SS. OO. proks. A. D. 1698 (d. 30 Octobris) in iudicio advocatiali et scabinali Krowodrensi praesentibus honestis lacobo Królik adwokato, Adamo Kowalik, Chrystophoro Sosin alias Mikuszewicz, Casimiro Kwiatkowski alias Skalski, Blasio Kokoszka scabinis. (IJI. 39)
4372. (52) Między lakubem Dziurą a Reginą, małżonką jego, sąd niniejszy, ponieważ pomieniony Dziura dekretowi pierwszemu, którym mu nakazano, aby był małżonkę swoją, którą był od siebie, pobiwszy, wygnał, do spolnego mieszkania przyjął i z nią we wszelkiej uczciwości i poszanowaniu małżenskim mieszkał, spolnie się z sobą żywiąc, zadosyć nie uczynił,
nakazuje,
SS. OO. prox. A. D. 1698 (d. 30 Octobris) in iudicio advocatiali et scabinali Krowodrensi praesentibus honestis lacobo Krolik advocato, Adamo Kowalik, Christophoro Sosin alias Mikuszewicz, Casimiro Kwiatkowski alias Skalski, Blasio Kokoszka scabinis. (III. 39)
4372. (52) Między lakubęm Dziurą a Reginą, małżonką iego, sąd ninieyszy, poniewasz pomieniony Dziura dekretowi pierwszemu, ktorym mu nakazano, aby był małżonkę swoię, ktorą był od siebie, pobiwszy, wygnał, do spolnego mieszkania przyiął y z nią we wszelkiey uczciwości y poszanowaniu małżenskim mieszkał, spolnie się z sobą zywiąc, zadosyć nie uczynił,
nakazuie,
Skrót tekstu: KsKrowUl_2
Strona: 643
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Krowodrza, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Krowodrza
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1698 a 1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
potkany, A co większa, że nawet ani spodziewany. Snać w drogim swym łożniku pod noc naprzykrzoną, Mając chwilę od wszelkich myśli uwolnioną, Pan uważał, do jakiej przyjść mogą snać góry Ciekawe ambicje, żeby nie był który, Coby w tym apetycie pod wilczą naturą Nie mogąc wnijść inaczej, nie zakradł się dziurą Do świętej tej owczarni. Zaczem oprócz złota, Co waży przy godności zasadzona cnota, Jako ta, i wzgardzona u niego intrata, Wacław Leszczyński referendarz koronny, płocki i łęczycki proboszcz.
Dał na przykład wielkiego tego to prałata: Że go i tym urzędem ozdobił, i zatem Płockiem nadał pospołu probostwen bogatem. Skąd
potkany, A co większa, że nawet ani spodziewany. Snać w drogim swym łożniku pod noc naprzykrzoną, Mając chwilę od wszelkich myśli uwolnioną, Pan uważał, do jakiej przyjść mogą snać góry Ciekawe ambicye, żeby nie był który, Coby w tym apetycie pod wilczą naturą Nie mogąc wnijść inaczej, nie zakradł się dziurą Do świętej tej owczarni. Zaczem oprócz złota, Co waży przy godności zasadzona cnota, Jako ta, i wzgardzona u niego intrata, Wacław Leszczyński referendarz koronny, płocki i łęczycki proboszcz.
Dał na przykład wielkiego tego to prałata: Że go i tym urzędem ozdobił, i zatem Płockiem nadał pospołu probostwen bogatem. Zkąd
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 135
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
I po skrześlonych chrustach i niepewnych drogach, Żadnego podobnego miejsca nie mijają, W każdy kierz, jeśli pod niem siedzi, naglądają: Tak Orland Angeliki szuka i miejsc siła Zwiedza, gdzie go nadzieja jaka prowadziła.
LXXXVIII.
Na to miejsce skwapliwy pojechał tam, gdzie się Małe okazowało światło w gęstem lesie, Wychodząc ciasną dziurą pod górą zieloną, Co w sobie zakrywała jaskinią przestroną. Przyjechawszy tam, nalazł z przodku pierwsze czoło Ostrem cierniem zakryte i głogami wkoło, Które tak, jako mury, przystępu broniły I tem, co w niej mieszkali, obronę czyniły.
LXXXIX.
We dnieby się, pewna rzecz, trudno naleźć miała, Ale
I po skrześlonych chróstach i niepewnych drogach, Żadnego podobnego miejsca nie mijają, W każdy kierz, jeśli pod niem siedzi, naglądają: Tak Orland Angeliki szuka i miejsc siła Zwiedza, gdzie go nadzieja jaka prowadziła.
