Bolesłáwow magna nomina. Bo co on tęskliwym lat
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 38
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
, mając ich abundantiam, gdyż nie czym inszym, tylko zwierzyną żyją i rybą. W tym biegu RANIFER zgłodzony staje jak wryty statis temporibûs, kopytami silno śnieg łamie i grzebie, trawę letnią śniegiem okrytą odkrywa, popas sobie czyniąc; posiliwszy się, zaczętą kontynuje drogę.
SUHAK, Zwierz prędkości wielkiej i dzikości, do dzikiej podobny Kozy, rogami uarmowany od natury. To w nim tylko rzecz osobliwa, że pasąc się nazad się pomyka, pysk włócząc po ziemi, alias jeść nie mogący. Stąd podobno SUHAKIEM nazwany, że sunie pysk, czyli też Tatarskim terminem; bo z tamtąd do Polski swój rodzaj wprowadził. Bystrego jest wzroku;
, maiąc ich abundantiam, gdyż nie czym inszym, tylko zwierzyną żyią y rybą. W tym biegu RANIFER zgłodzony staie iak wryty statis temporibûs, kopytami śilno śnieg łamie y grzebie, trawę letnią śniegiem okrytą odkrywa, popas sobie czyniąc; posiliwszy się, zaczętą kontynuie drogę.
SUHAK, Zwierz prędkości wielkiey y dzikości, do dzikiey podobny Kozy, rogami uarmowany od natury. To w nim tylko rzecz osobliwa, że pasąc się nazad się pomyka, pysk włocząc po ziemi, alias ieść nie mogący. Ztąd podobno SUHAKIEM nazwany, że sunie pysk, czyli też Tatarskim terminem; bo z tamtąd do Polski swoy rodzay wprowadził. Bystrego iest wzroku;
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 584
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
często zabawy wasze przeklinały. Lubo sroga Dianna w surowej karności Drużynę swoję chowa, ale przy gładkości Trudna przestroga. Były insze obawania, Bo i harap ma swoje przykre dojeżdżania, I od płochego zwierza urosnie nowina. Jeszcze po dziś dzień płacze swego Adonina Wenus żałosna: „Ach, ach, młodzieńcze ubogi, Jako cię dzikiej świnie ząb uranił srogi!” I tyś, drugi młodzieńcze, w uściech naszych bywał, Nazbyt-eś, ach, nędzniku, w lesiech przemieszkiwał, Daleko cię nieszczęsne łowy unosiły, Aż cię na koniec łają właściwą skarmiły. Pełna jest trwogi miłość i w każdy kąt ucha Przykłada; raz ją bojaźń, raz
często zabawy wasze przeklinały. Lubo sroga Dyjanna w surowej karności Drużynę swoję chowa, ale przy gładkości Trudna przestroga. Były insze obawania, Bo i harap ma swoje przykre dojeżdżania, I od płochego zwierza urosnie nowina. Jeszcze po dziś dzień płacze swego Adonina Wenus żałosna: „Ach, ach, młodzieńcze ubogi, Jako cię dzikiej świnie ząb uranił srogi!” I tyś, drugi młodzieńcze, w uściech naszych bywał, Nazbyt-eś, ach, nędzniku, w lesiech przemieszkiwał, Daleko cię nieszczęsne łowy unosiły, Aż cię na koniec łają właściwą skarmiły. Pełna jest trwogi miłość i w każdy kąt ucha Przykłada; raz ją bojaźń, raz
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 103
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
: Bezpieczne usta świadkamie miłości Niech będą; niechaj ścisłe do siności Ramiona, chęci doskonałych probą: Zyczliwe serca łączą między sobą. Ani ty jednak sile przyrodzonej, ufając, bierz się do swej poślubionej. Prośbą nie mocą ma być zwyciężona. Więc i ty Panno gdyś mu naznaczona, Nie stroń od neigo, ani dzikiej broni Używaj; bo cię pewnie nie zasłoni. Owszem prosiemy pozwól na przegraną, Tak Panią będziesz, i Matką kochaną Zostaniesz dziatkom; po co te łzy ronisz? Zakochasz (wierz mi) przed kim teraz stronisz. To mówiąc, oraz z chłopiąt swych dowodnych Zawoła głosem, do tej sprawy zgodnych. Alić natychmiast mimo
