Ip. obeszterlejtnant rajtarskiego regimentu ip. generała Miklusza, to jest ip. Kulaczkowski chwalebną też akcję uczynił, atakowawszy we 300 rajtarii i we 200 ludzi z pod lekkich chorągwi, sasów piechoty 400 w dobrym fortelu zawartych w[...] Strzelał się z niemi przez parkan generosissime, tak że sasi zza parkanu rury, a nasi przez też dziury swoje flinty rychtując i strzelając, wystrzelał sasów, a z pod lekkich chorągwi towarzystwo i pachołcy, parkan tymczasem wycinali, i tak dobywszy ich w pień wycięli, majora tylko co miał komendę żywcem wziąwszy. Z naszej strony zginął ip. Wolski major z pod tego regimentu, sześciu rajtarii i czterech polaków i kilku postrzelono.
Jp. obeszterlejtnant rajtarskiego regimentu jp. generała Miklusza, to jest jp. Kulaczkowski chwalebną téż akcyę uczynił, attakowawszy we 300 rajtaryi i we 200 ludzi z pod lekkich chorągwi, sasów piechoty 400 w dobrym fortelu zawartych w[...] Strzelał się z niemi przez parkan generosissime, tak że sasi zza parkanu rury, a nasi przez téż dziury swoje flinty rychtując i strzelając, wystrzelał sasów, a z pod lekkich chorągwi towarzystwo i pachołcy, parkan tymczasem wycinali, i tak dobywszy ich w pień wycięli, majora tylko co miał komendę żywcem wziąwszy. Z naszéj strony zginął jp. Wolski major z pod tego regimentu, sześciu rajtaryi i czterech polaków i kilku postrzelono.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 313
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
HERBU JASTRZĘBIEC DO PANA KUROPATNICKIEGO
Zły dał Kuropatnicki inszym przykład z siebie. Kiedy się kuropatwa przed jastrząbem grzebie, Nie trzeba jej mieć za złe, że się boi śmierci, Zapomniawszy o zadku, w głąb głowę, w śnieg wierci. On zaś, głowę bezpiecznie podniósszy do góry, Ogonem, co najgłębiej może, siąga dziury, I to przeciw powszechnej przyrodzenia modzie: Kuropatwa na wierzchu, ćwik pod nią na spodzie. 96 (P). ZA DROGIE PIENIĄDZE POKOJ DO JEDNEGO SZLACHCICA, KTÓRY MIAŁ NA WYDANIU CÓRKĘ
Kiedy do ateńskiego sławnego mędrelki, Dyjogenesa, przyszedł Aleksander Wielki, Widzący go w ubóstwie i w ostatniej nędzy, Każe mu
HERBU JASTRZĘBIEC DO PANA KUROPATNICKIEGO
Zły dał Kuropatnicki inszym przykład z siebie. Kiedy się kuropatwa przed jastrząbem grzebie, Nie trzeba jej mieć za złe, że się boi śmierci, Zapomniawszy o zadku, w głąb głowę, w śnieg wierci. On zaś, głowę bezpiecznie podniósszy do góry, Ogonem, co najgłębiej może, siąga dziury, I to przeciw powszechnej przyrodzenia modzie: Kuropatwa na wierzchu, ćwik pod nią na spodzie. 96 (P). ZA DROGIE PIENIĄDZE POKOJ DO JEDNEGO SZLACHCICA, KTÓRY MIAŁ NA WYDANIU CÓRKĘ
Kiedy do ateńskiego sławnego mędrelki, Dyjogenesa, przyszedł Aleksander Wielki, Widzący go w ubóstwie i w ostatniej nędzy, Każe mu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 49
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Choć pełno sztuk plugawych i z tyłu, i z przodu, Nie wetknąwszy weń pierwej nogi ani ręki? Niech tam nie tylko zmarski, ale będą sęki, Niech cię trze, niech cię ciśnie, niech cię jak chce wierci, Musisz, nieboże, musisz chodzić w nim do śmierci, Choćbyć wrzody i dziury porobił na ciele, Choćby się skrzywił jako najbrzydsze kurpiele; Musisz szorować, łatać, musisz go chędożyć, Gdyś się, błaźnie, odważył raz weń nogę włożyć. Nie samać skórka wchodzi w uwagę, nie sama, Częstoż wewnątrz wilczycą, wierzchem będzie dama. 208 (F). DO BRODY