LXXXVIII.
Na to miejsce skwapliwy pojechał tam, gdzie się Małe okazowało światło w gęstem lesie, Wychodząc ciasną dziurą pod górą zieloną, Co w sobie zakrywała jaskinią przestroną. Przyjechawszy tam, nalazł z przodku pierwsze czoło Ostrem cierniem zakryte i głogami wkoło, Które tak, jako mury, przystępu broniły I tem, co w niej mieszkali, obronę czyniły.
LXXXIX.
We dnieby się, pewna rzecz, trudno naleść miała, Ale
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 270
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pierworódnym/ wielkim nieprzyjacielem narodu ludzkiego. Niewiedział wszytek świat jako się mu odjąć/ aż przyszedł Chrystus Jezus; ten miał za jedno ukochanie swoje/ wojny toczyć z nieprzyjacielem. Jeszcze przy piersiach był Matki swojej/ a już na smoki i gadziny te piekielne ważył: Kochać się będzie niemowlątko jeszcze u piersi, będąc nad dziurą żmije; a ten który odkarmiony jest, rączkę swoję tam włoży. Mogłeś więcej czasu zająć wielki Proroku: Czy nie widzisz/ dnia dzisiejszego/ Pana w żywocie jeszcze Matki swej będącego; a ten wojny toczy/ a ten na odsiecz przyszedł przyjacielowi swemu/ Janowi ś. przesłańcowi swemu? Odpędził grzech/ oswobodził dzieciątk
pierworodnym/ wielkim nieprzyiaćielem narodu ludzkiego. Niewiedźiał wszytek świat iáko się mu odiąć/ aż przyszedł Chrystus IESVS; ten miał zá iedno vkochanie swoie/ woyny toczyć z nieprzyiaćielem. Jeszcze przy pierśiach był Mátki swoiey/ á iuż ná smoki y gádźiny te piekielne ważył: Kocháć się będzie niemowlątko ieszcze v pierśi, będąc nád dziurą żmiie; á ten który odkarmiony iest, rączkę swoię tám włoży. Mogłeś więcey czásu záiąć wielki Proroku: Czy nie widźisz/ dniá dźiśieyszego/ Páná w żywoćie ieszcze Mátki swey będącego; á ten woyny toczy/ á ten ná odśiecz przyszedł przyiaćielowi swemu/ Janowi ś. przesłáńcowi swemu? Odpędźił grzech/ oswobodźił dźiećiątk
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 2
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Następującego dnia/ mało co nieprzyjaciel strzelaniem i granatami szturmował. Tego dnia Campaniej Cesarskiej/ dany jest za Pułkownika Hrabia de Trautmanstorf/ za Majora starszego Pan de Reischelberg. Szóstego dnia/ pod Baterią Leweńską znaczniejsza zapalona mina przed pierwszą godziną/ nie uczyniła dosyć zamysłom nieprzyjacielskim: bo częścią na samych się obróciła Turków/ częścią bliską dziurą od naszych wykopaną/ wyleciała: kontraminierów jednak naszych (których w mieście był niedostatek) trzydziestu/ prócz innych ludzi przywaliła. Żatym uderzono w kotły/ aby się każdy na swoim miejscu stawił/ rozumiejąc/ że miał nieprzyjaciel szturm przypuścić: i dla tego wielka w mieście/ osobliwie między białą płcią powstała trwoga: tak/
Następuiącego dniá/ mało co nieprzyiaćiel strzelániem y gránatámi szturmowáł. Tego dnia Cámpániey Cesárskiey/ dány iest zá Pułkowniká Hrábiá de Trautmanstorf/ zá Máiorá stárszego Pan de Reischelberg. Szostego dniá/ pod Bateryą Leweńską znácżnieysza zápalona miná przed pierwszą godźiną/ nie vcżyniłá dosyć zamysłom nieprzyiaćielskim: bo cżęśćią ná sámych się obroćiłá Turkow/ cżęśćią bliską dźiurą od nászych wykopáną/ wylećiałá: contráminierow iednák nászych (ktorych w mieśćie był niedostátek) trzydźiestu/ procż innych ludźi przywáliłá. Żátym vderzono w kotły/ áby się káżdy ná swoim mieyscu stáwił/ rozumieiąc/ że miał nieprzyiaćiel szturm przypuśćić: y dla tego wielka w mieśćie/ osobliwie między białą płćią powstáłá trwogá: ták/
Skrót tekstu: DiarWied
Strona: B3
Tytuł:
Diariusz całego obleżenia wiedeńskiego od Turków