: Beśpieczne ustá świádkámie miłośći Niech będą; niechay śćisłe do śinośći Rámioná, chęći doskonáłych probą: Zyczliwe sercá łączą między sobą. Ani ty iednák śile przyrodzoney, ufaiąc, bierz się do swey poślubioney. Prośbą nie mocą ma bydź zwyćiężona. Więc y ty Pánno gdyś mu náznaczona, Nie stroń od neigo, áni dźikiey broni Vżyway; bo ćię pewnie nie zasłońi. Owszem prośiemy pozwol ná przegraną, Ták Pánią będźiesz, y Mátką kocháną Zostániesz dźiatkom; po co te łzy ronisz? Zakochasz (wierz mi) przed kim teraz stronisz. To mowiąc, oraz z chłopiąt swych dowodnych Záwoła głosem, do tey spráwy zgodnych. Alić nátychmiast mimo
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 56
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
inną tworząc powierzchowną postać. Tak o niektórych twierdzą że się przewierzgnęli w wilki/ bo się ile mogą do wilczy postaci przysposabiają/ chodząc na rękach i na nogach/ a diabeł przydaje ostatek/ aby się zdali wpostaci wilczej doskonałej. Potym je opanowawszy odmienia im fantazja/ i czyni w nich animusz abo serce srogiej bestii dzikiej. Czego snadnie dokazać może wzruszywszy i pomieszawszy humory w nich/ przydając nie co według potrzeby z rzeczy jadowitych choć przyrodzonych potym chyżością wilczą ciało ono i tam i sam kieruje. Jako mille artifex. Stadże bywa iż tacy napadszy na ludzie one okrutnie drapią/ szarpią/ kosają/ pożekają na kształt prawdziwych wilków. Może
inną tworząc powierzchowną postáć. Tak o niektorych twierdzą że sie przewierzgnęli w wilki/ bo się ile mogą do wilczy postáći przysposabiaią/ chodząc na rękách y na nogach/ á diabeł przydáie ostátek/ áby się zdali wpostáći wilczey doskonałey. Potym ie opánowawszy odmienia im fántázya/ y czyni w nich animusz abo serce srogiey bestiey dzikiey. Czego snadnie dokazać może wzruszywszy y pomieszawszy humory w nich/ przydáiąc nie co według potrzeby z rzeczy iadowitych choć przyrodzonych potym chyżośćią wilczą ćiało ono y tam y sam kieruie. Iako mille artifex. Stadże bywa iż tácy napadszy ná ludzie one okrutnie drápią/ szarpią/ kosaią/ pożekaią ná kształt prawdziwych wilkow. Może
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 40
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
darować mają, a ja ci je przyniosę. Wejrzyj przecież na mnie wesoło. Wszak widzisz, jak ci dogadzam. Igra sobie znowu wstydliwie z jego włosami, prosząc go o jeden kędziesz, pokazując mu nożyczki, które na to z sobą przyniosła. Stelej, któremu się ta poufała, a przecież poczciwa miłość tej dzikiej Kozaczki podobała, zezwolił na jej prośbę. Odwdzięczyła mu to, częstym dobrowolnym, i kilka razy powtórzonym pocałowaniem, pakazując mu zdaleka chałupkę, którą Ojcowskąbyć powiedziała. Wzięła potym list z drzewa, i świstnęła. Teraz, mówi, Brat mój przyjdzie. Zamówiłam go sobie. Gdybyś mi kędzierza dobrowolnie nie był
darować maią, a ia ći ie przyniosę. Weyrzyy przećież na mnie wesoło. Wszak widzisz, iak ći dogadzam. Jgra sobie znowu wstydliwie z iego włosami, prosząc go o ieden kędziesz, pokazuiąc mu nożyczki, ktore na to z sobą przyniosła. Steley, ktoremu się ta poufała, a przecież poczciwa miłość tey dzikiey Kozaczki podobała, zezwolił na iey prośbę. Odwdzięczyła mu to, częstym dobrowolnym, i kilka razy powtorzonym pocałowaniem, pakazuiąc mu zdaleka chałupkę, ktorą Oycowskąbydź powiedziała. Wzięła potym list z drzewa, i świstnęła. Teraz, mowi, Brat moy przyydzie. Zamowiłam go sobie. Gdybyś mi kędzierza dobrowolnie nie był
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 120
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
powietrznymi są też które bawią się już na wodzie/ już też na powietrzu: a osobliwie taka jest ryba/ którą Hiszpani zowią latawcem. Z drugiej zaś strony upatrując jeszcze samo ruszanie zwierząt/ są na ziemi niektóre bestie barzo leniwo się ruszające/ jako owo/ które dla tego Portugalczycy zowią Pigricją/ wielkigo ciała/ farby dzikiej/ twarzy jakby białogłowskiej/ z ramionami długiemi i zakrzywionemi: a stąd przez rozmaite odmiany ruszania śrzedniego/ przyjdziemy do prędkości Zebrów/ Tygryssów/ i Pardów. Księgi wtóre.