Brodo
Choć pełno sztuk plugawych i z tyłu, i z przodu, Nie wetknąwszy weń pierwej nogi ani ręki? Niech tam nie tylko zmarski, ale będą sęki, Niech cię trze, niech cię ciśnie, niech cię jak chce wierci, Musisz, nieboże, musisz chodzić w nim do śmierci, Choćbyć wrzody i dziury porobił na ciele, Choćby się skrzywił jako najbrzydsze kurpiele; Musisz szorować, łatać, musisz go chędożyć, Gdyś się, błaźnie, odważył raz weń nogę włożyć. Nie samać skórka wchodzi w uwagę, nie sama, Częstoż wewnątrz wilczycą, wierzchem będzie dama. 208 (F). DO BRODY
Brodo
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 97
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niż bachorem, z młodu mieć wagusem.” 379 (P). PO WIETRZE DESZCZ ZWYCZAJNIE
Wprzód nim żaka bakałarz rózgą w zadek śmignie, Zwykle mu do gołego sukienki podźwignie, Żeby poczuł na ciele karę za swe grzechy; Tak też i niebo wprzód nam poodziera strzechy, Wprzód wicher w dachu zrobi tu i ówdzie dziury,
Nim przykra pluta spadnie, nim deszcz lunie z góry. Bogdaj na tym stanęło za twe złości, człecze, Żeć z dziurawego dachu za kołnierz naciecze. 380 (N). NOWA MODA DRUKU
Pachołek, choć mu nieraz bezpieczeństwo ganią, Zawsze się w rzecz lub z panem, lubo wdawał z panią.
niż bachorem, z młodu mieć wagusem.” 379 (P). PO WIETRZE DESZCZ ZWYCZAJNIE
Wprzód nim żaka bakałarz rózgą w zadek śmignie, Zwykle mu do gołego sukienki podźwignie, Żeby poczuł na ciele karę za swe grzechy; Tak też i niebo wprzód nam poodziera strzechy, Wprzód wicher w dachu zrobi tu i ówdzie dziury,
Nim przykra pluta spadnie, nim deszcz lunie z góry. Bogdaj na tym stanęło za twe złości, człecze, Żeć z dziurawego dachu za kołnierz naciecze. 380 (N). NOWA MODA DRUKU
Pachołek, choć mu nieraz bezpieczeństwo ganią, Zawsze się w rzecz lub z panem, lubo wdawał z panią.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 161
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pora, parzy, posna, Co się czuje na mocy. Nie pomożeć wiosna, Próżno szczypie od stada, próżno gąsior krzyka, Kto za ósmym krzyżykiem po trzewikach cyka, Choć o tym siła mówi, a mówi nieszpetnie, I marce, i wesołe nie ruszą go kwietnie. Próżno na gołym owsie koń stoi po dziury, Jeśli mu lata jędrznej ubliżą natury, Niech rże, grzebie, niech ogon zakłada na krzyże, Tyleż pociechy, dalej wącha albo liże. Toż się i u mnie dzieje, ale przecie ze mnie Szkoda by się śmiać, szkoda żartować daremnie; Prawda, że nie tak pienie żyto, gdy się wklupi,
pora, parzy, posna, Co się czuje na mocy. Nie pomożeć wiosna, Próżno szczypie od stada, próżno gąsior krzyka, Kto za ósmym krzyżykiem po trzewikach cyka, Choć o tym siła mówi, a mówi nieszpetnie, I marce, i wesołe nie ruszą go kwietnie. Próżno na gołym owsie koń stoi po dziury, Jeśli mu lata jędrznej ubliżą natury, Niech rże, grzebie, niech ogon zakłada na krzyże, Tyleż pociechy, dalej wącha albo liże. Toż się i u mnie dzieje, ale przecie ze mnie Szkoda by się śmiać, szkoda żartować daremnie; Prawda, że nie tak pienie żyto, gdy się wklupi,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 172
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