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
ludzi, bydło, chwytał, pożerał, a jeszcze zarazał więcej jadowitym tchem swoim. Krakowianie Maiori damno per minus zabiegając, uchwalili co dzień temuż dawać pewnej godziny żarłokowi po troje bydląt. Ale i tej szkodzie Krakus Książę occurrendo, zinwentował sposób, aby cielęcia skorę świeżą napchawszy saletrą, smołą, i siarką je przed dziurą jaskini owej położono; co głodny postrzegłszy Smok, połknął, w krótce rozgrzana w nim gorącem naturalnym siarka, niewypowiedziane pragnienie wznieciła, które gdy wodą z bliskiej gasi Wisły, rozpukł się, jako świadczą Kronikarze Polscy[...] Aldrovandus. W Bibliotece Carogrodzkiej była kiszka Smocza, na stop 120 długa, na której Wiersze Homera Poety pisane były
ludzi, bydło, chwytał, pożerał, á ieszcze zarazał więcey iadowitym tchem swoim. Krakowianie Maiori damno per minus zabiegaiąc, uchwalili co dzień temuż dawać pewney godziny żarłokowi po troie bydląt. Ale y tey szkodzie Krakus Xiąże occurrendo, zinwentował sposob, aby cielęcia skorę świeżą napchawszy saletrą, smołą, y siarką ie przed dziurą iaskini owey położono; co głodny postrzegłszy Smok, połknął, w krotce rozgrzana w nim gorącem naturalnym siarka, niewypowiedziane pragnienie wznieciła, ktore gdy wodą z bliskiey gasi Wisły, rospukł się, iako świadczą Kronikarze Polscy[...] Aldrovandus. W Bibliotece Carogrodzkiey była kiszka Smocza, na stop 120 długa, na ktorey Wiersze Homera Poety pisane były
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 599
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
dał na siebie asekuracją iż takiej niemiał intencyj, tylko nawiedzenia. O trzeciej godzinie w noc dał znać Gwardian Ojcu Z, że wszelka jest sposobność wejścia do grobu. Poszli tedy cicho, Ociec Święty, Jakub Opat, i Piotr Nocetti Sekretarz; blisko ku onemu miejscu, znaleźli mur jeden gruby przekowany. Tą wszedłszy dziurą, szli po pod ziemię gankiem zasklepionym, aż się zbliżyli do jednej bramy marmurem ozdobionej, a we srzodku pod zasklepieniem było troje drzwi mosiężnych, misternie zrobionych, trzema kłodkami zawartych, gdzie też trzy były słupy z łańcuchami poprzek przewleczonemi; które Gwardian podniósł, i drzwi otworzył, z kąd wonność przyjemna bardzo czuć się dała
dał na siebie assekuracyą iż takièy niemiał intencyi, tylko nawiedzenia. O trzecièy godzinie w noc dał znać Gwardyan Oycu S, że wszelka iest sposobność weyscia do grobu. Poszli tedy cicho, Ociec Swięty, Iakub Opat, y Piotr Nocetti Sekretarz; blisko ku onemu mieyscu, znaleźli mur ieden gruby przekowány. Tą wszedłszy dziurą, szli po pod ziemię gankiem zasklepionym, aż się zbliżyli do iednèy bramy marmurem ozdobionèy, á we srzodku pod zasklepieniem było troie drzwi mosiężnych, misternie zrobionych, trzema kłòdkami zawartych, gdzie też trzy były słupy z łańcuchami poprzek przewleczonemi; ktore Gwardian podniosł, y drzwi otworzył, z kąd wonność przyiemna bardzo czuć się dała
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 8
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
się gdzie indziej mówiło) lub sucho/ lub wodą ciepłą polawszy/ alboli też cale w letniej wodzie unurzywszy/ tak ją postawisz/ aby ścieki ostatek wody/ i osiakneła. W cieple ją jednak chowając jeszcze trochę/ dlatego w płótno uwinąć aby ciepła dotrzymała. I tak wosk gotowy/ ciepły jedną na to zostawioną dziurą/ (na wierzchu głowy, naprzykład) wlać. W laniu jednak na to pamiętaj: że gdy forma duża/ nie trzeba tego abyś całą formę woskiem napełnił/ ale wlawszy znaczną część jaką/ weś formę w rękę/ i trochę potrzymawszy/ poczynaj wylewać nazad wosk powoli/ oraz w koło obracając/