Upatrujcie głosy zwierząt/ niektóre nie mają żadnego głosu/ jako robaczkowie; drugie tylo świszczą: drugie mają głos/ ale jednostajny/ i nierozdzielny/
powietrznymi są też ktore báwią sie iuż ná wodźie/ iuż też ná powietrzu: á osobliwie táka iest rybá/ ktorą Hiszpani zowią latáwcem. Z drugiey záś strony vpátruiąc iescze sámo ruszánie źwierząt/ są ná źiemi niektore bestyae bárzo leniwo się ruszáiące/ iáko owo/ ktore dla tego Portogálczycy zowią Pigritią/ wielkigo ćiáłá/ fárby dźikiey/ twarzy iákby białogłowskiey/ z rámionámi długiemi y zákrzywionemi: á stąd przez rozmáite odmiány ruszánia śrzedniego/ przyydźiemy do prędkośći Zebrow/ Tygrissow/ y Párdow. Kśięgi wtore.
Vpátruyćie głosy źwierząt/ niektore nie máią żadnego głosu/ iáko robaczkowie; drugie tylo świsczą: drugie máią głos/ ále iednostáyny/ y nierozdźielny/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 14
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
, Łez macierzyńskich, gdy mię śmierć ozionie; Ani, ktoby mi w ostateczną chwilę, Zawarł powieki, i w tym się omylę? Tedysz dla srogiej złości Tezeusza, Z ciała szlachetna pójdzie na wiatr dusza? Ani mych członków; czego więc nie bronią, Dłoń Przyjacielska nie namaści wonią? Nie pogrzebione, z dzikiej zawziętości, Bestie Morskie, porozwłóczą kości? Takimże łaskę nadgradzasz sposobem? Takim mój afekt wypłacisz mi grobem? W Cekropskie porty wrócisz do Ojczyzny, W sławę i triumf nieśmiertelny żyzny; I oglądawszy miasta swe dziedziczne, Dzieła ogłosić zechcesz heroiczne. Powiedając to: jakoć się zdarzyło, Co w nim pół człeka,
, Łez máćierzyńskich, gdy mię śmierć oźionie; Ani, ktoby mi w ostáteczną chwilę, Záwárł powieki, y w tym się omylę? Tedysz dla srogiey złośći Tezeuszá, Z ćiáłá szláchetna poydźie ná wiátr duszá? Ani mych członkow; czego więc nie bronią, Dłoń Przyiaćielska nie námáśći wonią? Nie pogrzebione, z dźikiey záwźiętośći, Bestye Morskie, porozwłoczą kośći? Tákimże łáskę nádgradzasz sposobem? Tákim moy áfekt wypłáćisz mi grobem? W Cekropskie porty wroćisz do Oyczyzny, W sławę y tryumf nieśmiertelny zyzny; Y oglądawszy miástá swe dźiedźiczne, Dźiełá ogłośić zechcesz heroiczne. Powiedáiąc to: iákoć się zdárzyło, Co w nim puł człeká,
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 138
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695