użyć lubo w polu, na granicach, libo do wymierzania Odległości i Wysokości. Wizerunk takowej laski masz w Figurze 1. Tablice 4. przeciwko Karcie 9 między Figurą 2. i 3. oznaczonej literami WY. Talaska na jednym końcu Z, ma być w żelażo okowana; a na drugim W, ma mieć dwie dziury; jednę z goty ku dołowi, głęboką na cztery palce, drugą W, poprzeczną na wylot, w którejby rękojeść Tablice Mierniczej dychtownie, a wolno chodzić mogła. Między W, i I, ma jeszcze mieć komórkę wyciętą na perpendykuł tak głęboko, żeby się kamieniem Moskiewskim, albo rogiem zakrywać mógł. Za perpendykułem
vżyć lubo w polu, ná gránicách, libo do wymierzánia Odległośći y Wysokośći. Wizerunk tákowey laski masz w Figurze 1. Tablice 4. przećiwko Kárćie 9 między Figurą 2. y 3. oznáczoney literámi WY. Tálaská ná iednym końcu Z, ma bydż w żeláźo okowána; á ná drugim W, ma mieć dwie dźiury; iednę z goty ku dołowi, głęboką ná cztery pálce, drugą W, poprzeczną ná wylot, w ktoreyby rękoieść Tablice Mierniczey dychtownie, á wolno chodźić mogłá. Między W, y Y, ma ieszcze mieć komorkę wyćiętą ná perpendykuł ták głęboko, żeby się kámięniem Moskiewskim, álbo rogiem zákrywáć mogł. Zá perpendykułem
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 11
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
, śnieg upadł do pachy, Późno kuśnierze, późno obsyłam stalmachy. Miły matematyku, znasz się na powietrzu Jako wielbłąd na skrzypcach, jako wieprz na pieprzu. Gdyby kto opak twoje przetłumaczył księgi, Rychlej by zgadł, niebieskie co mu znaczą kręgi. 5. GORSZE LEKARSTWO NIŻ CHOROBA
Wyganiając pani szczury, Zapuściła ogień w dziury, Gdzie się te bestyje lęgły, I spaliła z gniazdem węgły. Zaprawdę, nie masz co chwalić: Dla szczurków chałupę spalić! Gorsze, każdy mi to przyzna, Lekarstwo niźli trucizna. Jeden tylko Samson ślepy Burzył z Filistyny sklepy. 6. JAKI WIATR NAJZDROWSZY
Jaki by wiatr najzdrowszy, urosło pytanie. Kiedy każdy
, śnieg upadł do pachy, Późno kuśnierze, późno obsyłam stalmachy. Miły matematyku, znasz się na powietrzu Jako wielbłąd na skrzypcach, jako wieprz na pieprzu. Gdyby kto opak twoje przetłumaczył księgi, Rychlej by zgadł, niebieskie co mu znaczą kręgi. 5. GORSZE LEKARSTWO NIŻ CHOROBA
Wyganiając pani szczury, Zapuściła ogień w dziury, Gdzie się te bestyje lęgły, I spaliła z gniazdem węgły. Zaprawdę, nie masz co chwalić: Dla szczurków chałupę spalić! Gorsze, każdy mi to przyzna, Lekarstwo niźli trucizna. Jeden tylko Samson ślepy Burzył z Filistyny sklepy. 6. JAKI WIATR NAJZDROWSZY
Jaki by wiatr najzdrowszy, urosło pytanie. Kiedy każdy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 209
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Ale czemu po cudzym wrzeszczy białagłowa? 33. DO MAMKI
Mówiłem: strzeż się, Fruzynko, Adamka! Teraześ dziewka, będzie z ciebie mamka; Lecz żebyś z mamki znowu była dziewka, Daremne myśli, nie idzie ta siewka. I to też figiel cudowny natury, Gdyś jednym sztychem odniosła trzy dziury. 39. MASZKARADA ŻEGLARSKA
Nie wierzęć, żeby nie przejął strach serca, Z rozwinionego kiedy cię kobierca Wiatr dojdzie; nie drży, mój Jędrzeju drogi, Bądź jędrzny, niech ci nie dygocą nogi. Trudnoż się nie bać, podając je pętu, Trudno bez strachu ma wsiąść do okrętu, Kto nie zna morza