się gdźie indźiey mowiło) lub sucho/ lub wodą ćiepłą poláwszy/ alboli też cále w letniey wodźie unurzywszy/ ták ią postawisz/ áby śćieki ostátek wody/ i ośiaknełá. W ćieple ią iednak chowaiąc ieszcze trochę/ dlátego w płotno uwinąć áby ćiepłá dotrzymała. I tak wosk gotowy/ ćiepły iedną na to zostáwioną dziurą/ (ná wierzchu głowy, náprzykłád) wláć. W laniu iednák ná to pamiętáy: że gdy forma dużá/ nie trzebá tego abyś cáłą formę woskiem nápełnił/ ále wláwszy znáczną część iáką/ weś formę w rękę/ i trochę potrzymawszy/ poczynáy wylewáć názád wosk powoli/ oraz w koło obracáiąc/
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 149
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
wielości i wielkości onego ognia/ jedne wody bywają gorące/ drugie ciepłe/ trzecie letne. Nie inaczej jako piszą o Rzymianach/ że urobili byli źrzodło jedno/ z któregoby ustawicznie płynęła woda ciepła/ i urobili rury miedziane barzo długie a zakrętne/ nie inaczej jako kiedy się wąż abo źmija jaka kręci. Wierzchnią tedy dziurą brały w się one rury wodę zimną/ i spodnią wychodziła potym woda ciepła: abowiem pod onemi rurami ustawicznie niecili ogień ludzie/ i przeto w pierwszej rurze w którą napierwej wchodziła woda zimna/ mało co zstawała się ciepłą/ w drugiej rurze była cieplejsza/ i tak co dalej to się gorętszą zstawała/ iż też co
wielośći y wielkośći onego ogniá/ iedne wody bywáią gorące/ drugie ćiepłe/ trzećie letne. Nie inácżey iáko piszą o Rzymiánách/ że vrobili byli źrzodło iedno/ z ktoregoby vstáwicżnie płynęłá wodá ćiepła/ y vrobili rury miedźiáne barzo długie á zakrętne/ nie inácżey iáko kiedy się wąż ábo źmiiá iáka kręći. Wierzchnią tedy dźiurą bráły w się one rury wodę źimną/ y spodnią wychodźiłá potym wodá ćiepła: ábowiem pod onemi rurámi vstáwicżnie niećili ogień ludzie/ y przeto w pierwszey rurze w ktorą napierwey wchodźiłá wodá źimna/ máło co zstawáła się ćiepłą/ w drugiey rurze byłá ćiepleysza/ y ták co dáley to się gorętszą zstawáłá/ iż też co
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 111.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
mu zaś pięć tysięcy koron wrócił/ o tym nic nie wiedząc/ że Wincenty był żonę swą dla tego kazał zabić. Powiedział tedy Ambroży wszytek postępek tej sprawy/ jako się w Paryżu założył/ jako potym przenajął babę/ przez którą tych klejnotów dostał/ i jako w skrzyni był wniesiony/ i znak u jego żony dziurą/ gdy się rozbierała/ ujźrzał/ a z nią jako żyw słowa jednego nie mówił/ i nigdy jej potym nie widział. Gdy te słowa Wincenty usłyszał/ od wielkiej żałości nic nie mógł przemówić/ omdlał a padł/ tak że go odcierać musieli. A gdy przyszedł k sobie/ począł z wielkim płaczem narzekać a
mu záś pięć tyśięcy koron wroćił/ o tym nic nie wiedząc/ że Wincenty był żonę swą dla tego kazał zábić. Powiedźiał tedy Ambroży wszytek postępek tey spráwy/ iáko się w Páryżu záłożył/ iáko potym przenáiął bábę/ przez ktorą tych kleynotow dostał/ y iáko w skrzyni był wnieśiony/ y znák v iego żony dźiurą/ gdy się rozbieráłá/ vyźrzał/ á z nią iáko żyw słowá iednego nie mowił/ y nigdy iey potym nie widźiał. Gdy te słowá Wincenty vsłyszał/ od wielkiey żáłośći nic nie mogł przemowić/ omdlał á padł/ ták że go odćieráć muśieli. A gdy przyszedł k sobie/ począł z wielkim płácżem nárzekáć á
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 164
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614