Ale czemu po cudzym wrzeszczy białagłowa? 33. DO MAMKI
Mówiłem: strzeż się, Fruzynko, Adamka! Teraześ dziewka, będzie z ciebie mamka; Lecz żebyś z mamki znowu była dziewka, Daremne myśli, nie idzie ta siewka. I to też figiel cudowny natury, Gdyś jednym sztychem odniosła trzy dziury. 39. MASZKARADA ŻEGLARSKA
Nie wierzęć, żeby nie przejął strach serca, Z rozwinionego kiedy cię kobierca Wiatr dojdzie; nie drży, mój Jędrzeju drogi, Bądź jędrzny, niech ci nie dygocą nogi. Trudnoż się nie bać, podając je pętu, Trudno bez strachu ma wsieść do okrętu, Kto nie zna morza
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 221
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
erroru Postrzegszy król: „Goń — głosem — kto cnotliwy — rzecze. — Już nie dbam o zająca, on niech nie uciecze.” Tedy się wszyscy jakby suniem za odyńcem; Lecz ten, dopadszy lasu, zaraz skręci młyńcem. Puścił konia, a sam, gdzieś wpadszy między wiszę, Na niedostępnym bagnie w dziury się skrył mysze. Więc i król okazją takiej krotofili Łeb on z sobą łowczemu wziąć każe kobyli; Na który kiedy jako na śledziową główkę Piją, aż ów pieniądze niesie i wymówkę, Prosząc o odpuszczenie tak wielkiego grzechu. Wziął oboje, wypiwszy garniec wina, z śmiechu. 178 (P). WIERUTNY ŁGARZ.
erroru Postrzegszy król: „Goń — głosem — kto cnotliwy — rzecze. — Już nie dbam o zająca, on niech nie uciecze.” Tedy się wszyscy jakby suniem za odyńcem; Lecz ten, dopadszy lasu, zaraz skręci młyńcem. Puścił konia, a sam, gdzieś wpadszy między wiszę, Na niedostępnym bagnie w dziury się skrył mysze. Więc i król okazyją takiej krotofili Łeb on z sobą łowczemu wziąć każe kobyli; Na który kiedy jako na śledziową główkę Piją, aż ów pieniądze niesie i wymówkę, Prosząc o odpuszczenie tak wielkiego grzechu. Wziął oboje, wypiwszy garniec wina, z śmiechu. 178 (P). WIERUTNY ŁGARZ.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 278
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dosiądź rękami.
XXXIX.
Kiedy jej tak podpory włożył między zęby, Że już nie mogła zawrzeć żadną miarą gęby, Dobywszy miecza nie dba, choć się orka miece, I tam i sam ją wewnątrz w brzuchu kole, siecze. Jako się broni zamek, kiedy już przez mury Wpadnie weń nieprzyjaciel, przez wybite dziury, Tak się orka na on czas broniła mężnemu Orlandowi, wewnątrz ją mieczem siekącemu.
XL.
Zwyciężona od bólu srodze się miotała I boki i twardy grzbiet z wód ukazowała; Czasem się pogrążała na dół i brzuchami Mieszała dno i wzgórę rzucała piaskami. A widząc pan z Anglantu, że wody przybywa Co raz więcej,
dosiądz rękami.
XXXIX.
Kiedy jej tak podpory włożył między zęby, Że już nie mogła zawrzeć żadną miarą gęby, Dobywszy miecza nie dba, choć się orka miece, I tam i sam ją wewnątrz w brzuchu kole, siecze. Jako się broni zamek, kiedy już przez mury Wpadnie weń nieprzyjaciel, przez wybite dziury, Tak się orka na on czas broniła mężnemu Orlandowi, wewnątrz ją mieczem siekącemu.
XL.
Zwyciężona od bolu srodze się miotała I boki i twardy grzbiet z wód ukazowała; Czasem się pogrążała na dół i brzuchami Mieszała dno i wzgórę rzucała piaskami. A widząc pan z Anglantu, że wody przybywa Co raz więcej,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 236
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905